Sierpień, 2020
Dystans całkowity: | 512.22 km (w terenie 5.00 km; 0.98%) |
Czas w ruchu: | 64:37 |
Średnia prędkość: | 7.93 km/h |
Maksymalna prędkość: | 39.44 km/h |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 85.37 km i 10h 46m |
Więcej statystyk |
Krótki trening z Natalką
-
DST
49.17km
-
Czas
02:03
-
VAVG
23.99km/h
-
VMAX
38.40km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt KHS - czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dalsze trenowanie z Natalką i testowanie czołgu. Tzw. krótka pętla : Pilchowo, Tanowo, Dobieszczyn , Stolec, Dobra , Sławoszewo , Bartoszewo , Pilchowo.
Łączny czas od wyjazdu do powrotu 2 godz., 35 min. Dwie przerwy. Jazda prosto po pracy, bez obiadu, nie jest najlepszym pomysłem.
Kategoria dookoła...., KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, tandem
Testowanie czołgu i trening z Natalką w jednym.
-
DST
100.53km
-
Czas
04:22
-
VAVG
23.02km/h
-
VMAX
39.44km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt KHS - czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czas na przygotowanie "czołgu" do wyprawy . Niby czasu dużo ale jak wiadomo czas tak szybko płynie ze nie ma co czekać.
Ale żeby jechać tandemem to potrzeba dwojga. I tu propozycja była skierowana do Radka i Natalki . Tylko Natalka była chętna. No nie jest dziwne . Od trzech tygodni cały czas coś stało na drodze aby mogła pojechać w trasę.
To co, jedziemy . Tylko jeszcze trzeba przystosować tandem i przełożyć z tandemu "sparta" pedał z noskiem do "czołgu". Natalka jako osoba z dysfunkcja ruchu musi mieć umocowaną stopę na pedale stąd obowiązkowy pedał z noskiem w który wsuwa stopę.
Rower przerobiony i ruszamy.
I się zaczęło . Hamulec przedni tak piszczy ze robi na trasie za dzwonek alarmowy. Biegi wchodzą kiedy chcą i jak chcą.
Ale skoro "ludzie nie z tej ziemi" mogą składakiem przejechać ze Świnoujścia do Ustrzyk Górnych poniżej trzech dni to i my w ciągu kilku godzin przetestujemy nie do końca sprawny rower i też dojedziemy do końca planowanej trasy.
Trasa to tzw. duża pętla dookoła Puszczy Wkrzańskiej : Pilchowo, Police, Trzebież, Nowe Warpno , Dobieszczyn ,Stolec , Dobra, Sławoszewo, Bartoszewo , Pilchowo.
Na samym początku jeszcze w Pilchowie wyprzedza Nas niezwykły tandem . Poziomka z przodu i pionowy z tyłu , obładowany sakwami. Nawet nie zdążyliśmy zrobić zdjęcia jak mijał i zniknął w oddali. Nie dogonimy więc jedziemy swoim tempem.
Natalka ciśnie mocno , ja ledwo daję rade. Technika jazdy ze względu na potrzeby Natalki to jazda siłowa , wolne obroty korbą a to nie mój styl jazdy . Ale wszystkiego trzeba popróbować. Na liczniku co rusz 24-27 km/h. To powoduje że muszę robić przerwy żeby przeżyć. Wpadamy do N.Warpna na posiłek i ruszamy dalej. Na samym końcu drogi rowerowej w okolicach Buku jeszcze próbuję pomóc rowerzystce która miała mało powietrza w kole ( a tak naprawdę była wspaniała wymówka na przerwę) . Dalej już do domu.
No i okazało się że można. Nie do końca sprawny sprzęt ( wiem moja wina ) , nie do końca sprawny pilot a wynik całkiem przyzwoity.
Natalka zaliczyła następną stówę w tym roku i to w bardzo dobrym czasie. Łącznie cała wycieczka trwała niecałe 6,5 godziny z przerwami na posiłek i robieniem zdjęć oraz przerwami których potrzebowałem.
Co to będzie jak tandem się podrasuje i wstawi lepszego pilota?
Kategoria dookoła....
Do Świnoujścia zobaczyć start "kosmitów" sobota
-
DST
118.90km
-
Czas
07:20
-
VAVG
16.21km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobotnie spotkanie z kosmitami.
Poranek w Świnoujściu przywitał nas deszczem . Za oknem słychać plusk spadających kropel ale zanim sympatyczny gospodarz Zbigniew przygotował śniadanie i wyprawił mnie w drogę deszcz przestał podać.
To teraz szybko na prom oglądać i uwieczniać start następnych ludzi nie z tej Ziemi.
Ci co wyruszyli na trasę BBT w piątek są już daleko w trasie . Ci którzy startują dziś szykują się do wyjazdu.
Jako pierwsza, z grona znajomych, startuje najdłuższa rakieta tej edycji. Jedyny tandem wśród startujących .
Z przodu jako pilot jedzie Jarosław a z tyłu niewidząca Patrycja.
To są kosmici do kwadratu. O ile Jarek ma za sobą mnóstwo ukończonych ultra to z Patrycją zaczął trenować dopiero od kwietnie, maja . A mają już ukończone wspólne ultra i starują w najdłuższym w tym sezonie BBT.
No to na start.
Pierwsi zawodnicy startujący przed tandemem już na starcie . I wystartowali.
Teraz kolej na Patrycję i Jarka . Pojechali.
Ewa szykuje się do startu a ja w oczekiwaniu na jej start uwieczniam innych startujących wśród których złapałem w obiektyw członków ekipy z Gryfusa.
Część startujących jedzie w barwach swoich klubów a część w koszulkach specjalnie przygotowanych dla uczestników tego maratonu. Na rękawach tych koszulek jest cyfra która podaje liczbę ukończonych przez zawodnika maratonów BBT. Na jednym ze zdjęć widać to dokładnie . Są tacy którzy mają już po 11 zaliczonych BBT a rekordzista , jak słyszałem , ma na koncie wszystkie 12.
No i czas na start Ewy . Wyruszyła.
Wracając do Tomka, spotkałem go w towarzystwie ekipy z Maszewa . Chwilę pogadaliśmy i powoli wyruszyłem w kierunku domu. Po drodze jeszcze zajechałem do Żabki po zakupy i jeszcze chwilę porozmawiałem z sympatycznym kosmitą który też wpadł do sklepu na ostatnie zakupy przed swoim startem.
Czas wracać zwłaszcza że ja nie kosmita i nie latam 35-45 km/h a po drugie, może jeszcze uwiecznię kilku jadących jak mnie będą wyprzedzać.
Wiem że to nie do pomyślenia ale jeszcze w Świnoujściu ..............................................wyprzedziłem jednego z uczestników ( bo trzeba mieć cholernego pecha aby jeszcze przed wyjazdem ze Świnoujścia złapać kapcia).
Pogoda przyjemna nie ma już tego silnego słońca ale są zapowiedziane przelotne opady. I na samą myśl że uczestnicy nie mają czasu do stracenia na przeczekanie burzy i będą jechać w każdych warunkach robi mi się zimno.
I zaczynają mnie mijać kosmici startujący po moim wyjeździe i nie tylko, również "zwykli" rowerzyści.
Zaczyna padać . I to coraz bardziej . Zjeżdżam na parking leśny między Międzyzdrojami i Dargobądziem .
Chowam rower pod wiatę a sam idę do szosy zrobić jeszcze kilka zdjąć ostatnim startującym dziś kolarzom .
Po chwili na parking zajeżdża wóz techniczny i dostaję wiadomość ze jeszcze tylko kilku ostatnich za nami i to będzie koniec .
Mijają mnie ostatni Kosmici , wóz techniczny rusza za nimi a ja chwilę czekam bo deszcz słabnie i też ruszam w drogę.
I tak spokojnie spacerowo jadę do domu spotykając innych rowerzystów, sakwiarzy, kolarzy i zastanawiam się jak to jest .
Niby wszyscy jeżdżą rowerami ale to są zupełnie inne światy. I żeby je zrozumieć to trzeba poznać ludzi i posłuchać ich opowieści.
Życzę wszystkim aby dotarli do celu i tylko dla zobrazowania jak kosmiczne są ich osiągniecia to dodam : właśnie w tym momencie gdy piszę te słowa pierwszy uczestnik zbliża się do mety.
Kategoria maratony, NiewidomiNaTandemach, samotnie, Szczecin na rowerach, Z GRYFUSEM
Do Świnoujścia zobaczyć start "kosmitów".
-
DST
117.70km
-
Czas
05:30
-
VAVG
21.40km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
W piątek postanowiłem wykorzystać ostatni dzień urlopu na wypad do Świnoujścia aby zobaczyć start "kosmitów" . Wyjazd z domu 10.00 dojazd na prom 16,30 . (Pierwszy w życiu przejazd Świnoujście-Szczecin sprzed kilkudziesięciu lat na składaku czajka trwał 12 godz. Jest postęp)
Tak, tak, spora grupa znajomych startowała w ultra maratonie BBT czyli Bałtyk - Bieszczady 1008 km. non stop. Jak takich ludzi nie nazwać "kosmitami ".
Tak więc rower spakowany i czas w drogę. Dojazd do Świnoujścia bezproblemowy , stosunkowo mały ruch samochodów , dość gorąco ale większość trasy bezwietrznie . Po dotarciu na prom kilka telefonów do znajomych kosmitów żeby umówić się na spotkanie jeszcze przed startem . Dalej do zaprzyjaźnionego kolegi, mieszkańca Świnoujścia, na kawę i obgadać sprawę noclegu który obiecał załatwić .
Część kosmitów startuje w piątek późnym wieczorem ( limit czasu na przejazd całej trasy 70 godz.) a część od 7,00 rano w sobotę ( limit 60 godz.) wiec trzeba jakoś tą noc spędzić .
Ja nie kosmita żeby jeździć dwa ,trzy dni na okrągło, albo z krótką przerwą na drzemkę, ja spać muszę . Nocleg załatwiony ( wielkie podziękowania dla Zbyszka bo załatwił dużo więcej niż mogłem się spodziewać ) i dalej na spotkanie z pierwszą grupą kosmicznych, rowerowych " szaleńców".
Po zapoznaniu z nowymi kosmitami i krótkiej rozmowie , moi znajomi kosmici Patrycja i Jarek wyciągnęli mnie nad morze.
Po krótkim spacerze wsiadamy na rowery i jedziemy na miejsce startu gdzie spotkamy się z następnymi zawodnikami tego szalonego maratonu. Na promie gęsto od kosmitów.
Po zjechaniu z promu wszyscy witają się ze wszystkimi bo ta kilkuset osobowa grupa ludzi nie z tej ziemi ciągle spotykająca się na ultra maratonach to jak wielka rodzina.
I nie trzeba dużo szukać i już natykam się na następnych kosmitów których start przyjechałem obejrzeć. Roman z Wielgowa i grupa z klubu Gryfus.
A za chwilę wpadam na Ewę i Tomka.
Miejscem startu BBT jest prom który na co dzień przewozi mieszkańców Świnoujścia .
Pierwsi zawodnicy już szykują się do startu. I ruszyła pierwsza ekipa kosmitów na swych rakietach . W szczególności wzrok przyciąga jedna z rakiet na pierwszym planie która jest marki Romet. Składakiem 1010 km non stop. I niech ktoś powie że najważniejszy jest sprzęt. Rower nie ważny, ważne kto na nim jedzie.
I następni ruszyli w drogę.
Co chwilę spotykają się i pozdrawiają następni uczestnicy.
Jest kogo fotografować. Powoli do startu szykuje się Roman który ma w tym roku znaleźć to co zostawił dwa lata temu na BBT . I spotyka na starcie Tomasza który kilka razy był pilotem tandemu w ramach akcji Niewidomi Na Tandemach i jest uczestnikiem wielu ultra.
No i Roman na start.
Jest już coraz ciemniej coraz mniej zawodników i widzów na starcie. Ci co mają startować jutro pojechali na kwatery odpocząć i nabrać sił na jutrzejszy start. Ja też czekam żeby zrobić fotkę Paulinie i też zmykam na prom żeby dotrzeć na nocleg bo od rana trzeba być na starcie aby uwiecznić resztę znajomych i nieznajomych startujących w tej edycji BBT.
To był niezapomniany dzień a szykuje się następny. Czas się wyspać i przygotować do dalszych wrażeń.
Kategoria maratony, NiewidomiNaTandemach, samotnie, Szczecin na rowerach, Z GRYFUSEM
Rajd wzdłuż Wisły 11 dni zbiorczo.
-
DST
1250.00km
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od Wisły do ujścia Wisły do morza. Ok 1250 km 11 dni w genialnym towarzystwie. Miała być relacja dzień po dniu ale się nie udało . Wpis dokonany dla statystyki aby podsumować rok 2020 .
Kategoria Szczecin na rowerach, Wyprawy z sakwami
Do Katowic pociągiem na miejsce zbiórki uczestników wyprawy Wisła
-
DST
10.00km
-
Czas
39:00
-
VAVG
0.26km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rowerem na dworzec gdzie spotyka się część szczecińskiej ekipy jadącej na wyprawę wzdłuż Wisły.
Na dworcu spotykam Radka z Mietkiem na tandemie i Mariana z solówką .
Mietek nie jedzie z nami a jedynie przyjechał jako pilot tandemu .
Podjeżdża pociąg i teraz chwila strachu : wpuszcza nas z tandemem czy nie wpuszczą ?
PKP wprowadziła zmiany w przepisach " dla dobra podróżnych" . "Obecne brzmienie zapisów wskazuje jednoznacznie, że wolno przewozić rower o konstrukcji pionowej, jednośladowy i jednoosobowy, ponieważ tylko takie rowery mieszczą się na miejscach przeznaczonych do przewozu rowerów, tj. na specjalnie do tego przewidzianych hakach lub w przypadku ich braku w przedsionkach pierwszego lub ostatniego wagonu."
Wpuścili i konduktor nic nie powiedział. Wagon do przewozu rowerów 4+8 wieszaków. Na dwóch wiszą rowery , dokładamy nasze dwa i tandem wzdłuż nich.
Cała strona na 8 rowerów pusta . I tak dojechaliśmy do Katowic . Nikt nie dokładał rowerów w czasie całej podróży i wszystkie osiem miejsc było pustych.
Okazało się że czwarty nasz kolega Lechu też chciał pojechać z nami tym pociągiem ale nie dostał biletu na rower . Bo PKP nigdy nie wie jakie wagony podstawią więc na wszelki wypadek sprzedaje tylko pięć biletów. Dla dobra podróżnych.
Jedziemy oczywiście w maseczkach. Marian ma niewidzialną.
Po dojeździe do Katowic na dworcu czeka na nas Andrzej samochodem z przyczepką . Rowery na przyczepkę my do samochodu i jedziemy na nocleg . Po drodze wpadamy na stację benzynową w Bytomiu i chcemy kupić po piwie do późnej kolacji ale okazuję się że od 23,00 do 5,00 obowiązuje prohibicja . Pani na stacji dodaje " stacja 500 metrów dalej jest już poza Bytomiem i tak kupicie co chcecie . I tak zrobiliśmy . Dojazd do Piekar Śląskich na nocleg , kolacja , po piwku i spać bo rano bus zabiera nas do WISŁY .
Kategoria NiewidomiNaTandemach, Szczecin na rowerach
Na jagody.
-
DST
115.92km
-
Teren
5.00km
-
Czas
06:22
-
VAVG
18.21km/h
-
VMAX
33.00km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tytuł przewrotny bo jedyne czego się nie udało zrobić to właśnie zbieranie jagód.
Plan na ten dzień brzmiał : "W sobotę : na jagody albo rybkę albo wszystko razem."
Przy okazji miał to być wyjazd testujący nowy team tandemowy Natalka z Mietkiem. Po cichu kombinowaliśmy też ,żeby wyciągnąć nowy rekord życiowy Natalki na tandemie ( dotychczasowy 65km.)
Cała ekipa to : Natalka z Mietkiem na tandemie , Lechu i ja na solówkach.
Start zgodnie z planem o 10.00 . I poszliiiiiiiiiiiiiii .
Jak "tandemiarze" pocisnęli to ledwo dało się ich dogonić. Gdy wjechaliśmy w jagodowy las na drodze pożarowej 27 to był taki pęd że wyhamowaliśmy już za lasem.
No trudno , jagody jeszcze po drodze będą. No to do Jasienicy i kierunek Trzebież .
W Trzebieży wylądowaliśmy tak szybko że nawet nie zdążyliśmy się zmęczyć . Miała być przerwa ,miało być jedzenie rybki ale ...... chęć do jazdy zagłuszyła wszystkie potrzeby i dalej do Nowego Warpna ścigać znikający tandem.
I zaczęły się problemy bowiem elektryk Lecha zaczął odmawiać współpracy . To pewnie przez to ściganie znikającego tandemu. I całe szczęście bo jakby tak Lechu , w pełni sprawnym elektrykiem , poszedł w cug za tandemem to resztę trasy robiłbym samotnie.
W drodze do N. Warpna w miejscowości Brzózki dogoniliśmy tandem który w końcu się zatrzymał i na nas czekał. A czekał bo dzień wcześniej jedna z naszych koleżanek miała piękną sesję zdjęciową na lawendowym polu właśnie w tej miejscowości i postanowiliśmy to pole znaleźć . I znaleźliśmy i sesję zdjęciową urządziliśmy .
Dalej to ciągłe ściganie tandemu i już pewność że w tej konfiguracji tandemowej Natalka pobije swój życiowy rekord. Teraz już tylko pozostało pytanie - ile to będzie?
Po dotarciu do Nowego Warpna pojechaliśmy do przystani i w tawernie zjedliśmy tytułową rybkę . Jedni w formie zupy inni smażoną. Jeszcze seria zdjęć z najważniejszymi atrakcjami okolicy i możemy wracać . To jest pierwsza wizyta Natalki w Nowym Warpnie rowerem.
Wracamy przez Myślibórz Wielki , Dobieszczyn i dalej na Stolec na plażę.
W Stolcu odczytujemy dane z licznika i już wiemy że przekroczone jest 70 km. Wgląda na to że nie tylko padnie nowa życiówka ale i pierwszy raz w życiu wynik Natalki będzie trzycyfrowy.
Dobra na razie jeszcze daleko do końca więc odpoczywamy na plaży i spotykamy zaprzyjaźnioną parę rowerową .
Po przerwie ruszamy w powiększonym składzie do Dobrej i w samym centrum rozdzielamy się na dwie ekipy . Lechu z Dorotką i Robertem jadą na Wołczkowo i dalej do domu a Natalka , Mietek i ja jedziemy przez Sławoszewo do Pilchowa.
W drodze Mietek wychodzi z propozycją że tandemem odwiezie Natalkę do centrum miasta , bo komunikacja z Pilchowa do centrum w sobotę jest tragiczna. Całe szczęście że powstrzymałem go od pomysłu aby odwiózł ją do samego domu na drugi koniec miasta bo chyba dla Niego nadal było za mało jazdy i kilometrów. Ja też przyłączyłem się do odprowadzenia Natalki do centrum .
Po dojechaniu do celu licznik na moim rowerze wskazał 106 km. Natalka ma nowy rekord i to od razu trzycyfrowy. No to teraz będzie częściej śmigać z nowym pilotem bo ten zespół ma ogromny potencjał.
Gratulacje dla całego tandemowego zespołu i podziękowania dla wszystkich uczestników za niezwykle miło spędzony czas.
A tak przy okazji to , może czas na otwarcie nowej działalności : Łamiemy bariery i przekraczamy granice. Ciekawe kto będzie następny?
Właściwie to ja też zaliczyłem tegoroczny rekord jazdy solo na rowerze. No właśnie i to dzięki Natalce i pozostałym członkom ekipy.
Wielkie dzieki.
Kategoria NNT, Szczecin na rowerach