Z GRYFUSEM
Dystans całkowity: | 368.99 km (w terenie 30.00 km; 8.13%) |
Czas w ruchu: | 21:31 |
Średnia prędkość: | 17.15 km/h |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 73.80 km i 4h 18m |
Więcej statystyk |
Do Świnoujścia zobaczyć start "kosmitów" sobota
-
DST
118.90km
-
Czas
07:20
-
VAVG
16.21km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobotnie spotkanie z kosmitami.
Poranek w Świnoujściu przywitał nas deszczem . Za oknem słychać plusk spadających kropel ale zanim sympatyczny gospodarz Zbigniew przygotował śniadanie i wyprawił mnie w drogę deszcz przestał podać.
To teraz szybko na prom oglądać i uwieczniać start następnych ludzi nie z tej Ziemi.
Ci co wyruszyli na trasę BBT w piątek są już daleko w trasie . Ci którzy startują dziś szykują się do wyjazdu.
Jako pierwsza, z grona znajomych, startuje najdłuższa rakieta tej edycji. Jedyny tandem wśród startujących .
Z przodu jako pilot jedzie Jarosław a z tyłu niewidząca Patrycja.
To są kosmici do kwadratu. O ile Jarek ma za sobą mnóstwo ukończonych ultra to z Patrycją zaczął trenować dopiero od kwietnie, maja . A mają już ukończone wspólne ultra i starują w najdłuższym w tym sezonie BBT.
No to na start.
Pierwsi zawodnicy startujący przed tandemem już na starcie . I wystartowali.
Teraz kolej na Patrycję i Jarka . Pojechali.
Ewa szykuje się do startu a ja w oczekiwaniu na jej start uwieczniam innych startujących wśród których złapałem w obiektyw członków ekipy z Gryfusa.
Część startujących jedzie w barwach swoich klubów a część w koszulkach specjalnie przygotowanych dla uczestników tego maratonu. Na rękawach tych koszulek jest cyfra która podaje liczbę ukończonych przez zawodnika maratonów BBT. Na jednym ze zdjęć widać to dokładnie . Są tacy którzy mają już po 11 zaliczonych BBT a rekordzista , jak słyszałem , ma na koncie wszystkie 12.
No i czas na start Ewy . Wyruszyła.
Wracając do Tomka, spotkałem go w towarzystwie ekipy z Maszewa . Chwilę pogadaliśmy i powoli wyruszyłem w kierunku domu. Po drodze jeszcze zajechałem do Żabki po zakupy i jeszcze chwilę porozmawiałem z sympatycznym kosmitą który też wpadł do sklepu na ostatnie zakupy przed swoim startem.
Czas wracać zwłaszcza że ja nie kosmita i nie latam 35-45 km/h a po drugie, może jeszcze uwiecznię kilku jadących jak mnie będą wyprzedzać.
Wiem że to nie do pomyślenia ale jeszcze w Świnoujściu ..............................................wyprzedziłem jednego z uczestników ( bo trzeba mieć cholernego pecha aby jeszcze przed wyjazdem ze Świnoujścia złapać kapcia).
Pogoda przyjemna nie ma już tego silnego słońca ale są zapowiedziane przelotne opady. I na samą myśl że uczestnicy nie mają czasu do stracenia na przeczekanie burzy i będą jechać w każdych warunkach robi mi się zimno.
I zaczynają mnie mijać kosmici startujący po moim wyjeździe i nie tylko, również "zwykli" rowerzyści.
Zaczyna padać . I to coraz bardziej . Zjeżdżam na parking leśny między Międzyzdrojami i Dargobądziem .
Chowam rower pod wiatę a sam idę do szosy zrobić jeszcze kilka zdjąć ostatnim startującym dziś kolarzom .
Po chwili na parking zajeżdża wóz techniczny i dostaję wiadomość ze jeszcze tylko kilku ostatnich za nami i to będzie koniec .
Mijają mnie ostatni Kosmici , wóz techniczny rusza za nimi a ja chwilę czekam bo deszcz słabnie i też ruszam w drogę.
I tak spokojnie spacerowo jadę do domu spotykając innych rowerzystów, sakwiarzy, kolarzy i zastanawiam się jak to jest .
Niby wszyscy jeżdżą rowerami ale to są zupełnie inne światy. I żeby je zrozumieć to trzeba poznać ludzi i posłuchać ich opowieści.
Życzę wszystkim aby dotarli do celu i tylko dla zobrazowania jak kosmiczne są ich osiągniecia to dodam : właśnie w tym momencie gdy piszę te słowa pierwszy uczestnik zbliża się do mety.
Kategoria maratony, NiewidomiNaTandemach, samotnie, Szczecin na rowerach, Z GRYFUSEM
Do Świnoujścia zobaczyć start "kosmitów".
-
DST
117.70km
-
Czas
05:30
-
VAVG
21.40km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
W piątek postanowiłem wykorzystać ostatni dzień urlopu na wypad do Świnoujścia aby zobaczyć start "kosmitów" . Wyjazd z domu 10.00 dojazd na prom 16,30 . (Pierwszy w życiu przejazd Świnoujście-Szczecin sprzed kilkudziesięciu lat na składaku czajka trwał 12 godz. Jest postęp)
Tak, tak, spora grupa znajomych startowała w ultra maratonie BBT czyli Bałtyk - Bieszczady 1008 km. non stop. Jak takich ludzi nie nazwać "kosmitami ".
Tak więc rower spakowany i czas w drogę. Dojazd do Świnoujścia bezproblemowy , stosunkowo mały ruch samochodów , dość gorąco ale większość trasy bezwietrznie . Po dotarciu na prom kilka telefonów do znajomych kosmitów żeby umówić się na spotkanie jeszcze przed startem . Dalej do zaprzyjaźnionego kolegi, mieszkańca Świnoujścia, na kawę i obgadać sprawę noclegu który obiecał załatwić .
Część kosmitów startuje w piątek późnym wieczorem ( limit czasu na przejazd całej trasy 70 godz.) a część od 7,00 rano w sobotę ( limit 60 godz.) wiec trzeba jakoś tą noc spędzić .
Ja nie kosmita żeby jeździć dwa ,trzy dni na okrągło, albo z krótką przerwą na drzemkę, ja spać muszę . Nocleg załatwiony ( wielkie podziękowania dla Zbyszka bo załatwił dużo więcej niż mogłem się spodziewać ) i dalej na spotkanie z pierwszą grupą kosmicznych, rowerowych " szaleńców".
Po zapoznaniu z nowymi kosmitami i krótkiej rozmowie , moi znajomi kosmici Patrycja i Jarek wyciągnęli mnie nad morze.
Po krótkim spacerze wsiadamy na rowery i jedziemy na miejsce startu gdzie spotkamy się z następnymi zawodnikami tego szalonego maratonu. Na promie gęsto od kosmitów.
Po zjechaniu z promu wszyscy witają się ze wszystkimi bo ta kilkuset osobowa grupa ludzi nie z tej ziemi ciągle spotykająca się na ultra maratonach to jak wielka rodzina.
I nie trzeba dużo szukać i już natykam się na następnych kosmitów których start przyjechałem obejrzeć. Roman z Wielgowa i grupa z klubu Gryfus.
A za chwilę wpadam na Ewę i Tomka.
Miejscem startu BBT jest prom który na co dzień przewozi mieszkańców Świnoujścia .
Pierwsi zawodnicy już szykują się do startu. I ruszyła pierwsza ekipa kosmitów na swych rakietach . W szczególności wzrok przyciąga jedna z rakiet na pierwszym planie która jest marki Romet. Składakiem 1010 km non stop. I niech ktoś powie że najważniejszy jest sprzęt. Rower nie ważny, ważne kto na nim jedzie.
I następni ruszyli w drogę.
Co chwilę spotykają się i pozdrawiają następni uczestnicy.
Jest kogo fotografować. Powoli do startu szykuje się Roman który ma w tym roku znaleźć to co zostawił dwa lata temu na BBT . I spotyka na starcie Tomasza który kilka razy był pilotem tandemu w ramach akcji Niewidomi Na Tandemach i jest uczestnikiem wielu ultra.
No i Roman na start.
Jest już coraz ciemniej coraz mniej zawodników i widzów na starcie. Ci co mają startować jutro pojechali na kwatery odpocząć i nabrać sił na jutrzejszy start. Ja też czekam żeby zrobić fotkę Paulinie i też zmykam na prom żeby dotrzeć na nocleg bo od rana trzeba być na starcie aby uwiecznić resztę znajomych i nieznajomych startujących w tej edycji BBT.
To był niezapomniany dzień a szykuje się następny. Czas się wyspać i przygotować do dalszych wrażeń.
Kategoria maratony, NiewidomiNaTandemach, samotnie, Szczecin na rowerach, Z GRYFUSEM
"Puszcza Wkrzańska w promieniach przedwiośnia przez Niemcy i Zalesie"
-
DST
50.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
03:20
-
VAVG
15.00km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zaproszenia na ten rajd wysłały dwie grupy rowerowe które postanowiły zrobić cykl wycieczek
Bike Nature Pomorze Zachodnie i Rowerowe Warszewo
Nagłośnienie imprezy było tak wielkie i skuteczne ze na starcie pojawiła się rekordowa liczba uczestników- ok.130 osób.Przy takiej frekwencji spotkałem bardzo wielu zaprzyjaźnionych rowerzystów i rowerzystek.
Tandemów oczywiście też nie mogło zabraknąć.
Relację ze zdjęciami można poczytać tradycyjnie u Trendixa.
http://trendix.bikestats.pl/1438219,Puszcza-Wkrzan...
Kategoria NiewidomiNaTandemach, Po niemieckich landach, Szczecin na rowerach, Z GRYFUSEM, Z Samą Ramą z Polic
Rozpoczęcie sezonu rowerowego 2016
-
DST
26.81km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:46
-
VAVG
15.18km/h
-
Sprzęt Sparta - tandem Aleksandra
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czas na uzupełnienie zaległych wpisów.
Ubiegły rok sobie odpuszczam ( za dużo problemów z internetem i wolnym czasem ) i tak wygrałem z Trendixem w "Wyścigu Niepokoju " .
Nowy rok się zaczął i czas wpisywać kilometry żeby nie przegrać w tegorocznej edycji.
Co prawda to nie jechałem na tandemie Aleksandra tylko na tandemie Arka ale że jego tandem nie jest u mnie wpisany jako pojazd którym jeżdżę więc niech tak zostanie.
Kto chce poczytać więcej o tej wycieczce i zobaczyć zdjęcia to odsyłam na stronę Trendixa
http://trendix.bikestats.pl/1416798,Z-Gryfusem-w-N...
Kategoria NiewidomiNaTandemach, śWIĄTECZNIE, Szczecin na rowerach, Z GRYFUSEM
Rok 2015 rozpoczęty ale tak jakoś podobnie jak w 2014
-
DST
55.58km
-
Teren
20.00km
-
Czas
03:35
-
VAVG
15.51km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
W zeszłym roku pierwszego stycznia namówiono mnie na wycieczkę.
Było super ( opis na blogu tu kliknij ) .
W
tym roku Ania von Zan ( prawdopodobnie przez pomyłkę ) wysłała mi
zaproszenie na wycieczkę która też miała się odbyć 1 stycznia i też nad
rezerwat Świdwie ale tym razem zorganizowana przez Gryfusa.
No to postanowiłem pojechać.
Zerwałem
się bladym świtem tak koło 9-tej i zacząłem się przygotowywać do
wyjazdu. Najpierw strój dopasowany do warunków atmosferycznych. Ostatnio
byłem ubrany za ciepło więc musiałem przetestować nową kombinację
ubioru. Po kilku próbach i testach na balkonie strój gotowy. Jeszcze
tylko przygotować aparat do drogi , gorącą herbatę wg. specjalnej
receptury i jestem gotów. A jeszcze czas na założenie sakw na rower (
trzeba w coś ten aparat i termos zapakować ) i właściwie to czas już
ruszać w drogę. I w tym momencie mój osobisty pies przypomniał mi że
jeszcze jeden obowiązek przede mną. No dobrze idziemy na spacer.
Mogę ruszać .
No to w drogę .
Co prawda to godzina zbiórki na Głębokim już minął ale złapię ich po drodze .
I tak zanim dotarłem na Głębokie spotkałem całą kawalkadę w drodze.
Całkiem duża ekipa.
Wbijam
się w tłum i jedziemy na Tanowo. Okazuje się że oprócz Gryfusa jest
sporo osób spoza klubu bo informacja o tej wycieczce pojawiła się w
lokalnej prasie.
Gryfusiaki oczywiście pędza do przodu a ja przyłączam się do uczestników jadących na końcu peletonu.
Mijamy Tanowo i wjeżdżamy w las.
Pogoda cudna , nie ma opadów , w miarę ciepło ( temperatury dodatnie ) co prawda słoneczka nie widać ale fajnie się jedzie.
powoli zbliżamy się do Świdwia.
Noworoczna wycieczka z Gryfusem nad Świdwie © siwobrody
Wycieczka z Gryfusem - dojeżdżamy nad Świdwie © siwobrody
Z Gryfusem nad Świdwie widok na część ekipy © siwobrody
W drodze nad Świdwie z Gryfusem © siwobrody
Dojeżdżamy na miejsce.
Jesteśmy na miejscu.Rezerwat Świdwie © siwobrody
Przygotowania do zbiorowego zdjęcia.Świdwie © siwobrody
Nie tylko my odwiedziliśmy to miejsce- przechodząca para zatrudniona do zrobienia zdjęcia całej ekipy © siwobrody
Pamiątkowe zdjęcie - sporo nas © siwobrody
Ujęcie z boku © siwobrody
Wszyscy uśmiech i następne zdjęcie zrobione © siwobrody
Koniec zdjęć i część osób rusza w dalszą drogę swoimi szlakami a reszta idzie na wieżę widokową © siwobrody
Koksy wyruszają zapewne zrobić jakąś setkę po okolicy © siwobrody
Pod wieżą obserwacyjną © siwobrody
Ekipa która urzędowała na wieży powoli z niej schodzi © siwobrody
Schodzą się powoli © siwobrody
Tego schodzenia to trochę było © siwobrody
Schodzą i schodzą © siwobrody
Prezes Gryfusa z radosna miną wkleja zdjęcia na fejsa © siwobrody
Następni schodzący © siwobrody
Trochę to schodzenie trwało © siwobrody
Jeszcze chwila i zejdą wszyscy © siwobrody
No i wszyscy na dole © siwobrody
Ekipa rusza dalej.
Jedziemy trasą na Łęgi .
Pierwszy raz jadę tą trasą . Na otwartej przestrzeni zaczyna trochę wiać i peleton się rozciąga.
Tradycyjnie zamykam peleton i to niekoniecznie ze względu na brak sił ale dla towarzystwa jadących na końcu uczestników.
Jeden z panów jest po chorobie i musi się oszczędzać a drugi jest zdrów jak ryba ale musi oszczędzać ........................rower będący w stanie "przedzawałowym".
Przed samymi Łęgami spotykamy parę na rowerach która również ten dzień miała ochotę na przejażdżkę . Po wymianie pozdrowień i noworocznych życzeń jedziemy dalej.
Nagle dojeżdżamy do rozdroża i ................. nie wiemy w która stronę dalej się kierować.
Gryfusiowi ścigacze poszli w dal a nam koncepcji brak.
Nie tylko nam. Właśnie z jednej ze stron podjeżdża uczestniczka naszej wycieczki która jechała przed nami ale której peleton też zniknął z zasięgu wzroku. Pani już zrobiła rekonesans i zasięgnęła jezyka i wytyczyła nam dalszą marszrutę.
Po przejechaniu kilkuset metrów ujrzałem niezwykłe miejsce. Na terenie przydrożnej posesji ktoś w sposób niezwykle bajkowy gospodarował teren wokół stawu.
Skoro peleton zniknął , więc spieszyć się nie ma po co , to sobie chociaż strzelę kilka fotek.
Łęgi - niezwykłe miejsce © siwobrody
Łęgi - ciekawe miejsce © siwobrody
Domek Baby Jagi w Łęgach © siwobrody
Sesja skończona czas w drogę .
Doganiam trójkę moich współtowarzyszy i po kilkuset metrach widzę ..........................................................cały peleton czekający na nas.
No miło a już myślałem że nas zostawili .
Podjeżdżam bliżej i słyszę jak Ania peroruje. "A bo z Siwobrodym to żadna jazda :zamiast jechać to ciągle opóźnia peleton , ciągle robi sobie przerwy na zdjęcia ,i właściwie to kto go na tą wycieczkę zaprosił ?"
Ożeż ty " wrrrrrrrrrrrrrrredoto " , to ja zawsze tak ładnie o Tobie w relacjach piszę i Ci takie ładne zdjęcia robię a Ty tak mnie tak obgadujesz !!!!!!!!
Ty , ty , ty aż mi słów brakuje ..... Ale zaraz , po co pisać wystarczy że , no tak , już wiem jak określić moją "milusińską koleżankę".
Przecież mogę pokazać kim tak naprawdę jest ta "miła" i uroczo złośliwa koleżanka.
Proszę się uważnie przyjrzeć poniższemu zdjęciu.
Baba Jaga z Łęgów © siwobrody
I co , niepodobna? Wypisz wymaluj Ania . Co prawda Ania woli "kolarkę " od miotły ale jak na niej przyciśnie na asfalcie to nawet sam diabeł nie dogoni. No może trochę rysy twarzy inne ale reszta wypisz wymaluj Ania.
No to teraz jak sobie odreagowałem te niecne pomówienia wobec mojej skromnej osoby to mogę wrócić do relacji ( w przeciwieństwie do wspólnych wycieczek " Babą Jagą" , bo do powrotu do nich chyba nie ma szans).
Po chwili ruszamy dalej i dojeżdżamy do pięknej ścieżki rowerowej Dobra - Buk która wije się wśród łąk i pastwisk.
Na pięknej drodze rowerowej z Łęgów do Dobrej © siwobrody
Uczestnicy noworocznej wycieczki na trasie Łęgi Dobra 1 © siwobrody
Uczestnicy noworocznej wycieczki na trasie Łęgi Dobra 2 © siwobrody
Uczestnicy noworocznej wycieczki na trasie Łęgi Dobra 3 © siwobrody
I tak w dobrych humorach doturlaliśmy się do Dobrej gdzie oficjalnie zakończyła się wycieczka zorganizowana przez Szczeciński Klub Rowerowy Gryfus.
Część rowerzystów udała się wspólnie w kierunku domów a część indywidualnie .
Ja należałem do tej drugiej grupy. Po pierwsze nie chciałem już spowalniać peletonu a tak naprawdę to dla tego że postanowiłem , wzorem ubiegłorocznej wycieczki , przejechać przez Grzepnicę aby rzucić okiem i obiektywem na pięknie ozdobiony dom.
Dodatkowym impulsem do odwiedzenia tego miejsca był wpis na blogu ( pod ubiegłoroczną relacją ) właścicielki domu , która podziękowała za docenienie pracy całej rodziny i zorganizowanie wycieczki której jednym z celów było podziwianie ich dzieła.
Pani zaznaczyła że w tym roku będzie też pięknie albo nawet i piękniej .
No to do Grzepnicy.
Grzepnica - świąteczne dekoracje za dnia © siwobrody
Grzepnica - świąteczne dekoracje za dnia efektów nie widać - jeszcze za jasno © siwobrody
Grzepnica - świąteczne dekoracje za dnia - księżyc już widać ale słoneczko jeszcze nie zaszło © siwobrody
Grzepnica - świąteczne dekoracje - co prawda jeszcze dzień ale wszystkie lampki już się świecą © siwobrody
Grzepnica - świąteczne dekoracje za dnia są też niezwykle urokliwe © siwobrody
Grzepnica - świąteczne dekoracje za dnia ale lampki się świecą i czekają na zmrok © siwobrody
Grzepnica - świąteczne dekoracje za dnia - Mikołaj gotowy na przyjście zmroku © siwobrody
Grzepnica - słoneczko dopiero ma zamiar zajść i umożliwiać oglądanie świątecznych dekoracji © siwobrody
Niestety do zmroku jeszcze daleko i czekać tak samemu na tym chłodzie mi się nie chce więc czas wsiąść na rower i grzeczniutko , spokojnie przez Sławoszewo , Bartoszewo wrócić do domku.
W tym miejscu chciałbym podziękować Gryfusowi i wszystkim uczestnikom wycieczki za wspólną przejażdżkę a wszystkim rowerzystkom i rowerzystom wszystkiego najlepszego w Nowym Roku .
Zaraz , zaraz ale to nie jest pożegnanie z Tobą drogi czytelniku.
To nie tak :łatwo , miło i przyjemnie .
Jak już dotarłeś do tego miejsca to siedź grzecznie i czytaj dalej.
Owszem wróciłem do domu i tak jakby zakończyłem wycieczkę ale cały czas czułem niedosyt.
Zrobiłem herbatę i czułem niedosyt. Zjadłem obiad i czułem niedosyt . Wyjrzałem przez okno i czułem niedosyt .
W końcu miałem już dość tego niedosytu i ......................... stwierdziłem że to była tylko przerwa w wycieczce i jadę dalej .
Za oknami już ciemno więc jadę na nocną sesję zdjęciową do Grzepnicy.
Ciemno wszędzie , głucho wszędzie , co to będzie , co to będzie. No z tym głucho to przesadziłem bo co jakiś czas z oddali dochodziły odgłosy tych co to Sylwestra przespali i dopiero zaczęli puszczać fajerwerki. A co do ciemności to przyznam szczerze ze co jakiś czas ciemności rozświetlali kierowcy przejeżdżających samochodów i co bardzo miłe prawie każdy na widok świateł mojego roweru zmieniał światła swojego auta z drogowych na mijania.
Wreszcie dojeżdżam do Sławoszowa i robię krótką przerwę aby uwiecznić gustownie podświetlony dom.
Nadeszła noc i dekoracje w pełnej krasie © siwobrody
To nie jest cel wyjazdu ale bardzo mi się to oświetlenie spodobało a i nie chciałbym być podejrzany o faworyzowanie tylko jednej posesji.
Tak w ogóle to wiele obiektów miało dekoracje ale albo nie wywarły one na mnie wrażenia , albo nie było jak ustawić się do dobrego ujęcia albo ... za dobrze mi się jechało i nie chciało mi się złazić z roweru.
W końcu docieram do celu.
Widok z daleka od strony Sławoszewa.
Nadeszła noc i dekoracje w pełnej krasie - teraz widać efekty oświetlenia © siwobrody
I zdjęcia z bliska.
Nadeszła noc i dekoracje w pełnej krasie - widok jak z bajki © siwobrody
Zdjęcie nie oddaje rzeczywistego piękna © siwobrody
To nie centrum miasta © siwobrody
Tego nie ma w gazetach © siwobrody
I gdy tak sobie fotografowałem nagle podbiegł do mnie "ochroniarz" o postawie boksera i zaczął na mnie szczekać.
No może nie do końca jest wyraźny na zdjęciu bo strasznie się rzucał w trakcie robienia fotki.
Teren pod kontrolą - sympatyczny bokserek pilnuje włości © siwobrody
Po wyjaśnieniu że mam akredytację i zgodę właścicieli na robienie zdjęć poszedł dalej patrolować teren coś tam jeszcze szczekając na odchodnym o piep..onych paparacci .
No to jeszcze kilka ujęć
Grzepnica - tu warto zajechać © siwobrody
W przyszłym roku też tu będę © siwobrody
Mój rower jako część dekoracji - widoczny w świetle lampy błyskowej © siwobrody
I wystarczy.
Teraz powrót do domku.
Wzrok już się przyzwyczaił więc wcale nie wydaje się tak ciemno. Gdzieś tam na horyzoncie pojawiają się jeszcze fajerwerki i po niedługim czasie ląduje w domku z poczuciem zaspokojonego niedosytu.
No to pierwsza wycieczka w tym roku zaliczona.
A teraz dla wszystkich czytelników blogów na BS-ie a w szczególności dla tych którzy dotarli do tego miejsca :
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W TYM NOWYM 2015 ROKU.
Kategoria Z GRYFUSEM, śWIĄTECZNIE, mieszanka piorunujaca