siwobrody prowadzi tutaj blog rowerowy

Nie wszystko poszło zgodnie z planami - a i tak było niesamowicie . część druga

  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 października 2013 | dodano: 27.10.2013
Uczestnicy

część druga. ciąg dalszy wpisu który przekroczył dopuszczalną ilość znaków w jednej relacji.

Ja osobiście jestem pod wrażeniem zarówno wielkości obiektu jak i jego oferty.
Na wstępie dopytujemy się o możliwość skorzystania z rowerów będących w posiadaniu ośrodka.
Podaję stronę na której można wszystkiego się dowiedziećTransgraniczny Ośrodek Edukacji Ekologicznej w Zalesiu
Ośrodek to nie tylko możliwość wypożyczenia rowerów ale niesamowite miejsce dla każdego ciekawego świata roślin i zwierząt . I to bez barier .
Wszystkiego można dotknąć i popróbować.
Miejsce przystosowane dla osób na wózkach jak i niewidomych czy niedowidzących.
Wracam do relacji i moich spostrzeżeń.
Punkt pierwszy , tandemy.

Tu są tandemy do wypożyczenia © siwobrody

Całkiem solidnie wyglądają © siwobrody

Ruszamy dalej.
Zwiedzamy wnętrza © siwobrody


Laboratorium © siwobrody

Szerokie korytarze przystosowane dla osób na wózkach © siwobrody

Do wypożyczenia są też rowery trójkołowe © siwobrody

Zalesie wnętrza © siwobrody

Tablica informacyjna © siwobrody

Idziemy dalej © siwobrody

Sala ekosystemów © siwobrody

Multimedialne atrakcje © siwobrody

Wszystkiego można dotknąć © siwobrody

Dalsze zwiedzanie © siwobrody

I zobaczyć to czego w lesie nie dostrzeżemy © siwobrody

Można "oglądać" rękoma © siwobrody

Żuczek © siwobrody

Monika i kuna albo jakieś inne zwierzę ( mówili mi co to za stwór ale zapomniałem) © siwobrody

Można poznawać las i jego mieszkańców © siwobrody

Nastepny ekosystem © siwobrody

Wojtek fotografuje plansze a ja jego © siwobrody

Ciekawe hasła © siwobrody

Plansze © siwobrody

Można zobaczyć i posłuchać © siwobrody

Ptasi zegar © siwobrody

Wojtek przy multimedialnym ekranie © siwobrody

Monika i kaczuszka .Janusz jako przewodnik © siwobrody

Jesteśmy na piętrze © siwobrody

Te wielkie tuby to sprzęt do nocnych obserwacji nieba © siwobrody

Widok z piętra na parter © siwobrody

Monika ogląda rzeźby © siwobrody

Rzeźby wykonane z jednego kawałka drewna © siwobrody

Następna rzeźba © siwobrody

Niesamowite © siwobrody

Specjalne windy umożliwiają poruszanie się po całym obiekcie osobom na wózkach © siwobrody

Dalsze zwiedzanie nastepne rzeźby © siwobrody

Każda następna rzeźba to zachwyt © siwobrody

Tablice ilustrujące efekty optyczne © siwobrody

Idziemy do następnej pracowni © siwobrody

Mimo pięknej pogody ujrzeliśmy burzę , taką z piorunami © siwobrody

I poczarowaliśmy trochę © siwobrody

Małe pioruny © siwobrody

Wielka drewniana agrafka nastepna rzeźba © siwobrody

Wielki drewniany liść © siwobrody

Informacje o autorze tych wspaniałych rzeźb © siwobrody

Informacje o autorze tych wspaniałych rzeźb © siwobrody

Koniec zwiedzania © siwobrody

Po zakończeniu zwiedzania wymienilismy się wrażeniami.
Janusz stwierdził że nastepnego dnia przyjezdża tu z żoną.
Ja stwierdziłem że przy najbliższej okazji zaproszę tu rodziców a nastepnie znajomych.
Ponadto uważam że ten ośrodek powinien być zapisany jako warty polecenia uczestnikom akcji NNT zarówno jako muzeum jak i miejsce wypożyczania tandemów.
Pani w recepcji podaliśmy namiary na stronę NNT z informacją że powinni zgłosić się do akcji jako wypożyczalnia tandemów.
I w tym miejscu muszę ponownie powiedzieć że " Nie wszystko poszło zgodnie z planami" bo takiej atrakcji w planach nie było.
Wszystkim gorąco polecam to miejsce.
Dobrze ale wszystko ma swój koniec .
Nawet taki wspaniały i niezwykły dzień.
Czas wracać do domu .
I starczy tych atrakcji i nie do końca zaplanowanych wydarzeń.
Tak tylko nam się wydawało.
Tandem Maćka postanowił nam uatrakcyjnić dzisiejszy dzień i pokrzyżować ponownie plany.
Okazało się że nawet następne dętki nic nie pomogą bo szlag trafił oponę.
Niewiele myśląc złapałem za telefon i dzwonię do Joanny z madbike .
"Mamy problem czy byłaby możliwość awaryjnego zakupu opony mimo że sklep i serwis są zamknięte?" Dostaję odpowiedź " oponę możemy załatwić , specjalnie otwierając mimo soboty popołudniu sklep , ale serwisu nie da się zapewnić "
Co by nie mówić to jednak na Joannę i Artura zawsze można liczyć bo kto inny poświęciłby swój wolny czas po pracy na pomoc rowerzystom ?
Wielkie podziękowania dla MadBike .
Po krótkiej naradzie zapada decyzja że nie ma co kombinować i zawracać innym głowy , koło musi być oddane do serwisu ( wymiana szprychy , centrowanie a dopiero wtedy nowa opona i dętka ).
Tak więc mimo że nie było tego w planie - Maciek z Andrzejem zostają w Zalesiu a reszta ekipy wraca do Pilchowa i stamtąd samochodami wracamy do nich aby zabrać ich i tandem samochodami.
Monika ,Janusz tandemem a ja i Wojtek (Trendix) solo.
Tandem zasuwa cały czas ponad 30 km/godz.
Ja z Wojtkiem lewo nadążamy ale i tak w połowie drogi tandem znika nam z oczu.
Doganiamy tandem w Tanowie gdzie na nas czeka.
Ruszamy do Pilchowa .
Najpierw znika mi z oczu tandem , później Wojtek a ja z wywieszonym językiem podążam za Nimi .
Wreszcie w domu.
Tandem do garażu , Wojtek odwozi spóźnionego już Janusza do domu, Monika zostaje w domu czekając na zakończenie akcji ratunkowej a ja załatwiam większy pojazd i zasuwam po Maćka i Andrzeja.
Jadąc po Nich mijam wracającą z Rieth ekipę naszych rowerzystów.
Dojeżdżam do niesprawnego tandemu i pakuję go do samochodu ( fotele wyjęte żeby zmieścić tandem a i tak klapa się nie domyka.)
W międzyczasie dojeżdża Trendix i pakuje do swojego samochodu Maćka i Andrzeja .
Zarówno tandem jak i Maćka odwozimy do Polic.
W dwa samochody ja i Trendix wraz z Andrzejem wracamy do Pilchowa.
Wielkie podziękowania dla Wojtka Trendixa bez niego cała akcja by się nie udała.
Jeszcze wspólna kawa i herbata i zakończenie tego zwariowanego dnia.
Wojtek z Moniką wracają do Stargardu , Andrzej wraca do domu Moim tandemem ( jutro jedzie z Moniką na wycieczkę) a ja wreszcie mogę zacząć to wszystko opisywać.
Tylko nie miałem w planie że zajmie mi to dwa dni i że autorzy BikeStats ograniczą długość wpisów do 64000 znaków .
Jak dla mnie to zdecydowanie za mało.


Kategoria NiewidomiNaTandemach, Szczecin na rowerach, Z Rowerowym Szczecinem, żubrówka

Nie wszystko poszło zgodnie z planami - a i tak było niesamowicie

  • DST 59.10km
  • Czas 03:00
  • VAVG 19.70km/h
  • VMAX 41.46km/h
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 października 2013 | dodano: 27.10.2013
Uczestnicy

(OSTRZEŻENIE - drogi czytelniku zanim przystąpisz do czytania tej relacji idź sobie zrób kawę ,herbatę , drinka albo nawet jakiś posiłek bo zanim załadują się wszystkie zdjęcia z tej relacji to trochę potrwa )
W związku z zaproszeniem Małgosi "Rowerzystki" Start 9.30- Głębokie. Jedziemy do Polic rowerkami, by choćby minąć metę Ćwierćmaratonu Polickiego. Edycja specjalna na rzecz przeszczepu serca Klementynki Kowalskiej. Przy okazji mnóstwo atrakcji na miejscu. Potem posnujemy się gdzieś.... w tempie..... wrzuciłem informację o wydarzeniu między innymi na forum Rowerowego Szczecina oraz powiadomiłem uczestników akcji NiewidomiNaTandemach .
Wiadomo wszem i wobec że szczecińscy rowerzyści to fajni ludzie więc odzew był szeroki. Tandemów z akcji NNT też zgłosiło się wstępnie 6 .
W przeddzień już było wiadomo że pojadą tylko 4 tandemy (Wycofali się Aleksander ze względu na chorobę i kolega Maćka który miał dojechać spoza Szczecina).
Wszystko ustalone więc sobota rano godz. 9.30 zbiórka na Głębokim w celu ruszenia do Polic.

Zbiórka na Głębokim © siwobrody

Następny uczestnik - Tunia © siwobrody

Robi się tłoczno © siwobrody

Wszyscy sie witają © siwobrody

Oczekujemy na resztę uczestników © siwobrody

Będzie nas wiele osób © siwobrody

W oczekiwaniu na spóźnialskich © siwobrody

Okazuje się że czwarty tandem nie dojedzie bowiem w trasie na miejsce zbiórki miał awarię.Szkoda że Arka nie będzie z Nami.
Nie ma też Rowerzystki która dzwoni że ma kłopot z dojazdem bo w jeździe przeszkadzają jej ...... kijki.( Rowerzystka ma brać w maratonie w grupie "chodzących o kijach")
Mimo że już po wyznaczonym czasie do startu , czekamy jeszcze chwilkę na Małgosię i szykujemy się do wyruszenia w trasę.
Monika i Renata w oczekiwaniu na start © siwobrody

Jeszcze rzut oka na tandemy © siwobrody

Radość ze spotkania © siwobrody

Ruszamy.
W końcu ( po wyznaczonym czasie) ruszamy © siwobrody

To nic że początek wyszedł niezgodnie z planem reszta chyba będzie już spokojnie realizowana.
Jedziemy do Polic.
Tandemy tradycyjnie gonią na przodzie © siwobrody

Własciwie powinienem powiedzieć zasuwają jak szalone © siwobrody

Janusz w testowanym kasku © siwobrody

Jesteśmy w Tanowie © siwobrody

i dotarliśmy do Polic. Ale tylko tandemowa ekipa , reszty ani widu ani słychu.
Jesteśmy w Policach : Monika z Januszem na moim tandemie , Renata z Renatą na tandemie Wandy i Yogiego , Paweł solo , ja solo .
Wjechaliśmy do Polic © siwobrody

Tylko że nikt nie wie gdzie mamy .... dojechać © siwobrody

Szukamy miejsca startu maratonu © siwobrody

Wszystko fajnie , ale gdzie mamy dojechać na miejsce startu maratonu?
Mieliśmy jechać pod przewodnictwem Rowerzystki a ani jej ani reszty ekipy z Głębokiego ani widu ani słychu.
Po krótkiej wymianie zdań przez telefon , dostajemy informacje od Maćka i Andrzeja ( trzeci dzisiejszy tandem ) " zaraz po was przyjedziemy i wspólnie podążymy na miejsce imprezy".
Po chwili podjeżdżają do Nas zaprzyjaźnieni rowerzyści Foxy którzy też poszukują miejsca startu ( oni dziś wyjątkowo samochodem , podobnie jak Misiacze którzy nas mijali na trasie do Polic i pozdrawiali klaksonem ).
I już po chwili jedziemy na miejsce docelowe prowadzeni przez tandem Maćka i Andrzeja.
Andrzej z Maćkiem przyjeżdżają nam z pomocą © siwobrody

Wreszcie jesteśmy u celu. Miejsce całej dzisiejszej , wspaniałej imprezy.
Jesteśmy u celu © siwobrody

Police miejsce startu ćwierćmaratonu © siwobrody

Parkujemy "rumaki" © siwobrody

Zwiedzamy okolice © siwobrody


Spotykamy stoisko zaprzyjaźnionej gospody "Zjawa" ze Sławoszewa która dołączyła się do dzisiejszej akcji charytatywnej.
Stoisko zaprzyjaźnionej Gospody " Zjawa" biorącej udział w akcji charytatywnej © siwobrody

Przysmaki ze "Zjawy" © siwobrody

( i przepraszam "Zjawę" że mimo wcześniejszego wproszenia się na ciasto marchewkowe nie zjawiliśmy się na degustację)
Oglądamy okolicę , różne przygotowane atrakcje a Monika przymierza kask przed planowanym wyścigiem tandemów.
Monika w wersji sportowej - w kasku © siwobrody

Maciek w wersji standard - w kasku © siwobrody

W międzyczasie rusza najważniejszy dzisiejszy bieg czyli ćwierć-maraton na 10 km.
W nim starują znani mi rowerzyści Ivoncja i Misiacz .
Biegacze ruszyli .
Biegacze ruszyli © siwobrody

Widok na biegaczy na 10 km © siwobrody

Trochę potrwa zanim dobiegną do mety więc rozglądamy się dookoła i i podziwiamy przygotowane atrakcje.
Zresztą sami budujemy jedną . Ustawiamy rowery w kształt serduszka.
Próbujemy ułożyć z rowerów serduszko © siwobrody

Serduszko zbudowane z rowerów © siwobrody

Podziwiamy zabytkowe pojazdy uczestniczące w akcji.
Oglądamy atrakcje przygotowane na ten szczytny cel © siwobrody

Jest co oglądać © siwobrody

Dawnych czasów wspomnienia czar © siwobrody

Piękne zabytki © siwobrody

Zwidzamy co się da © siwobrody

Nagle spoglądam na Tunię która spogląda swoim artystycznym wzrokiem na nasze rowerowe serduszko
Tunia okiem artystki spogląda na nasze serduszko z rowerów © siwobrody

i ustawia je bardziej artystycznie
I stwierdza że serduszko mało artystyczne © siwobrody

I ustawia po swojemu © siwobrody

Część rowerzystów już wrzuciła datki na szczytny cel i planuje dalszy wyjazd .
W międzyczasie "koksy" planują wyjazd do obcych landów na śledzia w bułce czyli Fischbułę © siwobrody

Uzgadniają szczegóły z tymi co w trasie © siwobrody

Wracam popatrzeć na biegaczy
A inni kibicują biegaczom © siwobrody

I tu widzać nadbiegającego Misiacza © siwobrody

Znany większości Misiacz pobiegł na 10 km © siwobrody

I przeleciał przd obiektywem jak torpeda © siwobrody

Następni biegacze © siwobrody

Skoro Misiacz pobiegł dalej, to wracam do reszty uczestników dzisiejszej imprezy © siwobrody

wracam do fotografowania okolicy
Focę co się da i to co się nie da © siwobrody

Na widok aparatu niektórzy schodzą do parteru aby nie wejść w kadr © siwobrody

Podziwiamy pieknie odrestaurawowane pojazdy © siwobrody

Grupa pasjonatów starych pojazdów , uczestnicy rekonstrukcji militarnych zorganizowali akcje zbiórki pieniążków na serduszko poprzez przejazdy motorami po wrzuceniu datków do puszki.
Nasi uczestnicy też korzystają z okazji i
A nawet niektórzy nimi jeżdżą © siwobrody

Renaty testują jazdę zabytkami © siwobrody

Nieźle im to wychodzi © siwobrody

Rowerzystki na motorach © siwobrody

Ech , Renato , Renato co "twój" tandem na to? © siwobrody

Za dobrowolną wpłatą na szlachetny cel każdy może pojeździć zabytkiem © siwobrody

Teraz Monika © siwobrody

Jak szaleć to ... na całego © siwobrody

Monika na ..... tandemie poprzecznym © siwobrody

I ten wiatr we włosach © siwobrody

Jedni na motolotni a inni na starych motorach © siwobrody

Pełne szaleństwo © siwobrody

Wracam na miejsce biegu.
A ja idę oglądać biegaczy © siwobrody

Biegaczy było wiele © siwobrody

I wszyscy dali z siebie wszystko © siwobrody

Różne kluby i dziedziny sportu © siwobrody

Ważne żeby dobiec i dołożyć cegiełkę do szlachetnego celu © siwobrody

Ekipa rowerzystów startująca dalej na wycieczkę do Niemiec opuszcza imprezę i rusza w trasę.
Ekipa turystyczna "koksów " rusza na Fischbułę do Rieth © siwobrody

I poooooooooojechali © siwobrody

powracam do biegaczy
Wracajmy do maratonu © siwobrody

A bieg na 10 km. ciagle trwa © siwobrody

Multum biegaczy © siwobrody

Rzut oka na namiot z medalami i pucharami © siwobrody

Coraz więcej osób dobiega do mety © siwobrody

mam okazję podziwiać finisz naszego kolegi Misiacza.
Naprawdę jest zmęczony , chyba łatwiej zrobić 100km. na rowerze niż 10 biegnąc .
Coraz więcej osób dobiega do mety © siwobrody

A teraz relacja z biegu naszego rowerzysty Misiacza © siwobrody

Ostatnie sto metrów © siwobrody

Jeszcze pięćdziesiąt metrów © siwobrody

Meta tuż , tuż © siwobrody

Po minięciu mety © siwobrody

Powrót na metę po medal i dyplom © siwobrody

Odbiór medali i dyplomu © siwobrody

Medal jest , dyplom jest © siwobrody

No i czas niezły © siwobrody

Tylko dla czego nie jestem w pierwszej dziesiątce? © siwobrody

W zestawieniu ogólnym miejsce 73 ale w swojej grupie wiekowej miejsce 9.
Gratulacje
Wracam do naszej ekipy i rowerów.
Tandemy wywołują ciekawość i zainteresowanie.
Zaczynają się pierwsze próby jeżdżenia na tandemach innych rowerzystów
A tandemy wywołują coraz większa ciekawość © siwobrody

Chętnych na przejażdżkę coraz wiecej © siwobrody

i to nie tylko rowerzystów
I więcej © siwobrody

Zrowerowane oddziały specjalne © siwobrody

Lepszy tandem od rosomaka © siwobrody

Powoli robimy reklamę dla tandemów i akcji NNT © siwobrody

Wracam zobaczyć co się dzieje na mecie i sprawdzić na kiedy mamy się przygotować z tandemami do przejazdu w ramach "wyścigu tandemów".
Wracamy miejsce startu i mety ćwierćmaratonu © siwobrody

nagle słychać brawa i owacje.
na miejscu mety pojawia się Klementynka dla której większość osób tutaj przybyło.
I pojawia się osobiście Klementynka dla której biegamy i jeździmy © siwobrody

To dla jej serduszka tu jesteśmy © siwobrody

Klemetynka nawet nie wie ilu ludzi zachęciła do uprawiania sportu © siwobrody

Wracamy do rowerów bo zaraz nasza kolej
Ekipa NNT ( NiewidomiNaTandemach ) szykuje się do startu © siwobrody

Nastroje są bojowe © siwobrody

Janusz się nie boi , przy trzech startujacych tandemach miejsce w pierwszej trójce ma jak w banku © siwobrody

Trendix foci całą akcję © siwobrody

ruszamy do "wyścigu"
Tandem Renat gotowy do startu © siwobrody

Tandemy ruszyły © siwobrody

Walka wyrównana © siwobrody

Wyscig tandemów © siwobrody

Tandemy podążają do mety © siwobrody

Ostatnie metry przed metą © siwobrody

Wjazd tandemów na metę © siwobrody

i tego nie było w planie : WSZYSCY UCZESTNICY NASZEGO WYŚCIGU ZOSTALI UDEKOROWANI MEDALAMI.
Tego nikt się nie spodziewał .
Medaliści na mecie © siwobrody

Wszyscy jesteśmy zwycięzcami © siwobrody

I czy ważne kto pierwszy? © siwobrody

Zwycięzcy wyscigu tandemów © siwobrody

Medale i dyplomy © siwobrody

Renaty na mecie © siwobrody

Zbiorowe zdjęcie uczestników NNT maratonu w Policach © siwobrody

Każdy jest mistrzem © siwobrody

Wyścig zakończony © siwobrody

(Dodam , że sam zostałem niezasłużenie posiadaczem tego pięknego medalu mimo że tylko jechałem jako pilot tandemowej ekipy.)
Wracamy na plac gdzie parkowaliśmy rowerami i czekamy na zakończenie biegów innych rowerzystów uczestniczących w biegu na 1 kilometr i w chodzie z kijkami ( w międzyczasie pilnując pozostawionych rowerów.
Jest pusty plac , mamy tandemy , to może coś zorganizujemy? © siwobrody

I w tym momencie Janusz mówi " szkoda że nie możemy , tak jak przebrani za żołnierzy posiadacze motorów , zaoferować przejażdżki tandemami w ramach zbiórki pieniążków na serduszko dla Klementynki".
Fakt , za przejechanie się motorem trzeba wrzucić do puszki dostać kupon i można jechać . A my nie mamy ani puszki ani kuponów.
Ale mamy tandemy i chęć do udziału w akcji charytatywnej .
Krótka rozmowa z zaprzyjaźnionymi już żołnierzami i : pieniążki do ich puszki , ich kupony upoważniające do jazdy tandemem i ............... się zaczęło :
Tandemowa propozycja © siwobrody

I się zaczęło © siwobrody

Wszystkie armie na tandemach © siwobrody

akcja "wszystkie armie na tandemach "
Wojsko na tandemach © siwobrody

Tego jeszcze nie było © siwobrody

Dwie niekoniecznie zaprzyjaźnione armie na jednym .....rowerze? © siwobrody

To tylko w Policach © siwobrody

Kto to widział? © siwobrody

Czyżby ktoś kogoś zniewolił i nim kieruje? © siwobrody

Radość z jazdy tandemem - bezcenna © siwobrody

Tandemowy szał © siwobrody

Nasi niewidzący uczestnicy wycieczki spokojnie stoją i czekają , aż w końcu tandemy do Nich wrócą i będziemy mogli pojechać dalej.
Maciek bałamuci dziewczyny © siwobrody

Czy też opowiada jak to niewidomi sprawili znowu radochę widzącym © siwobrody

Czas zakończyć Nasz udział w Polickim biegu i ruszyć dalej w trasę.
Plan jest taki że jedziemy przez Tanowo do Zalesia.
Ruszamy w drogę .
W Tanowie zahaczamy o sklep i udajemy się do "Sokoła" na kawę , herbatę i co tam sobie kto życzy.
Tu podejmujemy decyzję że po posiłku i przerwie Renaty i Paweł wracają do domów a dwa tandemy ( Monika z Januszem i Maciek i Andrzejem ) oraz solo Trendix i ja ruszamy do Zalesia .
Póki co siedzimy w Sokole.
Jadąc do Zalesia zrobiliśmy przerwę w Tanowie © siwobrody

Gospoda "Sokół" w Tanowie © siwobrody

Tego nikt nie zamawiał © siwobrody

Owszem , herbatę i kawę tak ale te rarytasy? © siwobrody

Smalec , ogórki i chlebek( no nie tylko) - gratis? o co tu chodzi? © siwobrody

Tego jeszcze nie było !
Na naszym stole pojawił się specjalny poczęstunek od gospodyni zajazdu.
Nie tylko chleb i smalec , nie tylko boskie ogórki ale również coś bardzo smakowitego ( kierujący mogli jedynie zanurzyć język w tej orzechówce ) .
Tego też nie było w planie.
Ciekawe skąd mamy takie chody?
Ale nie ważne , ważne że wspaniałe miejsce, wspaniałe ekipa i wspaniali gospodarze.
Cieszymy się gościnnością zajazdu.

Zajazd Sokól Tanowo © siwobrody

Poczęstunek w Tanowie © siwobrody

Trendix ze smalcem © siwobrody

W trakcie rozmów okazuje się że przesympatyczna gospodyni zajazdu to też Renata.
Renaty dwie © siwobrody

Z "gospodynią " zajazdu Sokół © siwobrody

Ostatnie wspólne zdjęcie - już trzy Renaty © siwobrody

Niestety czas goni więc czas na pożegnanie i ruszenie w dalszą drogę.
Renaty dwie z Pawłem do Szczecina a dwa tandemy i dwa rowery solo do Zalesia.
Przed samym rozstaniem Renata sprawdza czy lepiej jej pasuje tandem czy hulajnoga.
Renata i hulajnoga © siwobrody

Ruszamy do Zalesia , tak reklamowanego przez Andrzeja , w którym ma być między innymi wypożyczalnia tandemów.
Niestety nasze plany ponownie się pokrzyżowały.
Tandemowy kapeć © siwobrody

Właściwie to kapeć w tandemie to nie to samo co w solo © siwobrody

Jedni usuwali awarię a inni komentowali © siwobrody

Maciek pomagał jak mógł © siwobrody

Nawet do pomocy ściągnął Monikę © siwobrody

Andrzej uniżenie przyjmuje sugestie Maćka o sposobie naprawy roweru © siwobrody

Trendix zwija się jak może © siwobrody

Po wymianie dętki okazało się że ........... szlag trafił następną dętkę zanim do końca zamontowano koło.
Trendix pożycza swoją dętką i ponownie następuje akcja wymiana drugiej dętki.
Janusz wkracza do akcji © siwobrody

Widzący pracują przy kole a niewidzący cierpliwie czekają © siwobrody

W końcu niewidzący pokazują "mechanikom " jak to koło trzeba naprawić © siwobrody

Udało się . Druga dętka założona , możemy ruszać dalej.
I tu muszę dodać małą sugestię dla Maćka - właściciela tandemu. Rowerem się co prawda głównie jeździ ale czasami trzeba poddać przeglądowi i naprawić.
Tylne koło z którym mieliśmy tyle kłopotów było bez jednej szprychy i przez to tak scentrowane że ... lepiej już nic nie mówić. ( no chyba że słówko do Andrzeja żeby sprawdzał tandem Maćka przed wyruszeniem w trasę) .
Akcja z kołem też nie była w planach.
Wreszcie docieramy do Zalesia.
W końcu dojechaliśmy do Zalesia © siwobrody

Z zewnatrz wygląda bardzo ciekawie © siwobrody

Zadbane otoczenie © siwobrody

A wewnątrz doznajemy szoku © siwobrody

Koniec pierwszej części wpisu.
Po pojawieniu się komunikatu Maksymalna długość dla pola Treść wynosi 64000 znaków. podzieliłem wpis na dwie części .
Chyba pobiłem jakiś rekord.


Kategoria NiewidomiNaTandemach, Szczecin na rowerach, Z Rowerowym Szczecinem, piwko

wstyd pisać

Poniedziałek, 21 października 2013 | dodano: 21.10.2013

Próbowałem moje dziecię wyciągnąć na wycieczkę rowerową.
Próba zdecydowanie nieudana.
Jedyny zysk to taki że trzy rowery ze stadniny wspólnie się przejechały.
A do Trendixa to brakuje mi ..... lepiej nie pisać.


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU

W pogoni za Trendixem i nie tylko

  • DST 32.13km
  • Czas 01:32
  • VAVG 20.95km/h
  • VMAX 32.60km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 października 2013 | dodano: 12.10.2013
Uczestnicy

Na dziś nie planowałem wycieczki rowerowej ( napięty harmonogram innych prac) ale jak to często bywa plany się nie udają.
A wszystko zaczęło się tak:
Kilka dni temu w jednym z postów na Forum Rowerowego Szczecina pojawił się wpis Andrzeja ( który wspólnie z Maćkiem z Polic jeżdżą na tandemie) o propozycji wycieczki na dziś.
Jako że każda propozycja powinna być w oddzielnym poście , skopiowałem tekst Andrzeja i umieściłem jako propozycję wycieczki (opisując że to jest Jego propozycja ).
Następnego dnia telefon od Andrzeja " wiesz , ja tak napisałem żebyśmy tak w małym gronie pośmigali na tandemach a teraz , po wklejeniu mojej propozycji na forum , robi się wielka wycieczka".
No tak , znowu moja wina. Skoro tak to pojadę rano w sobotę na Głębokie i zobaczę " co narozrabiałem.
W piątek wieczorem jeszcze zajrzałem na forum i sprawdziłem jak wygląda odzew na "moją" - "nie moją" propozycję i się lekko zdziwiłem.
Kilka wpisów i spore zainteresowanie. I jeszcze ta dyskusja na temat pogody.
No to teraz nie mam innego wyjścia rano bezwzględnie muszę pojechać na miejsce zbiórki i choć kawałek się przejechać , bo jak ja planuję udział w wycieczce to pogoda ... musi być ładna.
Sobota rano , szybki spacer z psiną po lesie i tak jak stałem ( bez przebierania w strój bardziej rowerowy )"sprintem" na rower i na Głębokie.
Moja wersja sprintu jednak raczej przypominała szybszy trucht bo dojechałem dwie minuty po czasie. I jak już dojeżdżałem do miejsca zbiórki zobaczyłem nadjeżdżającą z naprzeciwka kawalkadę rowerów. Naprawdę spora ekipa.
To co , trzeba zawrócić i ścigać peleton.
To pierwsze (czyli zawracanie ) wyszło mi całkiem nieźle , to drugie już zdecydowanie gorzej. Jak te " koksy " depnęły na pedały to jedyne co mogłem zrobić to nie stracić ich z oczu. Na szczęście Paweł został przy mnie i kontrolował czy nie padnę z wysiłku ( dzięki).
Wstępnie planowałem spotkać się z ludźmi na Głębokim , zamienić kilka słów i w Pilchowie skręcić do domu. Ale skoro miałem zamienić kilka słów a Oni są tak daleko z przodu to może na trasie do Bartoszewa się uda ich dogonić i pogadać.
Najgorszy to ten Policki tandem , zasuwają tak że tylko świszczy ( tak , tak te tandemy to są strasznie szybkie) .
Do Bartoszewa udało się dogonić i pogadać z kilkoma osobami .
Do Sławoszewa z następnymi.
Właściwie to mógłbym sobie odpuścić dalszą jazdę i zajechać do "Zjawy" obgadać kilka spraw. Niestety za szybko jeździmy i zjawa jeszcze zamknięta więc ......
...... turlam się dalej z wycieczką.
Wreszcie za Grzepnicą przed Dobrą doganiam "szalony tandem".
Tak tu jest pod górkę i tylko dzięki temu miałem szansę Ich dogonić.
Każde większe wzniesienie to dla tandemu spadek prędkości.
Pogadałem chwilę z Andrzejem i Maćkiem i ..... górka się skończyła więc znowu zostałem z tyłu.
Jadąc w kierunku na Buk dołączyły następne osoby - Ania i Ernir .
Dojechaliśmy do ścieżki rowerowej w okolicach Buku .
Tu WRESZCIE zarządzono krótki postój .
Kilka chwil na rozmowy i ekipa rusza dalej w kierunku Niemiec a ja spokojnie , bez zadyszki wracam do domu.
No teraz to tempo do jazdy - takie spokojne 18km/godz. a nie jak z tymi "koksami" 25-30km/godz.
Wracam przez Sławoszewo i zajeżdżam do Zjawy .
Na herbatkę i obgadanie kilku spraw.
Temat listopadowej "Pogoni za lisem" uzgodniony.
Wieści o najnowszych propozycjach można poczytać na stronie FB.
Mnie zaciekawiła propozycja " biała kiełbasa w sosie piwno-chrzanowym".
Przy okazji poinformowałem właścicieli o planowanej akcji 35 Ogólnopolski charytatywny bieg uliczny "Ćwierćmaraton Policki" od serca dla serca - biegniemy dla Klementynki
Zjawa też postanowiła włączyć się czynnie do tej akcji.
Skoro wszystko załatwione i uzgodnione to można wracać do domu.
Ale to wszystko choć ważne to najważniejsze że znowu skróciłem dystans do Trendixa.
Przed wyjazdem brakowało mi do Niego aż 2474.58 km a po powrocie z wycieczki jedyne 2442.45
Chyba się rozkręcam.


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, NiewidomiNaTandemach, Szczecin na rowerach, Z Rowerowym Szczecinem

Co ma "piernik do wiatraka" , "co ma maślak do ziemniaka" i "co ma Polickie święto ziemniaka do... Trzebieży"

Sobota, 5 października 2013 | dodano: 05.10.2013
Uczestnicy

Co ma piernik do wiatraka to nie wiem.
Co ma maślak do ziemniaka to się dowiecie.
A co ma "Polickie Święto Pieczenia Ziemniaka” do Trzebieży to się dowiedziałem gdy wszedłem na stronę Samej Ramy z Polic
Skoro tak to może zobaczymy jak się bawi SamaRama ?
Rzuciłem hasło wyjazdu na Forum Rowerowego Szczecina i zadzwoniłem z propozycją do osób z ostatniej akcji NiewidomiNaTandemach
Mój tandemowy partner Aleksander niestety jest przeziębiony i nie dostanie zezwolenia od żony, Maciek i Andrzej z Polic raczej nie dojadą bo jeden ma kłopoty ze zdrowiem a drugi sprawy gospodarcze , Arek też nie pojedzie bo sprawy rodzinne , do tandemu Renat nie mam telefonu , a Monika jest za daleko.
No ale przecież jest tandem i szkoda go nie wykorzystać .
Po krótkiej analizie sytuacji ( cały czas jestem w pracy i gdzieś tam w trasie ) szybki telefon do Wojtka Trendixa pisz na FB do Moniki może się zgodzi a jak się zgodzi to........................................................................................................wrabiam Ciebie Wojciechu w zorganizowanie dojazdu Moniki do Pilchowa i jedziemy.
A Wojtek jak to Wojtek ( internetowy wyga) , nie wiele się zastanawiając pisze do Moniki : tandem masz , dojazd masz tylko się zdecyduj czy chęci i czas masz.
Odpowiedź była zaskakująca TAK
Jak tak , to mamy jeden tandem i tych chętnych którzy pojadą "solo".
No to wszystko ustalone , jedziemy.
O 10,00 rano pod moim domem pojawiają się Wojtek - "Trendix" i Monika.
Szykujemy rowery i jedziemy na Głębokie na miejsce zbiórki.
Paweł przyprowadził z Jasnych Błoni z pod pomnika Trzech Orłów ekipę uczestników wycieczki startujacych z pierwotnie planowanego miejsca startu.

Jest nas całkiem sporo.

Rzut oka na mojego "muła" w wersji turystycznej z sakwami ( sakwy nie pasują zarówno wizualnie jak i technicznie - paski mocujące nie są dopasowane do "holendra")
Ale towarzysze podróży zawsze są dopasowani.




Po krótkim oczekiwaniu na dojechanie potencjalnych uczestników wycieczki ( i tych co złapali gumę i są daleko za nami) ruszamy w drogę.
Na początku ścieżkami rowerowymi do Tanowa.
Jedzie się naprawdę szybko i wygodnie.
Bardzo szybko udało mi się zgrać z Moniką i jak by to nie zabrzmiało , tworzyliśmy świetny tandem.
Wcześniejsze jazdy z Aleksandrem wiele mnie nauczyły i dzięki nim tak szybko zgraliśmy się z Moniką.
Sunęliśmy jak torpeda i nawet nie zdążyliśmy się rozgrzać jak dojechaliśmy do Tanowa.
Tu była przerwa na zakupy w sklepie i dołączenie do naszej ekipy znanego mi znajomego z Bikestats ale nie do końca kojarzonego z realu Mirka
Teraz mam nadzieję , mimo mojej sklerozy , zapamiętam .
Fotki z przystanku w Tanowie.




Koniec zakupów , jedziemy dalej , teraz następna przerwa w Jasienicy.

Monika na tle miniatury w Jasienicy.

W czasie gdy Monika poznawała miniaturowy obiekt , przy okazji zdejmując z niego pajęczyny , reszta uczestników opowiadała swoje swoje przeżycia z tegorocznych wycieczek.

Jeszcze wspólna fotka na tle ruin Klasztoru Augustiańskiego ,


I ruszamy do Trzebieży.
Wcześniejsze doświadczenia z jazdy z Aleksandrem , perfekcyjna obstawa dzisiejszych uczestników wycieczki i niesamowita energia Moniki powodują że bijemy wszelkie rekordy dotychczasowej jazdy na tandemie.
Przekroczyliśmy prędkość na tandemie - mamy na liczniku 36 km/godz.
No takich osiągów nie miałem nawet solo ( no , poza jednym przypadkiem gdy zjeżdżałem z wielkiej góry jadąc ze Szczecina do Polic) .
Zgodnie z teorią " trening czyni mistrza" im więcej wycieczek na tandemie tym lepsze wyniki.
Już w duszy widzę jak po tym tekście na najbliższej wycieczce z Aleksandrem przekroczymy 40km/godz. abo i 50 km/godz.( może załapiemy się na pamiątkowe zdjęcie z jakiegoś fotoradaru?)
Ale wracajmy do dzisiejszej wyprawy.
Dojechaliśmy do Trzebieży.
Zwiedzamy port rybacki , Centralny Ośrodek Żeglarstwa w Trzebieży , jedziemy wzdłuż promenady na której powstaje kompleks rekreacyjno sportowy i w końcu dojeżdżamy na miejsce docelowe ,czyli Gminne Centrum Edukacji i Rekreacji w Trzebieży (pole namiotowe) ul. Leśna 15, 72-020 Trzebież


Mimo że nie byliśmy zapisani na tą imprezę mamy możliwość skorzystania z pełnej oferty i po wpisaniu się na listę uczestników możemy pobrać zestaw "startowy " czyli tackę z keczupem , chlebkiem i kiełbaską.


Janusz próbuje namówić Monikę na zmianę przewodnika na tandemie ale Monika woli i tak wracać ze mną.

Może to wynik zasłyszanych opowieści o wyczynach Janusza na ostatniej wyprawie po Gruzji gdzie jego problemem były nie góry i złe drogi a niezwykła gościnność Gruzinów i olbrzymie ilości win i innych napitków serwowanych przez tubylców.
Impreza jest świetna tylko jest problem z dotarciem do ogniska .
Bo chętnych są dziesiątki a ognisko jedno.
Ale nasi koledzy poradzili sobie z tym w sposób niekonwencjonalny.

A zabawy i konkursy toczą się dalej.


Konkurs na największego ziemniaka

Fotoreporterzy uwieczniają uczestników konkursu w obiektywach

i zdjęcie samego szefa dzisiejszej imprezy którym jest Wiesław Gaweł szef Samej Ramy z Polic.

Nasza ekipa powoli zwija się do dalszej jazdy.
Monter z Jaszkiem i Januszem planują wypad przez Niemcy do Rieth i powrót do Szczecina przez Niemcy

a my jeszcze korzystamy z ogniska i gościnności Samej Ramy i zostajemy w Trzebieży.

Monika wreszcie doczekała się pieczonej kiełbaski w bułce

( kiełbaska od Jaro a bułka przypadkowo zwędzona Marcinowi - ot tak sobie leżała samotna bułeczka to ją przygarnąłem). Podziękowania dla Jarosława za kiełbaskę i bułkę a dla niczego nie świadomego Marcina za pieczywko.
Widok na Nasze rumaki w Trzebieży.


oraz Marcina i Pawła konsumujących kiełbaski z ogniska.

Widok Marcina przy trzeciej kiełbasce

przy piątej kiełbasce

przy ósmej

A wokół konkursy


aż w końcu udało się wyrwać Wiesława z amoku konkursów i zaprosić do pamiątkowego zdjęcia.

Szczecin i Police na wspólnej fotce


Wiesław wraca do wręczania nagród a my zbieramy się do powrotu do domu.
Wracamy lasami do Tanowa. Trzymamy się czarnego szlaku.
I w pewnym momencie skręcamy za wcześnie i wjeżdżamy w las taką drogą której nasz tandem nie da rady pokonać.
Nie to nie droga dla holendra , tą drogą to mogą śmigać tandemy w wersji mtb.
Zawracamy i jedziemy asfaltem .
Pogoda nam cały czas sprzyja . Są momenty gdy słoneczko się chowa za chmurami ale jest całkiem ciepło i ani kropli deszczu.
Wjeżdżamy na drogę pożarową 27 i suniemy wśród lasu.
Po drodze odwiedzamy leśny bar.
Bar dla leśnych zwierząt , jest paśnik i są lizawki .
Sami nie korzystamy z oferty ale dokładnie się z tą ofertą zapoznajemy.
Ruszamy dalej . Dojeżdżamy do drogi Bartoszewo Tanowo i suniemy żwawo po asfalcie.
Monikę rozpiera energia więc .... wyprzedzamy wszystkich i zasuwamy jako pierwsi.
Dojeżdżamy do Tanowa i w środku tej miejscowości zarządzamy postów w zajeździe.

Zamawiamy gorące napoje i regenerujemy nasze siły na ostatni etap wycieczki.
I przy okazji dajemy szansę na dojechanie do naszej ekipy Pawłowi którego zgubiliśmy po drodze.
Kiedy wszyscy siedzą w knajpie ja upamiętniam nasze rowery ozdobione pamiątkowymi chorągiewkami z imprezy.




I zdjęcie uczestników siedzących w środku robione z zewnątrz.

I wewnątrz



I nagle widzę Jacka który od samego rana próbuje nas dogonić ale nie mógł tego wcześniej zrobić bo miał kłopot z "kapciem" w kole .

Ja wiem że za tą serię zdjęć które teraz opublikuję to mam u niego "przechlapane " ale .... jeszcze nie widziałem kogoś kto tak się szykował do wejścia do lokalu i poświęcił tyle czasu na "makijaż" .





I wejście Jacka

Tylko błagam , nie obraź się na mnie ale ... Ty nie wiedziałeś że ja mam włączony aparat a ja nie wiedziałem że tyle zdjęć zrobię.
Wybacz.
Siedzimy w środku popijamy herbatkę i kawę ale jedna osoba wy indywidualizowała się z naszego rozentuzjazmowanego tłumu.

To był Paweł którego " zgubiliśmy " niechcący po drodze z Trzebieży i który ścigał nas rozpytując po drodze tubylców " nie widzieli państwo grupy rowerzystów z tandemem?".
A wystarczyło zapytać " czy tędy nie jechał taki dziwak z wielką siwą brodą?" .
W końcu , kto bardziej zapadłby w pamięci ; ja czy Monika?

Powoli kończymy posiedzenie w zajeździe i czas ruszać do domu.

Na wyjeździe z Tanowa żegnamy się z Mirkiem który wraca do domu do Polic a cała reszta rusza do Szczecina . No może nie cała bo w Pilchowie my kończymy wycieczkę .
Po pożegnaniu reszty uczestników ja , Monika i Wojtek parkujemy przed moim domem .
Wojtek pakuje swój rower do samochodu , ja swój do garażu a Monika czeka w moim domu na nas.
Jeszcze wspólna herbata i kawa oraz sesja zdjęciowa Moniki z maślakami rosnącymi pod moim domem w pobliżu modrzewia


Tak , ja nie muszę chodzić po grzyby do lasu .
Oraz wspólna fotka Moniki i Wojtaka z moim " potworem" czyli Sarą.


I to już koniec tej przydługiej relacji.
Monika pewnie już śpi , Wojtek pewnie "regeneruje " siły przy pomocy szkockich destylatów , inni uczestnicy też odpoczywają a tylko ja "biedny" ślęczę nad tą relacją i myślę " ALE BYŁA REWELACYJNA IMPREZA"
Przekroczona max. prędkość na tandemie - 36 km/godz.
niesamowita śr. prędkość,
rekord Moniki w dziennym dystansie - przekroczone 60 km.
A wszystko to przez tego popularnego ziemniaka zwanego pyrą albo kartoflem.
A zapomniałem dodać , jakoś tak dziwnie nikt nie miał okazji spróbować kartofla z ogniska a mimo to było super.


Kategoria NiewidomiNaTandemach, Szczecin na rowerach, wycieczka z BS, żubrówka

Tytuł bez sensu i nie adekwatny do tematu- " czy rowerzyści mogą pić piwo ?' albo "O wyższosci Pilchowa nad Policami"

Niedziela, 29 września 2013 | dodano: 29.09.2013

Aby zrozumieć co mają te tytuły wspólnego z dzisiejszą jazdą należy dotrwać ... do końca wpisu.
To co ?
Zaczynamy.
W ramach akcji NiewidomiNaTandemach Rowerowy Szczecin zorganizował wycieczkę .
Zbiórka o 10,00 na Placu Lotników.
Ja z Aleksandrem umówiliśmy się na 9.00 na Głębokim.
Jadąc na Głębokie mijałem ekipę rowerzystów jadących zapewne na imprezę Opis linka ale dziś nie było mi z nimi po drodze.
Jestem na Głębokim . Pakujemy się z Aleksandrem na tandem i ruszamy przez Las Arkoński , Jasne Błonia na miejsce zbiórki.
I powiem że im częściej jeździmy tym nam jest łatwiej i przyjemniej.
Miasto rankiem w niedzielę puste więc bez przeszkód i zatrzymywania się przy pokonywaniu ulic dojeżdżamy na miejsce spotkania uczestników wycieczki ( kierowcy samochodów puszczali nas bez problemów na przejazdach przez ulice).
Dojechaliśmy więc mogę odstawić tandem i wziąć aparat fotograficzny w ręce.




i dojeżdżają następne

Każdy może spróbować jazdy na tandemie



Główny organizator dzisiejszej imprezy czyli Yogi , przedstawiciel Rowerowego Szczecina , wygłasza przemówienie i informuje o planowanej trasie.

Cały czas dołączają następne tandemy
Ten jest ze Stargardu.

Nie tylko tandemy się dołączają do akcji

Jest również znany tandem , składak , ze stałym pasażerem z tyłu
jeszcze tylko sesja zdjęciowa tandemów




I ruszamy w trasę.
Przez miasto w kierunku na Głębokie.
Przejazdy przez ulice zabezpieczają rowerzyści jadący "solo" .
W okolicy Arkonki organizujemy przerwę.

Kilka ciekawych fotek.
Np. nasza obstawa :


I kluby dyskusyjne :





Ruszamy dalej .
Objeżdżamy jezioro Głębokie gdzie na jego końcu następna przerwa.

Panie rozmawiają - pewnie o rowerach © siwobrody

Obstawa sprawdza doniesienia o ruchu na drogach © siwobrody

A panowie - pewnie o ...strojach na jesień © siwobrody

A młodzi rowerzyści ....... podrywają żony innych rowerzystów © siwobrody

Dalej ruszamy w kierunku na Polanę Sportową gdzie mamy urządzić ognisko.




ochotnicy wyruszają na zbiór chrustu i gałęzi

a leniwi czekają na ognisko

A teraz nadszedł punkt kulminacyjny.
Yogi przy pomocy 30 cm. papieru toaletowego i dwóch chusteczek higienicznych oraz paru gałązek obiecał zrobić ognisko.
Wszyscy ( ach , zapomniałem nie wszyscy mogą zobaczyć ) patrzą na te cuda z podziwem.


Chrust jest cały czas donoszony.

i szykowany na dorzucenie do ogniska

Jedni dbają o ognisko a inni uczestnicy próbują dosiadać tandemów i sprawdzać się jako kierowcy i pasażerowie.

i znikają z tandemem za krzakami

Na szczęście to nie mój tandem .
No może i nie mój tandem ale mój tandemowy partner Aleksander.
Na szczęście po chwili się pojawili z powrotem.


Ognisko rozpalone więc czas na pieczenie kiełbasek.

Jedni pieką a inni wędzą

zresztą nie tylko kiełbaski się wędzą w dymie , uczestnicy wycieczki też.

Kiedy jedni smażą kiełbaski na ognisku

inni uczestnicy testują jazdy na tandemach.


zarówno jako kierowcy jak i jako pasażerowie






Powiem uczciwie , jadąc z tyłu byłem przerażony.
Ani ruszyć kierownicą , ani nie mam pod ręką hamulców , w całości jestem uzależniony od tego z przodu .... o nie , to nie dla mnie.
Ja wiem że to kwestia wprawy , nabrania zaufania i dostosowania się do partnera .
Ale , no właśnie takie ale , podziwiam Aleksandra i inne osoby które potrafiły zaufać swoim partnerom. Bo jam wątpliwości czy byłbym w stanie zaufać komuś siedzącemu z przodu , nawet jakby to był ....... mój własny klon.
Przetestowałem jazdę na różnych tandemach i poznałem różnice w jeździe na różnych konstrukcjach.
I czuć różnice.
Łatwość prowadzenia , pokonywania wyboi , skrętu , startu , hamowania.
I tu muszę przyznać że pomysł na oddanie tandemów do dyspozycji wszystkim chętnym i możliwość przetestowania różnych wersji rowerów oraz okazji jechania z przodu i z tyłu dał niesamowitą frajdę i swego rodzaju szkołę poznania .
I ta część imprezy chyba miała największą wartość dla jej uczestników , no oczywiście poza okazją do poznania wspaniałych ludzi którzy się zjechali.
Ognisko dogasa , kiełbaski zjedzone ( no może nie wszystkie) , jedni wracają do domu bo :
mają daleko ( pozdrawiamy Monikę ze Stargardu ) ,
Arka z Monterem ( Arek chciał jechać dalej ale Monter miał dość wycieczek bez skrótów) ,
damski tandem którego nawet jak ktoś nie widział to było słychać ( ja w każdym razie namierzałem gdzie są , na słuch - cały czas plotkowały)
i na koniec tandem z Polic który rzucił tandemowi z Pilchowa wyzwanie i zaproponował wspólne wyścigi.
Po pożegnaniu się z uczestnikami dzisiejszej imprezy , dodam fantastycznej i niezwykle miłej ( specjalne podziękowania dla Rowerowego Szczecina ) ruszyliśmy w dwa tandemy na dalszą trasę.
Policki tandem reprezentował Michał i Andrzej a Pilchowski ja i Aleksander.
Ledwo wystartowaliśmy z Głębokiego i wyprzedziliśmy Police gdy usłyszeliśmy " mamy awarię napędu".
No tak albo za wąskie ścieżki albo awaria.
Za Głębokim zjechaliśmy na pobocze i obejrzeliśmy awarię .
Faktycznie , przerzutka działa wadliwie ale .... co to za wytłumaczenie .
Chcieliście się ścigać to nie narzekajcie na rower.
Ruszamy do Wołczkowa , dalej do Dobrej , ( tu się tak Aleksander rozpędził że nie zauważyłem skrętu na Buk i gdyby nie krzyki tych dwóch z tyłu , to byśmy wylądowali w Lubieszynie ) i do ścieżki rowerowej koło Buku.


Po dojechaniu do końca ścieżki rowerowej skręciliśmy na Buk , z powrotem do Dobrej i dalej do Sławoszewa w kierunku na Bartoszewo.
Koniec równiutkiego asfaltu i koniec płaskiego terenu.
Nie dosyć że górki ( a to jest największe wyzwanie dla tandemu ) to jeszcze dziurawy asfalt .
Ja dyszę , Aleksander też ciężej oddycha , mam obawy czy dojedziemy na szczyt rowerem , czy nie staniemy i nie zaczniemy pchać tandemu , ale daliśmy radę .
I jeszcze ta dzika satysfakcja że Police są ..... daleko , daleko za nami.
No dobra , nie do końca mają sprawny rower , ale czy to jest powód byśmy nie czuli się zwycięzcami?
Wpadamy do Dobrej , skręcamy na Bartoszewo i suniemy znowu pod górkę.
Jesteśmy na szczycie i suniemy do Rzędzian w dół.
A Polickiego tandemu ani widu ani słychu.
No i kto jest najlepszy?
Skręcamy na Sławoszewo i powolutku się snujemy czekając na Andrzeja i Maćka.
A za nami pusto.
Właściwie to zacząłem się zastanawiać czy nie zawrócić i ich nie szukać.
Dojechaliśmy do Sławoszewa do Zjawy i postanowiliśmy chwilę na nich poczekać a w razie czego wyruszyć z powrotem z akcja ratunkową.
Ale nie było takiej potrzeby.
Pojawili się w oddali.



widok Maćka , szczęśliwego że nas dogonił - bezcenny

Zasłużony odpoczynek i posiłek.

I zdjęcie na potwierdzenie że tam dotarliśmy

I tu jest wytłumaczenie na jedną z wersji tytułu wpisu.
Chyba nikt teraz nie wątpi w wyższość Pilchowa nad Policami.
PILCHOWO GÓRĄ .
W oczekiwaniu na zamówione dania ( namówiłem chłopaków na słynną zupę dyniową a sam poprosiłem o śledzia - oni byli usatysfakcjonowani , a ja nie ) wdaliśmy się w rozmowę z lokalnym specjalistą od zbierania grzybów i połowów ryb.
Pochwalił się dzisiejszym zbiorem pięknych okazów prawdziwków które można podziwiać na barze w Zjawie . Poszedłem sprawdzić.



Nie ma co mówić , takich jeszcze nie widziałem .
Wróciłem do kolegów i po posiłku rozpoczęliśmy odpoczynek przy napojach.
I tu jest odpowiedź na pytanie umieszczone w pierwszym tytule .
"pasażerowie " tandemów mogą sobie pozwolić na wiele © siwobrody

A prowadzący tandemy .... jedynie na herbatkę © siwobrody
.
Choć to tak nie do końca jasne i zrozumiałe , bo choć to Aleksander pił piwo to podczas przejazdu przez Bartoszewo powiedziałem skręcamy w prawo a ... skręciłem w lewo ( albo tak zadziałały opary z jego kufla albo ten śledź nie był w oleju)
Czas na zakończenie wycieczki.
Ruszamy przez Bartoszewo do ścieżki rowerowej Szczecin-Police , tam się żegnamy i ruszamy :Policki tandem do Polic a Pilchowski do Pilchowa.
Było super.
To była trzecia wspólna wycieczka z Aleksandrem , ale tak naprawdę pierwsza w której nie miałem strachu i cieszyłem się jazdą a nie trząsłem z wrażenia o nasze bezpieczeństwo.
A jeszcze dodam , przekroczyliśmy prędkość 30 km. na tandemie.
I pozdrawiamy Police.


Kategoria Z Rowerowym Szczecinem, NiewidomiNaTandemach, żubrówka, Szczecin na rowerach

Szczecińska Wrześniowa Masa Krytyczna czyli masa wrażeń

Piątek, 27 września 2013 | dodano: 27.09.2013

Oj się działo.
Nie na wszystkich masach jestem ale ta była wyjątkowa i musiałem być .
Nie miałem innego wyjścia.
Kilka miesięcy temu Rowerowy Szczecin postanowił włączyć się do akcji NiewidomiNaTandemach.
Ideę akcji poznałem już wcześniej z relacji kolegi który brał udział w takiej akcji w Dani kilka lat temu.
Jako że ideę znałem i jestem posiadaczem tandemu to bez żadnych kłopotów zgłosiłem akces do tego projektu.
Na dwa tygodnie przed masą przeprowadziliśmy pierwszą próbę jazdy z Aleksandrem ( osobą niedowidzącą ) który zgłosił się jako partner do wspólnej jazdy.
I nie wyszło nam to najlepiej.
Zawiodłem ja i .... tandem.
Aby przygotować się do masy i przyszłych wspólnych wycieczek ja poczytałem instruktarze dotyczące jazdy na tandemie a .... tandem przeszedł porządny serwis.
I nadszedł ten dzień.
Ja w pełni gotowy , tandem w pełni sprawny , więc w drogę.
Najpierw musimy dojechać na miejsce zbiórki. Spotykamy się z Aleksandrem na Głębokim i ruszamy Laskiem Arkońskim do centrum. Jazda lasem i parkiem to sam przyjemność , coraz lepiej się "zgrywamy" i jedzie się super. Największy problem to pokonywanie ulic . Tak mi się tylko wydawało . Im dalej tym lepiej się jechało. Z czasem u naszego boku pojawili się inni rowerzyści którzy też zmierzali na masę i wspólnie dojechaliśmy na miejsce. W dotarciu na miejsce zbiórki nie tylko rowerzyści nam pomagali ale też i ...... uprzejmi kierowcy którzy bez większych problemów przepuszczali nas na przejazdach rowerowych.
Im tez należą się ciepłe słowa podziękowania.
W końcu docieramy na miejsce zbiórki.

Plac Lotników zapełnia się rowerzystami.

Tandemów które biorą udział w akcji jest cztery sztuki.
Więc pozwolę sobie na prezentację .
Oto najładniejszy i jedyny w swoim rodzaju , czyli mój.

Tandem Yogiego , i jego dzisiejsi uzytkownicy

Następny tandem.

Czwarty tandem.

Rzut obiektywu na uczestników zebranych na placu.

Cały czas dojeżdżają następni. Spotkałem wśród zgromadzonych również przedstawicielkę Samej Ramy z Polic.

Jako że jednym z tematów dzisiejszej masy jest " elegancka masa " to i uczestnicy a zwłaszcza uczestniczki są niezwykle eleganckie.

Fotka na tle "patrona"

I atrakcja specjalna.

Kto ma Facebook ten może poznać więcej szczegółów CafeRower.
Oj warto .

To już nie tandem a "qwardem" i można przewieźć troje osób mających kłopoty ze wzrokiem


Po spektakularnym przejeździe pojazdu "Pana Kawki" rozpoczyna się konkurs zorganizowany przez organizatorów dzisiejszej masy.
Połączenie dwóch przewodnich tematów : Masa Elegancka i NiewidomiNaTandemach.

Prowadzącym konkurs jest , chyba najbardziej znana postać z Rowerowego Szczecina , czyli Yogi.

A oto i uczestnicy konkursu. Elegancja z jednej strony a z drugiej Ci którzy nie mogą jej .... zobaczyć.

Aby wygrać konkurs muszą ze sobą współpracować.

A konkurs polega na tym aby " eleganciki" trafiły swoimi nakryciami głowy na wystawione ręce swoich niedowidzących partnerów. Taki w swoim rodzaju " rzut beretem do celu".

Zwyciężył Aleksander i jego partnerka konkursowa Małgosia znana jako Rowerzystka .


Gratulacje.
A teraz już czas na przejazd Masy po ulicach Szczecina.
Na przodzie cztery tandemy a za nimi pozostali uczestnicy masy.
Całość w obstawie policji.
I tu słowa uznania dla organizatorów przejazdu za ciekawą i wygodną trasę oraz dla Szczecińskiej policji za profesjonalne i bezpieczne przeprowadzenie przejazdu.
Naprawdę fajna i sympatyczna impreza.
Kilka słów podziękowania również dla pozostałych uczestników przejazdu którzy w bezpiecznej odległości od tandemów przejeżdżali trasę i nie stwarzali zagrożenia dla nieco ociężałych i mało manewrowych tandemów.
Po zakończeniu masy , w miarę szybko ruszyliśmy w kierunku domu aby zdążyć na następna dzisiejszą rowerową atrakcję czyli
Pokaz slajdów z wypraw rowerowych .
Wyruszyliśmy w dwa tandemy i dwa rowery "solo". "Soliści " zabezpieczali nasz przejazd przez przejazdy dla rowerów i asekurowali jazdę po ulicach , a tandemy mogły urządzić sobie "wyścig" . Ja z Aleksandrem "przegraliśmy" odcinek do Głębokiego ale za to "wygraliśmy" odcinek z Głębokiego do Pilchowa. W Pilchowie pożegnaliśmy tandem Maćka i Andrzeja a sami zamieniliśmy tandem na samochód i pojechaliśmy do Starej Komendy na pokaz slajdów i relacji z wyprawy do granic II RP. I było ciekawie . Kto nie był niech żałuje.
I tak zakończył się ten niezwykły dzień.
A teraz czas pójść spać bo więcej czasu zajęło mi opisywanie dzisiejszych ( właściwie to już wczorajszych) wydarzeń niż .... samo jeżdżenie na rowerze.


Kategoria NiewidomiNaTandemach, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, Z Rowerowym Szczecinem

Powitanie jesieni , pogoń za MadBike-m i przez las do Jasienicy

  • DST 42.14km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:12
  • VAVG 19.15km/h
  • VMAX 33.14km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 września 2013 | dodano: 21.09.2013

Pogoda poprawiła się .
Słoneczko przebijało się przez chmury i zrobiło się cieplej .
Trudno się nie skusić na rower.
Ale tak nie do końca byłem chętny .
Ale decyzja zapadła gdy dostałem telefon od rodzinki - "ładna pogoda to może wpadniemy?".
No skoro rodzice maja przyjechać to proszę bardzo ale .......... ja mam zamiar pojechać rowerem na wycieczkę.
Przyjazd rodziców = zagonienie do roboty na ogródku .
Więc rower jest niezbędnie potrzebny do ...uniknięcia roboty wokół domu.
I jeszcze to spotkanie pod sklepem w Pilchowie.
Ja podjechałem po chleb i ten no "chleb niezbędny niektórym do życia co to się go puszcza z dymem" a tam patrzę MadBike'owe szefostwo na rowerach .
Więc się pytam gdzie jadą i że ja też mam ochotę na przejażdżkę.
Oni jadą na zupę dyniowa do Sławoszewa to się umawiamy że ich dogonię.
To szybko powrót do domu , przywitanie rodziców , szykowanie roweru i ....... szybka ucieczka rowerem w pościgu za Joanną i Arturem.
Dopadłem ich w Zjawie jak czekali na zupę i rozmawiali ze znajomymi których tam spotkali. Posiedzieliśmy trochę obgadaliśmy kilka spraw i ruszyliśmy w kierunku do Bartoszewa i dalej do ścieżki rowerowej Szczecin - Tanowo.
Tu się rozstaliśmy. Oni do domu do dzieci czyli kierunek Szczecin a ja kierunek na Tanowo.
Postanowiłem zrobić starą trasę - kierunek na Dobieszczyn skręt w drogę pożarową nr.27 lasem do Jasienicy.
Po drodze podziwiałem jesienny las i szukałem grzybów.

















Czas kończyć fotogrzybobranie i ruszać dalej.
Kierunek Jasienica.
Pogoda przyjemna , ruch na drodze znikomy więc szybko dotarłem do celu.
Najpierw "zwiedziłem " obiekt nr. 1.


Rower stoi ... tuż przed obiektem którym jest makieta © siwobrody

A następnie rozpocząłem zwiedzanie ruin.
Opis resztek klasztoru Augustianów.










A następnie obfotografowałem kościół






I właściwie to już szykowałem się do powolnego powrotu do domu gdy dostałem telefon.
"To kiedy wracasz ? bo trzeba by coś porobić na ogrodzie "
I chcąc nie chcąc trzeba było wracać do domu i to szybszym tempem aby spełnić obowiązki wobec domu ,rodziców i ogródka.
Ech , życie to jednak nie jest bajka.


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie

Odbiór tandemu.

Piątek, 20 września 2013 | dodano: 21.09.2013

Do MadBike rowerem zastępczym a z powrotem Mułem.
To że dopiero dziś odebrałem tandem to tylko dla tego że wcześniej nie mogłem.
Rowerek był zrobiony i gotowy do odbioru już we wtorek ale jedynym terminem odbioru jak dla mnie był piątek.
Rower w pełni sprawny. Wszystko zrobione wg. zamówienia a nawet więcej.
Serwisant Piotr nie tylko zrobił to o co prosiłem ale posprawdzał też inne elementy które wg. niego mogłyby wpływać na bezpieczeństwo i jakość jazdy.
I znalazł kilka dodatkowych usterek.
A ja tak się obawiałem o to czy sobie poradzi z "zabytkiem".
Podjąłem jeszcze decyzję o zamontowaniu dodatkowego tylnego oświetlenia ( tzw. "działo laserowe" WALLe produkcji MacTronic ) i licznika.
Teraz już można śmigać.
Jeszcze tylko zapłata za usługę i ...... nie dosyć że ceny przystępne to jeszcze jako stały klient dostałem porządny rabat.
A później ludzie się dziwią skąd to staropolskie powiedzenia " wszystkie drogi prowadzą do MadBike ".


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie

kukułcze jajo czyli jak wrobiłem MadBike w serwisowanie tandemu.

Wtorek, 17 września 2013 | dodano: 17.09.2013

trasa :z Pilchowo do MadBike na ul.26 Kwietnia tandemem a powrót tą samą trasą ale już rowerem zastępczym.
Jak już wcześniej opisywałem MUŁ , czyli mój tandem , troszkę zaczął w trakcie ostatniej jazdy niedomagać , więc trzeba mu było zapewnić serwis.
Jako że rowery oddaję do naprawy albo do zaprzyjaźnionego kolegi który zajmuje się wiekowymi pojazdami albo do MadBike to zadzwoniłem do obu miejsc. Okazało się że kolega , nie tylko że jest zawalony pracą to jeszcze jest do niego daleko , za to MadBike jest dużo bliżej i rzadko komu odmawiają pomocy ( no trochę z szefostwem się znam). Problem polegał na tym że szefostwo nie naprawia rowerów a serwisanci i aż za dobrze się orientują co za "perełki" potrafię przywieźć. Już raz na widok przywiezionego pięknego , różowego roweru mojej znajomej serwisant chciał się rzucić do Odry .. a może proponował do tej Odry wrzucić rower ( nie do końca pamiętam - ech ta skleroza) ale było coś takiego. W każdym razie powiadomiłem serwis ze przywiozę rower i podałem jakie mam z nim kłopoty ( jedynie nie podałem co to za rower).
Tak więc rano , przed pracą dosiadłem solo tandem i podążyłem do serwisu. No bo do samochodu nie chciał wejść a wynajmowanie większego dostawczego auta na taki kurs to trochę problem i koszty ( stąd tak istotną sprawą była odległość od serwisu).
I dojechałem . "Mina serwisantów - bezcenna".
Po wyłożeniu całej litanii co trzeba zrobić poprosiłem o "pojazd zastępczy" i wróciłem do domu.
I teraz czekam z niecierpliwością :
1. Na telefon że tandem zrobiony ,
2. Na wieść o powstrzymaniu straceńca który chciał się rzucić do Odry ,
3. Na wieść o zatonięciu barki na Odrze której burty " rozorał " jakiś złom na dnie
4. Na żądanie zwrotu roweru zastępczego ,
5. Sądowy zakaz zbliżania się do firmy MadBike na odległość mniejszą niż 100 metrów a z rowerami na 500 m.
No to czekam.


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie, żubrówka