piwko
Dystans całkowity: | 497.97 km (w terenie 26.00 km; 5.22%) |
Czas w ruchu: | 30:02 |
Średnia prędkość: | 16.58 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.36 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 38.31 km i 2h 18m |
Więcej statystyk |
"Rowerowa pogoń za lisem" czyli rowerowy Hubertus ze Szczecinem na Rowerach plus Meksyk.
-
DST
40.00km
-
Czas
02:40
-
VAVG
15.00km/h
-
Sprzęt Sparta - tandem Aleksandra
-
Aktywność Jazda na rowerze
Coroczna impreza organizowana przez Szczecin na Rowerach.
Pogoń za lisem czyli poszukiwanie w lesie śladów lisicy oraz samej Lisicy ukrytej w swojej norce.
Co prawda wstępnie miało wziąć udział w imprezie sześć tandemów z akcji Niewidomi Na Tandemach ale ( z przyczyn rodzinnych i w związku z pracą ) ostało się tylko ( albo aż ) cztery.
Spotkanie na Polanie Sportowej.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Zbiórka na Polanie Sportowej © siwobrody
Ruszamy dalej w drogę.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Ruszamy w drogę © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015.Jedziemy do Pilchowa © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. W Pilchowie przed skrzyżowaniem © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Między Pilchowem a Bartoszewem © siwobrody
W końcu na wysokości Bartoszewa wjeżdżamy w las i zaczyna się polowanie na lisa czyli poszukiwanie jego śladów.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. W Puszczy Wkrzańskiej , szukamy śladów Lisicy © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015.W Puszczy Wkrzańskiej , szukamy śladów Lisicy © siwobrody
Pogoda dopisała choć wiele osób zrezygnowało z przyjazdu bojąc się deszczu i złej pogody to było bardzo ciepło i bezdeszczowo.
Część uczestników przyjechało na rajd w pelerynach przeciwdeszczowych i w ciepłych strojach . Im dalej w las tym bardziej wszyscy zaczęli się ...................rozbierać. Owszem , błotko czasami się trafiało ale dla "prawdziwego rowerzysty" to żaden problem.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015.Wszyscy ruszają w las na poszukiwanie śladów lisicy © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. W oczekiwaniu na powrót poszukiwaczy lisicy © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Pamiątkowe zdjęcie tych którzy znaleźli ślady lisicy © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Ruszamy dalej w poszukiwaniu samej lisicy © siwobrody
Dojechaliśmy do miejsca gdzie ukryła się lisica. Na wieść która z pań w tym roku została lisicą niektórzy biegiem przez wykroty rzucili się na poszukiwania.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Na wieść że lisica jest w pobliżu wszyscy rzucili się na poszukiwania © siwobrody
Tymczasem nasza nowa ekipa tandemowa czyli Grażyna która po raz pierwszy wystąpiła w roli pilota czyli kierowcy " autobusu" oraz jej pasażerka czyli Natalia w pełni szczęśliwe ze wspólnej jazdy.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Nowa tandemowa para - Natalia i jej nowy pilot Grażyna © siwobrody
Lisica odnaleziona i " wyłuskana " ze swojej norki. Pierwszy od prawej , w żółtej bluzie idzie , tegoroczny król polowania ściskając pod ramieniem maskotkę lisa którą dostał od lisicy . Lisica idzie na końcu , szczęśliwa że wreszcie ktoś ją z tej norki wyciągnął.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Lisica znaleziona © siwobrody
Na zdjęciu poniżej zdobywca największej ilości trofeów z ostatniego etapu poszukiwań.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015 . Zdobywca największej ilości "trofiejnych" balonów © siwobrody
Poniżej tegoroczna lisica szczęśliwa że wreszcie może dołączyć do całej wesołej ekipy.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Tegoroczna Lisica w pełnej krasie © siwobrody
Polowanie zakończone . Lisica uwolniona , szykujemy się do dalszej jazdy w kierunku na Tanowo.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Puszcza Wkrzańska opanowana przez rowerzystów © siwobrody
Gdy jedni "polowali na lisa" inni zbierali grzyby albo kawałki drewna.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Jedni szukali lisicy a inni zbierali pamiątki z puszczy © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Uczestnicy akcji NNT w czasie rajdu © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Bartek czyli nasz pilot , opiekun tandemów i "dostawca " toczków na dzisiejszą gonitwę © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Aleksander znów powrócił do tandemowej jazdy © siwobrody
Jesteśmy w Tanowie już za chwilę dotrzemy do Gospody Lawendowej na pyszny posiłek i imprezę z okazji zakończenia polowania i podsumowania tegorocznego sezonu rowerowego .
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015 . I już jesteśmy w Tanowie. Maciek ze "swoim " pilotem. A właściwie to pilot ze swoim Maćkiem © siwobrody
Jesteśmy na miejscu.
Gospoda Lawendowa w Tanowie.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Jesteśmy w Gospodzie Lawendowa w Tanowie © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Jesteśmy w Gospodzie Lawendowa w Tanowie © siwobrody
Na zdjęciu poniżej ekipa związana z Niewidomymi na Tandemach Szczecin i Okolice.
Od lewej : Bartek - pilot tandemów ( dziś solo) , dzisiejszy król polowania który przyniósł dla nas do zdjęcia maskotkę lisa , Maciek ( uczestnik projektu NNT) , osobisty pilot Maćka , Aleksander ( uczestnik NNT) , Natalia ( pasażerka tandemu) i Grażyna ( pilot tandemu która po raz pierwszy występowała w tej roli) .
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Wspólne zdjęcie uczestników akcji NNT w Lawendowej © siwobrody
Po wejściu do Lawendowej i zamówieniu posiłków rozpoczęła się część oficjalna związana z podsumowaniem polowania i wręczeniem medali dla króla i vice-króla polowania. Wręczeniem nagród dla zdobywców "śladów lisa" .
Następnie odbyło się podsumowanie tegorocznego sezonu rowerowego.
Osoby , instytucje i organizacje które wyjątkowo aktywnie działały na rzecz propagowania Szczecina , rowerowych akcji , wspierały działania Szczecina Na Rowerach zostały uhonorowane dyplomami ze srebrnymi i złotymi szprychami.
Na zdjęciu poniżej mistrzowie maratonów i ultra maratonów ze Szczecina Na Rowerach . Zdobywcy dyplomów ze złotymi szprychami.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Mistrzowska rodzinka nagrodzona "złotymi szprychami" © siwobrody
Po rozdaniu dyplomów ( Niewidomi Na Tandemach Szczecin i okolice tez zostali uhonorowani) oraz nagród dla poszukiwaczy lisich śladów rozpoczęła się część kulinarna.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Impreza w Lawendowej © siwobrody
Na zdjęciu poniżej przedstawiciele : Wielgowo Rowerowo , Sama Rama Police , Szczecin Na Rowerach.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Spotkanie na szczycie. Wielgowo, Police , MadBike / Sz.N.R , Szczecin Na Rowerach © siwobrody
Dzisiejszy król polowania ze zdobyczną maskotką i " przechodnim pucharem " w czasie sesji fotograficznej na tle gospody Lawendowa.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Tegoroczny "Król Polowania" © siwobrody
Nasza "tandemowa rodzinka" pozująca do pamiątkowych zdjęć przed wyruszeniem w dalszą drogę do Zalesia.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Wspólne zdjęcie uczestników akcji Niewidomi Na Tandemach © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Nasze tandemy z Nami w tle © siwobrody
I wyruszyliśmy w dalszą drogę . Teraz jedziemy do Zalesia do Transgranicznego Ośrodka Edukacji Ekologicznej .
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Ruszamy dalej , do Zalesia © siwobrody
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Szczęśliwy tandem. Pierwszy wyjazd Grażyny jako pilota tandemu i radość na twarzy Natalii że .... ma takiego wspaniałego pilota.i © siwobrody
Jesteśmy w Zalesiu w TOEE . TOEE jest jedną z instytucji wyróżnionych dyplomem ze srebrną szprychą z a wspaniałą współpracę ze Szczecinem na Rowerach oraz propagowanie rowerów. Mają w swoim posiadaniu rowery górski , trójkołowe i tandemy do wypożyczenia dla zwiedzających TOEE i puszczę Wkrzańską . Czekamy na przedstawicieli ośrodka.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Jesteśmy w TOEE w Zalesiu © siwobrody
Dyplom wręczony a zaskoczenie na twarzach kierownictwa TOEE , bezcenne.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Wręczenie dyplomu dla TOEE w Zalesiu za wspaniałą współprace ze Szczecinem Na Rowerach © siwobrody
Jeszcze pamiątkowa fotka uczestników rajdu i przedstawicieli TOEE i możemy wracać do domu.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015 . Wspólne zdjęcie uczestników "Rowerowego Hubertusa" z przedstawicielami TOEE © siwobrody
Jeszcze tylko fotka Arka z medalem vice króla polowania ( tak umiejętnie trzyma medal że vice jest niewidoczne) i ruszmy w drogę powrotną . A swoją drogą nawet nie wiedziałem że w "naszej rodzince" mamy vice króla. Teraz pewnie trzeba będzie mówić "Wasza Wysokość" .
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Arek z dumą prezentuje medal vice-króla polowania © siwobrody
W drodze do domu humory dopisywały , zwłaszcza że to nie koniec atrakcji dzisiejszego dnia.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015 . Koniec rajdu i wracamy do domu © siwobrody
I jesteśmy na miejscu. Koniec rajdu , koniec jazdy na tandemach , teraz zaczyna się ....... Meksyk.
Ale tego już nie będę opisywał.
Tego co się działo dalej nikt nie jest w stanie opisać.
Szczeciński rowerowy Hubertus 2015. Po powrocie z polowania uczestnicy NNT urządzają imprezę która zamienia mój dom w Meksyk © siwobrody
Następnego dnia umierałem.
Ale umierałem w błogiej świadomości , że mamy nowego swietnego pilota w rodzinie.
Kategoria NiewidomiNaTandemach, Szczecin na rowerach, żubrówka, Blended Scotch whisky, mieszanka piorunujaca, piwko
Rano w pracy a wieczorem podziwianie Nowej Zelandii i to wszystko rowerem
-
DST
21.49km
-
Czas
01:14
-
VAVG
17.42km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po powrocie z pracy trochę obowiązków domowych i przydomowych szybki posiłek i wieczorem kierunek Nowa Zelandia .
Jakim cudem?
Ano w Szczecinie , dzięki firmie MadBike i Browarowi Stara Komenda cyklicznie w okresie późnojesienno -zimowo-wczesnowiosennym odbywają się pokazy slajdów z wypraw rowerowych .
Tym razem pędziłem rowerem aby posłuchać o rowerowej wyprawie po Nowej Zelandii :
spotkanie z Bodkiem Macalem i Piotrem Dulem
" Słonie, żyrafy i jaguary czyli… wyprawa rowerowa Reicon Nowa Zelandia 2014
Dojechałem cały zziajany i spocony bo chciałem zająć jakieś dobre miejsce.
Nic z tego , sala pełna i ledwo umieściłem się pod ścianą gdzie filar częściowo zasłaniał ekran. Tak więc prawej strony zdjęć nie do końca udało mi się zobaczyć. Można powiedzieć że obejrzałem tylko lewą i środkowa część ..... Nowej Zelandii.
Ale i tak warto było przyjechać i posłuchać opowieści.
Oczywiście spotkałem wielu , dawno nie widzianych , rowerzystów i rowerzystek i choć nie było czasu na pogawędki to miło było się zobaczyć.
Jako że wcześnie jutro trzeba wstawać do pracy to zaraz po spotkaniu - na rower i do domu.
Powrót częściowo z Krzyśkiem "Monterem" , zaliczenie licznika rowerów na placu Żołnierza ( odnotowany zostałem jako 187 w dniu dzisiejszym) i dalej już prosto do domu.
I tak wyjazd z domu rowerem w nocy , powrót rowerem w nocy a kilometrów tak jakby niewiele ale za to widziałem Nową Zelandię.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, piwko
Piąty dzień dojazdu rowerem do pracy - z "atrakcjami".
-
DST
24.84km
-
Czas
01:26
-
VAVG
17.33km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
To już piąty dzień dojazdu do pracy rowerem.
Tak czytając blogi znajomych , to ostatnio , dojazdy rowerem do pracy są popularne.
Tak samo jak ja do pracy rowerami jeżdżą lenek1971 i michuss .
Zasadnicza różnica polega na tym że Oni w jeden dzień robią tyle kilometrów co ja przez cztery.
Ale wracając do dzisiejszego przejazdu , dziś było z atrakcjami.
Gdy
rano jechałem do pracy , na ulicy Dworcowej a dokładniej skrzyżowanie
ul. Nowej z ul.Owocową , mimo ze jechałem ulicą z pierwszeństwem przejazdu z
ulicy podporządkowanej wyjechał samochód którego kierowca zachowywał
się jakby zupełnie mnie nie widział . Musiałem odbić na lewy pas żeby
mnie nie rozjechał. Nie wiem czy jeszcze był za mało rozbudzony czy też
zapatrzył się na rondo pod wiaduktem kolejowy na którym stał tramwaj
wbity w samochód osobowy.
Co by nie mówić poziom adrenaliny wzrósł mi błyskawicznie.
Wątpię
żeby mnie nie widział bo z przodu roweru mam zainstalowane dwie lampki .
Jedną oświetlającą drogę a drugą mrugającą . Ja w przeciwieństwie do co
poniektórych rowerzystów , których spotykam po drodze , dbam o
bezpieczeństwo i nie oszczędzam na lampkach ani na bateriach.
Dalszy dojazd do pracy już bez problemów.
Powrót
po pracy bez kłopotów i ponownie zmodyfikowaną trasą . Tym razem :
Chmielewskiego , Kolumba , Dąbrowskiego , al. Piastów , plac Szarych
Szeregów , al. Wojska Polskiego , Głębokie i Pilchowo.
Mimo obaw
jazda w centrum w godzinach szczytu nie była taka zła. Kierowcy naprawdę
bardzo sympatycznie zachowywali odstęp przy wyprzedzaniu i nie było
żadnych komplikacji.
Wyszło że ta trasa też jest w miarę krótka (
12,54 km.) i tylko o 6 minut jechałem dłużej niż trasą poranną ( co przy
zdecydowanie większym ruchu i działających wszystkich światłach jest bardzo dobrym wynikiem) .
I tak zakończyłem cały tydzień dojazdów do pracy rowerem.
I następny mały kroczek do odebrania Trendixowi żółtej koszulki lidera w "WYŚCIGU NIEPOKOJU".
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, piwko, praca, samotnie
Zaległości - z "Samą Ramą" i nie tylko.
-
DST
60.03km
-
Czas
03:29
-
VAVG
17.23km/h
-
VMAX
36.07km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Urlop mam to w końcu nadganiam zaległości.
O całej imprezie można poczytać u Wojtka relacja Trendixa ja tylko dodam że impreza jak zwykle świetnie zorganizowana i niezwykle udana.
Podziękowania dla Samej Ramy.oraz dla Trendixa i Jewtiego za miłe towarzystwo.
A tak na marginesie dodam że Wojtek ostatnio zaczyna być jakiś marudny . Ciągle zaczyna marudzić ze ............. jestem marudny.
I jeszcze kilka zdjęć.
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - start i początek w TOEE © siwobrody
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - w drodze nad Świdwie © siwobrody
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - spotkanie brodatych © siwobrody
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - Kierunek Police © siwobrody
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - jesteśmy w Policach przy pomniku Ludwiga Geisebrechta © siwobrody
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - Nad Łarpią przy pomniku Ludwiga Geisebrechta z autorem rzeźby © siwobrody
Dla zainteresowanych postacią autora rzeźby odsyłam na stronę http://rzezba-szyrwiel.pl/?pl_zbigniew-szyrwiel.,1
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - Przy fontannie Sediny w Policach © siwobrody
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - wspólne zdjęcie na ryneczku w Policach © siwobrody
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - W muzeum historycznym SPZP "Skarb" © siwobrody
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - wnętrza muzeum Skarb © siwobrody
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - wnętrza muzeum Skarb . 2 © siwobrody
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - Przed muzeum © siwobrody
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - w drodze do Tanowa Wojtek i Lech zwiedzają kościołek© siwobrody
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - wnętrze Kościoła pw. św. Pawła Apostoła w drodze do Tanowa © siwobrody
"Mobilny bez samochodu" z Samą Ramą - koniec wycieczki nad Gunicą © siwobrody
No i następne zaległości nadgonione.
Jako że wycieczka była dawno a ja mam sklerozę to ile się dało przypomniałem sobie dzięki relacji Wojtka.
I kilka kilometrów wreszcie mogłem dodać i skrócic dystans do Wojtka.
Kategoria piwko, Szczecin na rowerach
Niedzielny relaks przy kawie.
-
DST
17.84km
-
Czas
01:08
-
VAVG
15.74km/h
-
VMAX
30.76km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po sobotnim wyjeździe nie miałem ochoty na rower a właściwie to miałem , ale nie całe ciało chciało.
Pewna część zdecydowanie nie mała ochoty na ponowną styczność z siodełkiem.
Po przeprowadzeniu referendum większością głosów przegłosowano , że jednak pojadę ( przeciw głosował tylko tyłek , wstrzymały się od głosu nogi a reszta ciała była za).
W ramach kompromisu zarządziłem zamianę trasy ( krótka i spokojna) , towarzystwa ( żadnych koksów czy cyborgów) i roweru ( czytaj siodełka).
Tak więc po dogadaniu się z całym ciałem wyciągnąłem z garażu leciwą kobyłę , parę złotych włożyłem do kieszeni , aparat na szyję i luzacko w "cywilnych ciuchach" ( żadne tam pampersy , kaski czy rowerowe koszulki ) ruszyłem przez Lasek Arkoński na Jasne Błonia.
Ciepło , miło i przyjemnie. Oraz tłoczno.
Wiosna w środku zimy. Lasek Arkoński © siwobrody
W oddali piknik lutowy © siwobrody
Tłumy w lasku © siwobrody
Słoneczna pogoda © siwobrody
Czasami był problem aby przejechać , bowiem tłumy spacerowiczów to nie gęsi i gęsiego nie chodzą .
Po małej scysji po drodze , gdy otarłem się o panią która była skrajną osobą z sześcioosobowej rodzinki idącej " gęsiego " ale w szerz a nie wzdłuż dojechałem na Jasne Błonia.
Widok na Jasne Błonia © siwobrody
Ludzi zatrzęsienie.
I zwiastun wiosny w postaci kwitnących krokusów.
Pierwsze krokusy © siwobrody
Wiosna zimą © siwobrody
Zgodnie z planem podjechałem do caferower ale tam taka kolejka była że postanowiłem objechać Błonia dookoła i wrócić jak kolejka się zmniejszy.
Tłumy przy Cafe Rower © siwobrody
Pojechałem porobić jeszcze kilka zdjęć.
Czy aby na pewno to jest zima? © siwobrody
Tłumy , wielkie tłumy © siwobrody
I nagle stwierdziłem coś dziwnego.
Krokusy kwitną ale między aleją platanów a jezdnią a nie jak zwykle miedzy platanami a środkiem Błoni. Na tej części gdzie zawsze robiłem zdjęcia , krokusy - nie kwitną.
Tu też będą krokusy © siwobrody
Ale już niedługo się pojawią.
Jeszcze kilka dni i się pojawią następne krokusy © siwobrody
Być może , te które rosną bliżej jezdni, to nowe nasadzenia albo inna odmiana .
Wracam na kawę .
Naiwny. Jak wróciłem kolejka była jeszcze większą.
Myśałem że jak objadę Błonia dookoła to kolejka sie zmniejszy - oj naiwny © siwobrody
Tym razem już nigdzie się nie ruszałem tylko zająłem kolejkę.
Nie miałem zapięcia rowerowego więc kobyłkę postawiłem tam gdzie najmniej widać czyli pod latarnią.
Po zakupieniu kawy i przekazaniu kilku książek ( zacząłem robić porządki w piwnicy i znalazłem mnóstwo książek a cafe rower oprócz strawy cielesnej udostępnia również strawę duchową w postaci bezpłatnego udostępniania książek ) oddałem się degustacji kawy.
Po wypiciu ruszyłem skrótem dookoła w kierunku domu ( tej techniki nauczyłem się na ostatniej wycieczce).
Jeszcze rzut obiektywu na
Jasne Błonia z widokiem na Urząd Miejski © siwobrody
Widok na Rusałkę © siwobrody
Amfiteatr © siwobrody
Wszechobecne rowery © siwobrody
Różanka w wersji "zimowej" © siwobrody
Mało ludzi © siwobrody
Tu jeszcze nie widać wiosny © siwobrody
I tak na luzie bez zadyszki wróciłem do domu.
W domu jeszcze sprawdziłem relacje z ubiegłych lat i stwierdziłem że zdjęcia krokusów w 2012 pochodziły z ok. 20 marca a z 2013 roku z 14 kwietnia.
Tak więc można powiedzieć że tegoroczne krokusy są niezwykle wczesne i wyjątkowe.
I to by było na tyle.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, piwko, samotnie
Ten pierwszy raz - w tym roku 2014
-
DST
35.57km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:13
-
VAVG
16.05km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prawda jest taka że owszem chciałem się wybrać na rower ale ............ mi się nie chciało.
Więc się znaleźli tacy którzy mnie zmusili.
Tak , tak , to wszystko wina Jaszka.
A więc ( chyba kiedyś, gdzieś mnie ktoś mnie uczył że nie zaczyna się od "a więc") gdy wygodnie leżałem sobie w łożu i w ciepełku , czytałem sobie książkę , zadzwonił telefon: zbieraj się , będziemy za pół godziny i jedziemy w to miejsce co mówiłeś że jest taki ładnie oświetlony domek.
Owszem
wspominałem o tym domku i nawet popełniłem ten błąd że zapowiadałem że
można by się tam wybrać rowerem ale czy trzeba wierzyć we wszystko co
mówię.
I ponadto telefon jest o godz. 13,00 a do tego miejsca jest
jakieś 8-10km. więc trochę za wcześnie na wyjazd skoro pełny efekt
oświetlenia widać po zmroku a to następuje po 16-tej z groszami. Chyba
że zakładają że jedziemy 3-4 km/godz.
No, taka prędkość to nawet dla mnie jest troszeczkę za mała.
Wyłuszczyłem
swoje obiekcje i dostałem odpowiedź że pojedziemy przez Świdwie i tam
spędzimy parę chwil więc zanim dojedziemy będzie już ciemno.
No to ma już jakiś sens choć z drugiej strony to już będzie kawałek drogi ( jak dla mnie).
A niech tam , raz "kozie śmierć" taki dystans jeszcze dam radę ....... więc jadę.
Pod mój dom zajechała ekipa : prowodyr - Jaszek , jego żona , Rowerzystka , Joanna i Artur, Pejo , Janusz .
Ruszamy , ja i te "koksy" .
Jedzie się całkiem przyjemnie , temperatura około 3 stopni zero wiatru.
Dojeżdżamy do Tanowa i jedziemy dalej.
W końcu pierwszy przystanek i przerwa.
Noworoczna wycieczka 2014 © siwobrody
Tak
nie do końca jestem pewny czy ta pierwsza przerwa to była ze względu na
dbałość o moją kondycję czy też z powodu że spotkaliśmy znajomą
niektórych uczestników wycieczki. Nie ważne . Ważne że była .
Po
przerwie na herbatę z termosów , konsumpcję wiktuałów z sakw i rozmów
oraz nabrania sił na dalszą drogę ( to dotyczyło głównie mojej osoby) kończymy przerwę
Noworoczna wycieczka 2014 Pierwszy postój © siwobrody
i ruszamy w dalsza drogę.
Ruszamy dalej w drogę © siwobrody
I w tym momencie uświadomiłem sobie że skoro mieliśmy jechać nad Świdwie to powinniśmy skręcić już wcześniej , za Tanowem.
(Tak dla osób spoza naszego terenu informuję że zaproponowana trasa przez przewodnika , czyli dojazd nad Świdwie przez Zalesie to mniej więcej jak propozycja dojazdu ze Szczecina do Warszawy przez ...Kraków.)
Usłyszałem wyjaśnienie że wybrano taką trasę żeby ominąć kałuże i błota i móc jechać asfaltem .
No fakt , to jest argument , zwłaszcza że jechałem trekingiem na wąskich oponach a nie jakimś "góralem".
Skoro mamy zapewniony komfort nawierzchni to warto nadłożyć kilometrów.
Jedziemy.
Jazda
w grupie ma tą zaletę że człowiek nie czuje ani prędkości ani dystansu.
Naprawdę super się jechało i nawet nie zwracałem uwagi na tempo w jakim
jechaliśmy , a było jak na mnie niezłe.
Temperatura powoli spadała poniżej 1 stopnia.
Dojechaliśmy do TOEE w Zalesiu .
Piękne i ciekawe miejsce.
Ja już je zwiedziłem ale dla niektórych osób było nowością.
TOEE Zalesie © siwobrody
Nadal w Zalesiu © siwobrody
No
nie dla wszystkich . Ci którzy już tu byli albo już zarezerwowali sobie
w niedługim czasie pobyt , z niecierpliwością czekali na pozostałych.
Wyruszamy nad Świdwie © siwobrody
Ruszamy w dalszą drogę .
Skończył się asfalt ale droga jest w miarę przejezdna i jest nadal jasno.
W drodze nad Śiwdwie © siwobrody
Choć słoneczko coraz niżej.
Słoneczko powoli zachodzi © siwobrody
Jedziemy a widoki piękne.
A my dalej w drodze © siwobrody
Dojeżdżamy nad Świdwie © siwobrody
Wreszcie docieramy na Świdwie na wieżę widokową.
Wieża widokowa nad jeziorem Świdwie © siwobrody
Zabieramy wiktuały i udajemy się na wieżę widokową.
Zabieramy prowiant na górę © siwobrody
Kto może ten foci okolicę.
Jeszcze kilka fotek © siwobrody
Albo pozuje do fotek.
Małgosia jak zwykle pozuje do zdjęć © siwobrody
Jedni na górze podziwiają widoki
Prawie wszyscy na wieży © siwobrody
A inni odparowują po wielkim wysiłku.
Janusz musi "odparować" © siwobrody
No
i to jest dobra wiadomość dla mnie , nie tylko ja odczuwam wysiłek
dzisiejszej wycieczki , również człowiek który zwiedził Gruzję wzdłuż i
nie tylko .
A widoki wokół piękne .
Słoneczko coraz niżej © siwobrody
W pewnym momencie wszyscy zaczynają krzyczeć że mam przestać bawić się aparatem i włazić na górę.
O co im chodzi ? PRZECIEŻ NIE PRZESZKADZAM NIKOMU.
No dobrze ulegam większości.
I co widzę po dotarciu na szczyt wieży?
Ciekawe co tam kombinują? © siwobrody
Tego nikt nie był w stanie przewidzieć.
Główny prowodyr dzisiejszej imprezy zaskoczył wszystkich .
Jak nie wszystkich to mnie na pewno.
I wszystko jasne - jak bal to bal © siwobrody
Takie miejsce , taka okazja i taki barman !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
To naprawdę ssuuuuuuuuuuuuuuppppppppppeeeeerrrrrrrrrrrrr niespodzianka.
Widok na wieży © siwobrody
I to miejsce , ci wspaniali ludzie , taki dzień,
I widoczek z wieży © siwobrody
I te ujęcia których bym nie miał gdybym nie ruszył się z domu
I nie wiadomo co podziwiać , pierwszy czy drugi plan © siwobrody
Widok na taflę jeziora © siwobrody
A teraz wielki toast za Nowy Rok , dla wszystkich , bez względu czym i ile jeżdżą ( nie dotyczy psychopatów jeżdżących pod wpływem i bez rozumu)
Wszystkiego najlepszego w tym Nowym 2014 Roku wszystkim rowerzystkom i rowerzystom © siwobrody
Jeszcze zbiorowa foka na wieży .
Jeszcze fotka zbiorowa © siwobrody
Jeszcze jedno pamiątkowe zdjęcie © siwobrody
Słoneczko zachodzi więc czas ruszać dalej bo zaraz będzie ciemno.
Rzut oka na jezioro © siwobrody
Ale
zanim ruszymy dalej to trzeba zapoznać się z turystami którzy dotarli w
to miejsce rowerami i samochodami i podtrzymali ognisko do którego
dotarliśmy.
Jeszcze wspólna spotkanie ze spotkanymi przy ognisku turystami i © siwobrody
Czas w końcu ruszać dalej bo zaczyna się ściemniać i temperatura spada prawie do 0 stopni.
Wreszcie jedziemy. Coraz ciemniej , coraz mniej widać i ........coraz mniej z tych obiecanych asfaltów a coraz więcej coraz większych kałuż .
Zaczynamy drogę przez mękę © siwobrody
Tego nie było w opisie proponowanej wycieczki.
Niektóre kałuże są na całą szerokość drogi. Za dnia dałoby się jakoś przejechać ale po nocy kiepsko.
No i się zaczęło. Najpierw w poślizg wpadła Małgosia Rowerzystka a po kilku kilometrach ja zliczyłem tą pierwszą w tym roku "glebę".
Na szczęście poleciałem w stronę lasu a nie w kałużę.
Na przyszłość obiecuje sobie solennie : albo kałuże albo jazda nocą w żadnym wypadku obie przyjemności na raz.
Swoją drogą gdybym wcześniej przetarł okulary to i widziałbym te kałuże lepiej.
Ciemno , chłodno i droga jakaś taka , w połowie dla rowerów a w połowie dla kajaka © siwobrody
Każdy koszmar się kończy i błotnista droga też.
Wreszcie z powrotem asfalt.
Nareszcie asfalt i już bez znaczenia że dziurawy © siwobrody
Teraz już prosto do celu wycieczki.
Cel osiągnięty © siwobrody
Podziwiamy pięknie udekorowany światełkami dom w Grzepnicy © siwobrody
Zdjęcia nie oddają uroku tego miejsca © siwobrody
Wpadłem na pomysł zrobienia zdjęcia naszej ekipy bez użycia lampy błyskowej i chyba coś mi nie wyszło.
Tak nas widać gdy robię zdjęcia bez lampy błyskowej © siwobrody
A to już zdjęcie z lampą - też nie do końca udane bo widać jak paruję.
A tak z lampą . Koniec © siwobrody
Po sesji zdjęciowej pięknie oświetlonej posesji ruszyliśmy z powrotem przez Sławoszewo i Bartoszewo do domu.
Temperatura powoli zaczęła się ..............podnosić.
Zabłocone hamulce "grały" nam po drodze a my szczęśliwi i lekko ubłoceni wróciliśmy do domów.
I tak oto zaliczyłem pierwszą w tym roku : wycieczkę rowerową , glebę i degustację "szampana " dzieciecego.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Późno bo późno ale relacja jest.
Kategoria śWIĄTECZNIE, piwko, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Ostatnia wycieczka 2013.
-
DST
20.05km
-
Czas
01:04
-
VAVG
18.80km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plany były że jeszcze gdzieś się przejadę w tym 2013 roku ale nie zawsze plany się uda zrealizować.
Ostatnia wycieczka roku 2013 odbyła się na wezwanie Jaszka i miała prowadzić do Trzebieży.
Na Trzebież to się nie ustawiałem bo tak rzadko ostatnio jeździłem że nie miałem na taką wycieczkę wystarczająco sił i kondycji.
Ale kawałek z chłopakami mogłem się przejechać.
I pojechałem.
Głębokie , miejsce zbiórki.
Jest już cała dzisiejsza ekipa © siwobrody
Ruszamy w drogę.
Jedzie się całkiem przyjemnie choć zaraz po , 500 metrach poczułem lekką zadyszkę.
Żeby nie wyjść na totalną łamagę zacząłem przyspieszać i trzymać się czołówki peletonu , w końcu ja niedługo zawrócę z powrotem do domu a Oni będą jechać dalej ( ja nie muszę rozkładać sił na dłuższą trasę).
Gdy dotarliśmy do Tanowa byłem już całkiem wypompowany ale mogłem zgrywać twardziela bo wiedziałem że zaraz się rozdzielimy i będę się mógł powolutku dowlec z powrotem do domu.
Pożegnalny przystanek za Gunicą i przerwa.
Za Tanowem © siwobrody
Tu odbyła się dłuższa przerwa i powspominaliśmy sobie dawne czasy i ...dawne rowery.
Ech , kiedyś to były rowery . Latami nikt nie robił przeglądów , o smarowaniu łańcuchów mało kto słyszał a się jeździło , towary woziło , to były czasy.
A dziś co chwilę coś się dzieje , łańcuch smarować co 200 km , regulacje , naprawy , "kapcie" - no nie to było zawsze i wszędzie.
Panowie stwierdzili że z drugiej strony to nikt nie robił po 5- 10 tyś. km. rocznie ale prawda jest taka że nikt wtedy nie jeździł na wsiach asfaltami czy scieżkami rowerowymi ale piaszczystymi polnymi drogami i brukami . I wbrew pozorom ( wg. opowieści mojego ojca ) codzienny dojazd do szkoły ( 6km w jedną stronę ) to rocznie jakieś 2,5-3 tyś km a do tego rower jeszcze służył do transportu kanek z mlekiem do mleczarni i przewozu innych ciężarów na terenie wsi więc dodatkowe kilometry i tony przewożone na ramie.
Po chwili panowie tak się rozgadali że postanowili zmienić się w konstruktorów i inżynierów i zaczęli projektować nowoczesny rower swoich marzeń .
A może by tak przerobić rower © siwobrody
I tak między innymi stwierdzili że puste rury ramy można wykorzystać jako zbiorniki na sprężone powietrze zasilające np. dźwiękowe syreny pneumatyczne ( niepotrzebne byłyby dzwonki rowerowe , których i tak nie słyszą kierowcy) albo jako pojemniki sprężonego powietrza do pompowania kół itd. Jak zaczęli gadać o szprychach o zmiennej geometrii ( zmieniające opór powietrza w zależności od predkości rowerów ) to stwierdziłem że ja bym wolał podgrzewane pedały i uchwyty kierownicy na zimę .
Już prawie można by było zacząć ten projekt przenosić na deski kreślarskie ale zabrakło nam papieru i ołówków.
Ponadto Monter stwierdził że nie będzie projektował roweru dla niedzielnych rowerzystów i odszedł ...
Konsylium projektowe © siwobrody
......... do swojego "czołgu" projektując rower Jego marzeń , takiego gdzie będzie trampolina do preskakiwania przez rowy , sprężone powietrze napełni pontony do pokonywania rzek i bagien a składany pług umożliwi pokonywanie zasp śnieżnych itd.
W czasie gdy panowie konsultowali swoje projekty mój oddech powrócił do normy ( do tej pory średnia prędkość na trasie wahała się między 20-30 km/godz. ) i zaproponowałem złożenie świątecznych życzeń i kontynuowanie dalszej wycieczki czyli Oni swoim tempem 20-30 do Trzebieży a ja z powrotem do domku ( swoim tempem 12-14).
I tak się stało.
Rozjechaliśmy się .
No cóż Oni dopiero tak naprawdę zaczynali wycieczkę a ja byłem szczęśliwy że wracam do domu i że mam już za sobą połowę drogi.
I tak zakończyłem rowerowy 2013 rok.
Przejechałem marne 1526 km. Przy 5, 6, 7, 10 tysiącach innych rowerzystów to niewiele ale każdy jeździ tyle ile ma : czasu ,sił i chęci.
W ramach wyścigu z Trendixem ten rok zakończył się Jego zwycięstwem choć zabrakło mi do Niego jedyne 2753,78 km.
Ale przed Nami cały następny rok .
I oby był dla Nas wszystkich lepszy niż poprzedni.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, piwko
Nie wszystko poszło zgodnie z planami - a i tak było niesamowicie
-
DST
59.10km
-
Czas
03:00
-
VAVG
19.70km/h
-
VMAX
41.46km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
(OSTRZEŻENIE - drogi czytelniku zanim przystąpisz do czytania tej relacji idź sobie zrób kawę ,herbatę , drinka albo nawet jakiś posiłek bo zanim załadują się wszystkie zdjęcia z tej relacji to trochę potrwa )
W związku z zaproszeniem Małgosi "Rowerzystki" Start 9.30- Głębokie. Jedziemy do Polic rowerkami, by choćby minąć metę Ćwierćmaratonu Polickiego. Edycja specjalna na rzecz przeszczepu serca Klementynki Kowalskiej. Przy okazji mnóstwo atrakcji na miejscu. Potem posnujemy się gdzieś.... w tempie..... wrzuciłem informację o wydarzeniu między innymi na forum Rowerowego Szczecina oraz powiadomiłem uczestników akcji NiewidomiNaTandemach .
Wiadomo wszem i wobec że szczecińscy rowerzyści to fajni ludzie więc odzew był szeroki. Tandemów z akcji NNT też zgłosiło się wstępnie 6 .
W przeddzień już było wiadomo że pojadą tylko 4 tandemy (Wycofali się Aleksander ze względu na chorobę i kolega Maćka który miał dojechać spoza Szczecina).
Wszystko ustalone więc sobota rano godz. 9.30 zbiórka na Głębokim w celu ruszenia do Polic.Zbiórka na Głębokim
© siwobrodyNastępny uczestnik - Tunia
© siwobrodyRobi się tłoczno
© siwobrodyWszyscy sie witają
© siwobrodyOczekujemy na resztę uczestników
© siwobrodyBędzie nas wiele osób
© siwobrodyW oczekiwaniu na spóźnialskich
© siwobrody
Okazuje się że czwarty tandem nie dojedzie bowiem w trasie na miejsce zbiórki miał awarię.Szkoda że Arka nie będzie z Nami.
Nie ma też Rowerzystki która dzwoni że ma kłopot z dojazdem bo w jeździe przeszkadzają jej ...... kijki.( Rowerzystka ma brać w maratonie w grupie "chodzących o kijach")
Mimo że już po wyznaczonym czasie do startu , czekamy jeszcze chwilkę na Małgosię i szykujemy się do wyruszenia w trasę.Monika i Renata w oczekiwaniu na start
© siwobrodyJeszcze rzut oka na tandemy
© siwobrodyRadość ze spotkania
© siwobrody
Ruszamy.W końcu ( po wyznaczonym czasie) ruszamy
© siwobrody
To nic że początek wyszedł niezgodnie z planem reszta chyba będzie już spokojnie realizowana.
Jedziemy do Polic.Tandemy tradycyjnie gonią na przodzie
© siwobrodyWłasciwie powinienem powiedzieć zasuwają jak szalone
© siwobrodyJanusz w testowanym kasku
© siwobrodyJesteśmy w Tanowie
© siwobrody
i dotarliśmy do Polic. Ale tylko tandemowa ekipa , reszty ani widu ani słychu.
Jesteśmy w Policach : Monika z Januszem na moim tandemie , Renata z Renatą na tandemie Wandy i Yogiego , Paweł solo , ja solo .Wjechaliśmy do Polic
© siwobrodyTylko że nikt nie wie gdzie mamy .... dojechać
© siwobrodySzukamy miejsca startu maratonu
© siwobrody
Wszystko fajnie , ale gdzie mamy dojechać na miejsce startu maratonu?
Mieliśmy jechać pod przewodnictwem Rowerzystki a ani jej ani reszty ekipy z Głębokiego ani widu ani słychu.
Po krótkiej wymianie zdań przez telefon , dostajemy informacje od Maćka i Andrzeja ( trzeci dzisiejszy tandem ) " zaraz po was przyjedziemy i wspólnie podążymy na miejsce imprezy".
Po chwili podjeżdżają do Nas zaprzyjaźnieni rowerzyści Foxy którzy też poszukują miejsca startu ( oni dziś wyjątkowo samochodem , podobnie jak Misiacze którzy nas mijali na trasie do Polic i pozdrawiali klaksonem ).
I już po chwili jedziemy na miejsce docelowe prowadzeni przez tandem Maćka i Andrzeja.Andrzej z Maćkiem przyjeżdżają nam z pomocą
© siwobrody
Wreszcie jesteśmy u celu. Miejsce całej dzisiejszej , wspaniałej imprezy.Jesteśmy u celu
© siwobrodyPolice miejsce startu ćwierćmaratonu
© siwobrodyParkujemy "rumaki"
© siwobrodyZwiedzamy okolice
© siwobrody
Spotykamy stoisko zaprzyjaźnionej gospody "Zjawa" ze Sławoszewa która dołączyła się do dzisiejszej akcji charytatywnej.Stoisko zaprzyjaźnionej Gospody " Zjawa" biorącej udział w akcji charytatywnej
© siwobrodyPrzysmaki ze "Zjawy"
© siwobrody
( i przepraszam "Zjawę" że mimo wcześniejszego wproszenia się na ciasto marchewkowe nie zjawiliśmy się na degustację)
Oglądamy okolicę , różne przygotowane atrakcje a Monika przymierza kask przed planowanym wyścigiem tandemów.Monika w wersji sportowej - w kasku
© siwobrodyMaciek w wersji standard - w kasku
© siwobrody
W międzyczasie rusza najważniejszy dzisiejszy bieg czyli ćwierć-maraton na 10 km.
W nim starują znani mi rowerzyści Ivoncja i Misiacz .
Biegacze ruszyli .Biegacze ruszyli
© siwobrodyWidok na biegaczy na 10 km
© siwobrody
Trochę potrwa zanim dobiegną do mety więc rozglądamy się dookoła i i podziwiamy przygotowane atrakcje.
Zresztą sami budujemy jedną . Ustawiamy rowery w kształt serduszka.Próbujemy ułożyć z rowerów serduszko
© siwobrodySerduszko zbudowane z rowerów
© siwobrody
Podziwiamy zabytkowe pojazdy uczestniczące w akcji.Oglądamy atrakcje przygotowane na ten szczytny cel
© siwobrodyJest co oglądać
© siwobrodyDawnych czasów wspomnienia czar
© siwobrodyPiękne zabytki
© siwobrodyZwidzamy co się da
© siwobrody
Nagle spoglądam na Tunię która spogląda swoim artystycznym wzrokiem na nasze rowerowe serduszko Tunia okiem artystki spogląda na nasze serduszko z rowerów
© siwobrody
i ustawia je bardziej artystycznieI stwierdza że serduszko mało artystyczne
© siwobrodyI ustawia po swojemu
© siwobrody
Część rowerzystów już wrzuciła datki na szczytny cel i planuje dalszy wyjazd .W międzyczasie "koksy" planują wyjazd do obcych landów na śledzia w bułce czyli Fischbułę
© siwobrodyUzgadniają szczegóły z tymi co w trasie
© siwobrody
Wracam popatrzeć na biegaczy A inni kibicują biegaczom
© siwobrodyI tu widzać nadbiegającego Misiacza
© siwobrodyZnany większości Misiacz pobiegł na 10 km
© siwobrodyI przeleciał przd obiektywem jak torpeda
© siwobrodyNastępni biegacze
© siwobrodySkoro Misiacz pobiegł dalej, to wracam do reszty uczestników dzisiejszej imprezy
© siwobrody
wracam do fotografowania okolicyFocę co się da i to co się nie da
© siwobrodyNa widok aparatu niektórzy schodzą do parteru aby nie wejść w kadr
© siwobrodyPodziwiamy pieknie odrestaurawowane pojazdy
© siwobrody
Grupa pasjonatów starych pojazdów , uczestnicy rekonstrukcji militarnych zorganizowali akcje zbiórki pieniążków na serduszko poprzez przejazdy motorami po wrzuceniu datków do puszki.
Nasi uczestnicy też korzystają z okazji i A nawet niektórzy nimi jeżdżą
© siwobrodyRenaty testują jazdę zabytkami
© siwobrodyNieźle im to wychodzi
© siwobrodyRowerzystki na motorach
© siwobrody
Ech , Renato , Renato co "twój" tandem na to?
© siwobrodyZa dobrowolną wpłatą na szlachetny cel każdy może pojeździć zabytkiem
© siwobrodyTeraz Monika
© siwobrodyJak szaleć to ... na całego
© siwobrodyMonika na ..... tandemie poprzecznym
© siwobrodyI ten wiatr we włosach
© siwobrodyJedni na motolotni a inni na starych motorach
© siwobrodyPełne szaleństwo
© siwobrody
Wracam na miejsce biegu.A ja idę oglądać biegaczy
© siwobrodyBiegaczy było wiele
© siwobrodyI wszyscy dali z siebie wszystko
© siwobrodyRóżne kluby i dziedziny sportu
© siwobrodyWażne żeby dobiec i dołożyć cegiełkę do szlachetnego celu
© siwobrody
Ekipa rowerzystów startująca dalej na wycieczkę do Niemiec opuszcza imprezę i rusza w trasę.Ekipa turystyczna "koksów " rusza na Fischbułę do Rieth
© siwobrodyI poooooooooojechali
© siwobrody
powracam do biegaczy Wracajmy do maratonu
© siwobrodyA bieg na 10 km. ciagle trwa
© siwobrodyMultum biegaczy
© siwobrodyRzut oka na namiot z medalami i pucharami
© siwobrodyCoraz więcej osób dobiega do mety
© siwobrody
mam okazję podziwiać finisz naszego kolegi Misiacza.
Naprawdę jest zmęczony , chyba łatwiej zrobić 100km. na rowerze niż 10 biegnąc .Coraz więcej osób dobiega do mety
© siwobrodyA teraz relacja z biegu naszego rowerzysty Misiacza
© siwobrodyOstatnie sto metrów
© siwobrodyJeszcze pięćdziesiąt metrów
© siwobrodyMeta tuż , tuż
© siwobrodyPo minięciu mety
© siwobrodyPowrót na metę po medal i dyplom
© siwobrodyOdbiór medali i dyplomu
© siwobrodyMedal jest , dyplom jest
© siwobrodyNo i czas niezły
© siwobrodyTylko dla czego nie jestem w pierwszej dziesiątce?
© siwobrody
W zestawieniu ogólnym miejsce 73 ale w swojej grupie wiekowej miejsce 9.
Gratulacje
Wracam do naszej ekipy i rowerów.
Tandemy wywołują ciekawość i zainteresowanie.
Zaczynają się pierwsze próby jeżdżenia na tandemach innych rowerzystów A tandemy wywołują coraz większa ciekawość
© siwobrodyChętnych na przejażdżkę coraz wiecej
© siwobrody
i to nie tylko rowerzystów I więcej
© siwobrodyZrowerowane oddziały specjalne
© siwobrodyLepszy tandem od rosomaka
© siwobrodyPowoli robimy reklamę dla tandemów i akcji NNT
© siwobrody
Wracam zobaczyć co się dzieje na mecie i sprawdzić na kiedy mamy się przygotować z tandemami do przejazdu w ramach "wyścigu tandemów".Wracamy miejsce startu i mety ćwierćmaratonu
© siwobrody
nagle słychać brawa i owacje.
na miejscu mety pojawia się Klementynka dla której większość osób tutaj przybyło.I pojawia się osobiście Klementynka dla której biegamy i jeździmy
© siwobrodyTo dla jej serduszka tu jesteśmy
© siwobrodyKlemetynka nawet nie wie ilu ludzi zachęciła do uprawiania sportu
© siwobrody
Wracamy do rowerów bo zaraz nasza kolejEkipa NNT ( NiewidomiNaTandemach ) szykuje się do startu
© siwobrodyNastroje są bojowe
© siwobrodyJanusz się nie boi , przy trzech startujacych tandemach miejsce w pierwszej trójce ma jak w banku
© siwobrodyTrendix foci całą akcję
© siwobrody
ruszamy do "wyścigu"Tandem Renat gotowy do startu
© siwobrodyTandemy ruszyły
© siwobrodyWalka wyrównana
© siwobrodyWyscig tandemów
© siwobrodyTandemy podążają do mety
© siwobrodyOstatnie metry przed metą
© siwobrodyWjazd tandemów na metę
© siwobrody
i tego nie było w planie : WSZYSCY UCZESTNICY NASZEGO WYŚCIGU ZOSTALI UDEKOROWANI MEDALAMI.
Tego nikt się nie spodziewał .Medaliści na mecie
© siwobrodyWszyscy jesteśmy zwycięzcami
© siwobrodyI czy ważne kto pierwszy?
© siwobrodyZwycięzcy wyscigu tandemów
© siwobrodyMedale i dyplomy
© siwobrodyRenaty na mecie
© siwobrodyZbiorowe zdjęcie uczestników NNT maratonu w Policach
© siwobrodyKażdy jest mistrzem
© siwobrodyWyścig zakończony
© siwobrody
(Dodam , że sam zostałem niezasłużenie posiadaczem tego pięknego medalu mimo że tylko jechałem jako pilot tandemowej ekipy.)
Wracamy na plac gdzie parkowaliśmy rowerami i czekamy na zakończenie biegów innych rowerzystów uczestniczących w biegu na 1 kilometr i w chodzie z kijkami ( w międzyczasie pilnując pozostawionych rowerów.Jest pusty plac , mamy tandemy , to może coś zorganizujemy?
© siwobrody
I w tym momencie Janusz mówi " szkoda że nie możemy , tak jak przebrani za żołnierzy posiadacze motorów , zaoferować przejażdżki tandemami w ramach zbiórki pieniążków na serduszko dla Klementynki".
Fakt , za przejechanie się motorem trzeba wrzucić do puszki dostać kupon i można jechać . A my nie mamy ani puszki ani kuponów.
Ale mamy tandemy i chęć do udziału w akcji charytatywnej .
Krótka rozmowa z zaprzyjaźnionymi już żołnierzami i : pieniążki do ich puszki , ich kupony upoważniające do jazdy tandemem i ............... się zaczęło :Tandemowa propozycja
© siwobrodyI się zaczęło
© siwobrodyWszystkie armie na tandemach
© siwobrody
akcja "wszystkie armie na tandemach "Wojsko na tandemach
© siwobrodyTego jeszcze nie było
© siwobrodyDwie niekoniecznie zaprzyjaźnione armie na jednym .....rowerze?
© siwobrodyTo tylko w Policach
© siwobrodyKto to widział?
© siwobrodyCzyżby ktoś kogoś zniewolił i nim kieruje?
© siwobrodyRadość z jazdy tandemem - bezcenna
© siwobrodyTandemowy szał
© siwobrody
Nasi niewidzący uczestnicy wycieczki spokojnie stoją i czekają , aż w końcu tandemy do Nich wrócą i będziemy mogli pojechać dalej.Maciek bałamuci dziewczyny
© siwobrodyCzy też opowiada jak to niewidomi sprawili znowu radochę widzącym
© siwobrody
Czas zakończyć Nasz udział w Polickim biegu i ruszyć dalej w trasę.
Plan jest taki że jedziemy przez Tanowo do Zalesia.
Ruszamy w drogę .
W Tanowie zahaczamy o sklep i udajemy się do "Sokoła" na kawę , herbatę i co tam sobie kto życzy.
Tu podejmujemy decyzję że po posiłku i przerwie Renaty i Paweł wracają do domów a dwa tandemy ( Monika z Januszem i Maciek i Andrzejem ) oraz solo Trendix i ja ruszamy do Zalesia .
Póki co siedzimy w Sokole.Jadąc do Zalesia zrobiliśmy przerwę w Tanowie
© siwobrodyGospoda "Sokół" w Tanowie
© siwobrodyTego nikt nie zamawiał
© siwobrodyOwszem , herbatę i kawę tak ale te rarytasy?
© siwobrodySmalec , ogórki i chlebek( no nie tylko) - gratis? o co tu chodzi?
© siwobrody
Tego jeszcze nie było !
Na naszym stole pojawił się specjalny poczęstunek od gospodyni zajazdu.
Nie tylko chleb i smalec , nie tylko boskie ogórki ale również coś bardzo smakowitego ( kierujący mogli jedynie zanurzyć język w tej orzechówce ) .
Tego też nie było w planie.
Ciekawe skąd mamy takie chody?
Ale nie ważne , ważne że wspaniałe miejsce, wspaniałe ekipa i wspaniali gospodarze.
Cieszymy się gościnnością zajazdu.Zajazd Sokól Tanowo
© siwobrodyPoczęstunek w Tanowie
© siwobrodyTrendix ze smalcem
© siwobrody
W trakcie rozmów okazuje się że przesympatyczna gospodyni zajazdu to też Renata.Renaty dwie
© siwobrodyZ "gospodynią " zajazdu Sokół
© siwobrodyOstatnie wspólne zdjęcie - już trzy Renaty
© siwobrody
Niestety czas goni więc czas na pożegnanie i ruszenie w dalszą drogę.
Renaty dwie z Pawłem do Szczecina a dwa tandemy i dwa rowery solo do Zalesia.
Przed samym rozstaniem Renata sprawdza czy lepiej jej pasuje tandem czy hulajnoga.Renata i hulajnoga
© siwobrody
Ruszamy do Zalesia , tak reklamowanego przez Andrzeja , w którym ma być między innymi wypożyczalnia tandemów.
Niestety nasze plany ponownie się pokrzyżowały.Tandemowy kapeć
© siwobrodyWłaściwie to kapeć w tandemie to nie to samo co w solo
© siwobrodyJedni usuwali awarię a inni komentowali
© siwobrodyMaciek pomagał jak mógł
© siwobrodyNawet do pomocy ściągnął Monikę
© siwobrodyAndrzej uniżenie przyjmuje sugestie Maćka o sposobie naprawy roweru
© siwobrodyTrendix zwija się jak może
© siwobrody
Po wymianie dętki okazało się że ........... szlag trafił następną dętkę zanim do końca zamontowano koło.
Trendix pożycza swoją dętką i ponownie następuje akcja wymiana drugiej dętki. Janusz wkracza do akcji
© siwobrodyWidzący pracują przy kole a niewidzący cierpliwie czekają
© siwobrodyW końcu niewidzący pokazują "mechanikom " jak to koło trzeba naprawić
© siwobrody
Udało się . Druga dętka założona , możemy ruszać dalej.
I tu muszę dodać małą sugestię dla Maćka - właściciela tandemu. Rowerem się co prawda głównie jeździ ale czasami trzeba poddać przeglądowi i naprawić.
Tylne koło z którym mieliśmy tyle kłopotów było bez jednej szprychy i przez to tak scentrowane że ... lepiej już nic nie mówić. ( no chyba że słówko do Andrzeja żeby sprawdzał tandem Maćka przed wyruszeniem w trasę) .
Akcja z kołem też nie była w planach.
Wreszcie docieramy do Zalesia.W końcu dojechaliśmy do Zalesia
© siwobrodyZ zewnatrz wygląda bardzo ciekawie
© siwobrodyZadbane otoczenie
© siwobrodyA wewnątrz doznajemy szoku
© siwobrody
Koniec pierwszej części wpisu.
Po pojawieniu się komunikatu Maksymalna długość dla pola Treść wynosi 64000 znaków. podzieliłem wpis na dwie części .
Chyba pobiłem jakiś rekord.
Kategoria NiewidomiNaTandemach, Szczecin na rowerach, Z Rowerowym Szczecinem, piwko
Na jagody , czyli o dwóch takich co ..................
-
DST
75.57km
-
Czas
03:57
-
VAVG
19.13km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czy ktoś jeszcze pamięta tę piękną bajkę ?
Jak nie , to niech przeczyta a po lekturze znajdzie czas i chęć na następna bajkę .
Tę następną to już ja napiszę.
Więc piszę.
Dawno , dawno temu a właściwie to nie tak dawno bo dziś ( a właściwie to wczoraj )
wyruszyłem na wyprawę do Nowego Warpna.
Cel był słuszny i bajkowy.
Wyruszyłem na poszukiwanie runa . No bez jaj nie złotego runa a leśnego runa zwanego jagodami na dodatek czarnymi.
A tak naprawdę to żeby gonić pewnego złośliwego "skrzata" zwanego Trendixem który ciągle mi umyka.
Tak kole 16-tej spiąłem więc ostrogami mego rumaka i ruszyłem.
Traktem rowerowym do Tanowa i dalej na Dobieszczyn.
Pogoda w sam raz , nie za gorąco i nie za chłodno.
Tempo umiarkowane , tak stępa bez galopu.
Lasy wokół szumiały , ptaszęta ćwierkały , blachosmrody mnie mijały a ja , jak ten rycerz bez skazy podążałem ku celowi i przeznaczeniu.
Gdym dotarł do Dobieszczyna ruszyłem kłusem na Nowe Warpno nowo budowanym traktem wijącym się czarno wśród zielonych lasów.
Tak prawdę powiedziawszy to wiadomo że te czarne trakty to miedzy innymi działalność "czarnych i nieczystych sił " finansowanych z puli diabelskich sił nieczystych zwanych "Unią Europejską" .
I pomyśleć że drzewnej bez pomocy sił nieczystych też coś sami potrafiliśmy stworzyć.
Zostawmy diabelskie siły i ruszajmy w poszukiwaniu czarnego runa.
Chwila oddechu dla rumaka i podziwianie dbałości budowniczych o przyrodę.
I tak bez większych problemów ze strony miłośników przyrody trakt istnieje i ciągnie się dalej bez potrzeby budowy obwodnicy wokół mrówek.
Pogoda niby sprzyja
ale , jak to w bajce , wszystko może się zdarzyć.
Podążam dalej w knieję.
Cisza i spokój .
Ani żadna sierotka Marysia z gąskami mnie nie zaczepia , ani żaden zbój Madej ( mając wybór wolałbym pierwszą postać) i nawet ni widu ni słychu Koszałka Opałka.
I tu dochodzę do wniosku że za tego typka to ja sam robię , bo po prawdzie to ja robię za kronikarza i jeszcze ta broda.
Koniec dywagacji bo droga daleka a jak będę zwlekał to jeszcze jakiś wilk z Czerwonym Kapturkiem pod pachą się napatoczy.
Wpijam ostrogi w boki mego bachmata i w drogę.
I nagle mym oczom ukazuje się runo , czarne , smakowite runo.
Pojeść można a i inkaust czarny do spisywania historyi zacny można wyrobić.
Pojadłem , zapasy zacnego czernidła do pisania uzyskałem więc w drogę.
Dobrnąłem do Karszna.
I tu bajka się skończyła a właściwie potoczyła niezgodnie z planem. .
Ledwo dotarłem do Pałacyku w Karsznie gdy tuż przed nosem zamknięto mi bramę i możliwość zwiedzenia wystawy o której opowiadała mi Tunia.
Zamknięte to zamknięte jadę dalej .
Jako "zawodowy kronikarz" postanowiłem zwiedzić kościółek w Karsznie.
I tu też się spóźniłem
jest już prawie 18-ta .
Z kronikarskiego obowiązku pozostaje mi tylko zwiedzić Nowe Warpno , uwiecznić diabelskim wynalazkiem zwanym fotoaparatem że tu byłem i wracać do domu.
To uwieczniam.
W ostatniej chwili coś mnie tknęło aby zajechać do tawerny przy przystani na herbatkę.
Albo czary albo intuicja.
A może opatrzność nade mną czuwała lub inny czort.
Później się okazało że nie była to opatrzność a właśnie to drugie.
Ujrzałem w świetlistym blasku dwóch świętych :
Piotra i Pawła .
Obaj mieli właśnie imieniny.
A ja pecha.
Co za czort mnie skusił aby tam zajrzeć ?
Ale nie wyprzedzajmy faktów czy też jak drzewnej mówiono nie opowiadajmy bajek.
Jako nieśmiały z natury skrzat i mierny kronikarz ograniczę się jedynie do relacji . Komentować zdarzenia będę tylko wtedy gdy ....... nie będę miał innego wyjścia.
Tak więc tego pamiętnego roku spotkałem dwóch świętych .
Piotra i Pawła .
Obaj właśnie obchodzili imieniny.
Tak przy okazji wszystkiego najlepszego dla tych dwóch imienników.
A dla czego święci?
A bo trzeba mieć świętą cierpliwość do Piotra i trzeba być świętym Pawłem aby wytrzymać z Piotrem.
Ja tego też nie pojmuję ale jako kronikarz informuję.
I zupełnie bez sensu rymuję.
Ale jak mawiają w bajkach wieszcze , ta historia potrwa jeszcze.
Ja się boję i truchleję ale opiszę i na pergamin przeleję.
I burza mózgów i decyzja co dalej.
Jedziemy na Berlin czy też do Kopenhagi ?
Ja bym wolał do domu ale jak mam dwóch świętych , a może śniętych , a może natchnionych , czy też nawiedzonych to zdam się na ślepy los i pojadę z nimi.
Ruszamy promenadą.
Piotr pokazuje co jadł w tawernie.
Oraz jak duża była rybka.
Paweł ze świętym spokojem udaje że wierzy w te bajki.
Następnie Piotr udowadnia że to nie ryba a byk i próbuje ją ujeżdżać .
Kierujemy się na rynek.
Tu zobaczyłem czarodziejską skrzynkę z obrazkami.
Jak się paluchem dotknie to się obrazki zmieniają.
Ale to wszystko to jeszcze nic.
Po chwili w czarodziejskiej skrzynce .... zobaczyłem nas,
Ale cuda , ale bajki, ale czary .
I jeszcze tylko rzut oka na zaczarowany wernisaż .
Oj zaklął ktoś tego malarza w kamień a może w metal.
Pewnikiem kiepsko malował i to , co go spotkało to kara.
Piotr próbował go odczarować ale taki z niego czarownik jak nie przymierzając ........ święty.
No koniec zabawy trzeba ruszać w drogę.
Zgodnie z tradycją ilu rowerzystów tyle ......... propozycji szlaku.
Więc po burzliwej dyskusji podjęliśmy jedną słuszną decyzję - jedziemy do domu.
Problem jednak pozostał bo ......... każdy chciał jechać inną drogą.
A deszczyk zaczął lekko siąpić.
A Piotr zaczął .... śpiewać.
I tak w deszczu z piosenką na ustach jechaliśmy przez " deszcze niespokojne" , "przy ognisku" itd. A deszczyk z przerwami ale powoli się sączył z nieba.
Normalnie ktoś tam na górze z rozrzewnieniem wsłuchiwał się w piosenki i płakał coraz bardziej a Piotruś " kap, kap, płyną łzy".
Na górze ktoś się rozczulił tak mocno że ryczał a krokodyle łzy leciały nam za kołnierz.
To znaczy mi i Pawłowi bo Piotr jako starszy harcerz i weteran wycieczek rowerowych wydobył z przepastnych sakw sztormiak ( wyjmując po drodze : saperkę , lornetkę i jeszcze kilkanaście akcesoriów mogących posłużyć do założenia całkiem dużego obozu harcerskiego ).
Chłodno , głodno a do domu daleko.
I jeszcze ta beksa na górze.
W końcu daliśmy za wygraną.
Zjazd do pierwszego parkingu i pod daszek.
Koniec śpiewania. Dojadamy resztki zapasów ( podziękowania dla Pawła za kanapkę) i czekamy na koniec opadów.
.
I rozgrzewamy się opowiadaniem o gorącej kąpieli , gorącej zupie , suchych ciuchach i kropelce czegoś na rozgrzewkę ......... jak cali i żywi dotrzemy do domów.
Deszcz się powoli kończy.
Ruszamy resztkami sił do domu.
Mokre ciuchy wcale nie schną i jest mi zimno. Niestety w kolana też.
W koooooooooooooooooooooooooooooooońcu docieramy do Pilchowa.
Krótkie pożegnanie , podziękowania za wycieczkę i każdy najszybciej jak może do domów.
No bajka to nie była. I pewnikiem jakbym nie spotkał tych dwóch co to sobie balangę w Nowym Warpnie urządzili to bym dotarł do domu przed deszczem.
A tak , a tak to bym nie miał takiej zwariowanej wycieczki.
Podsumowując :
Jagody były ,
Dwóch było ,
Lać lało ale tylko w połowie ( tak od czasu jak tych dwóch świętych spotkałem )
I bajka jest do d...y bo bez ładu i składu i na dodatek w bajkach nikogo nie bolą kolana.
I najważniejsze , niewiele bo niewiele ale zmniejszyłem dystans do Wojtka
Kategoria piwko, żubrówka
Dzień dziecka .
-
DST
32.00km
-
Czas
02:46
-
VAVG
11.57km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
W zeszłym roku ten dzień spędziłem zwiedzając Berlin z Trendixemu Benaska.
W tym roku w Szczecinie z Trendixem ale bez Benaska.
To mój pierwszy wyjazd na rowerze po kontuzji.
I jak zawsze : inne były plany a zupełnie inaczej się wszystko odbyło.
Z okazji Dnia Dziecka zostałem zaproszony na obiad do rodziców ( tak , tak choć wyglądam na dziadka to nadal dla rodziców jestem dzieckiem)
Miałem nie forsować kolana więc planowałem rano pięć kilometrów na rowerze a do rodziców samochodem.
Ale życie jest pełne niespodzianek więc .... zadzwonił Wojtek i namówił mnie na rowerowe spotkanie na Jasnych Błoniach w drodze do rodziców.
Zgodziłem się . Ruszyłem powoli , delikatnie oszczędzając kolano.
Dojechałem na miejsce spotkania.Wojtek na Jasnych Błoniach
© siwobrodyNa tle Trzech Orłów
© siwobrodyWidok na pomnik
© siwobrody
Po wspólnej przerwie i rozmowie ruszyliśmy do centrum .
Wojtek w kierunku do domu a ja w kierunku do rodziców a tak naprawdę to na Plac Lotników zwany czasami placem rowerzystów.
Jeszcze tylko kilka fotek na pamiątkę Plac lotników
© siwobrodyWojtek na placu "Rowerzystów"
© siwobrody
Tą fotkę to już zrobili nam sympatyczni turyści z Niemiec którzy , widząc moje wygibasy przy próbie ustawienia aparatu z samowyzwalaczem na ławce , zaproponowali że zrobią fotkę bez tych karkołomnych moich wyczynów.Wspólna fotka
© siwobrody
W zamian za zdjęcie zażyczyli sobie informacji jak dojść do kilku obiektów historycznych w przewodniku. Po kilkuminutowej instrukcji dojścia do tych obiektów , jak już mnie rozbolały ręce ,a Oni dalej nie wiedzieli co "mówię " oddałem im do dyspozycji Wojtka który ich poprowadził .
A ja w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku ........... śmignąłem w kierunku do rodziców.
W końcu to dzień dziecka a na mnie rodzice czekali.
No i tak po przeszło 10 kilometrach przerwa w jeżdżeniu i genialny świąteczny obiad.
Ale wszystko co dobre w końcu się kończy.
Czas na powrót.
I tu dalsze telefony. I dalsze spotkania.
Chcąc nie chcąc ( a właściwie bardziej to chcąc) ruszyłem na Zamek Książąt Pomorskich .Pod zamkiem
© siwobrody
I tu spotkałem całe "stado" znajomych( nie koniecznie rowerowych).
Świat jest jednak mały . Wystarczy tylko się ruszyć i wokół sami znajomi.
Nawet tacy co to jeszcze dzień wcześniej " w środku nocy" wyciągnęli mnie na Święto Polic i koncert zakopowerhttp://www.tekstowo.pl/piosenka,zakopower,galop.html[url=zakopower[/url]
To jest właśnie to " choćbym uciekł na koniec świata"
Życie to " bez końca galop".
I to lubię. Życie bez znajomych i ich pomysłów i "atrakcji " nie ma sensu.
Taki Dzień Dziecka na okrągło.
Pozdrawiam : Joannę vel Havranek , jej kolegę od książek , żonę Leszka ( jej się bardziej boję od niego wiec taka właśnie kolejność ), Leszka "Małego" ( to jest właśnie ten człowiek który mnie wyciągnął na koncert ) a może na odwrót , to jest człowiek którego żona mnie wyciągnęła na koncert a On był tylko kierowcą.
Co by nie mówić kocham tych ludzi.
Ale wracajmy do tematu i dnia dzisiejszego.
Pożegnałem znajomych i czas na powrót do domu.
Tylko dla czego najkrótszą drogą.
Czuję się świetnie .
Może coś jeszcze pozwiedzam. Kolano nie dokucza.
No to zwiedzamy.
I tak sobie jadąc focę co się da.Murale
© siwobrodyMalowane mury
© siwobrodySztuka na murach
© siwobrodySzczecin - murale
© siwobrodySztuka uliczna
© siwobrodyCiąg dalszy
© siwobrodyNastępne malowidła
© siwobrodyZamek Książąt Pomorskich
© siwobrody
Jadę na Wały Chrobrego.Przy Wałach
© siwobrody
Dawno tu nie byłem.
Niby nic takiego , takie małe miasto , daleko od światowych stolic a tyle atrakcji.
Jakiś potężny Wycieczkowiec przy nabrzeżu i ...Czyżby policjantki?
© siwobrody
albo kręcą film , albo do policji zatrudniono młode pokolenie Czyżby policjantki?
© siwobrody
Oj , a miało być spokojnie , a tu tyle atrakcji.
Spokojnie , mam chore kolano , ja tu tylko zwiedzam.Budynek Urzędu
© siwobrody
O , nie tylko ja jestem zwolennikiem brody.Brodaty wój
© siwobrodyRzeźby na murach
© siwobrodyRzeźba na budynku
© siwobrody
Grzecznie zwiedzam okolicę To nie pałac to urząd
© siwobrody
I przy okazji wyszukuję dość nietypowe rozwiązania techniczne związane z walką z ptasimi "wandalami" Co to ma być?
© siwobrodyZabezpieczenie przed gołębiami
© siwobrody
Bez komentarza.
Podziwiam obiekt i jego wieże .Zwieńczenie wieży
© siwobrodyNastepna wieża
© siwobrody
Wracam nad Odrę.
Mam okazję uczestniczyć w odpływaniu od nabrzeża wielkiego wycieczkowca.Wycieczkowiec przy Wałach
© siwobrodyWidok na wycieczkowiec
© siwobrodyOdpływanie wycieczkowca
© siwobrodyWycieczkowiec odpływa
© siwobrodyPożegnanie ze Szczecinem
© siwobrodyOdpływajacy statek
© siwobrodyW kierunku na morze
© siwobrodySzczecińskie klimaty
© siwobrody
Wycieczkowiec odpłynął ale został przy nabrzeżu Żaglowiec przy Wałach
© siwobrodyFryderyk Chopin
© siwobrodyNasz żaglowiec
© siwobrody
I tak morski charakter miasta został zachowany a ja grzecznie wracam do domu.
Po drodze zwiedzam miejsca w których nie byłem dziesiątki lat.
I ....... jestem pod wrażeniem zmian.
A już najbardziej mnie zadziwiły zmiany w centrum .
Jak dla mnie - w centrum.
A przede wszystkim mieszkańcy centrum.
Toż to nie Berlin i nie "Pinke - Panke" W centrum miasta
© siwobrodyTo jest centrum
© siwobrody"Czarna owca"
© siwobrodyArtysta wielki
© siwobrodyArtysta w kadrze
© siwobrody
A jednak , coś jest na rzeczy.
Zwykłe miasto , jakich wiele , w którym - jak to niektórzy
mówią nic ciekawego się nie dzieje - a tu sceny jak z wielkich metropolii .
Ja bym to opisał jako zwykły cyrk Cyrk w Szczecinie
© siwobrody
A może to faktycznie cyrk .
A może , jak ktoś chce, to zawsze coś znajdzie tam gdzie inni niczego ciekawego nie widzą.
Ech zaczynam gadać jak jakiś filozof , szukam dziury w całym , albo widzę coś czego inni nie widzą.
A przecież życie jest takie proste.
Szkoda gadać , czas wracać do domu.
Przez pusty i błotnisty Lasek Arkoński.Pusty Lasek Arkoński
© siwobrody
Wycieczka zakończona.
Dzień Dziecka zaliczony.
Wrażeń bez liku.
Tylko nie wiem dla czego kolano zwichnięte boli mniej niż o drugie?
Życie jednak jest pełne niespodzianek.
I w pewnym wieku jest ................ bolesne.
Kategoria Ciekawostki miasta Szczecin, piwko