siwobrody prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:313.33 km (w terenie 12.00 km; 3.83%)
Czas w ruchu:17:26
Średnia prędkość:16.91 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:31.33 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Szczecińska masa marcowa.

Piątek, 30 marca 2012 | dodano: 30.03.2012

Tradycyjnie w ostatni piątek miesiąca spotkanie rowerzystów na Placu Lotników.
Mimo nieprzyjemnej pogody ( silny i zimny wiatr) na placu pojawiło się ok. 100 osób.Osobiście przyjechałem z kolegą który o raz pierwszy uczestniczył w tym wydarzeniu.
A oto najmłodsza uczestniczka dzisiejszego przejazdu.

Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 01 © siwobrody

Oraz kilka zdjęć osób które przyjechały na dzisiejsza masę.
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 02 © siwobrody

Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 03 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 04 © siwobrody

Tradycyjnie przed przejazdem kilka słów o trasie i spraw organizacyjnych.
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 06 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 07 © siwobrody

I nasz nieoficjalny patron daje hasło do " wymarszu".
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 08 © siwobrody

Wyruszamy.
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 09 © siwobrody

Oj miejscami wiało zimnem i ręce zaczynały porządnie marznąć( nie tylko ręce).
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 10 © siwobrody

Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 11 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 12 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 13 © siwobrody

Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 14 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 15 © siwobrody

Niektóre osoby jechały z zakupami , prosto ze sklepu.
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 17 © siwobrody

Jedziemy dalej.
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 18 © siwobrody

Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 19 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 20 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 21 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 22 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 23 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 24 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 25 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 26 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 27 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 28 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 29 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 30 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 31 © siwobrody

Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 32 © siwobrody
Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 33 © siwobrody

Szczecińska masa marcowa 30.03 2012 35 © siwobrody

Po powrocie na plac jeszcze chwile trwały rozmowy i wszyscy skierowali się do domów.
Było zbyt wietrznie i zimno żeby dłużej pogadać.
Po powrocie do domu okazało się że mój licznik całkowicie się skasował wiec dane są orientacyjne.


Kategoria Z Rowerowym Szczecinem

Czterej muzykanci z Bremy czyli VeloBerlin.

Sobota, 24 marca 2012 | dodano: 25.03.2012

W bajce było tak :Zwierzęta poszukiwały nowego domu; po długiej podróży dotarły do samotnej chaty. Ustawiły się jedno na drugim pod jej oknem, w ten sposób odkryły, że w środku ucztowali zbójnicy. Osioł zaczął wyć(ryczeć), pies szczekać, kot miauczeć a kogut piać. Następnie wszyscy czworo wpadli do izby. Wystraszeni rozbójnicy uciekli, a zwierzęta zamieszkały w ich chacie.

A w rzeczywistości to na Rowerowym Szczecinie pojawiła się informacja o następnych targach rowerowych w Berlinie - Velo Berlin. Wiele nie myśląc podsunąłem temat koledze Trendixowi i poprosiłem zaprzyjaźnionego "Berlińczyka" - " benasek " z BS - o przewodnictwo po Berlinie i wspólne zwiedzenie wystawy.
Wszystko zostało dogadane i ze Szczecina wyruszyliśmy w trojkę : ja , Wojtek vel "Trendix" i jego syn "Młody", a na miejscy czekał na nas jako przewodnik , czwarty uczestnik wycieczki czyli Krzysztof vel"benasek".
Jechaliśmy do Niemiec samochodem ale z rowerami i nie do samego Berlina a do miejsca zamieszkania Krzysztofa czyli Oranienburga. "Oranienburg (pol. hist. Boczów[1]) – miasto w Niemczech w kraju związkowym Brandenburgia, siedziba powiatu Oberhavel. Leży ok. 35 km na północ od centrum Berlina, dziś część berlińskiej aglomeracji. Wg danych z 31 grudnia 2008 r. miasto zamieszkiwało 41 577 osób[2]."
Początek wycieczki wyglądał tak. Godzina 8,00 Pilchowo :

Velo Berlin 24.03 2012. - przygotowanie do wyjazdu © siwobrody

I wyjazd 8,10
Velo Berlin 24.03.2012 - wyjazd © siwobrody

Poranek był mglisty i droga wyglądała tak:
Velo Berlin 24.03.2012 - droga do Berlina - magła © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - droga do Berlina - ciągle magła © siwobrody

Wreszcie mgła ustąpiła i wyjrzało słoneczko:
Velo Berlin 24.03.2012 - droga do Berlina - wreszcie bez mgły © siwobrody

Widok zabytkowego wozu straży pożarnej w jednej z mijanych miejscowości
Velo Berlin 24.03.2012 - droga do Berlina - widok z za szyby samochodu © siwobrody
.
Mimo objazdów dotarliśmy na miejsce.
W domu gospodarza i naszego przewodnika Krzysztofa :
Velo Berlin 24.03.2012 - droga do Berlina - Nasz gospodarz "benasek" © siwobrody

Tak właściwie to już sam pobyt u Krzyska wystarczyłby na opowieść a właściwie na bajkę. Skoro bajka jest w tytule to poszczególne rozdziały mojej relacji podzielę na bajki .( dla osób nie lubiących czytać proponuje sobie odpuścić dalsze czytanie , bo zasną z nudów - będzie długo)
Bajka pierwsza o naszym gospodarzu i przewodniku.
Krzysiek jest niezwykłym człowiekiem ma wiele do opowiadania i pokazania .
Lubi podróżować .
Oto jego przegląd miejsc gdzie był i gdzie zamierza pojechać.
fragment biblioteki kolegi w której sa książki z miejsc gdzie był i gdzie planuje pojechać. © siwobrody

To nie wszystkie zainteresowania Krzyśka .
Następne to zbieranie ....kapsli od piwa.
Ale ma jedna zasadę zbiera tylko kapsle od piw które próbował .
Stąd pod ręką zawsze ma kilka "powodów " do zwiększania kolekcji.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 1 © siwobrody

Chcąc nie chcąc zostaliśmy zaproszeni do degustacji , mającej na celu pozyskanie nowych kapsli do kolekcji. I się zaczęło . Jasne , ciemne ,porter, pszeniczne, duńskie , australijskie , portugalskie ? Co macie ochotę spróbować? Jako że jazda po małym piwie w Niemczech nie jest wykroczeniem to zdegustowaliśmy w czwórkę cztery piwa , czyli średnio po jednym na głowę. Dwa jasne i dwa ciemne.
I teraz dopiero byliśmy godni do poznania skromnej próbki kolekcji Krzyska.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 2 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 3 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 4 © siwobrody

Klaserów było dużo a stron w klaserach też i jeszcze te tablice , no to było by co oglądać do wieczora.
I rozmowy o piwie o rowerach , wycieczkach i kapslach i ...piwie i o tym że właściwie to moglibyśmy zostać na dwa dni - nie możecie? - to chociaż do jutra - też nie ?- to chociaż po powrocie zostaniecie na noc i z rana sniadanko i dopiero pojedziecie?
Powiem szczerze taką "Polską gościnność" to nawet w Polsce trudno spotkać.
To nie wszystko , oprócz gospodarza była jeszcze gospodyni. I co chwila " to może herbatkę , a może kawę , a może coś na ciepło? Aż "strach się bać" ci ludzie zagoszczą na śmierć. I jeszcze to ....piwo we wszystkich gatunkach i smakach.
I żeby ktoś nie myslał że to bajka o piwie a nie o rowerach.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 5 © siwobrody

Rowerzystka - miałaś słuszne obawy co do Krzyśka - odwiedziny w jego domu to zagrożenie dla ciała i ducha.
Mimo tak ponętnych propozycji ze strony gospodarzy uparliśmy się jednak na wyjazd do Berlina.
Jedziemy .
Jest nas czworo jak tych muzykantów. Krzysiek opowiedział nam jak to Niemcy byli zdumieni że nie zna tej bajki która należy do kanonów bajek w Niemczech i że po drodze jeszcze wrócimy do tematu tej bajki. Ja zacząłem kombinować który z nas będzie reprezentował poszczególne zwierzęta. Dużo nie myśląc ustaliłem że będzie tak jak w bajce : pierwszy był osiołek drugi pies trzeci kot a czwarty kogut.
Wyruszyliśmy w następującej kolejności : pierwszy Krzysiek za nim ja dalej Wojtek i na końcu Młody. I właściwie to nawet pasowało: Krzysiek był największy ja jak ten brodacz monachijski , Wojtek średniej postury i Młody "najcieniej piejący". I tak jak w bajce wyruszyliśmy razem w poszukiwaniu wrażeń. Co prawda to muzykanci swoimi głosami przegonili rozbójników zdobyli bogactwo i żyli długo i szczęśliwie a my bez rozgłosu straciliśmy trochę kasy ale też byliśmy zadowoleni z wycieczki i zdobytych wrażeń.
Ledwie zaczęliśmy podróż i już był przystanek.
Nasz przewodnik wypatrzył na moście nad jednym z wielu kanałów w okolicy potężną barkę turystyczną .
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 6 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 7 © siwobrody

Jako żeglarz szuwarowo- bagienny widziałem takie turystyczne barki choćby w Szczecinie czy w Wolinie ale nie takich rozmiarów.
Wszyscy rzucili się do fotografowania :
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 8 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 9 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 10 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 11 © siwobrody

Krzysiek oczywiście stwierdził że nie ma co się zbytnio interesować tym wydarzeniem przecież jeszcze tak naprawdę nie zaczęliśmy wycieczki.
Skoro tak to jedziemy do Berlina.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 13 © siwobrody

To jedziemy.
Obiecywał nam spokojne tempo turystyczne , i co kilkaset metrów czekał z niecierpliwością aż go dogonimy.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 14 © siwobrody

No to goniliśmy.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 14 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 15 © siwobrody

Poznajemy różne wersje dróg dla rowerów.
Asfaltowe , z polbruku, z płytek chodnikowych , szutrowe , i ziemne ale wszystkie równe i bezpieczne.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 15 © siwobrody

Dojeżdżamy do ....Chin .
Restauracja dla wybranych . Stoliki należy zamawiać z wyprzedzeniem.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 16 © siwobrody

Ciekawe dla czego zwieńczenie dachu kojarzy mi się z .... pieczątką?
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 17 © siwobrody

Pogoda piękna , słoneczko grzeje , aż żałuję że nie ubrałem krótkich spodenek.
I teraz atrakcja nawiązująca do tytułu wpisu .
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 18 © siwobrody

Czterech ciekawskich świata :
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 19 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 20 © siwobrody

Oraz inne bajki:
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 22 © siwobrody

Powiem prawdę , bajką nie jest ten budynek a nasz przewodnik :
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 23 © siwobrody

Czas kończyć oglądanie , musimy dotrzeć do Berlina.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 24 © siwobrody

Robi się ciepło , wycieczka nabiera tempa, tylko pytanie : kiedy w końcu dotrzemy do Berlina?
Czas na zakończenie pierwszej bajki .
Zaczynamy drugą .
Muzykanci w Berlinie.
Bajka druga - jazda po Berlinie.
Wreszcie dotarliśmy na rogatki Berlina.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 25 © siwobrody

Tu przebiegała granica NRD i Berlina Zachodniego
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 26 © siwobrody

Testujemy drogi dla rowerów.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 27 © siwobrody

Najwymyślniejsze rowery nie są w stanie tak zachwycić tak jak rozwiązania komunikacyjne i drogi dla rowerów.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 28 © siwobrody

Ale o tym później teraz Krzysiek nas zwodzi do następnej atrakcji :
Lotnisko Tegel które ma być zamknięte i zlikwidowane ale póki co można oglądać z bliska startujące i lądujące samoloty .
"Port lotniczy Berlin-Tegel im. Otto Lilienthala (niem. Flughafen Berlin-Tegel "Otto Lilienthal") – jeden z trzech międzynarodowych portów lotniczych Berlina, położony w dawnym Berlinie Zachodnim w dzielnicy Tegel przy autostradzie A 111, oddalony jest od centrum miasta o ok. 8 km w kierunku północno-zachodnim.

Powstał po II wojnie światowej w czasie blokady Berlina Zachodniego przez ZSRR. Rozbudowany i zmodernizowany w latach 70. XX wieku według projektu biura gmp jest obecnie największym portem lotniczym stolicy Niemiec.

W związku z budową na obszarze obecnego portu lotniczego Berlin-Schönefeld, nowego Międzynarodowego Portu Lotniczego Berlin-Brandenburgia (Flughafen Berlin-Brandenburg International), planowane jest zamknięcie lotniska w roku 2012. Pomimo tego port lotniczy Berlin-Tegel jest nadal rozbudowywany, a jego najnowszy Terminal C (przepustowość 2,5 mln pasażerów rocznie) został oddany do użytku 22 maja 2007."

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 29 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 30 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 31 © siwobrody

Ciekawskich fotoreporterów było wielu , nie tylko my.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 32 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 33 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 33 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 34 © siwobrody

No dobrze, miało być o targach. Właśnie próbujemy rozpoznać na mapie jak tam dotrzeć. ( Pisałem wyraźnie , kto nie lubi czytać długich powieści niech sobie odpuści czytanie moich wpisów.)
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 35 © siwobrody

Czytający tego bloga niech nie będą tak nerwowi i niecierpliwi jak ta kobra.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 36 © siwobrody

Przecież jedziemy grzecznie za przewodnikiem.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 37 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 38 © siwobrody

Jazda po Berlinie to prawie bajka.
Pierwsze bajkowe wrażenia z jazdy to niesamowita ilość rowerzystek i rowerzystów. Totalnie zróżnicowanych wiekiem , kolorem skóry, strojami ( największe wrażenie zrobiła na mnie pani w eleganckim kostiumie i w ..... wysokich szpilkach) i oczywiście rowerami którymi jeździli.
Drugie wrażenie to drogi . Różne , różniste ale zawsze całe bez dziur i niespodzianek. No może nie tak do końca. Wojtek i ja zaliczyliśmy niespodziankę i o mało co się nie wywaliliśmy. W kilku miejscach ścieżka rowerowa od chodnika była oddzielona niewielkim kilku centymetrowym krawężnikiem . Chcąc zjechać na chodnik czy to wyprzedzając innych rowerzystów czy też mając w planie dojechać do sklepu czy do ławki można się niemile zaskoczyć i wylądować na betonie. Ale za to na całej trasie spotkaliśmy raptem z 4-5 samochodów parkujących na drodze dla rowerów. To nie wszystko. Jeździ się bez kłopotów i po chodnikach i po ścieżkach i po ulicy. Nikt nie krzyczy , nie wygania i nie trąbi. No chyba że się trafi na policjanta . I my trafiliśmy. Jechaliśmy po chodniku bo co chwile zmieniające się miejsca do jeżdżenia rowerem ( kawałek ulicą , dalej już obok chodnika ścieżką , za chwilę wyznaczonym pasem na ulicy) spowodowały że się zagapiliśmy i zamiast ulicą ( w remoncie ) wjechaliśmy na chodnik.
Już policjant sięgał za pazuchę , już liczyliśmy ile euro mamy w kieszeniach na mandat , gdy : policjant poprawił coś pod bluzą i pokazał nam ręką ... którędy mamy jechać dalej.
Lekko zestresowani ruszyliśmy ulicami.
Tym razem samochód zaparkowany na naszym pasie ( w trakcie wyładunku dostawy do sklepu) . Nie ma innego wyjścia trzeba wjechać na środkowy pas.
Krzysiek sygnalizuje ręką zmianę pasa ogląda się za siebie ( my robimy to samo) i zwalnia bo pasem leci kawalkada samochodów . Zwalniamy a samochody ....... też zwalniają i czekają aż przejedziemy . Zrobiliśmy mały zator ale cóż , tego się nie spodziewaliśmy. kawałek dalej podobna sytuacja , tym razem nadjeżdżał autobus linii miejskiej. No nie z nami takie numery , my już wiemy co kierowcy autobusów potrafią. I znowu . My zwalniamy a autobus ...... czeka grzecznie aż przejedziemy. No dobra ale teraz jedziemy ulicą z szynami i na widok tramwaju żaden z nas nie pcha się na tory . Motorniczy miał niezły ubaw patrząc na nasze głupie miny gdy się zatrzymał żeby nas przepuścić. Ale w końcu choć w jednym przypadku było podobnie jak u Nas. Taryfiarze podtrzymali "dobre" opinie o sobie bez względu na kraj pochodzenia.
No fajnie ale przecież mieliśmy jechać na targi.Krzysiek co prawda mówi że tam jedziemy ale jeszcze po drodze musi nam coś pokazać. Młody nie wytrzymuje i mówi mi ze na targi to my dzisiaj już nie dojedziemy więc robimy z nim zakład o to czy dojedziemy. Ja stawiam ze dojedziemy bo w końcu jest dopiero godzina 13,00 i do ich zamknięcia jeszcze trochę czasu mamy.
Mijamy Paryż.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 39 © siwobrody

W oddali widać wieżę telewizyjną symbol NRD-owskiego Berlina.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 40 © siwobrody

Gonimy za naszym przewodnikiem.
Tak swoją drogą to Krzysiek "benasek "jest bardzo podobny do Krzyska "Montera" .
Też uwielbia "skróty" dookoła. Będę musiał ich umówić kiedyś na wspólną wycieczkę. Tylko wtedy z takimi "specjalistami od skrótów" ja się nie odważę pojechać.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 41 © siwobrody
.
Zakład wygrałem . Dojechaliśmy . Jeszcze tylko zapięcie naszych rowerów wszystkim co było pod ręką ( wolimy jednak wracać rowerami) i na targi.
Velo Berlin 24.03.2012 -w drodze na targi - 42 © siwobrody

Targi to następna bajka.
Co prawda to część tej bajki już poznaliśmy na wcześniejszych targach ( wiele eksponatów się powtarzało ) ale dla miłośników "poziomek " i rowerów elektrycznych to naprawdę była bajka.
Koncepcja tych targów była zupełnie inna od poprzednich na których byliśmy miesiąc wcześniej. Po pierwsze prawie wszystko można było kupić. Po drugie prawie na wszystkim można było jeździć. Po trzecie było bardzo dużo prelekcji i konferencji które ( tak się domyślam bo nie znam niemieckiego) dotyczyło bezpieczeństwa ruchu i rozwiązań komunikacyjnych. To by było coś dla działaczy RS. Ale i tak było na czym oko zawiesić.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 2 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 3 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 4 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 5 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 6 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 8 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 9 © siwobrody

I wszechobecne rowery elektryczne.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 10 © siwobrody

Zwykłe rowery były ewenementem.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 11 © siwobrody

łatwiej już było spotkać dziwne i nietypowe pomysły.Rolkorower?.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 13 © siwobrody

Podręczny składak.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 16 © siwobrody

To też ma być rower.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 17 © siwobrody

Ja naprawdę staram się streszczać i większość zdjęć i opisów opuszczam.
Mniej więcej jestem już w połowie relacji z wycieczki.
A teraz nietypowe rozwiązanie "holu" dla rowerka dziecięcego.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 21 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 22 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 23 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 24 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 25 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 26 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 27 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 28 © siwobrody

No może dość skomplikowane ale ...... inne od tych które widziałem.
To może jakiś kask ?
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 29 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 30 © siwobrody

Albo zapięcie do roweru?
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 32 © siwobrody

O , w to mi graj. No nareszcie coś co lubię.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 34 © siwobrody

I co ? Same elektryczne wynalazki . Już mam dosyć tej wystawy.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 35 © siwobrody

No ten rowerek choć elektryczny to wygląda prawie jak "normalny".
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 36 © siwobrody

A to stoisko z daleka wyglądało jak stoisko jubilera .
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 37 © siwobrody

Super , hiper ergonomiczne pedały.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 38 © siwobrody

Powoli mam już dość tych nowości , tej elektryki i tych nowatorskich rozwiązań.
I nagle raj dla mych oczu. Stoisko z zabytkami.
No to nareszcie będzie normalnie.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 45 © siwobrody

Nor,nor,normalnie?
Egzemplarz z lat 50-tych i zamiast łańcucha wał kardana!!!!!!
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 46 © siwobrody

Uff to tylko wypadek przy pracy , znowu normalnie i tradycyjnie.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 47 © siwobrody

Oj nie , tego już za wiele . I to ma być zabytkowy rower?
A już myślałem że będzie normalnie.
Zamiast kręcić pedałami to się je tylko naciska a specjalny dziwny napęd i łańcuchy i dźwignie po obu stronach roweru napędzają koło .
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 48 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 49 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 50 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 51 © siwobrody

Nawet siodełka nowatorskie.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 52 © siwobrody

Ale oświetlenie profesjonalne choć nie diodowe.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 53 © siwobrody

I znowu ta elektryczność i elektronika.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 55 © siwobrody

I wtem pełne zaskoczenie i coś dla ducha.
Piękna wystawa artystyczna choć nadal w rowerowym klimacie.
Tunia specjalnie dla Ciebie , może kiedyś i Ty spróbujesz coś takiego zrobić.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 57 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 58 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 59 © siwobrody

A oto rower zbudowany z części samochodowych.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 60 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 62 © siwobrody

Co by nie mówić twórcy wystawy potrafią zaskoczyć.
Tym razem coś , jak dla mnie futurystycznego.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 63 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 64 © siwobrody

Ale wracamy do doznań artystycznych.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 65 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 66 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - targi 67 © siwobrody

Wracamy między "rowery".
O co tu chodzi nie wiem.
Może to rower dla terrorystów i to coś to jakiś ładunek wybuchowy?
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 68 © siwobrody

"Zepsutych" rowerów też coraz więcej.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 69 © siwobrody

Same ramy też dość interesujące.
Velo Berlin 24.03.2012 - targi 71 © siwobrody

Ufffffff, w końcu wychodzimy z wystawy.
Zanim się poznajdowaliśmy ( dość szybko w trakcie wystawy się pogubiliśmy) i zakończyliśmy było już po 17,00 .
To co , teraz tylko sprawdzić czy rowery są na miejscu , pozwiedzać trochę jeszcze i powrót do domu.
Jeszcze tylko rzut oka na eksponaty zaparkowane przed halą wystawową.
Velo Berlin 24.03.2012 - powrót z targów 1 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - powrót z targów 2 © siwobrody

No to zaczynamy powrót do domu połączony ze zwiedzaniem .
Widok uczestników wycieczki na tle targów.
Velo Berlin 24.03.2012 - powrót z targów 3 © siwobrody

Wracamy oczywiście skrótami . Po drodze mijamy Berlińskie ZOO .
Velo Berlin 24.03.2012 - powrót z targów 4 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - powrót z targów 5 © siwobrody

I żeby nie było że zmyślam i że nie dojechałem tam rowerem mam zdjęcie .
Velo Berlin 24.03.2012 - powrót z targów 6 © siwobrody

Tu już byliśmy ale pieszo . Teraz jesteśmy rowerami i za chwile pojedziemy do Turka na kebab.No mamy pecha kebab się skończył ale paręnaście metrów dalej była kuchnia azjatycka więc spróbowaliśmy niemiecko-azjatyckich "pasztecików" czyli po naszemu sajgonek.
Powoli robi się coraz ciemniej i chłodniej.
Czas wracać do naszego gospodarza i zapakować się w samochód i ruszyć do domu.
Wojtek ma nadzieję że po chwilowym zwiedzaniu Berlina nocą wsiądziemy do podmiejskiej kolejki i wrócimy do Oranienburga.
No i niech tak myśli.
Ruszamy "w miasto".
Velo Berlin 24.03.2012 - powrót z targów 8 © siwobrody

Zdjęcia może nie najlepsze ale tu chodzi o dokument.
Velo Berlin 24.03.2012 - powrót z targów 9 © siwobrody

Oto nasz pierwszy cel.
Velo Berlin 24.03.2012 - powrót z targów 10 © siwobrody

Cel osiągnięty.
Velo Berlin 24.03.2012 - powrót z targów 11 © siwobrody

Velo Berlin 24.03.2012 - powrót z targów 12 © siwobrody

No to po kilku chwilach zwiedzania okolicy ruszamy z powrotem do domu.
Jest coraz później , coraz ciemniej i coraz zimniej.
Krzysiek kombinuje "skróty" i coraz częściej zarządza przerwy na sprawdzenie mapy.
Wojtek ma dosyć ( i tak już pobił swój życiowy rekord przejazdu) , ja chcę siku a wokół tylko bloki i żadnego ustronnego miejsca ani toalety , Młody marznie bo zapomniał kurtki, a Krzysiek nie słyszy naszego narzekania bo sobie włożył słuchawki do uszu.
Powoli opuszczamy Berlin. Krzysiek krąży tak żeby omijać stacje kolejek podmiejskich na które poluje Wojtek. Mi to jest obojętne ja szukam toalety , parku albo jakiegoś lasku a Młody marznie.
Jest już coraz ciemniej i zimniej a jechać będziemy nieoświetlonymi ścieżkami i ulicami.
Krzysiek zapomniał lampki przedniej i choć jest dość dobrze widoczny z tyłu , to nie za bardzo widzi drogę przed sobą. Pożyczam mu swój reflektor a sam próbuję jechać jego śladem za jego światłami.
Z tyłu słyszę Wojtka który coś mówi o postaci z tytułowej bajki. Cały czas coś mówi o ośle.
Zwalniam i zrównując się z Nim podsłuchuję co mówi.
"Osioł , ale ze mnie osioł, zrobili ze mnie osła".
Grzecznie się pytam o co chodzi.
A Wojtek: "Bo zrobiliście ze mnie osła".
"Dałem się nabrać jak stary osioł."
"Mieliśmy wracać kolejką."
"Powiedzieliście że nie warto , bo to raptem kilka kilometrów. A ja mam licznik i już dwadzieścia pięć kilometrów temu mówiliście że do domu Krzyska jest .....10 kilometrów. A teraz mi mówicie że już blisko bo zostało raptem 15 km."
I w tym momencie zadzwonił telefon Krzyśka.
Kombinował i prężył się jak kot. Dwie godziny temu zapowiadał swojej Pani że już wracamy i za "godzinę " będziemy na miejscu. A jego pani ze stoickim spokojem się spytała : "to ile razy mam podgrzewać kolację i na która w końcu dojedziecie?"
No i ja poczułem się jak osioł.
Zawiodłem kolegę wmawiając Mu ze już prawie jesteśmy na miejscu choć jeszcze kawał drogi przed nami.
Zmusiłem Krzyśka do podania nierealnego terminu dojazdu do domu i spowodowanie problemów kulinarnych.
Ale i tak warto było .
Mimo zmiany personifikacji , teraz Wojtek był "osłem" Krzysiek "kotem" ( w końcu hodował w domu koty) , ja jako hodowca psa byłem "psem" , a Młody nie miał wyjścia i pozostał "kogutem".
Nie miało już znaczenia że było jeszcze ciemniej i zimniej temperatura spadła poniżej 5 stopni .
Ważne że jechaliśmy do celu.
Nie straszne nam zimno i ciemność, nie straszne nam przebyte kilometry, nie straszne że rower Krzyśka rzęził a rower Wojtka szumiał i wydawał dziwne dźwięki , ważne że dojechaliśmy.
Wojtek pobił swój życiowy rekord przejazdu , Młody też , i ja też mogę to powiedzieć ( bo rekordy z zamierzchłych czasów się nie liczą.)
Jesteśmy w domu.
W domu Krzyśka.
Powoli się rozgrzewamy w domu nagrzane . Jest ciepło, jest smaczna kolacja , gorące posiłki , napoje w tym kawa, oraz .....zimne piwo w przeróżnych kombinacjach.
I biedny Wojtek poszkodowany bo ..... jest kierowcą.
Jest tak miło , przyjemnie , smacznie i ciepło że aż nie chce się ruszać z miejsca.
Krzysiek widząc nasze błogie miny usilnie namawia nas na pozostanie do rana.
Rozkoszny nastrój przerywa Wojtek.
"Już czas , czekają nas jeszcze dwie godziny jazdy do Pilchowa i następna godzina do Stargardu".
No wszystko co piękne się kończy , bajki też.
Następuje długie i wesołe pożegnanie , pakujemy się i wracamy do Polski.
Jeszcze tylko małe zamieszanie z objazdem na trasie i jak tylko dojechaliśmy do autostrady poczuliśmy się prawie w domu.
Jeszcze raz serdecznie dziękujemy Gospodarzom za wszystko , szczególne podziękowania dla Krzyśka za pokazanie Berlina i jego atrakcji.
Moje podziękowania dla Wojtka za sprawne i bezpieczne dowiezienie tam i z powrotem ( jak wracaliśmy z powrotem to tylko udawałem że nie śpię).
Na koniec tylko dodam - jeszcze tam wrócimy i to nie jeden raz.
Koniec.


Kategoria Berlin

Samemu to nie to samo co w towarzystwie.

  • DST 21.06km
  • Czas 00:56
  • VAVG 22.56km/h
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 marca 2012 | dodano: 23.03.2012

Krótka przejażdżka przed jutrzejszą wycieczką do Berlina.
Pilchowo - Bartoszewo - Grzepnica - Dobra - Wołczkowo - Głębokie - Pilchowo.
Dzień jednak jeszcze krótki i wracałem już po zmierzchu.
Mimo wszystko wieczorem jest chłodno . O ile wyruszyłem w samej koszulce to w połowie drogi musiałem nałożyć lekka kurtkę przeciwwiatrową.
Kierowcy bardzo kulturalni , nikt nie wyprzedzał zbyt blisko mimo że ruch od dobrej do Głębokiego spory.
A teraz przygotowanie się na jutro i spać.


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU

Stuk,stuk,stuk

  • DST 32.89km
  • Czas 01:52
  • VAVG 17.62km/h
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 marca 2012 | dodano: 18.03.2012

Dziś ponownie wyciągnął mnie na rower Misiacz.
Tym razem już w większym gronie.
Zajechał w obstawie trzech pań. Była pani Misiaczowa następnie znajoma państwa Misiaczów ( gdyby nie moja skleroza to bym imię zapamiętał) oraz Ania "von Zan".
W piątkę ruszyliśmy w kierunku Tanowa.
Pogada mniej słoneczna niż wczoraj ale za to mój rower zaczął stukać głośniej niż wczoraj. W trakcie wczorajszej wycieczki stukanie było już denerwujące ale dzisiaj było jeszcze bardziej. Niby nie ma żadnych luzów l wszystko wygląda prawidłowo a człowiek czuje się jakby jechała na zegarku. To chyba jakaś plaga bo na innych blogach też się skarżono że rowery coś zaczynają stukać.
Jako że miało być bardzo krótko i blisko to wyszedłem z założenia że w razie kłopotów będę miał blisko do domu. Ale założenia nie zawsze się sprawdzają.
Panie stwierdziły że bez 60km na liczniku nie wracają.
To pojechaliśmy na słynną drogę 27. Po drodze dowiedziałem się że jeden z rowerków odbywa "dziewiczą" podróż. Rower co prawda pochodzi z drugiej reki ale jego właścicielka ujeżdża go po raz pierwszy. No i się zaczęło. Kapeć okazał się małym problemem ale już nakrętki którymi był przymocowany to już był problem. Jakieś nietypowe śruby zabezpieczające które wymagają specjalnego klucza. Misiacz robił więc kapcia bez zdejmowania koła. A że mimo to powietrze delikatnie schodziło więc co jakiś czas była przerwa na pompowanie. Z jednego koła w jednym rowerze schodzi powietrze , w drugim rowerze coś stuka , ciekawe co nas jeszcze czeka? Jazda przyjemna rozmowy i podziwianie pięknych widoków . A i trzeba uważać na żaby po łażą nieprzepisowo po drodze. Kilka szczęśliwie ominąłem i ostrzegłem Anię żeby na nie uważała. Odpowiedziała że uważa bo .......
...... bo ma kiepskie błotniki i jakby na jakąś wjechała to by siebie żabą ochlapała. A ja już myślałem że uważa ze względu na ochronę przyrody. Ech ta młodzież.
Po zrobieniu połowy dystansu przerwa na obserwacje kąpiącego się kruka na polu oraz podziwianie kępy przebiśniegów.
Powrót był mniej przyjemny . zaczęło lekko wiać i to w twarz , zrobiło się zimno. Musiałem ubrać kurtkę i było już dobrze. Słońce zniknęło za chmurami , z daleka było widać coraz więcej chmur i się ściemniało jakby miał już zapaść wieczór. Jeszcze tylko kilka przerw na dopompowanie koła i jesteśmy w Tanowie.
I tu okazało się że kapeć i stuki to nie wszystkie atrakcje dnia dzisiejszego.
Basi Misiaczowej pękła sprężyna w siodełku. Dało się jechać ale siodełko do wymiany. Nie do końca rozumiałem dla czego mina Basi była mniej przerażona niż Misiacza . Po chwili zrozumiałem . Cytat " Kochanie to co , kupisz mi brooksa ?, tylko jeszcze nie wiem w jakim kolorze ".
Po dojechaniu do Pilchowa jeszcze wspólna kawa ( bez Ani , ona już spieszyła się do domu) i pożegnanie.
Ja już mogłem zabrać się za prace w domu a inni jeszcze mieli do zrobienia kilka lub kilkanaście kilometrów.
Dziękuję za miłą wycieczkę ale na przyszłość poproszę o bardziej nudną bez "atrakcji".
No i oczywiście rower jutro na warsztat. Ciekawe czy Mad Bike ma wolne "moce przerobowe?.



Sobotnie testy Lidla i podkrecanie licznika przez Misiacza.

  • DST 18.50km
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 marca 2012 | dodano: 17.03.2012

Ledwo doszedłem do siebie po piątkowych atrakcjach i już wracając z porannego spacerku po lesie z pieskiem napotkałem "grubego zwierza". Pod mój dom zajechał Misiacz we własnej osobie oczywiście na rowerze- tym razem na "rosynancie".
Po małej czarnej i krótkiej rozmowie , wbiłem się w nowe ciuchy rowerowe , i dosiadłszy ktm'a ruszyłem w trasę za "przewodnikiem".
Tak przed samym wyruszeniem jeszcze coś tam majstrował kluczami przy rowerze ale myślałem że chodziło Mu o dokręcenie kierownicy. Po wycieczce wyszło na to że majstrował przy liczniku.
Zrobiliśmy małą rundkę w kierunku Dobieszczyna .
Szybki powrót do domu , jeszcze herbatka na pożegnanie i każdy w swoją stronę .
On do domu a ja na jabłonki dokonując spóźnionej przycinki drzew.
Następnie prawie prosto z drzewa na koncert do filharmonii i z powrotem do domu.
Wreszcie w domu i do komputera.
I tu szok.
Że niby takie prędkości i takie osiągnięcia prędkość jak u najlepszych.
Misiacz na drugi raz nie zapomnę założyć licznika. Nie dam sobie wmówić takich "kitów".
Ale dziękuję za miłą wycieczkę.
i czas już spać bo jutro ... następny dzień i następne wyzwania.


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU

co ma rower do Irlandii a Irlandia do lidla ?

  • DST 24.80km
  • Czas 01:17
  • VAVG 19.32km/h
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 marca 2012 | dodano: 17.03.2012

A wszystko zaczęło się od faktu że przyszła wiosna i zrobiło się ciepło.
Kiedy załatwiłem wszystkie służbowe sprawy i rozpocząłem powrót do domu zaczęły mnie nurtować następujące rozważania. Jest wcześnie , pogoda wspaniała , temperatury wręcz letnie ( 17 stopni na plusie) i do tego sterta zakupów rowerowych z promocji pewnej sieci sklepów.
To nie ma co kombinować trzeba organizować wyjazd rowerowy.
Telefon do Ani " von Zan" - ma zajęcia i szkolenia . Nie może , ale daje "cynk" na Irlandzką imprezę wieczorem w "Starej winiarni" . No dobrze to impreza już w planach ale dopiero wieczorem a teraz potrzeba chętnych do rowerowej wycieczki.
Łukasz w pracy , "Monter" sprawy rodzinne.
Więc po powrocie do domu szybki obiad i plan wyjazdu połączony z testowaniem nowych produktów zakupionych w promocji.
Wtem znienacka telefon od "Montera" : jest ekipa , jedziemy.
No to to w drogę.
Nowe ciuchy na siebie - trzeba przetestować i w drogę .
Kierunek Głębokie .
Na miejscu spotkania spotykam Montera , Yogi'ego , Emem'a i Waldka .
Jeżeli coś pokręciłem to proszę o wybaczenie ( ech ta skleroza).
Ruszamy . Najpierw Bartoszewo, Sławoszewo i nawet nie wiem kiedy byliśmy już we Wołczkowie i z powrotem na Głębokim.
To jest tak jak się jeździ z koksami.
Powoli się zmierzchało i dobre oświetlenie było wskazane.
Musze przyznać że rower Emema ma super tylne oświetlenie.
Widać go z daleka. Oświetlenie roweru Waldka jest super pod warunkiem że nie jedzie się ................. tuż za nim.Po prostu ta feeria błyskających świateł oślepia.
Po dojeździe do Głębokiego pożegnałem chłopaków , którzy pogonili do domu by się przygotować na sobotnią wyprawę , i samotnie ledwo dysząc dotarłem do domu.
Wycieczka udana .
Wyniki testów odzieży zakupionej , mniej udane.
Kurtka przeciwdeszczowa i przeciwwiatrowa zgodnie z przepowiedniami Montera bardzo szczelna, nawet odrobina wilgoci z niej nie przedostaje się na zewnątrz.
Oby była tak szczelna w drugą stronę.
Buty trekingowe podobnie.
Inne części garderoby w miarę się sprawdziły.
No to teraz szybko prysznic i zmiana stroju i nastroju .
Spotkanie w Starej Winiarni i tańce irlandzkie .
Co prawda to już ta impreza była bez roweru ale....... były rowerzystki i rowerzyści i było piwo i tańce.
I było wspaniale.
I tak zaczęła się sobota.


Kategoria Z Rowerowym Szczecinem

Dzień Mężczyzn

Sobota, 10 marca 2012 | dodano: 10.03.2012

Dzień Mężczyzn – tradycja obchodzenia tego święta na świecie została zapoczątkowana 19 listopada 1999 roku w Trynidadzie i Tobago przy wsparciu Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz całej grupy ludzi w USA, Europie, Afryce, Azji i na Karaibach. Przemawiając w imieniu UNESCO, Ingeborg Breines (dyrektorka programu Kobiety i Kultura Pokoju) powiedziała: To doskonały pomysł i dałoby jakąś równowagę płci.
W Polsce nie istnieje tradycja obchodzenia tego święta. Niektóre media próbują jednak je wprowadzić od kilku lat, proponując datę 10 marca. Data nie jest przypadkowa. W tym dniu w polskim Kościele katolickim i ewangelickim obchodzone jest wspomnienie 40 Świętych Męczenników z Sebasty (oficjalnie do 1969). Prawdopodobnie lokalnie Dzień ten świętowany był już przed 2000 rokiem w miejsce zniesionego wspomnienia męczenników.
To tyle w celu wyjaśnienia.
Kiedyś był porządek i na rok przypadało kilka świąt a teraz z nowo-modą brakuje kalendarza aby zmieścić wszystkie " święta".
Ale wracając do tematu.
Każdy powód dobry aby wsiąść na rower.
Ale nie tylko z tego powody wyjechałem z domu.
Tak naprawdę to powodem wyjazdu był ten wpis na Forum Rowerowego Szczecina:
MAD BIKE wraz ze Stowarzyszeniem ROWEROWY SZCZECIN organizuje wycieczkę z okazji Dnia Kobiet.

Zapraszamy już teraz wszystkie chętne panie, kobiety i dziewczyny, które chcą wspólnie spędzić czas w miłej, radosnej atmosferze. Będzie to dla niektórych okazja do rozpoczęcia " sezonu rowerowego " :-)
Chcielibyśmy zachęcić wszystkie panie do aktywności - do wybrania roweru jako doskonałego środka transportu i sposobu na spędzenie wolnego czasu na świeżym powietrzu.

Przewidujemy w połowie trasy czas na ciepłą herbatę i poczęstunek. Czekają też niespodzianki ufundowane przez naszych sponsorów.

Wycieczka odbędzie się 10-go marca w sobotę.

Święto Kobiet to jest święto i należy je świętować.
8 marca nie miałem możliwości wręczyć kwiatków i złożyć życzeń Szanownym Paniom więc choć się udzielę w przygotowaniu do świątecznej wycieczki.
Pogoda miała być w sobotę mało ciekawa więc może choć tu pomogę.
Dokonałem zakupu środków " perswazyjnych" i spróbowałem namówić lokalnych meteorologów do zmiany pogody na sobotę.
Na początku poszło gładko już po paru ...... załatwiłem brak wiatru i zanik opadów. Niestety w sprawie chmur i słoneczka lekko przesadziłem i odpowiedzialny za te tematy chyba nie dojdzie do siebie aż do poniedziałku ( na słońce nie ma co liczyć w niedzielę). A i ten od deszczyku coś napominał że uszczelka jest stara i nawet jak zakręci kurek to coś nieco może się sączyć.
Dość późno poszedłem spać ale rano zerwałem się na równe nogi i zacząłem obserwować pogodę.
Wyszedłem z psem na spacer i stwierdziłem że z wiatrem jest w porządku ale nadal coś kropi.
Szybko telefon do tego od deszczu z pretensjami ( do tego od słoneczka nie było sensu dzwonić) i tu konsternacja. Od rana walczył z przeciekającym zaworem i obiecywał że nawet upchnie pakuły żeby nic nie padało ale to potrwa , góra do godziny.
No to z grubsza temat załatwiony.
Więc w ramach dnia mężczyzny jadę na przeciw wycieczce z okazji dnia kobiet.
Deszczyk powoli zanika . Jestem z siebie dumny.
No ciekawe tylko ile kobiet wyruszy w drogę?
O już widzę kilka osób na rowerach . Nie to sami faceci .
Jadę dalej mijam Arkonke i jadę w kierunku parku Kasprowicza.
Nagle staję jak wmurowany . Z naprzeciwka pojawia się wielka ekipa na rowerach.
Szybko aparat w ręce i uwieczniam przejazd Naszych Wspaniałych Kobiet jadących na wycieczkę.

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 1 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 2 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 3 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 4 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 5 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 6 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 7 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 8 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 9 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 10 © siwobrody

Kiedy tak cała ekipa już mnie minęła zacząłem się zastanawiać dla czego tych trzech ratowników jedzie na końcu a żadnego z nich nie ma na początku.
Dopiero po chwili do mnie dotarło.
Przecież gdyby któryś z tych przystojniaków jechał na przodzie to ci z tyłu ............mieli by pełne ręce roboty. Kobiety zamiast patrzeć przed koła patrzyły by na nich i jak nic była by kraksa za kraksą.
No panowie , jednak z was fachowcy , wiecie jak prowadzić wycieczki dla pań.
I tak pod bacznym okiem fachowców jechaliśmy dalej.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 11 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 12 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 13 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 14 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 15 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 16 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 17 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 18 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 19 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 20 © siwobrody

Powiem szczerze że byłem zadowolony z postawy kierowców.
Na widok pań na rowerach zachowywali się bardzo uprzejmie i ani razu w czasie całej wycieczki nie było ani razu klaksonów ani dziwnych zachowań.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 20 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 21 © siwobrody

Dotarliśmy na Głebokie.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 23 © siwobrody

Przerwa na doładowanie energetyczne i przygotowanie do dalszej trasy.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 28 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 24 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 25 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 26 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 27 © siwobrody

Niby zgodnie z reklamą " Red Bul doda ci skrzydeł" ale po co aniołom dodatkowe skrzydła? Dziękujemy sponsorom i ruszamy dalej.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 29 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 30 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 31 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 32 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 34 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 35 © siwobrody

No prawie na miejscu. Te kobitki tak gonią że ledwo nadążam , jeszcze trochę a złapię zadyszkę.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 36 © siwobrody

Kurcze jakie te kobiety ponętne aż się drzewa do nich próbują przytulić.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 38 © siwobrody

Dojeżdżamy do jeziora Bartoszewo. Cel osiągnięty.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 40 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 41 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 42 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 43 © siwobrody

Tunia oczywiście fotografuje aż się kurzy.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 44 © siwobrody

Jeszcze fotka w obstawie ratowników.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 45 © siwobrody

Oraz ujęcie najmłodszej uczestniczki święta:
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 46 © siwobrody

Zdjęcie zbiorowe:
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 47 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 48 © siwobrody

Kurcze ale tych zdjęć narobiłem. No tak ale jest co uwieczniać , te uśmiechy :
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 49 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 50 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 51 © siwobrody

No czas na powrót. Ekipa z Polic została na herbatkę i samodzielnie kieruje się do domów a ekipa ze Szczecina wraca na Głębokie.Serdecznie pozdrawiam panie z Polic , one chyba zrobiły najdłuższą trasę.
I przepraszam że nie dałem wcześniej znać na "forum - samarama" o tej imprezie.
Skleroza nie boli ale ...... czasami powoduje że zapominam wszem i wobec przekazać takie wieści o wspaniałych wycieczkach.
Przy okazji przypominam że samarama organizuje naprawdę fajne imprezy i warto zaglądać na ich stronę. Opis linka
Wracamy do Szczecina:
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 52 © siwobrody

Jesteśmy w Szczecinie na polanie białej.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 53 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 55 © siwobrody

wreszcie dłuższy postój i wypoczynek.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 56 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 57 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 59 © siwobrody

Oraz posiłek regeneracyjny:
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 60 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 61 © siwobrody

I zalotne uśmiechy do ratowników.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 62 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 63 © siwobrody

I tu wyszła na jaw pewna sprawa.
Podróżując z paniami miałem jakieś dziwne uczucie że ktoś cały czas nas śledzi.
Okazało się że Rowerowy Szczecin dysponuje specjalnym oddziałem tajnych agentów.
Agent 005 i 006 cały czas w trakcie wycieczki obserwowali przejazd i z odległości nadzorowali bezpieczeństwo przejazdu oraz planowali akcje promocyjne.
Oto jeden z agentów o pseudonimie Monter.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 64 © siwobrody

Oraz drugi o pseudonimie Yogi:
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 65 © siwobrody

Zorganizowali oni banery rozgłaszające piękno kobiet na rowerach, które panie mogły podziwiać w czasie przejazdu oraz z ukrycia fotografowali ich przejazd.
Gdyby nie spostrzegawczość niektórych z pań to nawet bym nie zauważył ich ciągłej obecności w trakcie przejazdu. Panowie agenci , powiem wprost , jesteście wielcy i z fantazją. Od dziś w mojej obecności macie prawo do przydomka "Wielcy".
Ale wracamy do polany białej i tego co tam się dzieje.
Panie zawarły znajomości i wymieniają się numerami telefonów oraz innymi informacjami.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 66 © siwobrody

(Jaszek to wcale nie dotyczy ciebie) - panie umawiają się między sobą na wycieczki rowerowe , takie po 150km , bo mężowie nie chcą uwierzyć że one są do takich wypraw gotowe.
No to teraz podpadłem kilku osobom. Ale to nic , jakoś to przeżyję.
Choć tak na prawdę to jeszcze muszę wbić kilka szpilek panom ( mimo ich święta).
Misiacz a dla czego na imprezie nie było Twojej połowicy. Coś ty jej nagadał na temat pogody?
No dobra . Wystarczy już mojego pisania które zaowocuje podłożeniem bomby pod mój rower. Chociaż nie , będę dalej prowadził samobójczy monolog.
A czy wy mężczyźni wiecie jakie atrakcje ominęły wasze kobiety przez to że nie wysłaliście ich na tą wycieczkę?
Ci wspaniali , przystojni ratownicy którzy wcale nie podrywali waszych kobiet ale w miłej atmosferze uczyli je jak was ratować w skrajnych przypadkach .
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 67 © siwobrody

Nawet w czasie losowania nagród dla uczestniczek wycieczki większym zainteresowaniem cieszyli się ratownicy niż nagrody.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 68 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 70 © siwobrody

A w oddali tajni agenci 005 i 006 obserwowali imprezę i planowali wobec uczestniczek pewne akcje.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 71 © siwobrody

Słynny z Rowerowego Szczecina sierżant Monter dokonywał selekcji :
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 72 © siwobrody

Ta nadaje się na bagna , ta na pustynię , ta na skróty a ta do Berlina .
Co prawda powiedział to cicho ale i tak usłyszałem końcowy komentarz : " każda z tych Pań dojedzie dalej niż ten dziadek z siwą brodą"
I wcale nie poczułem się urażony a wręcz dumny. Bo to jest powód do dumy że wśród nas są takie wspaniałe kobiety.
O choćby takie dzielne jak ta.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 73 © siwobrody

Yogi skrzętnie dokumentował zapiski Montera.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 74 © siwobrody

W tym momencie nasi agenci postanowili wyjść z ukrycia i rozpropagować piękno kobiet na rowerach.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 75 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 76 © siwobrody

Powiem szczerze na chwilę przebiliście nawet ratowników których jak gminna wieść niesie nic nie jest w stanie przebić.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 77 © siwobrody

Teraz nastąpiła chwila skupienia i ....szkolenia.
Jak udzielić pierwszej pomocy .
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 78 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 79 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 80 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 81 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 82 © siwobrody

Ratownicy szykują się do zadań praktycznych
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 83 © siwobrody

Niektóre panie na wieść o zajęciach praktycznych z ratownikami reagują radośnie.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 85 © siwobrody

Na widok fantomów emocje opadają i zaczyna się skupienie:
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 86 © siwobrody

Rozpoczyna się szkolenie.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 87 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 88 © siwobrody

A teraz zbiorowe zdjęcia na tle reklamy zawieszonej przez Yogiego i Montera.
Panowie jesteście wielcy i wspaniali.
Popatrzcie jak wasz plakat dodał uroku naszym paniom ( a właściwie na odwrót)
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 89 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 90 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 92 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 90 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 93 © siwobrody

Jeszcze dalsze próby ratowania życia nam przez nasze panie
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 94 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 94 © siwobrody

Oraz widok "Rudzielca" trenującego reanimację :
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 96 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 97 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 98 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 99 © siwobrody

Jej obiekcje co do udzielenia ewentualnej pomocy komuś takiemu jak ja , nie wynikały z obawy dotykania starego "truchła z brodą" a jedynie obawy aby nie połamać żeber starszej osobie. I tu podpowiedź ratowników rozwiała wszelkie wątpliwości , żebra się zrosną a a bez reanimacji nie ma przyszłości.
Lepiej żyć z połamanym żebrem niż umrzeć z całymi żebrami.
Po takim szkoleniu chyba częściej będziemy zapraszać panie na wycieczki.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 100 © siwobrody

Impreza powoli dochodzi do końca.
Tajni agenci rozpływają się w otoczeniu.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 101 © siwobrody

Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 100 © siwobrody

ratownicy kończą szkolenia i zwijają sprzęt.
Szczeciński , rowerowy Dzień Kobiet - 102 © siwobrody

Impreza dobiega końca.
I teraz powinienem zakończyć wpis.
Ale nie da rady.
Tu dopiero zaczyna się najważniejsza część .
"Jana " to dzięki tobie i twojej aktywności ta impreza była taka udana.
To ty zorganizowałaś i przeprowadziłaś ta imprezę do końca.
To ty zmusiłaś sponsorów do promowania roweru wśród pań.
Więcej nie powiem bo twój mąż będzie zazdrosny.
Panów Yogi i Montera nie będę wspominał bo ich działania docenią i ocenią same panie .
O ratownikach nie wspomnę bo mężowie na następną wycieczkę nie puszczą ani żon ani córek.
Ale jedno powiem , bardzo udana impreza i na następne tego typu będę usilnie namawiał wszystkie znane mi panie.
( no chyba że będą ci sami ratownicy , to córki nie puszczę)


Kategoria śWIĄTECZNIE

Dzień Kobiet.

Czwartek, 8 marca 2012 | dodano: 08.03.2012

Wróciłem do domu bardzo późno. po 22,30 .
Ale w taki dzień nie mogłem dzierżyć aby nie złożyć paniom życzeń z okazji Ich święta.
Więc rower z garażu , tyłek na rower , kilka metrów przejechać i już mogę składać ,prawie , spóźnione życzenia.
Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet.
A tak dokładniej :abyście miały zdrowe do nas i żebyście się same sobie podobały bo nam się zawsze podobacie.


Kategoria śWIĄTECZNIE

Tylko ja i KTM.

  • DST 38.35km
  • Teren 12.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 16.80km/h
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 marca 2012 | dodano: 06.03.2012

Dziś się okazało że mam wolne popołudnie.
Ostatnio ciągle czytam ile ludzie jeżdżą więc pozazdrościłem im i postanowiłem też się wybrać na przejażdżkę.
Próbowałem znaleźć kogoś do towarzystwa ale się nie udało. W towarzystwie zawsze raźniej a i bezpieczniej.
Trudno , nie ma z kim to jadę sam.
Przetestuję KTM-a na wiosennej drodze , bez śniegu , bez lodu i bez błota.
Plan jest taki że jadę tylko po ścieżkach rowerowych , drogach asfaltowych , szybko i bez niespodzianek.
To w drogę . Najpierw Bartoszewo dalej Sławoszewo , Dobra dalej na Buk do nowej ścieżki rowerowej.
Tempo jak na mnie niezłe , fajnie się jedzie.
Dojechałem do końca asfaltowej ścieżki i ... co dalej?
Jak nie wiadomo gdzie dalej to najlepiej .... prosto przed siebie.
No i się zaczęło . Wiódł mnie jakiś szlak - wyglądał na czarny ( tego nie byłem pewny) ale na pewno ogarnęła mnie czarna rozpacz. Tempo powolne , trasa jak dla mtb wykroty , dziury , piach . Ważne że na drodze są ślady opon rowerowych , tak więc chyba dalej też da się jechać. Powolne tempo wynagrodziły mi widoki. Na podmokłych łąkach hałasowały żurawie , w pewnym miejscu spod kół wyskoczył mi zając. Wszystko fajnie tylko żebym ja wiedział gdzie jestem. W końcu droga zniknęła i straciłem trop rowerowych opon. No to jest wesoło. Ale co tam przecież w ostateczności mam telefon a w nim mapę. Wg niej w pobliżu powinna być droga. Jadę i jadę i wg telefony to już do niej dojechałem , tylko że jest tak zarośnięta że jej prawie nie widać.
Suma summarum dotarłem do drogi która doprowadziła mnie nad Świdwie.
No to teraz już spokojnie , bo wiem gdzie jestem. Jazda po miałkim piachu jest podobna do jazdy po śniegu więc mając już wprawę w takiej jeździe ( te zimowe wycieczki ) dojechałem w końcu do Tanowa. Teraz już tylko do sklepu w Pilchowie i do domku.


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU

Na tropie "niedźwiedziowatych"

Niedziela, 4 marca 2012 | dodano: 06.03.2012

W sobotę całodniowy nalot na Berlin a dziś to nie jestem w stanie się ruszyć.
Niestety i tak nie mam wyjścia . Trzeba wyprowadzić psa na spacer.
Spacer krótki bo ledwo poruszam kulasami.
No tak chodzenie odpada ale ...... przecież mogę spróbować jechać na rowerze.
No to jak wrócimy do domu to pojadę sobie kawałek rowerem.
Wracając ze spaceru z psem obserwuję jego nietypowe zachowanie.
Pies jest dziwnie poruszony , ciągle coś węszy i próbuje mnie poinformować o czyjejś obecności w okolicy.
Wokół nie widać ani ludzi ani zwierząt. O co chodzi?
Jego zachowanie pokazuje że to może być jakieś niecodzienne zjawisko.
Może jakieś mamuty w okolicy?
Nie , przecież słonie pokazuje inaczej. Zaczynam kombinować . Duże , kudłate i jeszcze zaczynam domyślać się że na rowerze.
No tak . Całkiem zapomniałem , przecież przez moją okolicę ma przebiegać wycieczka połączonych sił BS i RS z naszego wojewódźtwa .
A pies wyczuł "niedźwiedziowatych " : shrink'a i Misiacza.
Skoro tak to biegusiem wyprowadzam rower nakładam czapkę i rękawiczki i w drogę.
Teraz tylko pytanie , ekipa jest przede mną czy jeszcze za mną.
Jak za mną to mam szansę że ich zobaczę jak będą mnie mijać. Jak przede mną to ...po ptokach , ja ich nie dogonię.
Pogoda piękna . jedzie się przyjemnie , czasami rozpędzam się nawet do 25km\godz. ( tak ,tak , niektórzy mają wyższą średnią niż ja maksymalną prędkość) . Miałem zamiar dojechać do granicy i z powrotem . Nie czułem się na siłach zaliczyć dłuższej wycieczki. Prawie trzy tygodnie nie jeździłem na dalsze odległości a i wczorajsza wyprawa wykończyła moje nogi.
Gdy minąłem Dobieszczyn z naprzeciwka pojawił się Łukasz .
Zdał mi relację ze wspólnej jazdy z ekipą i opowiedział jak to Baśka "Rudzielec" "kłóciła" się z Monterem : "za szybko jedziemy mam na liczniku 32km\godz " a na to Krzysiek Monter : "masz zepsuty licznik jedziemy ... 33km\godz".
No z takimi koksami to na pewno daleko bym nie zajechał.
I tak wspólnie gawędząc wróciłem do domu.
Oj trzeba zacząć jeździć bo z kondycją kiepsko.