Szczecin na rowerach
Dystans całkowity: | 2774.44 km (w terenie 127.00 km; 4.58%) |
Czas w ruchu: | 199:24 |
Średnia prędkość: | 13.49 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.36 km/h |
Liczba aktywności: | 51 |
Średnio na aktywność: | 54.40 km i 3h 59m |
Więcej statystyk |
Wielka majówka ,dzień czwarty.
-
DST
99.55km
-
Teren
30.00km
-
Czas
05:31
-
VAVG
18.05km/h
-
Sprzęt KHS - czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prawie pierwsza setka w tym roku.
Z gościem z Górnego Śląska wyjechaliśmy na trasę w doborowym towarzystwie.
Był drugi tandem i czteroosobowa obstawa na solówkach.
Trasa z Pilchowa do centrum Szczecina pod filharmonię tandemem a dalej już w pełnym składzie przez Dąbie , szlakiem wokół jeziora Dąbie przez Czarnocin do Lubczyny.
Było super . Pogoda ekstra, towarzystwo wspaniałe , trasa po remoncie i tylko te pieprzone owady wciskające się do ust i pod okulary.
Daliśmy radę . W Lubczynie na terenie mariny spotkanie z https://www.bing.com/ck/a?!&&p=cacd3cf6e5bbc263Jml... Którzy tam mieli spotkanie rowerowe.
Powrót z imprezy już nie trasą wałów przeciwpowodziowych dokoła jeziora Dąbskiego ale szosą i przez Pucice ( gdzie wstąpiliśmy na burgery do Kumpel Burger & Pizza, Lubczyńska (na przeciwko Biedronki), Człopa gmina (2023) (restaurants10.com)).
Dalej przez Dąbie wzdłuż marin żeglarskich do centrum Szczecina gdzie na pl. Orła Białego zjedliśmy lody i rozjechaliśmy się do domów.
Towarzystwo doborowe, trasa sympatyczna, pogoda przyjazna i dzień udany.
Gościowi z dalekich Gliwic pozostał niesmak że nie przekroczyliśmy oficjalnie 100 ale i tak zadowoleni yli wszyscy.
Kategoria śWIĄTECZNIE, Szczecin na rowerach, tandem
Drugi raz w tym roku, solo.
-
DST
83.30km
-
Czas
04:41
-
VAVG
17.79km/h
-
VMAX
45.17km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prawie wszystkie tegoroczne wycieczki to były wyjazdy tandemem z Radkiem.
Tym razem nie mógł pojechać ze względu na obowiązki więc pojechałem solo.
Solo to nie znaczy ze sam . Maniek przyjechał rano i stwierdził ze też weźmie udział w wycieczce.
Plan na dziś to wyjazd na przeciwko koledze Jackowi z Tczewa który jedzie część trasy dookoła Polski.
Wyjechaliśmy naprzeciw Jacka do Krzywego Lasu i eskortowaliśmy do Szczecina.
Kategoria Po niemieckich landach, Szczecin na rowerach, Wyprawy z sakwami
Do Starego Czarnowa
-
DST
85.00km
-
Sprzęt tandem Radka
-
Aktywność Jazda na rowerze
Szczecin- Kołbacz- St, Czarnowo - Gryfino - przez Niemcy do Przecławia - Szczecin .
Testowanie trasy do Wierzbowego Lasu. Sprawdzenie dróg rowerowych na trasie.
Kategoria tandem, Szczecin na rowerach, NiewidomiNaTandemach
W deszczu i z atrakcjami.
-
DST
68.29km
-
Czas
03:55
-
VAVG
17.44km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt KHS - czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
Następny weekend za nami.
Tym razem rekreacyjnie z możliwością testowania jazdy w deszczu , na dwa tandemy.
Co prawda prognoza mówiła ze będzie padać i ekipa "czołgu " była przygotowana ale drugi tandem niekoniecznie.
Kilometrów niewiele ale i tak poznaliśmy nowe szlaki.
Miało być więcej ale deszcz nie odpuszczał . Zlało nas równo.
Ekipa drugiego tandemu była zbyt mokra aby w pełni przejechać zaplanowana trasę więc skróciliśmy wycieczkę ze względów bezpieczeństwa nieprzygotowanych
I jeszcze na koniec zatrzymanie przez policję, bo Radek tak gonił do domu że ( mokre hamulce nie chciały działać ) musiałem ratować życie śmigając miedzy autami - dwukrotne przekroczenie prędkości , wyprzedzanie na trzeciego i te nieszczęsne przejechanie na czerwonym. NIECH W KOŃCU ZGŁOSI SIĘ JAKIŚ PILOT BO JA JUŻ ZA NIM NIE NADĄŻAM.
https://photo.bikestats.eu/photo/816047/w-deszczu-ale-pod-wiata https://photo.bikestats.eu/photo/816048/leje-jak-z-cebra https://photo.bikestats.eu/photo/816050/no-i-sie-doigralismy
Kategoria NiewidomiNaTandemach, Szczecin na rowerach, tandem
Święto Niepodległości 2020 ( czy aby na pewno to to święto?)
-
DST
60.43km
-
Teren
10.00km
-
Czas
03:14
-
VAVG
18.69km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Sparta - tandem Aleksandra
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wcześniej już rozmawiałem z Natalką że w ten dzień jedziemy tandemem.
W międzyczasie odezwał się kolega Lech i zaproponował wspólną przejażdżkę pod hasłem " 102 dla Niepodległej".
Po krótkich konsultacjach zapada decyzja ze pojedziemy wspólnie z ekipą Lecha i najwyżej jak nie dam rady to się odłączymy i zrobimy wersję skróconą .
Przed 10,00 wyruszamy wraz z sześcioosobowa ekipą Lecha z Pilchowa i jedziemy klasyczną trasą do Trzebieży - przez Tanowo, Police, Niekłończyce .
Uwaga , wjeżdżając do Polic uważać na tablicę z napisem POLICE. Jakiś nieodpowiedzialny i sterowany zachodnimi mediami "człowiek" , wróg Narodu i przewodniej siły, dopisał sprejem - " WOLNE OD PIS" . Wszyscy wiemy że to nie prawda . Nie ma w całej Niepodległej Polsce takich miejsc. No chyba że wolne od LGTB. Tych mamu w wolnym kraju wiele.
W Niekłończycy wspólne zdjęcie na Skwerze Niepodległości ( zdjęcie pożyczone od Lecha)
i następny przystanek na plaży w Trzebieży.
Do przerwy jechało się świetnie , nawet musiałem zwalniać żeby nie wyprzedzać prowadzącego. Przerwa na konsumpcję wiktuałów z sakw i napojów z termosów spowodowała że trochę zmarzłem i wbrew logice ....... osłabłem. Gdy cała ekipa wyruszyła dalej w drogę nasz tandem ruszył z opóźnieniem i próbował ich dogonić. Szło to opornie i stwierdziłem że jednak nie dam rady na cały dystans i pojedziemy wersję skróconą ( Natalka jak zwykle uległa moim sugestiom i wbrew Sobie zgodziła się) . Telefon do Lecha że od Trzebieży wracamy krótszą trasą i nie jedziemy za Nimi.
Skręciliśmy w Puszczę Wkrzańską na wysokości drogi dojazdowej na plażę obecnie zamkniętą dla ruchu z powodu remontu.
I tu po kilkuset metrach na wyboistym odcinku drogi znajduję, leżącą na ziemi, świecącą tylną lampkę od roweru .
Gdyby przypadkiem ktoś znajomy, wśród czytających, lub zna kogoś kto ją zgubił to proszę o kontakt na priv.
Jedziemy podobnie jak w sobotę ale w ramach poznawania nowych tras próbuję znaleźć drogę na Drogoradz. Udało się . Przejeżdżamy przez wieś i na końcu znajdujemy cmentarz i lapidarium ze starymi poniemieckimi nagrobkami. ( zdjęcie Natalki)
Ciekawe że głównym motywem nagrobków tego leśnego cmentarza są elementy roślinne. Wiele nagrobkowych pomników wygląda jak pnie drzew, głównie dębowych, i ozdobione są dębowymi liśćmi. Gdyby odpowiednio zrobić ujęcie niektórych postumentów i okolicznych drzew ( o tej porze roku i oświetleniu) to trudno byłoby stwierdzić co jest dziełem przyrody a co dziełem ludzkich rąk. (Zdjęcie Natalki)
Miejsce warte polecenia do ujęcia w planach wycieczek rowerowych.
Jedziemy dalej lasami w kierunku na Jasienicę. Po drodze mnóstwo ludzi : grzybiarze , spacerowicze , rowerzyści , sporo samochodów. wszyscy serdecznie się pozdrawiają i to jest piękne.
Dojeżdżamy do Turznicy i tuz przed nią skręcamy na drogę pożarową nr. 27.
Las piękny o tej porze roku , droga szutrowa całkiem przyzwoita choć sporo dużych dziur. Trzeba uważać. Znowu sporo ludzi.
Wychodzi na to że to święto w tym roku to bardziej powinno nosić nazwę Święto Lasu niż Święto Niepodległości .
Dojechaliśmy do końca drogi i kierujemy się na Tanowo. Parking pełen samochodów.
W drodze do Tanowa i dalej do Pilchowa widać Święto Lasu.
Każdy parking pełen samochodów a nawet są sytuacje gdy auto podjeżdża pod zapełniony parking i nie widząc wolnych miejsc jedzie dalej szukając innego leśnego parkingu z wolnym miejscem. Na drodze sznury aut jadących w obie strony. Nie pamiętam takiego widoku od dawna choć często tym drogami jeździmy.
To jednak Święto Lasu.
Po drodze tradycyjnie sporo rowerzystów i grzybiarzy na przystankach autobusowych .
I te sznury aut pędzących do i z lasu .
Dotarliśmy do mety. Plan minimum zrobiony ( 102: 2 = 51 ) ot taka kombinacja.
A reszta ekipy Lecha machnęła ponad 110 km. Ale to w końcu : koksy , ultrasi , na kolarkach i elektrykach więc jak się z nimi mierzyć . No, Natalka by dała radę ale ja już nie.
Było jak zwykle super. Coś tam czuję w nogach ale tyłek mniej boli bo ubrałem spodenki z "pampersem".
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, Szczecin na rowerach, tandem
Do Świnoujścia zobaczyć start "kosmitów" sobota
-
DST
118.90km
-
Czas
07:20
-
VAVG
16.21km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobotnie spotkanie z kosmitami.
Poranek w Świnoujściu przywitał nas deszczem . Za oknem słychać plusk spadających kropel ale zanim sympatyczny gospodarz Zbigniew przygotował śniadanie i wyprawił mnie w drogę deszcz przestał podać.
To teraz szybko na prom oglądać i uwieczniać start następnych ludzi nie z tej Ziemi.
Ci co wyruszyli na trasę BBT w piątek są już daleko w trasie . Ci którzy startują dziś szykują się do wyjazdu.
Jako pierwsza, z grona znajomych, startuje najdłuższa rakieta tej edycji. Jedyny tandem wśród startujących .
Z przodu jako pilot jedzie Jarosław a z tyłu niewidząca Patrycja.
To są kosmici do kwadratu. O ile Jarek ma za sobą mnóstwo ukończonych ultra to z Patrycją zaczął trenować dopiero od kwietnie, maja . A mają już ukończone wspólne ultra i starują w najdłuższym w tym sezonie BBT.
No to na start.
Pierwsi zawodnicy startujący przed tandemem już na starcie . I wystartowali.
Teraz kolej na Patrycję i Jarka . Pojechali.
Ewa szykuje się do startu a ja w oczekiwaniu na jej start uwieczniam innych startujących wśród których złapałem w obiektyw członków ekipy z Gryfusa.
Część startujących jedzie w barwach swoich klubów a część w koszulkach specjalnie przygotowanych dla uczestników tego maratonu. Na rękawach tych koszulek jest cyfra która podaje liczbę ukończonych przez zawodnika maratonów BBT. Na jednym ze zdjęć widać to dokładnie . Są tacy którzy mają już po 11 zaliczonych BBT a rekordzista , jak słyszałem , ma na koncie wszystkie 12.
No i czas na start Ewy . Wyruszyła.
Wracając do Tomka, spotkałem go w towarzystwie ekipy z Maszewa . Chwilę pogadaliśmy i powoli wyruszyłem w kierunku domu. Po drodze jeszcze zajechałem do Żabki po zakupy i jeszcze chwilę porozmawiałem z sympatycznym kosmitą który też wpadł do sklepu na ostatnie zakupy przed swoim startem.
Czas wracać zwłaszcza że ja nie kosmita i nie latam 35-45 km/h a po drugie, może jeszcze uwiecznię kilku jadących jak mnie będą wyprzedzać.
Wiem że to nie do pomyślenia ale jeszcze w Świnoujściu ..............................................wyprzedziłem jednego z uczestników ( bo trzeba mieć cholernego pecha aby jeszcze przed wyjazdem ze Świnoujścia złapać kapcia).
Pogoda przyjemna nie ma już tego silnego słońca ale są zapowiedziane przelotne opady. I na samą myśl że uczestnicy nie mają czasu do stracenia na przeczekanie burzy i będą jechać w każdych warunkach robi mi się zimno.
I zaczynają mnie mijać kosmici startujący po moim wyjeździe i nie tylko, również "zwykli" rowerzyści.
Zaczyna padać . I to coraz bardziej . Zjeżdżam na parking leśny między Międzyzdrojami i Dargobądziem .
Chowam rower pod wiatę a sam idę do szosy zrobić jeszcze kilka zdjąć ostatnim startującym dziś kolarzom .
Po chwili na parking zajeżdża wóz techniczny i dostaję wiadomość ze jeszcze tylko kilku ostatnich za nami i to będzie koniec .
Mijają mnie ostatni Kosmici , wóz techniczny rusza za nimi a ja chwilę czekam bo deszcz słabnie i też ruszam w drogę.
I tak spokojnie spacerowo jadę do domu spotykając innych rowerzystów, sakwiarzy, kolarzy i zastanawiam się jak to jest .
Niby wszyscy jeżdżą rowerami ale to są zupełnie inne światy. I żeby je zrozumieć to trzeba poznać ludzi i posłuchać ich opowieści.
Życzę wszystkim aby dotarli do celu i tylko dla zobrazowania jak kosmiczne są ich osiągniecia to dodam : właśnie w tym momencie gdy piszę te słowa pierwszy uczestnik zbliża się do mety.
Kategoria maratony, NiewidomiNaTandemach, samotnie, Szczecin na rowerach, Z GRYFUSEM
Do Świnoujścia zobaczyć start "kosmitów".
-
DST
117.70km
-
Czas
05:30
-
VAVG
21.40km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
W piątek postanowiłem wykorzystać ostatni dzień urlopu na wypad do Świnoujścia aby zobaczyć start "kosmitów" . Wyjazd z domu 10.00 dojazd na prom 16,30 . (Pierwszy w życiu przejazd Świnoujście-Szczecin sprzed kilkudziesięciu lat na składaku czajka trwał 12 godz. Jest postęp)
Tak, tak, spora grupa znajomych startowała w ultra maratonie BBT czyli Bałtyk - Bieszczady 1008 km. non stop. Jak takich ludzi nie nazwać "kosmitami ".
Tak więc rower spakowany i czas w drogę. Dojazd do Świnoujścia bezproblemowy , stosunkowo mały ruch samochodów , dość gorąco ale większość trasy bezwietrznie . Po dotarciu na prom kilka telefonów do znajomych kosmitów żeby umówić się na spotkanie jeszcze przed startem . Dalej do zaprzyjaźnionego kolegi, mieszkańca Świnoujścia, na kawę i obgadać sprawę noclegu który obiecał załatwić .
Część kosmitów startuje w piątek późnym wieczorem ( limit czasu na przejazd całej trasy 70 godz.) a część od 7,00 rano w sobotę ( limit 60 godz.) wiec trzeba jakoś tą noc spędzić .
Ja nie kosmita żeby jeździć dwa ,trzy dni na okrągło, albo z krótką przerwą na drzemkę, ja spać muszę . Nocleg załatwiony ( wielkie podziękowania dla Zbyszka bo załatwił dużo więcej niż mogłem się spodziewać ) i dalej na spotkanie z pierwszą grupą kosmicznych, rowerowych " szaleńców".
Po zapoznaniu z nowymi kosmitami i krótkiej rozmowie , moi znajomi kosmici Patrycja i Jarek wyciągnęli mnie nad morze.
Po krótkim spacerze wsiadamy na rowery i jedziemy na miejsce startu gdzie spotkamy się z następnymi zawodnikami tego szalonego maratonu. Na promie gęsto od kosmitów.
Po zjechaniu z promu wszyscy witają się ze wszystkimi bo ta kilkuset osobowa grupa ludzi nie z tej ziemi ciągle spotykająca się na ultra maratonach to jak wielka rodzina.
I nie trzeba dużo szukać i już natykam się na następnych kosmitów których start przyjechałem obejrzeć. Roman z Wielgowa i grupa z klubu Gryfus.
A za chwilę wpadam na Ewę i Tomka.
Miejscem startu BBT jest prom który na co dzień przewozi mieszkańców Świnoujścia .
Pierwsi zawodnicy już szykują się do startu. I ruszyła pierwsza ekipa kosmitów na swych rakietach . W szczególności wzrok przyciąga jedna z rakiet na pierwszym planie która jest marki Romet. Składakiem 1010 km non stop. I niech ktoś powie że najważniejszy jest sprzęt. Rower nie ważny, ważne kto na nim jedzie.
I następni ruszyli w drogę.
Co chwilę spotykają się i pozdrawiają następni uczestnicy.
Jest kogo fotografować. Powoli do startu szykuje się Roman który ma w tym roku znaleźć to co zostawił dwa lata temu na BBT . I spotyka na starcie Tomasza który kilka razy był pilotem tandemu w ramach akcji Niewidomi Na Tandemach i jest uczestnikiem wielu ultra.
No i Roman na start.
Jest już coraz ciemniej coraz mniej zawodników i widzów na starcie. Ci co mają startować jutro pojechali na kwatery odpocząć i nabrać sił na jutrzejszy start. Ja też czekam żeby zrobić fotkę Paulinie i też zmykam na prom żeby dotrzeć na nocleg bo od rana trzeba być na starcie aby uwiecznić resztę znajomych i nieznajomych startujących w tej edycji BBT.
To był niezapomniany dzień a szykuje się następny. Czas się wyspać i przygotować do dalszych wrażeń.
Kategoria maratony, NiewidomiNaTandemach, samotnie, Szczecin na rowerach, Z GRYFUSEM
Rajd wzdłuż Wisły 11 dni zbiorczo.
-
DST
1250.00km
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od Wisły do ujścia Wisły do morza. Ok 1250 km 11 dni w genialnym towarzystwie. Miała być relacja dzień po dniu ale się nie udało . Wpis dokonany dla statystyki aby podsumować rok 2020 .
Kategoria Szczecin na rowerach, Wyprawy z sakwami
Do Katowic pociągiem na miejsce zbiórki uczestników wyprawy Wisła
-
DST
10.00km
-
Czas
39:00
-
VAVG
0.26km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rowerem na dworzec gdzie spotyka się część szczecińskiej ekipy jadącej na wyprawę wzdłuż Wisły.
Na dworcu spotykam Radka z Mietkiem na tandemie i Mariana z solówką .
Mietek nie jedzie z nami a jedynie przyjechał jako pilot tandemu .
Podjeżdża pociąg i teraz chwila strachu : wpuszcza nas z tandemem czy nie wpuszczą ?
PKP wprowadziła zmiany w przepisach " dla dobra podróżnych" . "Obecne brzmienie zapisów wskazuje jednoznacznie, że wolno przewozić rower o konstrukcji pionowej, jednośladowy i jednoosobowy, ponieważ tylko takie rowery mieszczą się na miejscach przeznaczonych do przewozu rowerów, tj. na specjalnie do tego przewidzianych hakach lub w przypadku ich braku w przedsionkach pierwszego lub ostatniego wagonu."
Wpuścili i konduktor nic nie powiedział. Wagon do przewozu rowerów 4+8 wieszaków. Na dwóch wiszą rowery , dokładamy nasze dwa i tandem wzdłuż nich.
Cała strona na 8 rowerów pusta . I tak dojechaliśmy do Katowic . Nikt nie dokładał rowerów w czasie całej podróży i wszystkie osiem miejsc było pustych.
Okazało się że czwarty nasz kolega Lechu też chciał pojechać z nami tym pociągiem ale nie dostał biletu na rower . Bo PKP nigdy nie wie jakie wagony podstawią więc na wszelki wypadek sprzedaje tylko pięć biletów. Dla dobra podróżnych.
Jedziemy oczywiście w maseczkach. Marian ma niewidzialną.
Po dojeździe do Katowic na dworcu czeka na nas Andrzej samochodem z przyczepką . Rowery na przyczepkę my do samochodu i jedziemy na nocleg . Po drodze wpadamy na stację benzynową w Bytomiu i chcemy kupić po piwie do późnej kolacji ale okazuję się że od 23,00 do 5,00 obowiązuje prohibicja . Pani na stacji dodaje " stacja 500 metrów dalej jest już poza Bytomiem i tak kupicie co chcecie . I tak zrobiliśmy . Dojazd do Piekar Śląskich na nocleg , kolacja , po piwku i spać bo rano bus zabiera nas do WISŁY .
Kategoria NiewidomiNaTandemach, Szczecin na rowerach
Na jagody.
-
DST
115.92km
-
Teren
5.00km
-
Czas
06:22
-
VAVG
18.21km/h
-
VMAX
33.00km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tytuł przewrotny bo jedyne czego się nie udało zrobić to właśnie zbieranie jagód.
Plan na ten dzień brzmiał : "W sobotę : na jagody albo rybkę albo wszystko razem."
Przy okazji miał to być wyjazd testujący nowy team tandemowy Natalka z Mietkiem. Po cichu kombinowaliśmy też ,żeby wyciągnąć nowy rekord życiowy Natalki na tandemie ( dotychczasowy 65km.)
Cała ekipa to : Natalka z Mietkiem na tandemie , Lechu i ja na solówkach.
Start zgodnie z planem o 10.00 . I poszliiiiiiiiiiiiiii .
Jak "tandemiarze" pocisnęli to ledwo dało się ich dogonić. Gdy wjechaliśmy w jagodowy las na drodze pożarowej 27 to był taki pęd że wyhamowaliśmy już za lasem.
No trudno , jagody jeszcze po drodze będą. No to do Jasienicy i kierunek Trzebież .
W Trzebieży wylądowaliśmy tak szybko że nawet nie zdążyliśmy się zmęczyć . Miała być przerwa ,miało być jedzenie rybki ale ...... chęć do jazdy zagłuszyła wszystkie potrzeby i dalej do Nowego Warpna ścigać znikający tandem.
I zaczęły się problemy bowiem elektryk Lecha zaczął odmawiać współpracy . To pewnie przez to ściganie znikającego tandemu. I całe szczęście bo jakby tak Lechu , w pełni sprawnym elektrykiem , poszedł w cug za tandemem to resztę trasy robiłbym samotnie.
W drodze do N. Warpna w miejscowości Brzózki dogoniliśmy tandem który w końcu się zatrzymał i na nas czekał. A czekał bo dzień wcześniej jedna z naszych koleżanek miała piękną sesję zdjęciową na lawendowym polu właśnie w tej miejscowości i postanowiliśmy to pole znaleźć . I znaleźliśmy i sesję zdjęciową urządziliśmy .
Dalej to ciągłe ściganie tandemu i już pewność że w tej konfiguracji tandemowej Natalka pobije swój życiowy rekord. Teraz już tylko pozostało pytanie - ile to będzie?
Po dotarciu do Nowego Warpna pojechaliśmy do przystani i w tawernie zjedliśmy tytułową rybkę . Jedni w formie zupy inni smażoną. Jeszcze seria zdjęć z najważniejszymi atrakcjami okolicy i możemy wracać . To jest pierwsza wizyta Natalki w Nowym Warpnie rowerem.
Wracamy przez Myślibórz Wielki , Dobieszczyn i dalej na Stolec na plażę.
W Stolcu odczytujemy dane z licznika i już wiemy że przekroczone jest 70 km. Wgląda na to że nie tylko padnie nowa życiówka ale i pierwszy raz w życiu wynik Natalki będzie trzycyfrowy.
Dobra na razie jeszcze daleko do końca więc odpoczywamy na plaży i spotykamy zaprzyjaźnioną parę rowerową .
Po przerwie ruszamy w powiększonym składzie do Dobrej i w samym centrum rozdzielamy się na dwie ekipy . Lechu z Dorotką i Robertem jadą na Wołczkowo i dalej do domu a Natalka , Mietek i ja jedziemy przez Sławoszewo do Pilchowa.
W drodze Mietek wychodzi z propozycją że tandemem odwiezie Natalkę do centrum miasta , bo komunikacja z Pilchowa do centrum w sobotę jest tragiczna. Całe szczęście że powstrzymałem go od pomysłu aby odwiózł ją do samego domu na drugi koniec miasta bo chyba dla Niego nadal było za mało jazdy i kilometrów. Ja też przyłączyłem się do odprowadzenia Natalki do centrum .
Po dojechaniu do celu licznik na moim rowerze wskazał 106 km. Natalka ma nowy rekord i to od razu trzycyfrowy. No to teraz będzie częściej śmigać z nowym pilotem bo ten zespół ma ogromny potencjał.
Gratulacje dla całego tandemowego zespołu i podziękowania dla wszystkich uczestników za niezwykle miło spędzony czas.
A tak przy okazji to , może czas na otwarcie nowej działalności : Łamiemy bariery i przekraczamy granice. Ciekawe kto będzie następny?
Właściwie to ja też zaliczyłem tegoroczny rekord jazdy solo na rowerze. No właśnie i to dzięki Natalce i pozostałym członkom ekipy.
Wielkie dzieki.
Kategoria NNT, Szczecin na rowerach