mieszanka piorunujaca
Dystans całkowity: | 429.05 km (w terenie 67.00 km; 15.62%) |
Czas w ruchu: | 27:37 |
Średnia prędkość: | 15.54 km/h |
Maksymalna prędkość: | 47.00 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 47.67 km i 3h 04m |
Więcej statystyk |
Skrót przez las , rozjechane mrowisko i strażnik lasu.
-
DST
42.16km
-
Teren
35.00km
-
Czas
02:52
-
VAVG
14.71km/h
-
VMAX
41.50km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ot zwykła wycieczka .
Spacerowym tempem , żeby znaleźć drogę z Pilchowa do ul. Nehringa gdzie znajomi zaprosili na grilla.
Tak wg mapy to w linii prostej jakieś 8 km. ale wiadomo że nie ma prostych dróg a już w szczególności jak jedzie się metodą " jakoś to będzie".
No to w drogę przez las tak z grubsza kierunek wschód.
Skrótami przez las © siwobrody
Ciepło , słonecznie i wiosennie © siwobrody
Wytyczone szlaki i drogowskazy ułatwiają wybór dalszej trasy © siwobrody
Drogowskazy są i owszem ale żaden kierunek nie jest tym który sobie założyłem.
To dalej sprawdzoną metodą " jakoś to będzie".
Dalej w las © siwobrody
Miejscami cisza i spokój a czasami spore grupy ludzi © siwobrody
Wiosna w pełni . Konwalie już mają duże liście . jeszcze dwa trzy tygodnie i będzie można upajać się ich zapachem.
Leśne kwitną dużo później niż ogrodowe więc w ogródkach już mogą pojawić się kwiatki ale w lesie trzeba jeszcze poczekać.
Pierwszy maja więc konwalie szykują się do kwitnięcia © siwobrody
Tak sobie jadę, podziwiam las i ............................... czuję na sobie czyjś wzrok choć nikogo w pobliżu nie ma.
Rozglądam się i nagle
Nie tylko u Tolkiena można spotkać drzewca © siwobrody
No powiem szczerze , nie wierzyłem w te leśne, drzewiaste stwory a tu legenda staje się rzeczywistością.
Grzecznie się przywitałem , pozdrowiłem , powiedziałem że szanuję las i nic złego z mojej strony ani lasu ani jego mieszkańców nie spotka. Nic nie odpowiedział więc powoli ruszyłem dalej.
Jadę powoli i już wiem czego pilnuje drzewiec i czym się martwi.
Mrowisko na skraju drogi © siwobrody
Na samym skraju drogi tuż pod drzewem jest mrowisko. Droga jest tak piaszczysta że wszyscy , czy to samochodami czy rowerami , jadą skrajem dokładnie je rozjeżdżając . Ktoś poukładał gałęzie na mrowisku tak żeby zapobiec rozwalaniu " mieszkania " mrówek .
I to właśnie tego miejsca z daleka pilnował drzewiec i nie chcę myśleć co robił tym którzy dewastowali mrowisko ( nawet nieświadomie) .
Żeby nie rozjeżdżać mrowiska przy drodze , ktoś przykrył je gałęziami © siwobrody
Czas ruszać dalej , i tak nie do końca wiadomo gdzie jestem ale kierunek ten sam - " na wschód tam musi być jakaś cywilizacja"
.
W oddali widać wieżę © siwobrody
Las się przerzedza © siwobrody
No to dotarłem do końca lasu .
Teraz będą już tylko pola i w końcu wyjaśni się gdzie dotarłem - za daleko na północ czy na południe .
Bo to że nie dojechałem tam gdzie planowałem to było gwarantowane . Można powiedzieć że właściwie to po wcześniejszych wyjazdach na bank nie trafiłem tam gdzie chciałem.
Teraz już polami w zakładanym kierunku © siwobrody
No i wszystko jasne - za daleko na północ. Wyjechałem w okolicach Przęsocina a miałem wyjechać kilka km. na południe . Czyli wszystko zgodnie z "planem" dotarłem prawie tam gdzie planowałem i prawie się udało .
Pola w okolicach Przęsocina © siwobrody
Ziemniaczane pola © siwobrody
Oczywiście postanowiłem nie dojeżdżać do Przęsocina tylko znaleźć skrót przez pola. Pojechałem skrótem , "skrót" się skończył więc z powrotem do polnej drogi i grzecznie do Przęsocina.
Z Przęsocina ul Szczecińską dalej Szosą Polską i skręt w Policką.
I totalny szok. Tam gdzie jak pamiętam były pola i nieużytki teraz olbrzymie osiedla mieszkaniowe , centra handlowe itd.
Jeszcze kilka lat temu pola i nieużytki a dziś osiedla mieszkaniowe © siwobrody
Wzdłuż nowych osiedli na obrzeżach miasta © siwobrody
Teraz to już spokojnie znanymi ulicami do celu czyli końca ul. Nehringa
Jak odwiedzam tamte okolice to zawsze fascynuje mnie panorama jak jest stamtąd widoczna.
Widok z okolic ul. Nehringa na jeziora Dąbie © siwobrody
Widok z okolic ul. Nehringa 2 © siwobrody
Widoczność w tym dniu nie była najlepsza , dopiero ze wzgórza było widać że powietrze nie jest krystalicznie czyste i przejrzyste. W powietrzu była lekka mgiełka . Ale i tak widok robił wrażenie.
Widok z okolic ul. Nehringa 3 © siwobrody
Czas na grilla . Cofam się ul Nehringa do tyłu w kierunku centrum i skręcam przypadkowo na ul. Warszawską. Tu mnie jeszcze nigdy nie było . Coś nie tak skręciłem , bo to nie jest droga na działki moich znajomych ale .... No właśnie , dobrze jest czasami zabłądzić ( dość głupio to brzmi ze strony kogoś kto regularnie błądzi) .
Widok z tej ulicy wart zabłądzenia.
Widok i na Odrę i jezioro Dąbie z ul. Warszawskiej © siwobrody
I ledwo zacząłem pstrykać zdjęcia już pojawił się lokalny mieszkaniec który rozpoczął opowieści - kto tu mieszkał , a gdzie najlepsze miejsce do zdjęć w kierunku na Stargard ( prawdopodobnie przy dobrych warunkach z tego miejsca widać Stargard albo wiatraki pod Wolinem.) a że dawniej to jak przyjechała śmieciarka to bała się zjechać z tej góry zimą na dół ( bo już by z powrotem nie wjechała ) i ludzie kosze na śmieci pod pachą targali na górę ( naprawdę , na zdjęciu tego nie widać , ale Jagiellońska się chowa a Miodowa to pikuś) . Popstrykałem jeszcze kilka zdjęć w czasie rozmowy i wreszcie ruszyłem do celu .
Widok i na Odrę i jezioro Dąbie z ul. Warszawskiej. 2 © siwobrody
Widok i na Odrę i jezioro Dąbie z ul. Warszawskiej. 3 © siwobrody
Widok i na Odrę i jezioro Dąbie z ul. Warszawskiej. 4 © siwobrody
Widok i na Odrę i jezioro Dąbie z ul. Warszawskiej. 5 © siwobrody
W końcu dotarłem na ogródki działkowe "Hutnik " gdzie spędziłem mile czas przy grillu , kawie i rozmowach ( jako że zona mojego kolegi ma w rodzinie prawie samych kolejarzy ) między innymi o pewnym projekcie na wycieczkę rowerowa po Szczecinie związanej z PKP.
Wszystko co dobre się kończy więc czas wracać do domu.
Najlepiej .....skrótami przez las. Ale tym razem do lasu wjadę bardziej na południe więc droga powinna być prostsza.
Prawie się udało.
Wjechałem w osiedle które , jak pamiętam , miało kila domów przy Szosie Polskiej i za tymi domkami powinny być pola którymi dojadę do lasu. I dojechałem tylko że kilka domów zmieniło się w wielkie i rozległe osiedle mieszkaniowe z którego wjechałem .............prosto do lasu.
Powrót do domu również skrótami przez las © siwobrody
Miejscami trochę błota © siwobrody
Ale w końcu dotarłem do coraz lepszych dróg .
Droga coraz lepsza © siwobrody
To już prawie autostrada ( jak na las) © siwobrody
Dotarłem do skrzyżowania Podbóżańskiej z Miodową. I dalej już Miodową do Osowa.
I znowu osiedla domków w miejscach gdzie jakiś czas temu były tylko pola uprawne © siwobrody
Droga się skończyła © siwobrody
I droga znowu się pojawiła © siwobrody
Nareszcie można pogonić , piękny równy asfalt © siwobrody
Wracając do domu zajechałem jeszcze na stację benzynową po zakupy i przez Lasek Arkoński ,powrót do domu.
Po drodze zatrzymałem się przy wysychającym jeziorku Goplana.
Bardzo smutny widok. Lustro wody tak opadło że pojawiły się wielkie łachy piachu .
Jeszcze tylko smutny widok wysychającego jeziorka Goplana © siwobrody
Tak niskiego stanu wody nie pamiętam © siwobrody
I to koniec .
Nic się ciekawego nie wydarzyło.
Nic ciekawego po drodze nie było.
Dystans taki że nie ma czym się chwalić .
Właściwie to nie było o czym pisać.
Ech lepiej trzeba było nie próbować tej nalewki , tyle czasu zmarnowanego a można było nigdzie nie jechać i niczego nie pisac to choćby trawnik był skoszony.
Ech.
Kategoria samotnie, śWIĄTECZNIE, Ciekawostki miasta Szczecin, mieszanka piorunujaca
"Rowerowa pogoń za lisem" czyli rowerowy Hubertus ze Szczecinem na Rowerach plus Meksyk.
-
DST
40.00km
-
Czas
02:40
-
VAVG
15.00km/h
-
Sprzęt Sparta - tandem Aleksandra
-
Aktywność Jazda na rowerze
Coroczna impreza organizowana przez Szczecin na Rowerach.
Pogoń za lisem czyli poszukiwanie w lesie śladów lisicy oraz samej Lisicy ukrytej w swojej norce.
Co prawda wstępnie miało wziąć udział w imprezie sześć tandemów z akcji Niewidomi Na Tandemach ale ( z przyczyn rodzinnych i w związku z pracą ) ostało się tylko ( albo aż ) cztery.
Spotkanie na Polanie Sportowej.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Zbiórka na Polanie Sportowej © siwobrody
Ruszamy dalej w drogę.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Ruszamy w drogę © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015.Jedziemy do Pilchowa © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. W Pilchowie przed skrzyżowaniem © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Między Pilchowem a Bartoszewem © siwobrody
W końcu na wysokości Bartoszewa wjeżdżamy w las i zaczyna się polowanie na lisa czyli poszukiwanie jego śladów.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. W Puszczy Wkrzańskiej , szukamy śladów Lisicy © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015.W Puszczy Wkrzańskiej , szukamy śladów Lisicy © siwobrody
Pogoda dopisała choć wiele osób zrezygnowało z przyjazdu bojąc się deszczu i złej pogody to było bardzo ciepło i bezdeszczowo.
Część uczestników przyjechało na rajd w pelerynach przeciwdeszczowych i w ciepłych strojach . Im dalej w las tym bardziej wszyscy zaczęli się ...................rozbierać. Owszem , błotko czasami się trafiało ale dla "prawdziwego rowerzysty" to żaden problem.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015.Wszyscy ruszają w las na poszukiwanie śladów lisicy © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. W oczekiwaniu na powrót poszukiwaczy lisicy © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Pamiątkowe zdjęcie tych którzy znaleźli ślady lisicy © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Ruszamy dalej w poszukiwaniu samej lisicy © siwobrody
Dojechaliśmy do miejsca gdzie ukryła się lisica. Na wieść która z pań w tym roku została lisicą niektórzy biegiem przez wykroty rzucili się na poszukiwania.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Na wieść że lisica jest w pobliżu wszyscy rzucili się na poszukiwania © siwobrody
Tymczasem nasza nowa ekipa tandemowa czyli Grażyna która po raz pierwszy wystąpiła w roli pilota czyli kierowcy " autobusu" oraz jej pasażerka czyli Natalia w pełni szczęśliwe ze wspólnej jazdy.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Nowa tandemowa para - Natalia i jej nowy pilot Grażyna © siwobrody
Lisica odnaleziona i " wyłuskana " ze swojej norki. Pierwszy od prawej , w żółtej bluzie idzie , tegoroczny król polowania ściskając pod ramieniem maskotkę lisa którą dostał od lisicy . Lisica idzie na końcu , szczęśliwa że wreszcie ktoś ją z tej norki wyciągnął.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Lisica znaleziona © siwobrody
Na zdjęciu poniżej zdobywca największej ilości trofeów z ostatniego etapu poszukiwań.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015 . Zdobywca największej ilości "trofiejnych" balonów © siwobrody
Poniżej tegoroczna lisica szczęśliwa że wreszcie może dołączyć do całej wesołej ekipy.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Tegoroczna Lisica w pełnej krasie © siwobrody
Polowanie zakończone . Lisica uwolniona , szykujemy się do dalszej jazdy w kierunku na Tanowo.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Puszcza Wkrzańska opanowana przez rowerzystów © siwobrody
Gdy jedni "polowali na lisa" inni zbierali grzyby albo kawałki drewna.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Jedni szukali lisicy a inni zbierali pamiątki z puszczy © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Uczestnicy akcji NNT w czasie rajdu © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Bartek czyli nasz pilot , opiekun tandemów i "dostawca " toczków na dzisiejszą gonitwę © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Aleksander znów powrócił do tandemowej jazdy © siwobrody
Jesteśmy w Tanowie już za chwilę dotrzemy do Gospody Lawendowej na pyszny posiłek i imprezę z okazji zakończenia polowania i podsumowania tegorocznego sezonu rowerowego .
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015 . I już jesteśmy w Tanowie. Maciek ze "swoim " pilotem. A właściwie to pilot ze swoim Maćkiem © siwobrody
Jesteśmy na miejscu.
Gospoda Lawendowa w Tanowie.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Jesteśmy w Gospodzie Lawendowa w Tanowie © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Jesteśmy w Gospodzie Lawendowa w Tanowie © siwobrody
Na zdjęciu poniżej ekipa związana z Niewidomymi na Tandemach Szczecin i Okolice.
Od lewej : Bartek - pilot tandemów ( dziś solo) , dzisiejszy król polowania który przyniósł dla nas do zdjęcia maskotkę lisa , Maciek ( uczestnik projektu NNT) , osobisty pilot Maćka , Aleksander ( uczestnik NNT) , Natalia ( pasażerka tandemu) i Grażyna ( pilot tandemu która po raz pierwszy występowała w tej roli) .
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Wspólne zdjęcie uczestników akcji NNT w Lawendowej © siwobrody
Po wejściu do Lawendowej i zamówieniu posiłków rozpoczęła się część oficjalna związana z podsumowaniem polowania i wręczeniem medali dla króla i vice-króla polowania. Wręczeniem nagród dla zdobywców "śladów lisa" .
Następnie odbyło się podsumowanie tegorocznego sezonu rowerowego.
Osoby , instytucje i organizacje które wyjątkowo aktywnie działały na rzecz propagowania Szczecina , rowerowych akcji , wspierały działania Szczecina Na Rowerach zostały uhonorowane dyplomami ze srebrnymi i złotymi szprychami.
Na zdjęciu poniżej mistrzowie maratonów i ultra maratonów ze Szczecina Na Rowerach . Zdobywcy dyplomów ze złotymi szprychami.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Mistrzowska rodzinka nagrodzona "złotymi szprychami" © siwobrody
Po rozdaniu dyplomów ( Niewidomi Na Tandemach Szczecin i okolice tez zostali uhonorowani) oraz nagród dla poszukiwaczy lisich śladów rozpoczęła się część kulinarna.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Impreza w Lawendowej © siwobrody
Na zdjęciu poniżej przedstawiciele : Wielgowo Rowerowo , Sama Rama Police , Szczecin Na Rowerach.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Spotkanie na szczycie. Wielgowo, Police , MadBike / Sz.N.R , Szczecin Na Rowerach © siwobrody
Dzisiejszy król polowania ze zdobyczną maskotką i " przechodnim pucharem " w czasie sesji fotograficznej na tle gospody Lawendowa.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Tegoroczny "Król Polowania" © siwobrody
Nasza "tandemowa rodzinka" pozująca do pamiątkowych zdjęć przed wyruszeniem w dalszą drogę do Zalesia.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Wspólne zdjęcie uczestników akcji Niewidomi Na Tandemach © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Nasze tandemy z Nami w tle © siwobrody
I wyruszyliśmy w dalszą drogę . Teraz jedziemy do Zalesia do Transgranicznego Ośrodka Edukacji Ekologicznej .
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Ruszamy dalej , do Zalesia © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Szczęśliwy tandem. Pierwszy wyjazd Grażyny jako pilota tandemu i radość na twarzy Natalii że .... ma takiego wspaniałego pilota.i © siwobrody
Jesteśmy w Zalesiu w TOEE . TOEE jest jedną z instytucji wyróżnionych dyplomem ze srebrną szprychą z a wspaniałą współpracę ze Szczecinem na Rowerach oraz propagowanie rowerów. Mają w swoim posiadaniu rowery górski , trójkołowe i tandemy do wypożyczenia dla zwiedzających TOEE i puszczę Wkrzańską . Czekamy na przedstawicieli ośrodka.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Jesteśmy w TOEE w Zalesiu © siwobrody
Dyplom wręczony a zaskoczenie na twarzach kierownictwa TOEE , bezcenne.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Wręczenie dyplomu dla TOEE w Zalesiu za wspaniałą współprace ze Szczecinem Na Rowerach © siwobrody
Jeszcze pamiątkowa fotka uczestników rajdu i przedstawicieli TOEE i możemy wracać do domu.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015 . Wspólne zdjęcie uczestników "Rowerowego Hubertusa" z przedstawicielami TOEE © siwobrody
Jeszcze tylko fotka Arka z medalem vice króla polowania ( tak umiejętnie trzyma medal że vice jest niewidoczne) i ruszmy w drogę powrotną . A swoją drogą nawet nie wiedziałem że w "naszej rodzince" mamy vice króla. Teraz pewnie trzeba będzie mówić "Wasza Wysokość" .
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Arek z dumą prezentuje medal vice-króla polowania © siwobrody
W drodze do domu humory dopisywały , zwłaszcza że to nie koniec atrakcji dzisiejszego dnia.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015 . Koniec rajdu i wracamy do domu © siwobrody
I jesteśmy na miejscu. Koniec rajdu , koniec jazdy na tandemach , teraz zaczyna się ....... Meksyk.
Ale tego już nie będę opisywał.
Tego co się działo dalej nikt nie jest w stanie opisać.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Po powrocie z polowania uczestnicy NNT urządzają imprezę która zamienia mój dom w Meksyk © siwobrody
Następnego dnia umierałem.
Ale umierałem w błogiej świadomości , że mamy nowego swietnego pilota w rodzinie.
Kategoria NiewidomiNaTandemach, Szczecin na rowerach, żubrówka, Blended Scotch whisky, mieszanka piorunujaca, piwko
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Dzień pierwszy.
-
DST
35.00km
-
Czas
02:15
-
VAVG
15.56km/h
-
Sprzęt Sparta - tandem Aleksandra
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czas na opisanie największej, jak dla mnie , wycieczki rowerowej w tym roku.
Zaczęło się dużo wcześniej.
Fundacja niewidominatandemach (strona na fb fundacja NNT ) poinformowała o planowanym rajdzie.
Miałem poinformować uczestników projektu NNT z naszego regionu o planowanym rajdzie i zrobić rozpoznanie kto w takim rajdzie da radę , kto ma czas i chęć.
Padło na Monikę ze Stargardu ( co prawda to główną jej pasją jest śpiew ale na tandemie świetnie sobie radzi) , Maćka z Polic ( trochę marudny ale za to świetna gaduła i robi ........... niezłe zdjęcia ) oraz najmocniejszego rowerzystę z grona pasażerów tandemów - Arka ze Szczecina.
Z pilotów chęć udziału zgłosił Daniel ( osobisty pilot Arka ) oraz ja podjąłem to ryzyko ( dystans 80 km to nie taki wielki problem ale pod warunkiem że moim , fotograficznym tempem i .......... nie dzień po dniu).
Po ogłoszeniu naboru zapisaliśmy się i .............................. wszystkim nam udało się zakwalifikować.
Okazało się że Nasza zachodniopomorska ekipa będzie największą grupą w rajdzie.
Zaczęliśmy przygotowania.
Wg wstępnych ustaleń mieliśmy dojechać do Gdyni pociągiem i tam wyruszyć tandemami wypożyczonymi przez fundację w drogę.
Niestety okazało się że jedyne tandemy do wypożyczenia , to stare wyeksploatowane rowery miejskie typu holender , z 3 biegami , na wąskich oponach i ze spowalniaczami zamiast hamulców. Jak dla mnie to nie problem bo ................... właśnie takimi zabytkami najczęściej jeżdżę ale na taką trasę to niekoniecznie dobre rozwiązanie zwłaszcza jak się złapie "kapcia" w tylnym kole. Dla niezorientowanych wyjaśniam - holender ma zabudowane oba łańcuchy i wymiana dętki w tylnym kole polega na rozebraniu ......... całego roweru na części.
I tak powstała koncepcja dojazdu do Gdyni z naszymi prywatnymi tandemami. Ale jak? . Trzy osoby niewidzące , trzy tandemy , bagaże pięciu osób a tylko dwóch pilotów? A co jak się nie zapakujemy tandemami do pociągu?
I tu z pomocą przyszedł mój najlepszy przyjaciel Wojtek znany jako Trendix . Powiedział : nie martw się Siwy , ja Wam pożyczę swój samochód z hakiem holowniczym tylko załatw sobie przyczepkę dla tandemów. No to pół problemu mamy z głowy , zostało tylko jeszcze drugie pół problemu. Gdzie tu załatwić przyczepkę z plandeką i o długości na która zmieszczą się tandemy ?
I nie trzeba było daleko szukać ( ja to mam szczęście ) bo na terenie gdzie pracuję zobaczyłem przyczepkę o odpowiednich rozmiarach. Idę do właściciela firmy Serwis opon Graczyk i zapytuję się o możliwość wypożyczenia przyczepki . Po wyjaśnieniu gdzie , kiedy i w jakim celu będzie potrzebna przyczepka dostaję odpowiedź : nie ma sprawy , podaj termin od kiedy do kiedy i przyczepka będzie czekać .
No to dzięki takim wspaniałym ludziom mamy transport do i z Gdyni załatwiony.
Nadchodzi dzień ( właściwie to noc) wyjazdu . Godz. 4.00 ruszamy do Gdyni . Jeszcze tylko pozbierać uczestników po drodze ( tandemy już wcześniej były dostarczone do mnie i zapakowane na przyczepkę ) i jedziemy.
Wreszcie meldujemy się w Gdyni w okolicach dworca , przesiadamy się na tandemy i ruszamy na dworzec. Oczywiście w dwóch turach bo nas , pilotów jest dwóch a tandemów i pasażerów troje. Później jeszcze wracamy wozem technicznym po bagaże i inne sprawy ale ogólnie jesteśmy na dworcu wśród pozostałych uczestników rajdu.
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Na dworcu w Gdyni © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Zbiórka uczestników w hali dworcowej © siwobrody
Poznajemy pozostałych uczestników rajdu z różnych stron Polski :
Jakub Leśniak Strzyżów
, Tadeusz Rogowski Bolesławiec
, Paweł Słomiński GDAŃSK
, Robert Trawiński Jelenia Góra , Zbigniew Dackiewicz Malbork
, Maria Dymacz Kraków
, Krzysztof Jurkiewicz Gdańsk
, Katarzyna Salewska Sopot
, Zbigniew Zieleniak Rumia
, Roman Bąkowski Malbork .
Poznajemy się również z panią prezes fundacji Justyną Rogowską oraz innymi osobami współpracującymi przy tym projekcie.
Po przywitaniu , zapoznaniu , przygotowaniu i dopasowaniu rowerów ,zapakowaniu bagaży na wóz techniczny ruszamy na trasę rajdu.
Jak w tym tempie będę opisywał rajd to zakończenie będzie gdzieś tak w okolicach marca 2016. Przyspieszamy z relacją.
Pędzimy przez Gdynię do Muzeum Marynarki Wojennej.
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Zwiedzanie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Zwiedzanie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Zwiedzanie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni © siwobrody
To co było najciekawsze i najlepsze w muzeum to fakt ze Nasza ekipa była na specjalnych zasadach.
Wystarczy popatrzeć na zdjęcia aby zrozumieć o co chodzi.
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Zwiedzanie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.Naszej ekipy nie obowiązywał najpopularniejszy w muzeach zakaz © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Zwiedzanie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.Naszej ekipy nie obowiązywał najpopularniejszy w muzeach zakaz © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Zwiedzanie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Zwiedzanie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Zwiedzanie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Zwiedzanie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Zwiedzanie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Część ekspozycji na zewnątrz muzeum © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Zwiedzanie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Aparaty fotograficzne w akcji © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Zwiedzanie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Pamiątkowe fotki z eksponatami © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT . Zwiedzanie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.Zdjęcie z widokiem na Bałtyk © siwobrody
Czas nas goni więc ruszamy wzdłuż plaży w kierunku na Sopot.
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. W drodze z Gdyni do Sopotu. Droga wzdłuż plaży © siwobrody
W jednym miejscu widzę na plaży fotografa z brodą i wielkim foto obiektywem. Mówię do Moniki : szkoda że nie mogę mu strzelić fotki ( jak jadę solo to robię zdjęcia w czasie jazdy ale nie jak jadę tym " autobusem" z pasażerami).
Wieczorem okazało się że ten fotograf widział nas i strzelił nam fotkę , która pojawiła się na internecie na fb.
Jedziemy dalej.
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. W drodze z Gdyni do Sopotu. Droga wzdłuż plaży © siwobrody
Nad samym morzem wiało dość mocno i trochę marzliśmy. Maciek musiał nieźle przemarznąć bo zwykle trzymał głowę wysoko i cały czas zabawiał pilota rozmową a tym razem siedział osowiały ze spuszczoną głową i milczał.
Dojeżdżamy do SOPOTU. Po drodze gubimy dwa tandemy i zaczyna się akcja poszukiwawcza zgonionych załóg.
Okazuje się że tandem Arka i Daniela złapał kapcia , razem z nimi zatrzymał się tandem który zamykał peleton i gdy my pojechaliśmy dalej to oni zostali w tyle a po naprawie pojechali inną trasą.
Nasz przewodnik stada czyli Katarzyna , pilot jednego tandemu i przewodnik trasy zarządziła że wszyscy spotkamy się pod molo w Sopocie. I po jakimś czasie wszyscy tam dojechali , zagubione tandemy też.
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Sopocie © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Sopot wejście na MOLO © siwobrody
To teraz przerwa na zwiedzanie molo i przygotowanie do dalszej jazdy.
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Sopocie © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Sopocie.Widok na starą latarnię morską © siwobrody
Na zdjęciu poniżej widać Marysię (pilota) i Maćka ( niewidzącego) idących po molo ( oboje w czerwonych bluzach).
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Sopocie.Ruszamy na molo © siwobrody
Słoneczko ładnie świeciło ale wcale nie było za ciepło.
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Sopocie na molo © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Sopocie na molo . Wieje ale za to humory dopisują © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Sopocie.Sesja zdjęciowa na molo © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Sopocie.Sesja zdjęciowa na molo © siwobrody
Idąc po molo z Moniką trafiliśmy na prawdziwego pirata. Dość szybko dokonaliśmy abordażu i zagroziliśmy że albo zrobi sobie z nami zdjęcie albo............................................... przewieziemy go tandemem. Biedak nie miał wyjścia zgodził się na wszystko. ( pilotem tandemu miała być Monika)
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Sopocie.Monika z piratem © siwobrody
A na tym zdjęciu poniżej jest pewna ciekawostka . Co dziwnego zawiera to zdjęcie? Kto pierwszy odgadnie dostanie talon na godzinną przejażdżkę tandemem z Moniką , jako pilotem.
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Sesja zdjęciowa na molo.Dla spostrzegawczych : co jest nie tak ze strojami fotografowanych osób ? © siwobrody
Czas znowu nas goni , przewodnik Katarzyna też , więc ruszamy dalej.
Dojeżdżamy do Gdańska.
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Gdańsku © siwobrody
Na zdjęciu poniżej widać Macieja z opuszczoną głową jak ledwo przebiera nogami.
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Gdańsku. Widać statki © siwobrody
Dojeżdżamy do Stoczni Gdańskiej.
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Gdańsku.Pomnik Poległych Stoczniowców 1970 © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Gdańsku.Pomnik Poległych Stoczniowców 1970 © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Gdańsku . Widok na muzeum © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Gdańsku. Pamiątkowa brama stoczni © siwobrody
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Gdańsku.Arek na tle muzeum © siwobrody
Powoli szykujemy się do dalszej drogi.
Rajd Gdynia- Toruń Fundacji NNT. Jesteśmy w Gdańsku.Pomnik Poległych Stoczniowców 1970 © siwobrody
Czas upływa nieubłaganie , rezygnujemy ze zwiedzania Westerplatte i ruszamy migiem przez Gdańską Starówkę ledwo co ją widząc Do naszego miejsca noclegowego i na spóźnioną obiadokolację. Zanim dojechaliśmy zrobiła się już szarówka , zanim się ulokowaliśmy w naszym miejscu noclegowym zrobiło się ciemno. Ale za to posiłek suty i smaczny był pierwszą okazją do integracji i rozmów ze wszystkimi uczestnikami rajdu. Po zakończeniu integracyjnego spotkania ja z Danielem , Arkiem i Maćkiem poszliśmy regenerować siły przed następnym dniem ( zarówno ja jak i Maciek byliśmy trochę przemarznięci i po dawce rutinoscorbinu i gorącej herbacie poszliśmy spać) , Daniel i Arek też choć bez łykania tabletek. A część uczestników poszłaaaaaaaaa w długą , na nocne zwiedzanie Gdańska ale o tym dowiedzieliśmy się dopiero następnego dnia a zdjęcia z ich wyprawy należy szukać na stronie fb fundacji .
Pierwszy dzień zakończony .
Kategoria mieszanka piorunujaca, NiewidomiNaTandemach
Rok 2015 rozpoczęty ale tak jakoś podobnie jak w 2014
-
DST
55.58km
-
Teren
20.00km
-
Czas
03:35
-
VAVG
15.51km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
W zeszłym roku pierwszego stycznia namówiono mnie na wycieczkę.
Było super ( opis na blogu tu kliknij ) .
W
tym roku Ania von Zan ( prawdopodobnie przez pomyłkę ) wysłała mi
zaproszenie na wycieczkę która też miała się odbyć 1 stycznia i też nad
rezerwat Świdwie ale tym razem zorganizowana przez Gryfusa.
No to postanowiłem pojechać.
Zerwałem
się bladym świtem tak koło 9-tej i zacząłem się przygotowywać do
wyjazdu. Najpierw strój dopasowany do warunków atmosferycznych. Ostatnio
byłem ubrany za ciepło więc musiałem przetestować nową kombinację
ubioru. Po kilku próbach i testach na balkonie strój gotowy. Jeszcze
tylko przygotować aparat do drogi , gorącą herbatę wg. specjalnej
receptury i jestem gotów. A jeszcze czas na założenie sakw na rower (
trzeba w coś ten aparat i termos zapakować ) i właściwie to czas już
ruszać w drogę. I w tym momencie mój osobisty pies przypomniał mi że
jeszcze jeden obowiązek przede mną. No dobrze idziemy na spacer.
Mogę ruszać .
No to w drogę .
Co prawda to godzina zbiórki na Głębokim już minął ale złapię ich po drodze .
I tak zanim dotarłem na Głębokie spotkałem całą kawalkadę w drodze.
Całkiem duża ekipa.
Wbijam
się w tłum i jedziemy na Tanowo. Okazuje się że oprócz Gryfusa jest
sporo osób spoza klubu bo informacja o tej wycieczce pojawiła się w
lokalnej prasie.
Gryfusiaki oczywiście pędza do przodu a ja przyłączam się do uczestników jadących na końcu peletonu.
Mijamy Tanowo i wjeżdżamy w las.
Pogoda cudna , nie ma opadów , w miarę ciepło ( temperatury dodatnie ) co prawda słoneczka nie widać ale fajnie się jedzie.
powoli zbliżamy się do Świdwia.
Noworoczna wycieczka z Gryfusem nad Świdwie © siwobrody
Wycieczka z Gryfusem - dojeżdżamy nad Świdwie © siwobrody
Z Gryfusem nad Świdwie widok na część ekipy © siwobrody
W drodze nad Świdwie z Gryfusem © siwobrody
Dojeżdżamy na miejsce.
Jesteśmy na miejscu.Rezerwat Świdwie © siwobrody
Przygotowania do zbiorowego zdjęcia.Świdwie © siwobrody
Nie tylko my odwiedziliśmy to miejsce- przechodząca para zatrudniona do zrobienia zdjęcia całej ekipy © siwobrody
Pamiątkowe zdjęcie - sporo nas © siwobrody
Ujęcie z boku © siwobrody
Wszyscy uśmiech i następne zdjęcie zrobione © siwobrody
Koniec zdjęć i część osób rusza w dalszą drogę swoimi szlakami a reszta idzie na wieżę widokową © siwobrody
Koksy wyruszają zapewne zrobić jakąś setkę po okolicy © siwobrody
Pod wieżą obserwacyjną © siwobrody
Ekipa która urzędowała na wieży powoli z niej schodzi © siwobrody
Schodzą się powoli © siwobrody
Tego schodzenia to trochę było © siwobrody
Schodzą i schodzą © siwobrody
Prezes Gryfusa z radosna miną wkleja zdjęcia na fejsa © siwobrody
Następni schodzący © siwobrody
Trochę to schodzenie trwało © siwobrody
Jeszcze chwila i zejdą wszyscy © siwobrody
No i wszyscy na dole © siwobrody
Ekipa rusza dalej.
Jedziemy trasą na Łęgi .
Pierwszy raz jadę tą trasą . Na otwartej przestrzeni zaczyna trochę wiać i peleton się rozciąga.
Tradycyjnie zamykam peleton i to niekoniecznie ze względu na brak sił ale dla towarzystwa jadących na końcu uczestników.
Jeden z panów jest po chorobie i musi się oszczędzać a drugi jest zdrów jak ryba ale musi oszczędzać ........................rower będący w stanie "przedzawałowym".
Przed samymi Łęgami spotykamy parę na rowerach która również ten dzień miała ochotę na przejażdżkę . Po wymianie pozdrowień i noworocznych życzeń jedziemy dalej.
Nagle dojeżdżamy do rozdroża i ................. nie wiemy w która stronę dalej się kierować.
Gryfusiowi ścigacze poszli w dal a nam koncepcji brak.
Nie tylko nam. Właśnie z jednej ze stron podjeżdża uczestniczka naszej wycieczki która jechała przed nami ale której peleton też zniknął z zasięgu wzroku. Pani już zrobiła rekonesans i zasięgnęła jezyka i wytyczyła nam dalszą marszrutę.
Po przejechaniu kilkuset metrów ujrzałem niezwykłe miejsce. Na terenie przydrożnej posesji ktoś w sposób niezwykle bajkowy gospodarował teren wokół stawu.
Skoro peleton zniknął , więc spieszyć się nie ma po co , to sobie chociaż strzelę kilka fotek.
Łęgi - niezwykłe miejsce © siwobrody
Łęgi - ciekawe miejsce © siwobrody
Domek Baby Jagi w Łęgach © siwobrody
Sesja skończona czas w drogę .
Doganiam trójkę moich współtowarzyszy i po kilkuset metrach widzę ..........................................................cały peleton czekający na nas.
No miło a już myślałem że nas zostawili .
Podjeżdżam bliżej i słyszę jak Ania peroruje. "A bo z Siwobrodym to żadna jazda :zamiast jechać to ciągle opóźnia peleton , ciągle robi sobie przerwy na zdjęcia ,i właściwie to kto go na tą wycieczkę zaprosił ?"
Ożeż ty " wrrrrrrrrrrrrrrredoto " , to ja zawsze tak ładnie o Tobie w relacjach piszę i Ci takie ładne zdjęcia robię a Ty tak mnie tak obgadujesz !!!!!!!!
Ty , ty , ty aż mi słów brakuje ..... Ale zaraz , po co pisać wystarczy że , no tak , już wiem jak określić moją "milusińską koleżankę".
Przecież mogę pokazać kim tak naprawdę jest ta "miła" i uroczo złośliwa koleżanka.
Proszę się uważnie przyjrzeć poniższemu zdjęciu.
Baba Jaga z Łęgów © siwobrody
I co , niepodobna? Wypisz wymaluj Ania . Co prawda Ania woli "kolarkę " od miotły ale jak na niej przyciśnie na asfalcie to nawet sam diabeł nie dogoni. No może trochę rysy twarzy inne ale reszta wypisz wymaluj Ania.
No to teraz jak sobie odreagowałem te niecne pomówienia wobec mojej skromnej osoby to mogę wrócić do relacji ( w przeciwieństwie do wspólnych wycieczek " Babą Jagą" , bo do powrotu do nich chyba nie ma szans).
Po chwili ruszamy dalej i dojeżdżamy do pięknej ścieżki rowerowej Dobra - Buk która wije się wśród łąk i pastwisk.
Na pięknej drodze rowerowej z Łęgów do Dobrej © siwobrody
Uczestnicy noworocznej wycieczki na trasie Łęgi Dobra 1 © siwobrody
Uczestnicy noworocznej wycieczki na trasie Łęgi Dobra 2 © siwobrody
Uczestnicy noworocznej wycieczki na trasie Łęgi Dobra 3 © siwobrody
I tak w dobrych humorach doturlaliśmy się do Dobrej gdzie oficjalnie zakończyła się wycieczka zorganizowana przez Szczeciński Klub Rowerowy Gryfus.
Część rowerzystów udała się wspólnie w kierunku domów a część indywidualnie .
Ja należałem do tej drugiej grupy. Po pierwsze nie chciałem już spowalniać peletonu a tak naprawdę to dla tego że postanowiłem , wzorem ubiegłorocznej wycieczki , przejechać przez Grzepnicę aby rzucić okiem i obiektywem na pięknie ozdobiony dom.
Dodatkowym impulsem do odwiedzenia tego miejsca był wpis na blogu ( pod ubiegłoroczną relacją ) właścicielki domu , która podziękowała za docenienie pracy całej rodziny i zorganizowanie wycieczki której jednym z celów było podziwianie ich dzieła.
Pani zaznaczyła że w tym roku będzie też pięknie albo nawet i piękniej .
No to do Grzepnicy.
Grzepnica - świąteczne dekoracje za dnia © siwobrody
Grzepnica - świąteczne dekoracje za dnia efektów nie widać - jeszcze za jasno © siwobrody
Grzepnica - świąteczne dekoracje za dnia - księżyc już widać ale słoneczko jeszcze nie zaszło © siwobrody
Grzepnica - świąteczne dekoracje - co prawda jeszcze dzień ale wszystkie lampki już się świecą © siwobrody
Grzepnica - świąteczne dekoracje za dnia są też niezwykle urokliwe © siwobrody
Grzepnica - świąteczne dekoracje za dnia ale lampki się świecą i czekają na zmrok © siwobrody
Grzepnica - świąteczne dekoracje za dnia - Mikołaj gotowy na przyjście zmroku © siwobrody
Grzepnica - słoneczko dopiero ma zamiar zajść i umożliwiać oglądanie świątecznych dekoracji © siwobrody
Niestety do zmroku jeszcze daleko i czekać tak samemu na tym chłodzie mi się nie chce więc czas wsiąść na rower i grzeczniutko , spokojnie przez Sławoszewo , Bartoszewo wrócić do domku.
W tym miejscu chciałbym podziękować Gryfusowi i wszystkim uczestnikom wycieczki za wspólną przejażdżkę a wszystkim rowerzystkom i rowerzystom wszystkiego najlepszego w Nowym Roku .
Zaraz , zaraz ale to nie jest pożegnanie z Tobą drogi czytelniku.
To nie tak :łatwo , miło i przyjemnie .
Jak już dotarłeś do tego miejsca to siedź grzecznie i czytaj dalej.
Owszem wróciłem do domu i tak jakby zakończyłem wycieczkę ale cały czas czułem niedosyt.
Zrobiłem herbatę i czułem niedosyt. Zjadłem obiad i czułem niedosyt . Wyjrzałem przez okno i czułem niedosyt .
W końcu miałem już dość tego niedosytu i ......................... stwierdziłem że to była tylko przerwa w wycieczce i jadę dalej .
Za oknami już ciemno więc jadę na nocną sesję zdjęciową do Grzepnicy.
Ciemno wszędzie , głucho wszędzie , co to będzie , co to będzie. No z tym głucho to przesadziłem bo co jakiś czas z oddali dochodziły odgłosy tych co to Sylwestra przespali i dopiero zaczęli puszczać fajerwerki. A co do ciemności to przyznam szczerze ze co jakiś czas ciemności rozświetlali kierowcy przejeżdżających samochodów i co bardzo miłe prawie każdy na widok świateł mojego roweru zmieniał światła swojego auta z drogowych na mijania.
Wreszcie dojeżdżam do Sławoszowa i robię krótką przerwę aby uwiecznić gustownie podświetlony dom.
Nadeszła noc i dekoracje w pełnej krasie © siwobrody
To nie jest cel wyjazdu ale bardzo mi się to oświetlenie spodobało a i nie chciałbym być podejrzany o faworyzowanie tylko jednej posesji.
Tak w ogóle to wiele obiektów miało dekoracje ale albo nie wywarły one na mnie wrażenia , albo nie było jak ustawić się do dobrego ujęcia albo ... za dobrze mi się jechało i nie chciało mi się złazić z roweru.
W końcu docieram do celu.
Widok z daleka od strony Sławoszewa.
Nadeszła noc i dekoracje w pełnej krasie - teraz widać efekty oświetlenia © siwobrody
I zdjęcia z bliska.
Nadeszła noc i dekoracje w pełnej krasie - widok jak z bajki © siwobrody
Zdjęcie nie oddaje rzeczywistego piękna © siwobrody
To nie centrum miasta © siwobrody
Tego nie ma w gazetach © siwobrody
I gdy tak sobie fotografowałem nagle podbiegł do mnie "ochroniarz" o postawie boksera i zaczął na mnie szczekać.
No może nie do końca jest wyraźny na zdjęciu bo strasznie się rzucał w trakcie robienia fotki.
Teren pod kontrolą - sympatyczny bokserek pilnuje włości © siwobrody
Po wyjaśnieniu że mam akredytację i zgodę właścicieli na robienie zdjęć poszedł dalej patrolować teren coś tam jeszcze szczekając na odchodnym o piep..onych paparacci .
No to jeszcze kilka ujęć
Grzepnica - tu warto zajechać © siwobrody
W przyszłym roku też tu będę © siwobrody
Mój rower jako część dekoracji - widoczny w świetle lampy błyskowej © siwobrody
I wystarczy.
Teraz powrót do domku.
Wzrok już się przyzwyczaił więc wcale nie wydaje się tak ciemno. Gdzieś tam na horyzoncie pojawiają się jeszcze fajerwerki i po niedługim czasie ląduje w domku z poczuciem zaspokojonego niedosytu.
No to pierwsza wycieczka w tym roku zaliczona.
A teraz dla wszystkich czytelników blogów na BS-ie a w szczególności dla tych którzy dotarli do tego miejsca :
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W TYM NOWYM 2015 ROKU.
Kategoria Z GRYFUSEM, śWIĄTECZNIE, mieszanka piorunujaca
Bolek i Lolek 40 lat później.
-
DST
81.98km
-
Teren
3.00km
-
Czas
04:38
-
VAVG
17.69km/h
-
VMAX
47.00km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wszystko zaczęło się od tego że Tunia powiedziała Wojtkowi "Trendixowi " o imprezie w Rosówku , a Wojtek powiedział mi , a ja powiedziałem Wojtkowi że jak nie będę pracował to pojadę , a Wojtek powiedział Tuni że jak się uda to pojedziemy , a Tunia powiedziała
....... no więc wyruszyliśmy. I tak w drodze do Kołbaskowa przyszło mi na myśl że my obaj , to dziś będziemy jak Bolek i Lolek na dzikim zachodzie. Wiem że nie wszyscy wiedzą kto to jest Bolek i Lolek tak więc w ramach informacji spróbuję przybliżyć te postacie.
https://www.youtube.com/watch?v=Dbaini2QMqQ
Na początku te filmy były czarno białe później powstały wersje w kolorze , a na koniec z głosami .
A tak wyglądają dziś
Bolek i Lolek na dzikim zachodzie © siwobrody
Tak więc Bolek i Lolek ruszyli na dziki zachód , czyli zaczęli wycieczkę wzdłuż zachodniej granicy do Kołbaskowa .
Dla czego dziki zachód ? Ano bo co poniektórzy rowerowi znajomi twierdzą że jazda po tych terenach to jak na dzikim zachodzie . Tubylcze plemiona indiańskie ( czytaj kierowcy samochodów ) dybią na białe twarze ( czyli rowerzystów) i nawet jak nie chcą zabić to przeganiają ze swoich terytoriów ( czyli ulic) . Nie wiem o co chodzi ale my trafialiśmy na plemiona które miały zakopany topór i nie były na ścieżce wojennej i nie przysparzały nam najmniejszych kłopotów. A może to dla tego że co jakiś czas wraz z Wojtkiem paliliśmy "fajki pokoju"? .
W każdym razie spokojnie jechaliśmy do celu zatrzymując się po drodze i zwiedzaliśmy z przewodnikiem w ręce mijane miejscowości.
Najpierw Dobra. Zwiedzamy kościół z niezwykle zadbanym otoczeniem pełnym pięknie utrzymanej roślinności oraz sąsiadującym z nim domem zakonnym.
Kościół w Dobrej © siwobrody
W Dobrej Wojtek zwiedza zabytki © siwobrody
Dobra - kościół © siwobrody
Brama wejściowa © siwobrody
Następnie ruszyliśmy na poszukiwanie tablicy pamiątkowej która powinna mieścić się w samym centrum Dobrej.
Szukamy , szukamy i znaleźliśmy.
Pamiątkowa tablica.
Ale konia z rzędem tamu kto wie gdzie ona jest. To najbardziej niesamowite miejsce jakie można wymyślić.
Dalej pojechaliśmy szukać zabudowań folwarcznych i pięknego starego parku z ciekawymi okazami drzew.
Znaleźliśmy lecz park jest już własnością prywatną i nie ma do niego dostępu.
Park w Dobrej - teren prywatny © siwobrody
Ruszamy dalej do Lubieszyna. Przed nami cała seria górek . I widać na zdjęciu poniżej jak ładnie "czerwonoskórzy " omijają nas szerokim łukiem.
W drodze do Lubieszyna © siwobrody
Podziwiamy piękne krajobrazy.
Widoki po drodze © siwobrody
Piękne widoki © siwobrody
Dojeżdżamy do miejscowości Dołuje i robimy przerwę.
Byliśmy, jesteśmy , będziemy ......... na rowerach © siwobrody
Fajne miejsce na odpoczynek dla rowerzystów.
Postój w Dołujach © siwobrody
Ruszamy do Kościna . Dziury takie że nie trzeba znaków ograniczających prędkość. Samochody jadą wolniej niż my.
W Kościnie droga się kończy , Oglądamy kościółek
Zwiedzamy zabytki © siwobrody
Kościółek w Kościnie © siwobrody
i ruszamy polami , czarnym szlakiem w dalszą drogę.
Czarnym szlakiem © siwobrody
Z ciągłymi przerwami na zdjęcia.
Sesja przy jeziorku © siwobrody
Jeziorko © siwobrody
Po drodze przeprawiamy się przez sterty obornika . Na szczęście już podsuszonego.
Jak to Wojtek powiedział - " gówniana droga " © siwobrody
dalej "piękną drogą "
Taki sobie szlak © siwobrody
bardzo urokliwą , starą drogą
Urokliwa aleja © siwobrody
I dojeżdżamy do Bobolina.
Następny zabytek © siwobrody
Wojtek uwiecznia wszystko aparatem © siwobrody
I kościółek w pełnej okazałości © siwobrody
Pogoda wspaniała . Ani za gorąco ani za zimno. Wiatr niewielki.
Jedziemy dalej.
W drodze do Warnika © siwobrody
W Warniku małe spotkanie towarzyskie
Spotkanie w drodze © siwobrody
Ruszamy dalej. W oddali po niemieckiej stronie widać chmury i padający deszcz.
W oddali chyba pada © siwobrody
Jesteśmy blisko granicy. Wojtek zarządza przerwę. W ramach przerwy robimy zdjęcia.
Rzepak jak okiem sięgnąć © siwobrody
Przystanek i oczekiwanie na ...... © siwobrody
I w tym miejscu wracam do historii Bolka i Lolka. Jak już wspominałem najpierw były świetne czarno-białe kreskówki , później robiono ( zgodnie z postępem ) w kolorze. Następny etap to użyczenie postaciom głosu . Dalszy etap to robienie całych seriali tematycznych ( np. Bolek i Lolek na dzikim zachodzie ) oraz filmów długometrażowych .( Dokładnie nie pamiętam kolejności i możliwe że ją poplątałem ale ilość zmian się zgadza)
To jeszcze dało się jakoś przeżyć. Ale w końcu , czy to pod wpływem sufrażystek czy innych feministek a może pod wpływem parytetów czy poprawności politycznej w każdym razie do serialu wkręciła się ......................................... Tola.
https://www.youtube.com/watch?v=JJ8DGYZRwIk
Więc i my poszliśmy za tą modą i daliśmy się namówić na dalszą część wycieczki w towarzystwie
No i następna uczestniczka dojechała © siwobrody
Teraz już w trójkę Bolek , Lolek i Tola ( czyli Tunia) ruszamy w drogę na niemiecka stronę.
Rolę przewodnika przejmuje Tola tzn. Tunia i postanawia pokazać nam swoje ulubione miejsca i trasy.
Po niemieckiej stronie © siwobrody
Widoki w drodze © siwobrody
Niemieckie drogi © siwobrody
Oglądamy ulubione widoczki Tuni © siwobrody
Oglądamy ulubione widoczki Tuni 2 © siwobrody
Oglądamy ulubione widoczki Tuni 3 © siwobrody
Oglądamy ulubione widoczki Tuni 4 © siwobrody
Oglądamy ulubione widoczki Tuni 5 © siwobrody
Oglądamy ulubione widoczki Tuni 7 © siwobrody
Oglądamy ulubione widoczki Tuni 8 © siwobrody
Oglądamy ulubione widoczki Tuni 10 © siwobrody
Następny etap to przystanek nad urokliwym jeziorkiem.
Faktycznie miłe i sympatyczne miejsce.
Sielski nastrój nad jeziorkiem © siwobrody
Widok na jezioro © siwobrody
Nad nami gromadzą się ciemne chmury © siwobrody
Nadciąga burza © siwobrody
I zaczęło padać © siwobrody
Ja już nic nie powiem ale to wszystko wina parytetów. Jakby Bolek i Lolek trzymali się polskich wsi i pól to ( może i nie widzieliby tylu pięknych miejsc ) nie wpadli by pod rynnę. To wszystko wina Toli. Burza z piorunami , ulewa i jeszcze ta trzęsąca się ze strachu Tola .
że nie wspomnę o moim złamanym zębie na serniku Toli tzn. Tuni. ( no dobra , ten ząb to wcześniej pękł na batoniku jaki dostałem od Wojtka) .
Ulewa była ......... piękna. Widok Tuni zalanej deszczem bezcenny.
Piękna pogoda © siwobrody
Wojtkowi deszcz nie przeszkadzał w robieniu zdjęć.
Pod drzewami też pada © siwobrody
Zrobiło się chłodniej i zacząłem myśleć o jakimś gorącym kawałku mięsa.
Mięsko się znalazło ale małe i nie miałem ogniska.
Mięsko przypełzło © siwobrody
Ale przetestowałem pokrowiec na sakwy i jestem z testu zadowolony.
Dobrze że mam pokrowiec na sakwę © siwobrody
Deszcz się uspokaja.
Powoli burza przechodzi © siwobrody
Powoli ruszamy w dalszą drogę.
Droga po ulewie zmieniła się w błotną maź © siwobrody
Naprawdę powoli , bo błoto jest tak śliskie że nogi dosłownie ślizgają się jak na ślizgawce.
I po deszczu © siwobrody
Ruszamy dalej w drogę . Po kilku kilometrach okazuje się że droga jest ........... sucha.
Tam gdzie byliśmy lało a tam gdzie teraz przejeżdżamy mokro jest tylko pod fontanną.
Fontanna po drodze © siwobrody
Po niedługim czasie , jadąc i rozmawiając , w coraz lepszych humorach dojeżdżamy do celu.
Jesteśmy między Kołbaskowem a Rosówkiem na terenie jakiegoś toru crossowego w miejscu gdzie odbędzie się inscenizacja zdobywania Szczecina z czasów drugiej wojny światowej. I to dokładnie w rocznicę " wyzwolenia" Szczecina 26 kwietnia.
Ale zanim zaczniemy zwiedzać ........ Wojtek , nasza medialna gwiazda , musi udzielić wywiadu dla telewizji.
Wojtek jak zwykle udziela wywiadu © siwobrody
Jak zwykle musi tłumaczyć że :" tak , ja jestem reprezentantem Szczecina Na Rowerach ale jestem ze Stargardu".
Gwiazda medialna © siwobrody
No dobrze , to póki Wojtek udziela się medialnie to ja sobie pozwiedzam.
Przygotowania do inscenizacji © siwobrody
Przygotowania do inscenizacji 3 © siwobrody
Przygotowania do inscenizacji 4 © siwobrody
Przygotowania do inscenizacji 5 © siwobrody
I gdy tak sobie zwiedzałem , moim oczom ukazał się następny zaprzyjaźniony rowerzysta.
Powiększa się grono znajomych © siwobrody
I nie była to ostatnia osoba z grona rowerowego którą spotkaliśmy w tym miejscu.
Trochę zgłodniałem więc poszedłem poszukać coś do zjedzenia.
Przygotowania do inscenizacji zwiedzanie © siwobrody
A w tej kuchni polowej jak to w wojsku bywało porządna wojskowa grochówa.
Wiec zakupiłem i się posiliłem. Była dobra i wcale nie zabytkowa lecz świeża i z wkładką.
Przygotowania do inscenizacji zwiedzanie © siwobrody
Dalej zwiedzam.
Przygotowania do inscenizacji - zwiedzanie © siwobrody
I cały czas mam wrażenie jakby mnie ktoś obserwował. Ki czort. Dyskretnie się rozglądam wokół i nic.
I nagle spoglądam w górę.
W górze współczesne drony © siwobrody
No tak , cały czas jesteśmy obserwowani.Czyżby jakieś obce mocarstwa podejrzewały że to tajne ćwiczenia wojskowe a nie odtwarzanie bitwy historycznej?
A może to następna ekipa telewizyjna robi film o Wojtku?
Wojtek niczego nie podejrzewając razem z Tunią szykują sobie miejsce do filmowania i robienia zdjęć.
Nasi fotoreporterzy w akcji © siwobrody
Na planie przyszłej walki ostatnie przygotowania.
Ostatnie przygotowania © siwobrody
Godzina rozpoczęcia pokazu wybiła. Dowódca jednostek niemieckich pokazuje że już czas i choć jest świadom że tą bitwę przegrają to porządek musi być i skoro czas przyszedł to czas zaczynać.
Zaczynamy - rozkaz wydany © siwobrody
I się zaczęło.
Najpierw radziecki zwiad © siwobrody
Ostrzał był ostry © siwobrody
Wojska niemieckie się przegrupowują © siwobrody
Nadjeżdża T-34 © siwobrody
Niemcy są na to przygotowani © siwobrody
No i czołg wyeliminowany © siwobrody
Armia radziecka w ataku © siwobrody
Nawet są miotacze płomieni © siwobrody
Żołnierze radzieccy zdobywają okopy © siwobrody
Oczywiście pokazałem tylko kilka zdjęć a cała akcja i inscenizacja to prawie półgodzinny pokaz.
Impreza ma charakter cykliczny i odbywa się co roku. Polecam wszystkim którzy nie widzieli.
My też będziemy się zbierać. Jeszcze tylko zdjęcie
Jeszcze pamiątkowe zdjęcie na koniec © siwobrody
I ruszamy do Kołbaskowa do Tuni na kawę .
Po kawie i sympatycznych pogaduszkach ruszamy z Wojtkiem w drogę powrotną do domu.
Słoneczko powoli zachodzi za horyzontem a my mamy jeszcze kawałek drogi przed sobą.
Zaraz słoneczka nie będzie © siwobrody
Tym razem już za późno na zwiedzanie . Jedziemy bez zbędnych przerw.
Ale na przerwę w Zjawie i herbatkę owocową , naturalna z kawałkami owoców czas się znajdzie.
Ostatni przystanek - Zjawa © siwobrody
Podsumowując bardzo udany dzień i sympatyczna wycieczka z atrakcjami ( no , poza atrakcją typu złamany ząb).
I tak od czasu do czasu warto poznać dawne czasy i historyczne wydarzenia.
A na koniec powiem ze wstydem że do dziś nie wiem która z postaci to Bolek a która to Lolek.
Kategoria Ciekawostki miasta Szczecin, mieszanka piorunujaca
Rowerowy Dzień Kobiet 2014 - Szczecin. Największe wydarzenie rowerowe w marcu być może na świecie .
-
DST
34.20km
-
Czas
02:30
-
VAVG
13.68km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ten dzień zapadnie wielu osobom w pamięci na długi czas.
8 marca 2014 sobota Szczecin.
Tradycyjnie , już od trzech lat , Joanna z madbike zorganizowała Rowerowy Dzień Kobiet w Szczecinie.
Przygotowała się na frekwencję większą niż w latach poprzednich , zabezpieczyła obstawę imprezy , sponsorów ale ................. no właśnie (małe ale ) nie wzięła pod uwagę że o ile w ubiegłym roku wg. moich obliczeń wzięło udział około 44 pań to w tym roku liczba pań przekroczyła 110 .
Tyle piękna w jednym dniu , na jednej trasie , to po prostu ............................. wydarzenie roku .
Nie jestem pewien czy to nie jest największa kobieca rowerowa impreza w kraju .
Zapewne kilka osób spyta się co ja robiłem w tej tak pięknej i kobiecej akcji ?
Ano zostałem zaproszony ( jak i kilku innych panów ) jako "obstawa" , serwis fotograficzny oraz jako współuczestnik akcji NiewidomiNaTandemach który koordynuje udział członków NNT w imprezach na terenie Szczecina.
Wspomagałem zorganizowaniu udziału NNT w tej imprezie.
Czasami potrzeba skrzynki kontaktowej aby zgrać osoby niewidzące /niedowidzące z tandemami i pilotami. Tym razem zadanie było wyjątkowo trudne . Skoro impreza była planowana jako tylko dla kobiet to trzeba było , dla pań z programu NNT , zapewnić pilotów również wśród płci pięknej ( panów pilotów mamy pod dostatkiem ) . Wbrew pozorom okazało się to bardzo proste , wystarczyło kilka telefonów i piloci dla akcji NNT płci pięknej byli już gotowi do akcji.
Jedną z pilotek została Basia ( znajoma z rowerowych wycieczek zwana Rudzielcem ) a drugą Agnieszka z listy wolontariuszy NNT.
Sympatyczne rowerzystki i rowerzyści z regionu pomogli w dotarciu niewidomym uczestnikom NNT na miejsce startu .
Trendix ze Stargardu zorganizował transport Moniki ze Stargardu do Szczecina a Renata ze Szczecina objęła opieką Renatę ze Szczecinka - odebrała z dworca PKP i pomogła dotrzeć na miejsce zbiórki .
I tak :
Trendix , Monika z Basią ( tandem) i ja wyruszyliśmy z Pilchowa spod Szczecina na miejsce zbiórki ( plac Lotników zwany czasami Placem Rowerzystów) .
Agnieszka (sama) tandemem z siedziby madbike ( gdzie stacjonował tandem) na plac Lotników czyli miejsce zbiórki i spotkania z Renatą która pociągiem dojeżdża na rowerowe imprezy ze Szczecinka.
Pogoda piękna , świeci słoneczko i robi się coraz cieplej.
Przejeżdżając przez Lasek Arkoński trafiamy na imprezę organizowaną przez klub biegaczy Maratończyk.
Korzystamy z okazji że biegacze są na trasie i ................................................ zajmujemy puste jeszcze podium.
Na pierwszym miejscu oczywiście wspaniałe panie
Rowerowy Dzień Kobiet w Szczecinie . Panie na najwyższym podium - w drodze na miejsce zbiórki © siwobrody
Trendix musiał zadowolić się miejscem drugim.
Jeszcze wspólna fotka na najwyższym miejscu
Zanim dojechaliśmy na miejsce zbiórki już zdobyliśmy najwyższe miejsce na podium © siwobrody
i ruszamy dalej.
Robi się coraz cieplej. Może niekoniecznie tak wzrasta temperatura powietrza ale ja zaczynam się przegrzewać goniąc tandem.
Żeby się nie zagotować proszę dziewczyny o zmniejszenie tempa.
I dojechaliśmy na miejsce zbiórki.
Rowerowy Dzień Kobiet Szczecin 2014 - miejsce zbiórki . 1 © siwobrody
Rowerowy Dzień Kobiet Szczecin 2014 - miejsce zbiórki . 2 © siwobrody
Rowerowy Dzień Kobiet Szczecin 2014 - miejsce zbiórki . 3 © siwobrody
Rowerowy Dzień Kobiet Szczecin 2014 - miejsce zbiórki . 4 © siwobrody
Rowerowy Dzień Kobiet - wywiad dla telewizji © siwobrody
Basia z Moniką dekorują tandem kwiatami.
Rowerowy Dzień Kobiet - uczestniczki akcji NNT © siwobrody
Tandemy z NNT © siwobrody
A tu już cała kobieca ekipa NNT : od lewej Agnieszka- pilot , Renata , Monika i Basia -pilot.
Ekipa NNT na Rowerowym Dniu Kobiet w Szczecinie © siwobrody
Coraz więcej pań dojeżdża na plac .
Coraz więcej pań © siwobrody
Do startu zostało jeszcze trochę czasu więc ruszam z aparatem między gromadzący się "tłum" .
CafeRower zawsze chętny do uczestnictwa w rowerowych imprezach. Kawa, herbata , kakao , ciasta , kanapki i ... książki .
CafeRower (nie)tylko dla pań © siwobrody
Szczecin , Stargard i Police - Wszyscy razem © siwobrody
Tak na kilka minut przed startem próbowałem oszacować ilość uczestniczek na placu i wyszło mi ok. 80 pań .
Frekwencja przeszła oczekiwania organizatorów.
Czas na start .Kilka minut po 10. ruszamy całą wielką kolumną pod Urząd Miejski.
Przystanek pod Urzędem Miejskim - na pierwszym planie organizatorka III edycji RDK © siwobrody
Pod Urzędem Miejskim © siwobrody
Na tle Urzędu Miasta Szczecina © siwobrody
W ten wyjątkowy dzień pod urzędem rządzą panie © siwobrody
Ruszamy dalej przez Jasne Błonia.
Wyforsowałem się do przodu aby pokazać peleton w całej okazałości i jak widać robił on wrażenie.
RDK Jasne Błonia Szczecin © siwobrody
To nie jest Wyścig Pokoju , © siwobrody
To nie jest Tour de France © siwobrody
To jest Rowerowy Dzień Kobiet w Szczecinie © siwobrody
Ruszamy dalej w kierunku na amfiteatr.
Widok na kolumnę pań pod pomnikiem Trzech Orłów © siwobrody
Widok na kolumnę pań pod pomnikiem Trzech Orłów . 2 © siwobrody
Widok na kolumnę pań pod pomnikiem Trzech Orłów . 3 © siwobrody
Widok na kolumnę pań pod pomnikiem Trzech Orłów .5 © siwobrody
Widok na kolumnę pań pod pomnikiem Trzech Orłów .9 © siwobrody
Po minięciu amfiteatru skręcamy w dół i kierujemy się do Muzeum Techniki i Komunikacji .
Pod Muzeum Techniki i Komunikacji - Szczecin © siwobrody
Pod Muzeum Techniki i Komunikacji - Szczecin 2 © siwobrody
Pod Muzeum Techniki i Komunikacji - Szczecin 3 © siwobrody
Tylu rowerów pod muzeum to chyba jeszcze nie było © siwobrody
"Parking" rowerowy pod muzeum © siwobrody
Tu panie wzięły udział w pierwszej atrakcji tego wyjątkowego dnia . Muzeum zaprosiło panie na darmowe zwiedzanie wystawy.
W kolejce do wejścia do muzeum © siwobrody
Zwiedzanie .
Panie , w Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie 1 © siwobrody
Panie , w Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie 2 © siwobrody
Panie , w Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie 3 © siwobrody
Panie , w Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie 5 © siwobrody
Kiedy panie zwiedzały ja wróciłem przed muzeum pilnować rowery.
A przy okazji robiłem zdjęcia.
Kobiece rowery - RDK © siwobrody
Kobiece rowery - RDK 3 © siwobrody
Rowerowa obstawa ratowników medycznych z Towarzystwa Rowerowego STRADA - ENEA © siwobrody
RDK pod Muzeum Techniki i Komunikacji © siwobrody
Panie były wniebowzięte na widok takiej " techniki" © siwobrody
Tym stworzeniem opiekowałem się przez jakiś czas trzymając "brytana" na smyczy ale dość szybko smycz mi zabrano i mogłem tylko obserwować jak psinka wędruje z rąk do rąk zachwyconych nim pań.
Zdjęcie Jaro udostępnione za zgodą właściciela.
Kiedy opiekunek do pieska było tak wiele że nie musiałem się nim opiekować ruszyłem dalej robić zdjęcia.
Pod muzeum © siwobrody
I tak załapałem się na zdjęcie - tylko dzięki okularom Tuni © siwobrody
Paparaci w akcji © siwobrody
Kończymy sesję zdjęciową
Paparaci w akcji 2 © siwobrody
i ruszamy w drogę . Przez Głębokie , Pilchowo , Bartoszewo do Sławoszewa.
Jesteśmy u celu dzisiejszej wycieczki. Bar Zjawa w Sławoszewie.
Parking pod zajazdem "Zjawa" w Sławoszewie © siwobrody
Zajazd " Zjawa" © siwobrody
Zajazd " Zjawa" wjazd - z reklamą kosmetyków © siwobrody
W "Zjawie" © siwobrody
Ciekawe kto rozszyfruje jakie potrawy kryją się pod nazwami w menu:
Oferta specjalna w "Zjawie" © siwobrody
Zjawa przygotowana na odwiedziny pań z RDK © siwobrody
Grochówka w "Zjawie" © siwobrody
Panie w Sławoszewie © siwobrody
W kolejce po potrawy ze Zjawy.Prawie jak za czasów PRL-u.
Kolejka do baru © siwobrody
Kiedy jedne panie stały w kolejce inne już konsumowały potrawy , jeszcze inne spacerowały na zewnątrz rozpoczął się następny punkt dzisiejszych atrakcji.
Kurs samoobrony dla pań.
Kurs samoobrony dla pań. Bójcie się panowie © siwobrody
Nie będę publikował zdjęć z tego pokazu bo byłyby to zbyt drastyczne sceny.
Jak ta drobna kobieta w białym stroju zaczęła poniewierać tego większego od siebie chłopa ( niby sparingpartner ale nawet nie miał szans na obronę) a jak zaczęła opowiadać : jak skutecznie dać gazem po oczach , jak dać chłopu "popalić" paralizatorem , jak "bić aby śladów nie było" to najnormalniej w świecie uciekłem na zewnątrz.
Od razu przyszła mi na myśl scena ze znanego polskiego filmu :
https://www.youtube.com/watch?v=GGJRlQRiiNw
Kiedy tak rozmyślałem nad tym dziwnym światem gdzie "kobiety biorą się do bicia facetów " ujrzałem , no może nie sobowtóra , ale prawie "brata bliźniaka"
Zdjęcie Jaro Sz-n umieszczone za zgodą autora .
I tak wspólnie powspominaliśmy o dawnych , dobrych czasach gdy jak zbyt późno i "pod wpływem" wróciło się do domu to co najwyżej można było oberwać mokrą szmatą a w najgorszym wypadku wałkiem do ciasta ( guz schodził max. w ciągu tygodnia).
A dziś - mamy XXI wiek i zagrożenie dla zdrowia i życia . Gazy bojowe , paralizatory , kursy samoobrony itd.
Nie daj Boże jak się chłop bez pytania porwie do całowania w rękę , to może jako "agresor" obudzić się następnego dnia na oddziale intensywnej terapii.
Teraz już wiem dlaczego ten staropolski zwyczaj całowania pań w rękę odchodzi do lamusa.
Kiedy powoli ochłonąłem po tych rozmyślaniach , okazało się że jednak jest dla mas mężczyzn jakaś szansa na przeżycie.
Ktoś wpadł na genialny pomysł aby po kursie samoobrony ( będącym zagrożeniem dla naszego zdrowia i życia ) zaproponować paniom kurs ....................................... udzielania pierwszej pomocy. Ot tak , jakby któraś z pań przesadziła albo postanowiła darować nam facetom jeszcze jedną szansę na poprawę i dalsze życie.
Teraz już bez żartów.
Panowie ratownicy medyczni z Towarzystwa Rowerowego STRADA którzy zabezpieczali przejazd pań na dzisiejszej wycieczce przygotowali kurs udzielania pierwszej pomocy.
Kurs pierwszej pomocy prowadzony przez ratowników medycznych © siwobrody
Kurs pierwszej pomocy prowadzony przez ratowników medycznych 2 © siwobrody
Jako pierwsza , po krótkiej namowie , wzięła udział w kursie Monika z akcji NNT.
Ratownicy medyczni z Towarzystwa Rowerowego Strada prowadzą kurs udzielania pierwszej pomocy © siwobrody
To było , chyba , ciekawe doświadczenie dla obu stron.
Monika jako osoba niewidząca znała budowę ludzkiego ciała ( po kursie masażu ) znała też teorię dotyczącą udzielania pierwszej pomocy .
Instruktor miał za sobą wiele przeprowadzonych pokazów udzielania pierwszej pomocy ale nigdy z osobami niewidzącymi.
Dotychczas instruktor mógł powiedzieć "proszę przyjąć pozycję taką jaką ja pokazuję , tu musiał rękoma "pokazywać " co , gdzie i jak.
Monika z akcji NNT w trakcie szkolenia udzielania pierwszej pomocy przy użyciu fantomów © siwobrody
W nagrodę za " zaliczenie" prawidłowej reanimacji Monika dostała mały zestaw ratowniczy sygnowany napisem ENEA sponsora STRADY. w którym były rękawiczki jednorazowe i maseczka do sztucznego oddychania.
Po zakończonym kursie wracamy do wnętrza Zjawy gdzie następuje losowanie nagród dla uczestniczek dzisiejszej akcji .
Losowanie nagród dla uczestniczek ROWEROWEGO DNIA KOBIET w Szczecinie © siwobrody
Losowanie nagród dla uczestniczek ROWEROWEGO DNIA KOBIET w Szczecinie 2 © siwobrody
A , zapomniałbym o bardzo ważnym akcencie dzisiejszego święta .
Panie nie tylko świętowały swoje święto ale też wspierały mieszkańców schroniska dla zwierząt.
W trakcie imprezy w Zjawie obyła się zbiórka karmy dla zwierząt ze Szczecińskiego schroniska dla zwierząt.
A teraz już czas na powrót do domu.
I tu , przed samym wyjazdem ze Sławoszewa dostrzegam pięknie udekorowany rower .
Po prostu cudowny.
Przepięknie udekorowany rower uczestniczki III edycji Rowerowego Dnia Kobiet w Szczecinie © siwobrody
I tak zastanawiam się czy przypadkiem , podświadomie , nie stałem się uczestnikiem akcji NiewidomiNaTandemach dla tego że przez tyle godzin i kilometrów byłem tak ślepy że nie dojrzałem tego roweru ? Ale na moje usprawiedliwienie należy dodać że przy takiej ilości kobiecego piękna mogłem doznać zawrotu głowy.
Przerabiając słynny przebój Anny Jantar mógłbym zaśpiewać :
" Tyle piękna w całym mieście
Nie widziałeś tego jeszcze
Popatrz o popatrz!"
Zbieramy całą naszą ekipę NNT i wracamy do Pilchowa.
Po drodze mijamy grupki pań powracających z dzisiejszej imprezy.
Mijamy , bo tandem Basi i Moniki zasuwa tak szybko że ledwo nadążamy za nimi i wszystkich wyprzedza.
Wreszcie w domu. Panie zasiadają do stołu , Basia szykuje gorące napoje a panowie zajmują się rowerami.
Wspólnie zasiadamy przy kawie i herbacie i wspominamy wrażenia z dzisiejszego dnia.
Czas na pożegnanie . Trendix zabiera Agnieszkę , Monikę i Renate do samochodu i rozwozi do : Agnieszkę do centrum , Renatę do Renaty , a Monikę do Stargardu.
Basia wsiada na swój rower i wraca nim do domu.
Ja , no cóż , najpierw odpoczywam po tak wielkim wysiłku a następnie biorę się za pisanie relacji.
I tak jestem świadom że ................ skończę ją w niedzielę . No chyba że nie zdążę.
Wielkie podziękowania dla Basi że zgodziła się zostać pilotem tandemu z Moniką , dla Agnieszki że znalazła czas i chęci aby pilotować tandem z Renatą, dla Aleksandra z akcji NNT że udostępnił swój tandem dla pań i dla Wojtka Trendixa który zorganizował transport dla Moniki , obstawiał przejazd tandemów , zrobił całą masę zdjęć i film z dzisiejszej akcji , oraz rozwiózł panie po zakończeniu imprezy.
To był wspaniały dzień.
I oby ten dzień powtórzył się za rok.
Bo jak w tym tempie będzie wzrastać frekwencja , to organizatorzy imprezy mogą się przestraszyć ogromu pracy na następna edycję.
Ale jak znam życie to panie sobie poradzą .
Skoro po takich kursach jak na tej imprezie , każdego pana są w stanie doprowadzić do parteru , to zorganizowanie imprezy na poziomie
1000 uczestniczek ( za rok) i 50 000 uczestniczek (za kilka lat ) nie jest dla pań żadnym wyzwaniem.
I tego życzę , z okazji Dnia kobiet.
Kategoria śWIĄTECZNIE, NiewidomiNaTandemach, mieszanka piorunujaca
Gdyby tak nie bolało miejsce kontaktu z siodełkim to byłaby niezwykle udana wycieczka
-
DST
82.13km
-
Teren
1.00km
-
Czas
04:37
-
VAVG
17.79km/h
-
VMAX
31.60km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od dawna miałem chęć na rower ,
tylko jakoś tak czas nie pozwalał na wycieczkę.
Tak za mną chodził ten rower i jakaś przejażdżka 20 -40km.
Ale w końcu zdecydowałem się . Pierwsza wolna sobota w lutym , piękna pogoda i jeszcze ta wiadomość "wycieczka od pałacyku do pałacyku ok 40 km " .
Tak jakoś to odczytałem zmęczonym wzrokiem bez okularów w piątek wieczorem.
Wreszcie się wyspałem ( w końcu wolna sobota i nie trzeba wstawać o piątej) , śniadanie , spacer z psem do lasu i przygotowania do wycieczki .
Właściwie to rozpoczęcie wycieczki jest gdzieś w mieście o 9 ,35 ale i tak przejeżdżają przez Głębokie to nawet jak nie zdążę na czas to złapię ich po drodze. Wreszcie jestem prawie gotów , jeszcze tylko wyprowadzić rower i w drogę . Na wszelki wypadek jeszcze się wróciłem aby doczytać szczegóły i .................. o cholera to co wczoraj czytałem to nie do końca to samo co dziś czytam.
"Zapraszam na przejażdżkę
śladami szczecińskiej historii od willi do willi. Dystans do
Trzebieradza ok 40 km + powrót dowolną trasą."
Dystans jak dla mnie akceptowalny ale bez tego "+ powrót dowolną trasą."
Dobra nie wolno być "miętkim" jadę , najwyżej zawrócę po drodze.
W naiwności swej wielkiej wyruszyłem licząc że wycieczka będzie turystyczno krajoznawcza jak napisano.
Nie no, właściwie to była turystyczna dla koksów bo nie przekraczali 39 km /godz. i krajoznawcza dla cyborgów bo robili przerwy żeby czasami rzucić okiem na krajobrazy.
Coby nie mówić do Tanowa dotarłem z wywieszonym jęzorem i oczywiście jako ostatni.
Pierwsza wycieczka w lutym , do Trzebieży pierwszy postój © siwobrody
Koniec zakupów i w drogę © siwobrody
Zanim zrobiłem zakupy w sklepie jak wielu innych uczestników i odpocząłem , wycieczka ruszyła.
To znaczy zanim ja ruszyłem , to już ich nie było widać.
Na szczęście Misiacz też wyruszył później , jeszcze po drodze się zatrzymał na rozmowę ze znajomym i zanim wyjechałem z Tanowa miałem już opiekuna i towarzysza podróży.
Ruszyliśmy " pędem" za peletonem.
Tzn. pędem ruszyliśmy ale po kilkuset metrach musiałem spuścić z tonu i prędkości.
Po wyjechaniu z Tanowa straciliśmy kontakt wzrokowy z peletonem więc Misiacz zadzwonił do Montera : "gdzie jesteście ".
Okazało się że peleton pojechał skrótem " dookoła " przez las.
Skoro tak to my gonimy szosą , i powinniśmy dotrzeć do punktu przystankowego na parkingu przy leśniczówce w Zalesiu.
Nasza dwuosobowa ekipa pościgowa ruszyła całkiem niezłym tempem. Misiacz jako trener rozprowadzający naszą grupę i ja jako parowóz sapiący ale jadacy w całkiem przyzwoitym ( jak dla mnie ) tempem. W przerwach miedzy sapaniem ( moim) prowadziliśmy rozmowy. Misiacz jako doświadczony rowerzysta udzielał mi wielu cennych wskazówek i dostosowywał prędkość do mojego ...... sapania ale tak umiejętnie nadawał tempo że jechaliśmy naprawdę dobrą prędkością .
Dojechaliśmy do Zalesia i ....... nikogo nie ma.
Aż tak ich wyprzedziliśmy ? W końcu peleton jechał lasem a my szosą więc pewnie mamy nad Nimi przewagę.
I skoro Oni jada lasem to pewnie będą przejeżdżać koło TOEE w Zalesiu więc wyjedziemy im naprzeciw a przy okazji pokażę Misiaczowi ten ciekawy i wart obejrzenia obiekt .
Jesteśmy w Zalesiu przed TOEE . Ja odtleniam organizm a Misiacz zagląda do środka i łapie w locie informatory i prospekty dotyczące ośrodka.
Peletonu nadal nie ma .
Wracamy do parkingu koło leśniczówki .
No nie ale ich odstawiliśmy . Jeszcze nie dojechali. No to co , ja wyciągam herbatkę , Misiacz jakąś przekąskę i czekamy.
Ale Misiaczowy nos wyczuł że coś tu jest nie tak. Dzwoni do Montera : "Gdzie jesteście ".
Odpowiedź brzmiała : "W drodze do Trzebieży ".
No tak do leśniczówki dotarli inna drogą i rozminęliśmy się.
To co , znowu bawimy się w ekipę pościgową. Zasuwamy czerwonym szlakiem , dalej zielonym szlakiem mnie szlag trafia że znowu muszę gonić za peletonem.
Droga naprawdę piękna , asfalt w środku lasu prawie zero samochodów ( mają zakaz , poza służbami leśnymi ) jest super.
Podziwiamy krajobrazy , zwierzynę leśną ( no z tą zwierzyną to trochę przesadziłem bo od mojego sapania zwierzyna kryła się w głębi lasu) .
Jedziemy , właściwie to już starciłem nadzieję że dojdziemy peleton gdy nagle
Wreszcie ich dogoniliśmy © siwobrody
Nawet chwila na wytchnienie była © siwobrody
Koniec przerwy i w drogę © siwobrody
No to w drogę . W towarzystwie całego peletonu .
Po chwili z widokiem peletonu przede mną .
A po niedługim czasie z widokiem na znikający w oddali peleton.
Tym razem jako moja "obstawa" został ze mną już nie Misiacz ale też Paweł.
Dotrzymywał mi towarzystwa , wspierał w moich wysiłkach aby gonić peleton i kontrolował abym się nie zasapał na śmierć.
W pewnej chwili zostawił mnie samego i poleciał do przodu aby sprawdzić gdzie peleton będzie skręcał i tam postanowił poczekać na mnie.
I czekał . Zresztą nie tylko On.
Ruszyliśmy lasem do celu naszej wycieczki czyli willi nad Zalewem.
Co niektórzy uczestnicy na widok mojej czerwonej twarzy i słysząc wydawane przeze mnie odgłosy pocieszali " nie martw się to już tylko 100 metrów " . Po 900 metrach dojechaliśmy do celu.
Jesteśmy u celu © siwobrody
Celem był ten pałacyk nad Zalewem Szczecińskim © siwobrody
Jeszcze zbiorowa fotka pod bramą w oczekiwaniu na jej otwarcie.
Zbiorowa fotka przed bramą © siwobrody
I ruszamy w głąb posiadłości.
I wjeżdżamy do środka © siwobrody
I oczywiście najpierw fotografujemy © siwobrody
Widok na pałacyk © siwobrody
Widok z boku © siwobrody
Widok na zalew za pałacykiem © siwobrody
Pałac od strony zalewu © siwobrody
"reprezentacyjne " schody wejściowe © siwobrody
Zostajemy zaproszeni do zwiedzania wnętrza pałacyku © siwobrody
Wewnątrz budynku © siwobrody
Schody , a właściwie ich resztki © siwobrody
Wnętrza w dość kiepskim stanie © siwobrody
Wnętrza pałacyku © siwobrody
Wnętrza pałacyku © siwobrody
Wnętrza pałacyku © siwobrody
Wnętrza pałacyku © siwobrody
Zwiedzamy i fotografujemy © siwobrody
Zwiedzamy i fotografujemy wnętrza © siwobrody
Oraz w górę i w dół © siwobrody
Robimy zdjęcia z "okien " pałacu © siwobrody
I wracamy przed pałacyk © siwobrody
Widok na Zalew .W oddali widać wiatraki pod Wolinem © siwobrody
Widok na tor wodny Szczecin - Świnoujście © siwobrody
Sesja zdjęciowa przed frontem pałacyku © siwobrody
I zdjęcie z rowerowego aparatu - ustawienie © siwobrody
Zdjęcie z rowerowego aparatu - szybko na plan zdjęciowy © siwobrody
Zdjęcie z rowerowego aparatu - i fotka sama się zrobiła © siwobrody
Ciąg dalszy sesji zdjęciowej © siwobrody
Przed wyjazdem główny organizator dzisiejszej wycieczki wygłosił wykład na temat historii tego obiektu .
Koniec zwiedzania i odpoczynku.
Kierunek dalszej jazdy to ................ w zależności kto gdzie chce: część do Niemiec , inni do Nowego Warpna i większość do Trzebieży.
Wybrałem grupę do Trzebieży bo .............................gdy znowu zostanę z tyłu to łatwiej mi będzie samodzielnie trafić do domu a po drugie w Trzebieży jest przystanek autobusowy ( gdyby co).
Klasycznie : chwila w peletonie , po chwili za peletonem , nastepnie z widokiem na oddalajacy się peleton i wreszcie z widokiem na znikający punkt.
Wreszszszszszszscie Trzebież.
Tradycyjnie w pogoni za peletonem © siwobrody
Jeszcze kawałek © siwobrody
Nagle patrzę a poniektórzy uczestnicy wycieczki już ...................................... ruszają dalej.
I jest - drugi punkt wycieczki © siwobrody
Okazało się że to nie koniec przerwy i dalsza jazda lecz prozaiczne wyruszenie na poszukiwanie toalet.
Docieram nad sam Zalew Szczeciński.
Paweł szuka dobrego miejsca do zdjęć © siwobrody
A reszta podziwia jego wyczyny © siwobrody
Ja podziwiam gustowny ocieplacz dla termosu Misiacza © siwobrody
Ruszamy dalej podziwiać pięknie zagospodarowane tereny w Trzebieży wzdłuż Zalewu Szczecińskiego © siwobrody
I okoliczne atrakcje dla turystów .
Mechaniczne kucyki © siwobrody
Place sportowe © siwobrody
Statki piratów © siwobrody
Promenady z miejscami do wypoczynku © siwobrody
I nareszcie miejsce do opalania w tym pięknym lutowym słońcu © siwobrody
Małpi gaj dla dzieci i nie tylko © siwobrody
Raj dla rolkarzy , deskorolkowców i rowerzystów którzy bardziej wolą skakać niż jeździć © siwobrody
Dalej w drogę © siwobrody
O , jakaś nie zaplanowana przerwa © siwobrody
To przerwa na rozwiązanie zagadki którą już kiedyś na forum RS zadał Ernir " Co miał autor na myśli ?" © siwobrody
Koniec zwiedzania Trzebieży. Ruszamy w kierunku Szczecina .
Właściwie to ja już mam dosyć . Czuję nie tylko zmęczenie ale i powoli coraz bardziej odczuwam pewną część ciała która ma styczność z siodełkiem.
Tradycyjnie gonię peleton.
Powrót , czyli ponowne ściganie peletonu © siwobrody
Choć po wyjeździe z Trzebieży okazało się że nie byłem wcale ostatni.
O za mną ktoś jeszcze jechał? © siwobrody
Dale już klasyka .
Tym razem za mną już nikogo nie ma © siwobrody
Powrót tą samą drogą.
Ponowny przystanek czyli parking przy leśniczówce w Zalesiu.
Tym razem już cała ekipa . przerwa była na tyle długa że zdążyłem dojechać wypić herbatkę , coś przekąsić i odpocząć.
Przerwa przy leśniczówce Zalesie © siwobrody
Druga strona za ławą przy leśniczówce © siwobrody
Po przerwie ruszyliśmy do domu . Peleton pojechał lasem czyli skrótem dookoła a ja szosą w towarzystwie Ani która nie chciała jechać lasem na kolarzówce.
Oczywiście nie obyło się bez żartów typu : "Anka a wytrzymasz tempo jazdy - bo taka powolna jazda z Siwobrodym jest strasznie męcząca".
Ania zacisnęła zęby i ruszyliśmy.
Po chwili Ania zaproponowała technikę jazdy która miała mi pozwolić utrzymać dobre tempo i zapewnić dojechanie do planowanego miejsca spotkania ( sklep w Tanowie) przed peletonem.
Wprowadziła mnie w trans ( no takie adin dwa tri ) patrz w jeden punkt i postaraj się go nie stracić z oczu .A jak się postarasz to dostaniesz nagrodę.
No to zacząłem się wpatrywać.
Patrz w jeden punkt i staraj się go nie spuścić z oczu - sposób na dotrzymywania tempa © siwobrody
Wpatrywałem się coraz bardziej i marzyłem o tej nagrodzie.
Patrz w jeden punkt i staraj się go nie spuścić z oczu - sposób na dotrzymywania tempa - ej to działa!! © siwobrody
Wszystko byłoby dobrze , tempo mieliśmy w okolicach 20 km/godz. , ale tuż przed Tanowem z wysiłku pojawiły mi się mroczki przed oczami.
Cholera tak blisko a ja już tracę koncentrację i zaraz wypadnę z transu.
I stało się . Już po takiej wspaniałej nagrodzie. Szlag.
I w tej chwili Anię zaczepiły jej koleżanki jadące z naprzeciwka i usłyszałem " jedź dalej do sklepu a nagroda cię nie ominie ".
I pojechałem.
I dojechałem.
I nagrodę dostałem.
Ludzie po raz pierwszy w dniu dzisiejszym i nie tylko , dojechałem do planowanego punktu spotkania jako pierwszy.
Dojechałem , zaparkowałem i poczułem się jak "miszczu".
I zacząłem z tej radości balować. Cytując pewnego autora wierszy ( z pewnymi przeróbkami ) wyglądało to tak : "siedzi , pije , lulki pali tańce hulanki swawole , ledwo ławki nie rozwali ha ha hi hi hejże hola."
Nawet włączyłem aparat aby uwiecznić ten historyczny moment i ustawiłem się z widokiem na ulicę z której powinien nadjechać peleton ale nikogo nie widać.
Za to pojawiła się Ania i powiedziała " jedźmy dalej bo i tak ledwo zipiesz więc dogonią nas po drodze. Jak powiedziała tak zrobiliśmy.
I jak powiedziała nas dogonili.
Tylko nie powiedziała że znowu wszyscy będą mnie wyprzedzać.
Nagle na wysokości zjazdu do Bartoszewa zobaczyłem że wszyscy zatrzymują się na nieplanowany postój.
O co chodzi , czyżby ktoś złapał gumę? .
Nie , ten nieplanowany postój wynikał ze względu na znalezienie trupa na poboczu.
O kurcze , trup przy drodze © siwobrody
Chłopaki rzucili się na ratunek © siwobrody
Najpierw masaż serca © siwobrody
Chcieli zrobić usta -usta ale trup nie miał głowy © siwobrody
Okazało się że to zombi bez głowy i aby nikomu nie zrobił krzywdy przymocowali go do drzewa © siwobrody
Nie dosyć że zombi to jeszcze kameleon .
Po chwili zombi zaczęło przybierać postać uczestników wycieczki.
Zombi kameleon 1 © siwobrody
Zombi kameleon 2 © siwobrody
Zombi kameleon 3 © siwobrody
Zombi kameleon 4 © siwobrody
Aż wreszcie , wysysając energię z uczestników naszej wycieczki , odzyskał swoją postać w całości i pojawiła się jego głowa.
I w końcu zombi z własną głową © siwobrody
Zombi uratowany a my możemy ruszać dalej .
I tradycyjnie znowu oglądałem plecy peletonu.
I znowu na końcu © siwobrody
Tym razem jako opiekuna miałem Montera który pilnował abym nie zasłabł po drodze.
I wreszcie meta.
Koniec wycieczki © siwobrody
Po podziękowaniu za wspólną przygodę , zmęczony i szczęśliwy ruszyłem do własnego domu .
Ostatnie metry już pieszo bo ból przedłużenia pleców stał się nieznośny.
Rower do garażu a ja chciałem na chwilkę usiąść .
Nic z tego. No to może się położę . Owszem to da się zrobić ale pod warunkiem że będę leżał na brzuchu.
Kąpiel też nie przyniosła ulgi.
Kurcze na czym tu usiąść aby nie odczuwać bólu?
I nagle doznałem olśnienia . Przecież prawie każdy ma w domu siedzisko które jest idealne dla rowerzysty który zbyt długo siedział na siodełku rowerowym .
I to wynalezione na długo przed rowerem.
Jedyne siedzisko na którym można bezboleśnie usiąść po zbyt długiej jeździe na rowerowym siodełku © siwobrody
Na drugi raz do pisania relacji po zbyt długiej wycieczce przenoszę się do łazienki.
Kategoria mieszanka piorunujaca, Z Rowerowym Szczecinem
Betlejemskie Światło Pokoju- Szczecin . I wcale nie taki prosty przejazd tandemem.
-
DST
5.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
5.00km/h
-
Sprzęt Sparta - tandem Aleksandra
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakiś czas temu , załatwiając pewne sprawy z harcerzami , dostaliśmy propozycję jako NiewidomiNaTandemach do wzięcia udziału w przekazaniu Betlejemskiego Światła Pokoju.
Po przeczytaniu opisu całej idei zgłosiłem akces .
Betlejemskie Światło Pokoju zorganizowano po raz pierwszy w 1986 roku w Linz, w Austrii, jako część wielkich bożonarodzeniowych działań charytatywnych na rzecz dzieci niepełnosprawnych oraz osób potrzebujących. Akcja nosiła nazwę „Światło w ciemności” i była propagowana przez Austriackie Radio i Telewizję (ORF).
Rok później patronat nad akcją objęli skauci austriaccy. Roznosili oni ogień z Betlejem do różnych instytucji – szpitali, sierocińców, urzędów, aby w czasie Bożego Narodzenia stał się on żywym symbolem pokoju, braterstwa, nadziei i miłości.
Każdego roku dziewczynka lub chłopiec, wybrani przez ORF wśród grona dzieci działających charytatywnie, odbierają Światło z Groty Narodzenia Pańskiego w Betlejem. Sam moment odpalania Światła jest wyjątkowy. Miasto Betlejem leży na terytorium Autonomii Palestyńskiej uwikłanej w konflikty polityczne z Izraelem, jednakże na czas odpalenia Betlejemskiego Światła Pokoju zawieszane są działania militarne. W zmieniających się warunkach politycznych, nigdy nie zdarzyło się by Światło nie wyruszyło z Betlejem w swoją drogę. Jeśli ze względu na skomplikowaną sytuację w relacjach izraelsko-palestyńskich zdarzało się, że nikt z Austrii nie mógł odebrać Światła wtedy dzieci izraelskie i palestyńskie przewoziły Ogień do Tel Awiwu, a nawet do samego Wiednia. Ten fenomen czyni ze Światła znak pokoju, poświadczenie wzajemnego zrozumienia i symbol pojednania między narodami.
Do Wiednia Światło przybywa za pośrednictwem austriackich linii lotniczych Austrian Airlines. Na około tydzień przed świętami Bożego Narodzenia w Wiedniu ma miejsce ekumeniczna uroczystość, podczas której Płomień jest przekazywany mieszkańcom miasta i przedstawicielom organizacji skautowych z wielu krajów europejskich.
Związek Harcerstwa Polskiego uczestniczy w betlejemskiej sztafecie od 1991 r. Tradycyjnie przekazanie Światła odbywa się naprzemiennie raz na Słowacji raz w Polsce. Tego samego dnia trafia ono do Krakowa i Częstochowy, skąd rozprzestrzenia się po całej Polsce, aby za pomocą rąk harcerek i harcerzy dotrzeć do wszystkich, którym bliskie jest przesłanie Betlejemskiego Światła Pokoju.
Polska jest jednym z ogniw betlejemskiej sztafety. Harcerki i harcerze przekazują Światło dalej na wschód: do Rosji, Litwy, Ukrainy i Białorusi, na zachód do Niemiec, a także na północ do Danii.
Co to za problem . Przejechać te kilkaset metrów tandemem , zwłaszcza że mieliśmy możliwość wyboru który odcinek przejedziemy.
Zapomniałem tylko że to będzie tuż przed świętami gdzie będzie mnóstwo roboty z przygotowaniami do świąt i nie spodziewałem się że w pracy też będzie cyrk . Naprawdę czasu na przygotowanie się do akcji miałem mniej niż niewiele i udało mi się zapewnić jeden tandem i " zmusić " do obstawy tandemu najbardziej niezawodną ekipę czyli Joannę i Artura z Madbike .
Na stronie Rowerowego Szczecina Forum podałem informację o akcji i zaprosiłem do udziału , jak również zaproszenie pojawiło się na stronie SzczecinNaRowerach .
Pozostało mi tylko liczyć że oprócz mnie i Aleksandra na tandemie pojawi się kilku rowerzystów do obstawy.
I się pojawili. Najpierw dojechał Paweł. Po niedługim czasie dojechał z Dąbia Marcin. Następnie dojechała Ewa . Gdy dojechali Joanna i Artur byłem już spokojny , było nas już całkiem spora grupka i w takiej obstawie można było spokojnie zabezpieczyć przejazd i wieźć pochodnie, baner z napisem Niewidomi Na Tandemach i oczywiście Światełko .
Teraz już spokojnie czekamy na dotarcie "światełka" na nasze miejsce zbiórki .
Czekamy, czekamy , marzniemy , czekamy , zaczynają się dowcipy że pomyliłem : godzinę , dzień , miesiąc , rok umówionego spotkania i wreszcie gdy już zaczęliśmy dygotać z nerwów i zimna dotarła cała ekipa ze "Światełkiem".
Najpierw dostaliśmy baner z napisem Niewidomi Na Tandemach , pochodnie i w końcu latarnię ze światełkiem i ruszyliśmy w drogę.
I tu pojawił się mały problem . My jechaliśmy , a za nami podążała cała grupa ale pieszo. Nasze tempo nie mogło być zbyt szybkie więc ledwo dawałem radę jechać tandemem tak wolno aby nie zostawiać reszty uczestników za daleko z tyłu. Ale daliśmy radę.
Dojechaliśmy wspólnie pod Szczecińską katedrę i wzięliśmy udział w uroczystościach . Na zakończenie uroczystości dostaliśmy podziękowania od harcerzy i zaproszenia na inne ich akcje , a sami zaprosiliśmy ich na nasze planowane imprezy i ruszyliśmy do domów.
Relacje można obejrzeć tu albo tu ewentualnie tu .
Nie ważne że przejechaliśmy tak mało , ważne że udało się spotkanie w tak miłym gronie , że nawiązaliśmy tak miłe relacje z harcerzami i że spędziliśmy tak miłe chwile z mieszkańcami Szczecina.
A mina Aleksandra na tylnym siodełku ze światełkiem w rękach - bezcenna.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, mieszanka piorunujaca, NiewidomiNaTandemach, śWIĄTECZNIE, Z Rowerowym Szczecinem
Szalony weekend -
-
DST
53.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
03:30
-
VAVG
15.14km/h
-
VMAX
34.00km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Oj się działo.
Zaczęło się w piątek od pokazu slajdów z wyprawy rowerowej do Gruzji
To było mistrzostwo świata zarówno pod względem zdjęć , opowieści i ... części degustacyjnej.( moja ocena nie jest do końca obiektywna bowiem nie uczestniczyłem we wszystkich pokazach)
Kto nie był niech do końca życia żałuje ... albo jeden dzień dłużej.
A w niedzielę następny hit.
Rowerowy Hubertus czyli druga edycja rowerowej pogoni za lisem organizowanej przez Szczecin Na Rowerach przy współpracy ze sklepem rowerowym Mad Bike
Tradycyjnie .
Trzeba przyznać że Lechu zorganizował wspaniałą imprezę którą zaszczyciło ok. 40-50 rowerzystek i rowerzystów. Wielki udział w organizacji tej niezwykłej zabawy miała również Joanna z MadBike.
Ja ze swojej strony próbowałem namówić do udziału uczestników akcji NNT ( NiewidominaTandemach) , udało się zorganizować uczestnictwo trzech tandemów.
Zanim dotarłem na miejsce startu "pogoni za lisem" musiałem dotrzeć do centrum ( pojechałem czarną perłą ) tam zostawiłem raleigh'a i przesiadłem się na nowy nabytek Aleksandra piękny tandem marki sparta.
Wspólnie z Aleksandrem pogoniliśmy jego tandemem z powrotem do Pilchowa gdzie już czekali Trendix ( który przywiózł ze Stargardu Monikę) , Monika oraz Janusz który miał jechać jako pilot Moniki.
Szybko wyciągnąłem swój tandem z garażu i po krótkim powitaniu i sprawdzeniu sprzętu ruszyliśmy wszyscy razem na Głębokie na miejsce startu .
Ludzi przybyło mnóstwo mimo nie najlepiej zapowiadającej się pogody.
Tam też dojechał trzeci tandem czyli Maciek z Andrzejem.
Po przedmowie naszego szeryfa Lecha ruszyliśmy w trasę.
Trasa ścieżkami rowerowymi i lasami.
Od Pilchowa , po zagłębieniu się w las rozpoczęło się poszukiwanie śladów lisa a właściwie lisicy. A lisica tego roku była pięęęęęęękna z takimi długimi złotymi lokami.( Jako że małe zamieszanie przed wyruszeniem związane ze zmianami rowerów i jeżdżeniem w tą i z powrotem to aparatu nie zabrałem i zdjęć nie robiłem ale można wszystko zobaczyć u innych którzy wycieczkę opisali i obfotografowali).
W czasie drogi ludziska się świetnie bawili , gadali ,
śmiali i ............... na inne rowery się wywracali.
I tak pewna nadobna dama się na tandem Aleksandra położyła aż przednie koło skrzywiła .
Tak więc tandem Aleksandra "ochrzczony" i w dziewiczym rejsie doświadczony.
Komisja się zebrała , koło na kawałku drzewa wyprostowała,
mnie (jako cholerykowi) zęby zgrzytały , a Ewie ( tej co na kole poległa) prawie łzy kapały.
W między czasie Lisicę złapano , przy łapaniu prawie oskalpowano
koniec polowania ogłoszono i do Zjawy żwawo ruszono .
(Wiem , do Adasia czy Czesława mi brakuje , ale każdy jak umie tak rymuje )
Nam jeździć nie kazano , wsiadłem więc na tandem i .... nic się nie złamało.
I tak , mimo przeszkód wielu
dojechaliśmy do Zjawy a tam było jak na weselu.
Siedzą ,piją ,ognie palą , tańce hulanki swawole ,
ledwo karczmy nie rozwalą ... aż zapomniałem o kole.
I nastąpiła kulminacja i następna atrakcja ,
wręczanie masy nagród i rowerowa agitacja.
W miedzy czasie SamejRamy powitanie
i wielkie Szczecińsko-Polickie bratanie.
( ostatni raz tak mieszam
i takie wpisy umieszczam)
Gdy nagrody rozdano
i się czule zbratano
Gdy się pojadło, popiło
do domu się zatęskniło.
Więc powoli, małymi grupkami
powracali rowerzyści lasami.
I za rok się ponownie spotkamy
Bo rowery i lisice kochamy.
Dobra , teraz będzie proza bo więcej się nie będę wygłupiał.
Ruszyliśmy do Pilchowa , po drodze pożegnaliśmy tandem Maćka i Andrzeja którzy jechali do Polic i dojechaliśmy do mnie do domu.
Tu jeszcze moi kochani rodzice zaprosili wszystkich na kawę ,herbatę i ciasto i zakończyliśmy imprezę . ( no może nie wszyscy)
Wojtek , Monika i Janusz ruszyli samochodem w kierunku do Stargardu a ja i Aleksander i jego tandemem , do centrum.
Po dostawieniu tandemu i Aleksandra na miejsce parkowania tandemu ( przy okazji wielkie podziękowania dla Aleksandra za wspaniałą wycieczkę i .... sponsorowanie posiłku w Zjawie ) powróciłem czarną perłą do domu aby ............
po obiadku przygotowanym przez ukochanych rodziców wyruszyć na .... następną imprezę ale to już inna historia i już bez roweru.
Na zakończenie dodam :
Szczecin na rowerach i jego szeryf Lechu są WIELCY.
Joanna vel tegoroczna lisica jest piękna i wspaniała a jej udział ( oraz jej męża i firmy MadBike ) w rowerowym życiu Szczecina są nieocenione.
Na Trendixa zawsze można liczyć tak jak i na Janusza.
Wszystkim uczestnikom imprezy wielkie podziękowania za wspaniałą zabawę i uśmiechy oraz poczucie humoru.
A ja postaram się więcej nie katować czytelników swoimi częstochowskimi rymami.
Relacja Trendixa
relacja lisicy
relacja Lecha
Kategoria NiewidomiNaTandemach, Szczecin na rowerach, mieszanka piorunujaca