Na obiad do Zjawy.
-
DST
12.46km
-
Czas
00:46
-
VAVG
16.25km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tydzień temu , gdy ja zwiedzałem ze znajomymi Trzcińsko Zdrój , rodzice pojechali do Sławoszewa do Zjawy na obiad. Tam dowiedzieli się że w ten weekend będzie pierwsza rocznica otwarcia gospody Zjawa i super promocja na posiłki 50% rabatu.
Tak więc postanowili skorzystać z okazji i zaplanowali wspólny wyjazd na niedzielny obiad do Sławoszewa (czyli na dziś).
Pogoda dziś nie była zachęcająca do jazdy na rowerze ale postanowiłem sprawdzić swoje kolana (lekko pobolewające po wczorajszej jeździe ) i wyruszyłem do Zjawy rowerem. Rodzice mieli wyruszyć trochę później i dojechać samochodem.
Jakie było moje zdziwienie gdy po dojechaniu na miejsce nie zastałem ..... tłumów.
No nie , przecież ludzie uwielbiają promocje i obniżki cen , o co chodzi ?
Dość szybko się sprawa wyjaśniła. Świąteczna promocja była w sobotę , także oblężenie lokalu przez chętnych , a rodzice niedokładnie sobie zakonotowali datę jubileuszu.
No i może całe szczęście bo będziemy mogli delektować się kuchnią bez tłoku i oczekiwania w dłuuuuugiej kolejce chętnych.
W oczekiwaniu na przyjazd rodziców zamówiłem herbatkę i wdałem się w rozmowę z właścicielami . Oprócz relacji z wczorajszego "najazdu" pochwalili się też najnowszą wersją menu. Okładki zostały wykonane własnoręcznie i powiem szczerze że naprawdę bardzo ładnie się prezentowały. Ale jak wiadomo najważniejsze w menu to mimo wszystko .... karta dań. I jak tam zajedziecie koniecznie sobie ... poczytajcie od deski do deski. Dla mnie hitem było danie za 0 zł.- specjalna oferta dla dzieci .
"Talerz rozbójnika" - talerz , nóż , widelec i w ramach "rozboju" można nakładać na talerz wszystko na co ma się ochotę z talerzy rodziców.
No to jest dla mnie propozycja na dziś.
Rodzice dojechali.
Na pierwsze danie zamówiliśmy słynną zupę dyniową.
Na drugie , nie skorzystałem z oferty "specjalnej" , zamówiliśmy pierogi ruskie , pierogi z mięsem i kartacze. Na deser zielona herbata i jabłecznik.
I jeszcze dostaliśmy od firmy , do spróbowania , próbkę świetnych śledzi ze śliwkami.
Po odczekaniu aż odsapniemy po "obżarstwie" ruszyliśmy do domu.
Powoli , spokojnie wróciłem rowerkiem czując jak robi się coraz chłodniej.
I tak mi się udało bo podczas jazdy w obie strony deszcz nie padał.
Tak przy okazji informuję że wg. wstępnych ustaleń gospoda w weekend będzie czynna od godz 11,00 ale w pozostałe dni dopiero od 16,00. Ale to dopiero od następnego miesiąca.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
A słowo stało się ciałem czyli......tandemem z Aleksandrem "Wielkim"
-
DST
20.00km
-
Czas
01:49
-
VAVG
11.01km/h
-
Sprzęt MUŁ- Czyli pół Raleigh a pół Gazelle
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wszystko zaczęło się od Benaska dawno temu gdy jeszcze go nie znałem ale zacząłem czytać jego bloga.
A konkretnie gdy dotarłem do wpisu Opis linka .
I stwierdziłem że skoro mogą inni , to może i u nas można by było coś takiego zorganizować.
No tak ale najpierw trzeba mieć tandemy.
I po niejakim czasie trafiłem na Allegro ofertę tandemu , mojej ulubionej marki , czyli Raleigh . Miałem już w kolekcji dwa rowery tej marki więc postanowiłem wystartować w licytacji aby powiększyć kolekcję. I wygrałem.
Teraz tylko ściągnąć nowy nabytek z Polski.
Możliwe że innych chętnych odstraszał warunek oferty - " odbiór własny" .
Dzięki firmie w której pracuję udało się .
I tak stałem się szczęśliwym posiadaczem tandemu .
Tak naprawdę to jest Gazelle ale zrobiona dla Raleigh .
Mając już tandem powoli wracałem do myśli o zorganizowaniu wspólnych wyjazdów z osobami mających kłopoty ze wzrokiem.
Nawet napomknąłem o pomyśle ma jednym ze spotkań w Rowerowym Szczecinie .
W końcu tam też jest tandem Tandem Yogi.
Ale mnie samemu jakoś oprócz słów nie udało się wprowadzić myśli w czyn a i wrobić innych w temat też się nie dało.
Do czasu.
Nie tak dawno temu dostałem informację od Wandy z Tandemu Yogi o nowej akcji.
Opis linka.
I że jest akcja Rowerowego Szczecina która będzie wspierać ten projekt.
"I słowo stało się ciałem."
Po krótkim namyśle stwierdziłem że nie ma co dalej myśleć trzeba działać i zgłosiłem swój akces wraz z tandemem do akcji.
Teraz sprawy zaczęły nabierać " ciała" .
Po krótkim czasie dostałem propozycję do wspólnej jazdy z Aleksandrem.
Wymieniliśmy z Aleksandrem informacje przy pomocy poczty mailowej i umówiliśmy się na próbną jazdę na dzień dzisiejszy .
I ............ stało się.
Jesteśmy razem i wspólnie próbujemy sił.
Ja już wcześniej podjąłem próby jazdy tandemem.
Jeździłem z Basieńką "R102" vel Rudzielec ( było super - jak ktoś ciekaw to niech szuka opisu na blogu) , jeździłem z siostrzeńcem ( też opis na blogu - też miłe wspomnienia) ale to wyzwanie było wyjątkowe.
I nie dla tego że to osoba o słabym wzroku i nie ze to ktoś kto nie jeździł na rowerze ( Aleksander jeździł na swoim rowerze z przyjacielem który jechał przed nim jako przewodnik ) ale dla tego że .......... Aleksander mimo niższego wzrostu był cięższy ode mnie i stąd mój pomysł na przydomek "Wielki" .
Ja ważę ok. 80 kg. rower prawie 20 kg. i Aleksander jak się sam przyznał ok. 100 kg. - kto z Was jechał 200 kg. rowerem ?
Ja się bałem , Aleksander był pełen obaw ale tak naprawdę to zawiódł .... tandem.
Pierwsza próba startu skończyła się dość nietypowo.
Kiedy próbowałem utrzymać kierunek jazdy kierownicą , przednie koło poszło w swoją stronę a ................ kierownica w inną.
Wróciliśmy do domu i dokręciłem na max układ kierowniczy.
Podjęliśmy drugą próbę i ..... się udało .
Jedziemy .
Trochę nas zarzuca , ja się boję , rower chyba też ale za to Aleksander ciśnie na pedały aż muszę go prosić o zwolnienie tempa.
Ruszamy ścieżką rowerową spod mojego domu i jedziemy do sklepu w centrum Pilchowa .
Tu korzystając ze sprzyjających świateł wjeżdżamy na ulicę i jedziemy w kierunku na Tanowo .
Jedziemy ulicą większość samochodów omija nas szerokim łukiem ale , no właśnie ale, jeden musiał nas obtrąbić bo chyba uważał że pobliski chodnik byłby dla nas lepszy.
Za Pilchowem wjeżdżamy na ścieżkę rowerową i suniemy do przodu.
Rowerzyści nas wyprzedzają , mijamy rowerzystów jadących z naprzeciwka , mimo że jedziemy raczej środkiem ścieżki niż przy samej prawej krawędzi , nikomu to nie przeszkadza.
Bardzo miłym akcentem są pozdrowienia od przejeżdżających rowerzystów.
Zaczynamy się zgrywać w czasie jazdy.
Niestety nasz tandem nie chce się dołączyć do naszego zgrania i co jakiś czas przeskakuje napęd na drugim biegu.
Staram się jak najrzadziej z niego korzystać ale to jest najlepsze i najczęściej używane przełożenie i ... najbardziej zużyte.
Mimo to dojeżdżamy do Polic.
Po drodze mieliśmy bardzo miłą sytuację gdy po krótkiej przerwie próbowaliśmy niezdarnie ruszyć w drogę i usłyszeliśmy z tyłu " już ruszyliście , mogę was wyprzedzić ? ".
Serdeczne pozdrowienia dla rowerzysty który się zatrzymał i poczekał aż ruszymy w drogę.
A tak w ogóle to jest coraz lepiej , jedyne kłopoty to :
1.tandem który ma uszkodzony drugi bieg ,
2.ja który jestem przerażony mocą która dysponuje Aleksander.
Wracamy do punktu wyjazdu.
Mi się nogi trzęsą , tandemowi się szprychy trzęsą , jedynie Aleksander czuje się rozgrzany do ............... konkretnej wycieczki.
A tu koniec .
Co mam więcej mówić , ja do regeneracji , tandem do naprawy , a Aleksander ......
................................ powinien nam wybaczyć niedyspozycję.
Kategoria NiewidomiNaTandemach, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, żubrówka
Pociąg do roweru czyli rowerem do pociągu
-
DST
38.32km
-
Czas
02:45
-
VAVG
13.93km/h
-
VMAX
32.29km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak sobie wymyśliłem wycieczkę po Szczecinie w celu pokazania miasta i pewnego pociągu o którym dowiedziałem się od pana Romana Szymańskiego.
Głównym celem wycieczki był Ganz
Ale samo dotarcie do miejsca stacjonowania Ganza to za mało , więc zaproponowałem wycieczkę trasą która pokaże również uroki naszego miasta.
Na miesiąc przed wstępnie planowanym terminem skontaktowałem się z Joanną z MadBike aby wybrać taki termin który będzie w miarę wolny od imprez rowerowych .
Wszystko zapowiadało że takim terminem będzie 07. 09.2013 .
Decyzja zapadła i pan Roman Szymański , który jest kopalnią wiedzy o szczecińskim Ganzu i jego "opiekunem" , załatwił z PKP zgodę na jego zwiedzanie.
Skoro tak to wrzuciłem informacje o planowanej wycieczce na : forum stowarzyszenia Rowerowy Szczecin , Szczecin Na Rowerach , bikestats , i wysłałem informację do znajomych osób i zaprzyjaźnionych rowerzystów.
Joanna podała też informację do stron lokalnych miłośników Szczecina.
Teraz już tylko wystarczyła dobra pogoda aby wycieczka w gronie kilku , no kilkunastu osób , doszła do skutku.
No i jest już przeddzień planowanej wycieczki.
Pogoda jest zapewniona tylko ..... okazuje się że na ten dzień Szczecin jest pełen imprez rowerowych i to o niezłym rozmachu.
Dni Warszewa , Impreza rowerowa Fala i inne.
Ale co mi tam , znajomi nie zawiodą i kilka osób będzie.
Jadę na miejsce zbiórki.
Po drodze mijam tabuny rowerzystów.
Jak dobrze pójdzie to Szczecin będzie najbardziej rowerowym miastem w Polsce.
Jestem na miejscu zbiórki .
Spotykam Jaro który jako ratownik udziela pierwszej pomocy młodemu rowerzyście który "szlifował" kolanami podłoże.
Młode dziecię podążało z mamą na imprezę do Fali i miało mały kontakt z podłożem .
Po udzieleniu pierwszej pomocy podążyli dalej a my razem rozpoczęliśmy oczekiwanie na uczestników naszej wycieczki.
I czekamy tocząc rozmowy i podziwiając ilość rowerzystów którzy nas mijają.
Z tym że nie wszyscy nas mijają , część się zatrzymuje wokół nas.
Co prawda , spodziewałem się że kilka osób przyjedzie ale nie aż tyle .
I nie takim "wypasionym" sprzętem.
A oto najmłodsi uczestnicy wycieczki
Jestem zaskoczony frekwencją.
Przy takiej konkurencji ( nawet biorąc pod uwagę że część osób to zaproszeni znajomi) to aż dziwne że tyle osób się zjawiło.
Co prawda dzień wcześniej dzwoniłem do Jaszka i Jewtiego czy nie mogliby pomóc w zabezpieczeniu przejazdu gdyby ilość uczestników przekroczyła 15-osób i trzeba by było jechać dwoma kolumnami ale nie wierzyłem że do tego dojdzie.
Ale doszło. Na miejscu zbiórki pojawiło się ok. 25 osób.
Po ulicach będziemy jechać w dwóch kolumnach.
Ruszamy .
Najpierw Jasne Błonia , kierunek na Arkonkę , skręt na ul. Arkońską , dalej ścieżkami rowerowymi i do muzeum techniki i komunikacji
Tu niestety musiałem chwilę ponudzić o muzeum ale mam nadzieję że kilka osób skusi się do odwiedzenia tego miejsca , bo warto.
Dla dzieci są atrakcje jak choćby " małpa w muzeum" czy też symulator jazdy tramwajem , dla panów super maszyny na dwóch i czterech kołach , a dla pań kreacje szczecińskich zakładów odzieżowych w których nie jedna pani odczuje że " panowie poczują większy pociąg do pań , niż do wszelkich wystawionych tam technicznych rewelacji".
Koniec nudów muzealnych ruszamy dalej w trasę.
Następny przystanek . Brama kolejowa Stoczni Szczecińskiej.
Miejsce gdzie dawniej łączyły się tory kolejowe i .... tramwajowe.
Tak , tak rozstaw trakcji kolejowej i tramwajowej w Szczecinie jest ten sam.
Dawniej tramwaje były dostarczane przez PKP i ustawiane na torach kolejowych a następnie zjeżdżały na tory tramwajowe.
I to był następny punkt wycieczki.
Po przerwie na picie , przekąskę i pokazanie zdjęć ruszamy dalej.
Jedziemy wzdłuż nabrzeża Odry .
Kolega Monter słynący w Szczecińskim światku rowerowym jako specjalista od skrótów ( co prawda to wszyscy myśleli że od skrótów w terenie ) okazał się niezły jako specjalista od skrótów w miejskiej "dżungli" . I dzięki niemu ominęliśmy kilka ruchliwych ulic co prawda przekładając gładki asfalt nad bezpieczniejsze "bezdroża" .
A teraz podążamy nowym pięknym nabrzeżem.
Następny przystanek Szczeciński Browar.
Nie ważne że własność wielkich korporacji , ważne że istnieje i działa.
Wreszcie , zgodnie z planem , docieramy do głównego punktu dzisiejszej wycieczki.
Oto Ganz w pełnej krasie .
Rozpoczynamy zwiedzanie
Na wstępie pan Roman Szymański opowiada historię Ganzów w PKP i losów egzemplarza którego będziemy zwiedzać.
Jak się okazuje nie jest On jedynym miłośnikiem tego wagonu bo od początku wycieczki mamy jeszcze jednego wielbiciela i uczestnika wypraw Ganza po Polsce.
Po wysłuchaniu informacji od pana Szymańskiego zaczynamy penetrację Ganza.
Zwiedzamy wnętrze.
Panie wspominają wycieczki z PKP
Panowie dyskutują o sprawach technicznych czyli ile da się "wyciągnąć na trasie"
Widok na kabinę maszynisty.
Znając tych "koksów" co to spoglądają na zegary to wiem że prędkości koło setki wcale nie są dla nich wyzwaniem.
No chyba że pogubią się w rozkładach jazdy .]Trasy Ganza.[/url]
Nawet palić ni pozwalali.
Każdy znajduje coś ciekawego
Niektórzy postanowili odpocząć
Dla chętnych były przygotowane albumy ze zdjęciami Ganza i wycieczek w których uczestniczył.
Na koniec imprezy postanowiliśmy zrobić zdjęcia rowerów i rowerzystów na tle pociągu
I to koniec imprezy.
Każdy rozjechał się w swoją stronę .
Jedni prosto do domu a inni dookoła przez obce landy bo przecież "dzień bez stówki na liczniku to dzień stracony ".
W tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim uczestnikom wycieczki za miłą atmosferę i wyrozumiałość za przydługie przerwy i mowy ale taki był plan wycieczki. Szczególne podziękowania dla Joanny za pomoc w rozpropagowaniu imprezy , dla Jaszka za zabezpieczanie przejazdu , dla Jaro za zabezpieczanie przejazdu ,zabezpieczenie medyczne i świetne zdjęcia , dla Montera za zabezpieczanie przejazdu i pokazanie kilku skrótów oraz dla Jewtiego za pomoc w przejeździe.
Na sam koniec dodam że dostałem propozycję .............. do zorganizowania następnej wycieczki o temacie kolejowym.
Kategoria Ciekawostki miasta Szczecin, Szczecin na rowerach, wycieczka z BS, Z Rowerowym Szczecinem, żubrówka, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Dookoła Szczecina
-
DST
127.79km
-
Teren
20.00km
-
Czas
07:26
-
VAVG
17.19km/h
-
VMAX
42.00km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Głupota ludzka nie zna granic.
A moja w szczególności.
W piątek , zupełnie bezmyślnie , rzuciłem w trakcie rozmowy z Trendixem pomysł który chodził mi po głowie już od ponad roku.
Wycieczka wokół Szczecina .
Wszyscy jeżdżą gdzieś wokół. Jedni wokół świata , inni wokół Polski jeszcze inni wokół Zalewu Szczecińskiego ale nie spotkałem jeszcze wycieczki wokół Szczecina.
Tylko cały w tym ambaras że nie przyszło mi do głowy że Wojtek podchwyci mój pomysł.
Przecież ostatnio ciągle odmawiał wspólnych wycieczek .
A to że za krótkie , a to że za nudne , a to że ... coś tam.
A tu coś mu się pozmieniało i usłyszałem " będę o 10,00 jedziemy".
I tu skończyło się "rumakowanie".
Ludzie , przecież to było tylko podanie pomysłu a nie propozycja.
Każdy przecież wie ( no prawie każdy) że Szczecin " jest trzecim pod względem zajmowanej powierzchni (300,55 km² z czego prawie 24% zajmują grunty pod wodami) i siódmym[4] pod względem liczby ludności miastem Polski "
Skoro trzeci pod względem powierzchni to i do cholery obwód też ma wielki i jeszcze to że nie da się go objechać tak prosto bo te wody to nie koniecznie do przejechania rowerem.
Jeszcze miałem nadzieję że się rozmyśli , a może że samochód mu rano nie odpali albo .. no właśnie żadne " że" się nie spełniło i o 10,00 jak w zegarku się pojawił.
I już myślałem że się uda odwołać wycieczkę ( za cholerę nie mogłem znaleźć mapy Szczecina ) gdy na kilka chwil przed jego przyjazdem przyszedł sąsiad z prośbą o pomoc , w zamian oferując ........ mapę Szczecina .
Sąsiadowi pomocy odmówić nie można więc tak po 30 minutowej pomocy technicznej powróciłem z mapą Szczecina z lat 70 - tych.
Wojtek szczęśliwy z posiadania niezbędnej mapy zarządził wyjazd.
Ruszamy .
Pierwszy punkt osiągamy po jakichś 300 metrach .
No to teraz puszczę Wojtka w Puszczę Wkrzańską w te góry i piachy i zaraz sobie odpuści.
Nie odpuścił.
Dalej trochę pobłądziliśmy ( starałem się jak mogłem) i zamiast wyjechać w Przęsocinie wyjechaliśmy w Siedlicach.
Ale oczywiście Wojtkowi to nie przeszkadzało.
Przez Police dojechaliśmy do Mścięcina.
Myślałem że może Wojtek przestraszy się mega żuka . Ale nie , jeszcze żuka czule tulił.
Ale nic z tego. W tym roku tak się "rozjeździł" na rowerze że nic go nie przestraszy.
Pokręciliśmy się po okolicy
ostrożnie rozglądając się za lokalnym bydłem
i ponownie wjechaliśmy do Szczecina
Jadąc wzdłuż Odry "podziwiamy" cmentarzysko upadłych zakładów przemysłowych
A tu podaję link do ciekawego artykułu na temat upadku szczecińskich zakładów przemysłowych ( większość w ramach tej wycieczki mijaliśmy)Opis linka
Dojechaliśmy do Gocławia
Wystarczy się rozglądać i zawsze zobaczy się coś ciekawego
Powoli zbliżamy się do dawnej Stoczni Warskiego
Potężne bunkry w okolicach stoczni
Mijamy resztki wielkiej niegdyś stoczni
i jedziemy na Wały Chrobrego
i piękne nowe nabrzeże ze ścieżkami rowerowymi , ławeczkami itd.
Co by nie mówić gospodarka upadła ale miasto pięknieje
Jako że miasto niektórzy zwą " największą w Polsce wieś z tramwajami " to i w takiej małej wsi co chwilę można spotkać kogoś znajomego.
Po chwili rozmowy ruszamy dalej
Wstępnie mamy już za sobą ok. 1/5 trasy więc przerwa na małe co nie co .
Nowe Stare Miasto - tu ostatnio zajadałem się lodami więc i Wojtek powinien je spróbować.
A Wojtek w międzyczasie foci okolicę
Koniec przerwy , po pysznościach ( gorąco polecam) jedziemy Trasą Zamkową podziwiając widoki na miasto
Tempo typowo fotograficzne
W końcu ruszamy dalej bo przy tym tempie to do jutra nie dojedziemy do celu
Mijamy lotnisko w Dąbiu
A niech to . Cel celem ale w końcu najważniejsze to zwiedzanie .
Jedziemy na lotnisko
Lotnisko zaliczone.
Dojeżdżamy do Dąbia.
Dalej ścieżką rowerową aż do samego końca
Dalej polnymi drogami w kierunku na Załom.
Po drodze trafiamy na budowane nowe rondo po którym będzie można bezpiecznie zjeżdżać na Załom , Pucice i dojechać do S-3
Dojechaliśmy do końca Szczecina w kierunku na Pucice.
Można powiedzieć że północną granicę miasta mamy objechaną. Koniec Szczecina w kierunku na Pucice
© siwobrody
Zaczynamy jechać wzdłuż wschodniej granicy.
Jedziemy obok dawnej fabryki kabli Załom.
Za fabryką koniec Szczecina i przejazd kolejowy na którym czekamy na przejazd pociągu
Kablową dojeżdżamy do Goleniowskiej i znowu jesteśmy w Szczecinie
Oczywiście znowu przerwa bo przejeżdża pociąg.
Jedziemy Goleniowską i skręcamy w ul. Zdrową .
Po chwili podziwiamy zaawansowanie prac przy budowie drogi łączącej rondo o którym wcześniej wspominałem z S-3.
Po przerwie ( oj , ilością przerw to bijemy na głowę wszystkich rowerzystów) jedziemy całkiem niezłym tempem do Wielgowa.
Dojeżdżamy do końca drogi prowadzącej na Goleniów
i ruszamy do Płoni.
Wyjazd na Stargard zaliczony
Kierunek Jezierzyce
W Jezierzycach kończymy wschodnią granicę miasta i ruszamy południową .
Dojechaliśmy do Pyrzyckiej .
Udokumentowaliśmy koniec miasta w kierunku na Pyrzyce Z powrotem do Płoni i lasem w kierunku na Kijewo. Tu muszę przyznać że troszeczkę pobłądziłem.
Wojtek zaczął się śmiać a ja mu odpowiedziałem że nie ma strachu bo albo wyjedziemy na Szosę Poznańską albo na autostradę .
I wyjechaliśmy . Dokładnie na skrzyżowaniu tych obu .
Ponownie zagłębiliśmy się w las i w końcu dotarliśmy do wiaduktu nad autostradą.
Ruszamy dalej . Przez Kijewo , Klęskowo obok Bukowego do ul. Batalionów Chłopskich.
Na stacji paliw dokonaliśmy zakupów, zjedliśmy po hot dogu i Wojtek zatankował rower.
Ja wiedziałem że on musi mieć jakiś silnik bo przecież to niemożliwe żeby miał tyle sił sam z siebie.
Ruszamy w kierunku na Gryfino.
Przejeżdżamy przez Podjuchy , Żydowce i tu spotykamy następny upadły duży zakład .
( Tradycyjnie znowu pociąg)
Potężny zakład produkujący nie tylko materiały odzieżowe ale również kasety magnetofonowe. Kasety w Polsce produkowane były właśnie w Wiskordzie i Gorzowskim Stilonie .
Czas ruszać w drogę bo jeszcze kawałek przed nami aby zakończyć południową granicę miasta.
I ten etap zakończony.
Rogatki miasta w kierunku na Gryfino.
Wracamy z powrotem do Podjuch i wbijamy się na Autostradę Poznańską.
Rozpoczynamy objazd zachodnich granic miasta.
Widok na Odrę z Autostrady Poznańskiej.
Już mamy na liczniku ponad setkę.
Ruszamy dalej .
Autostradą Poznańską dojeżdżamy do cukrowni ( następna ruina gospodarcza) i uwieczniamy koniec miasta w kierunku na Kołbaskowo .
Powoli zapada zmierzch.
Słoneczko zachodzi a my nadal w drodze.
Ruszamy przez Gumieńce do Mierzyna.
Wyjazd z miasta na Lubieszyn.
Robi się coraz chłodniej i ciemniej.
Włączamy wszystkie światła jakie mamy i ruszamy do Bezrzecza.
W związku z ciemnościami i kiepskim oznakowaniem drogi ponownie błądzimy.
Całe szczęście że spotykamy ( mimo późnej pory) kogoś kto nam pomaga znaleźć drogę.
W końcu docieramy do Bezrzecza.
Powoli zaczynam patrzeć na swój rower z obrzydzeniem.
Te części mojego ciała które mają bezpośrednią styczność z rowerem protestują przeciw ponownemu dosiadaniu jego.
Po krótkiej naradzie rezygnujemy z przejazdu przez Wołczkowo i zjeżdżamy z górki przez oś. Zawadzkiego do al.Wojska Polskiego .
Docieramy do Głębokiego.
Ja prawie umieram a Wojtek pręży mięśnie i twierdzi że ma sił na tyle żeby teraz pojechać w odwrotną stronę.
Nasze rowery też nie mają nic przeciwko.
Ale ja stanowczo się przeciwstawiam i ruszam do domu.
To tylko niecałe 3 km.
Jak dla mnie to aż 3 km.
Wreszcie koniec . Pętla się zamknęła .
Na podstawie mojego licznika , rowerowy obwód miasta Szczecina to :
Wg licznika Wojtka :
I tak pierwsza setka w tym roku zaliczona.
Podziękowania dla Wojtka za tak interesująca wyprawę.
Ale na drugi raz to się powstrzymam od rzucania takich pomysłów na wycieczki.
Bo przecież jak będzie powyżej setki to Wojtuś od razu się zdecyduje.
A mnie wszystko boli.
Kategoria Ciekawostki miasta Szczecin, dookoła...., żubrówka
Lekka wycieczka ze znajomymi
-
DST
52.86km
-
Teren
13.00km
-
Czas
03:40
-
VAVG
14.42km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z Basią , Dorotą i Leszkiem umówiliśmy się na przejażdżkę po Puszczy Wkrzańskiej.
Moja trasa to : z Pilchowa do Osowa ( a konkretnie do Wodozbioru )gdzie reszta ekipy już na mnie czekała..
Stąd już wspólnie do Dębu Bogusława a następnie do Mostu Meyera. Dalej droga wiodła przez las do Pilchowa. Z Pilchowa przez Bartoszewo do Sławoszewa.
W Sławoszewie przerwa na zupę dyniową ( tak , tak , już jest )
I powrót przez Pilchowo do Szczecina.
Jako że nastroje dopisywały i chęć na dalszą jazdę była więc pojechaliśmy na Stare Nowe Miasto na lody zachwalane przez Dorotę i Leszka.
I te lody naprawdę były bardzo dobre.
Wiatr się zrywał i zaczynało kropić wiec po lodach ruszyliśmy do domu.
Najpierw odwieźliśmy po drodze Basieńkę , później pożegnałem Dorotę i Leszka a następnie , już sam , powróciłem do domu.
Całkiem udany dzień.
A zdjęć nie ma bo skleroza jest postępująca. Pamiętałem żeby naładować baterię i przygotować aparat na wycieczkę i jedynie zapomniałem go .... spakować.
Kategoria Ciekawostki miasta Szczecin
Dozwolone od lat 18- tu
-
DST
0.01km
-
Czas
00:01
-
VAVG
0.60km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jako że wszyscy ( no prawie wszyscy) postanowili wykorzystać "długi weekend" na wycieczki rowerowe to i ja takie postanowienie uczyniłem.
W czwartek nie mogłem , w piątek pracowałem , ale sobota , tak w sobotę to już pojadę.
Już w piątek rrrrozdwoniłem swój telefon w poszukiwaniu chętnych.
Oczywiście tylko do tych co rowerem jeżdżą rzadko i powoli.
I tu okazało się że takich prrrrawie nie ma .
Albo koksy , albo cyborgi , albo "turyści" ( co to poniżej 150km dziennie nie jeżdżą " albo inni o których nie wspomnę bo i tak ze mną by nie pojechali.
Ale znalazłem złoty środek , kogoś kto w tym roku za wiele nie jeździł i kto zawsze narzekał że źle się czuje.
Kogoś kto ma rrrrrrrrrrrower , mnie się nie boi i twierdzi ze nie ma forrrrrrmy.
I prawie mi się udało.
Wiem " prawie ,robi wielką rrrrrrrrróżnicę ".
I tu osoby poniżej 18-tu lat powinny zakończyć czytanie .
"Umówiłem się z nią na 9-tą"
Wiec od rana w sobotę czekam.
Bladym świtem o 8,30 wyprowadziłem psa, nakarmiłem i zacząłem szykować rower .
A właściwie wybierać coś z kolekcji.
Grzecznie czekam .
Najgorsze nastąpiło później.
Minęła 9-ta i nic.
Minęła 10-ta i nic.
Minęło południe i ....... nic.
"Umówiłem się z nią na 9-tą" a tu cholera zaraz dzień minie i .... nic.
W końcu dzwonię .
I co?
Ano to że :
Boli mnie głowa,
I w kręgosłupie łupie ,
I kiszki skręcają ,
i że "ja myślałam że już pojechałeś "
I tu gwoli wyjaśnienia młodzieży powyżej 18-tu lat a poniżej 50-ciu wyjaśniam że nie jest to tekst dotyczący " seksu" a jedynie związanego z wycieczką rowerową.
Jako człek dojrzały i "odpowiedzialny" poczułem się w obowiązku ratować zdrowie zaprzyjaźnionej kobiety.
Całą akcję ratowania nie jestem w stanie opisać więc skorzystam z "gotowca" który znalazłem w sieci.
Wystarczy zamienić " teściowa" na " Basieńka" a reszta jest gotowa.
I ten fragment jest dla osób o silnych nerwach albo takich co już mieli styczność ze służbą zdrowia ( i ze mną)
uwaga ostre
I powiem szczerze drugi raz nie przeżyje takiej operacji nawet pod podwójną narkozą.
A najgorsze ze na jutro się ponownie umówiłem z Basią na rower .
I myślę że po tej całej akcji to ........... mnie będzie bolała głowa.
Oj , na samą myśl o jutrze już mnie boli.
RRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRatunku.
Ps.
Właśnie dostałem odpowiedź na moje insynuacje .
I wygląda na to że " byłem za szybki "
http://www.youtube.com/watch?v=pDed89Ti9ZA
Kategoria bez roweru, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie, Blended Scotch whisky
Do Muzeum Techniki i Komunikacji z rodzinką
-
DST
15.79km
-
Czas
01:14
-
VAVG
12.80km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dziś planowana została wycieczka do Muzeum Techniki i Komunikacji . Oczywiście wycieczka rowerowa.
Tata pojechał "Czarną Perłą" młodszy siostrzeniec rowerem córki a ja ze starszym siostrzeńcem na tandemie ( spodobało się po ostatniej wycieczce).
Pilchowo , Głębokie , Las Arkoński , ul. Arkońska ( ścieżkami rowerowymi ) , ul. Niemierzyńska ulicą.
Dojechaliśmy.
Zwiedzamy pojazdy przed muzeum.
Wchodzimy do muzeum.
W pierwszym rzędzie pokazuję Szczeciński samochód sprzed II wojny.
Informuję o aktualnie najciekawszej "specjalnej" ekspozycji.
Oj to były czasy. I w życiu bym się nie spodziewał że ktoś zrealizuje pomysły " Papcia Chmiela"
Pojazdy z czasów "Tytusa , Romka i A' Tomka " w realnym wydaniu.
Po "powrocie w przeszłość " komiksową wracamy do przeszłości historycznej.
Jedna z wielu atrakcji muzeum , symulator jazdy tramwajem.
Młodszy siostrzeniec tak się rozpędził że ledwo " wyrabiał " na zakrętach.
Teraz już spokojnie zwiedzamy eksponaty.
Nowością w muzeum są manekiny ze szczecińskimi produktami przemysłu odzieżowego .
Głównie Zakładów Przemysłu Odzieżowego "DANA".
Zakładów już dawno nie ma ( jak i większości zakładów produkcyjnych z czasów PRL-u) ale jak się okazuje są jeszcze pamiątki po tych czasach "wielkiego Szczecina" .
Sam , za czasów mej młodości , mieszkałem na ul. Odzieżowej i pamiętam rozbudowę tych zakładów . DANA była naprawdę cenionym i znanym zakładem nie tylko w Polsce czy też innych "demoludach " ale też produkowała na eksport na tzw. " zachód".
Pamiętam samochody z "zachodnich Niemiec " ( najpierw NRF czyli Niemiecka Republika Federalna a później RFN czyli Republika Federalnych Niemiec) .
Ale nie ma co zanudzać historią , kto chce ten podjedzie do muzeum a kto chce więcej, niech pogada z rodzicami lub dziadkami.
Albo poczyta opisy przy wystawowych egzemplarzach .
Po wyjściu z muzeum zauważyłem ciekawą wystawę fotograficzną na zewnątrz.
Czas na powrót.
Jeszcze tylko lody w kawiarni nad muzeum
I powrót do domu.
Było ciekawie .
Jazda rowerami choć krótka i "ciśnięcia w "pedały" sprawiła wszystkim przyjemność.
No tak ale z takimi dystansami to Trendixa nie dogonię.
Ale jeszcze przyjdzie taki czas że .................
Kategoria Ciekawostki miasta Szczecin, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, żubrówka
Wyjątkowa okazja.
-
DST
20.69km
-
Czas
01:10
-
VAVG
17.73km/h
-
Sprzęt MUŁ- Czyli pół Raleigh a pół Gazelle
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjątkowo bo:
wcześniej wróciłem z pracy ,
goszczę w domu dwóch siostrzeńców ,
tak dawno nie jeździłem że mnie aż roznosiła chęć pojeżdżenia rowerem ,
piękna pogoda
itd ,itp.
To wszystko sprawiło że wręcz wymusiłem na jednym z siostrzeńców wspólną wycieczkę na rowerach .
Mimo wielkich oporów udało się namówić , tego starszego.
Ostatecznym argumentem było - możliwość przejażdżki tandemem.
Wcześniej podregulowałem luz w przedniej ośce , napompowałem koła i jazda.
Powoli spokojnie z duszą na ramieniu ruszyliśmy.
Pilchowo , Tanowo , Police i z powrotem. Ścieżką rowerową.
Trochę trwało zanim się zgraliśmy. Siostrzeniec choć chudzielec ale wyższy ode mnie . Środek ciężkości wysoko a i "pasażer" próbuje balansować samodzielnie i po swojemu ruszać pedałami .W końcu jako tako się zgraliśmy i pędziliśmy aż wiatr szumiał w ...brodzie.
W Policach próbowaliśmy dokonać zmiany kierowcy ale szybko powróciłem na "fotel kierowcy" .
W ramach wycieczki próbowaliśmy kilka ustawień siodełek ( tylne siodełko mimo dokręcenia zmienia kąt ustawienia ) i stwierdziłem że chyba tylny łańcuch jest za luźny bo miałem wrażenie jakby kilka razy przeskoczył.
Ogólnie , wrażenia z jazdy niesamowite .
Trzeba będzie częściej zapraszać chętnych na przejażdżki.
Na dalsze wycieczki nie będę ryzykować .
I jeszcze jedna ciekawostka.
Dostałem prezent , taki rowerowy .
Podziękowania dla przyjaciół : Doroty i Leszka .
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Spacerkiem wokół Głębokiego.
-
DST
11.47km
-
Czas
01:03
-
VAVG
10.92km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Taki rodzinny , rowerowy spacerek.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Krótko ale konkretnie.
-
DST
22.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
11.00km/h
-
VMAX
22.44km/h
-
Temperatura
34.0°C
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tytułem proszę się się sugerować bo nie będzie krótko.
I co do konkretów to też bym nie wierzył.
Co by nie mówić to rowerem dawno nie jeździłem.
Tak ze dwa tygodnie temu byłem na wypadzie w okolicach Łęczyna ( koło Dobiegniewa )
i co prawda , więcej przejechałem przy pomocy koni niż rowerów , ale poznałem pewną osobę , pana Romana Szymańskiego , która była przyczynkiem do dzisiejszej wyprawy.
A tak z tydzień temu uczestniczyłem w wyprawie , bez rowerów , ale wspólnej z pewnym rowerzystą z którym ścigam się w pewnym wyścigu. który wziął udział w dzisiejszej wyprawie .
Pomijając ubiegło tygodniowe wyprawy wracam do meritum .
Przyczynkiem do dzisiejszej wycieczki był ... Ganz.
Kliknij aby się dowiedzieć
Pan Roman Szymański opowiedział mi historię jednego z ostatnich Ganz'ów w Polsce który jest w Szczecinie i którego włodarze mają zamiar pociąć na " żyletki".
Pocięto na "żyletki " Szczecińska Stocznię to spróbujmy uratować choć ostatni egzemplarz polskiego kolejnictwa.
Planując , wspólnie z opiekunem tego ostatniego w Polsce egzemplarza który jeszcze niedawno jeździł z wycieczkami turystycznymi z całego świata , postanowiłem zorganizować wycieczkę dzięki której mieszkańcy miasta dowiedzą się o tej niezwykłej atrakcji na skalę światową i pomogą w jego ratowaniu przed zagładą. Dzisiejsza wycieczka miała być przygotowaniem do większej zorganizowanej akcji.
Musiałem przejechać trasę i zaplanować czas i długość trasy.
Udział w wycieczce zapowiedzieli : pan Roman Szymański- opiekun Ganza , jego córka Joanna oraz .... mój przyjaciel Trendix który nie potrafi spędzić dnia bez bez zrobienia 100 km na rowerze, oraz jego syn.
Cała akcja rozpoczęła się pod katedrą Szczecińską gdzie odbywał się http://jarmark.jakubowy.pl/poprzednie-edycje/jarmark-2012/kliknij a się dowiesz
Tu właśnie dojechała ekipa z Rowerowego Szczecina biorąca udział chesz wiedzieć to kliknij
Tu , co prawda jak zwykle spóźniony , dotarłem po czasie ale zdołałem spotkać uczestników " pielgrzymki" i mojego przyjaciela ( biorąc pod uwagę że w naszym wspólnym wyścigu Pokoju wyprzedza mnie o jakieś dwa tysiące kilometrów to nie jestem pewien czy jest moim przyjacielem) .
Po chwili rozmowy ruszyliśmy do miasta na lody.
Konkretnie to ja , Trendix , jego aparat i jego syn.
Bo "pielgrzymi" ruszyli w inną stronę.
Ale że Szczecin nie jest wielkim miastem , raptem jest trzecim pod względem zajmowanej powierzchni (300,55 km² z czego prawie 24% zajmują grunty pod wodami) i siódmym[4] pod względem liczby ludności miastem Polski więc dość szybko trafiliśmy na "pielgrzymów".
Oni kończyli trasę a my zaczynaliśmy.
Oni mieli za sobą jakieś 300- 400 km a my przed sobą 15- 20 km.
Z tym że oni podążali trasą z kilkusetletnia tradycją a my ..... tworzyliśmy nową.
Początek planowanej trasy.
I teraz już tylko zdjęcia .
Tu będzie pierwszy etap wycieczki.
Jedziemy w kierunku na Most Długi.
Z okazji zlotu żaglowców ulice zamknięte dla ruchu.
Ale nie dla rowerów.
Korzystajcie póki się da.
Ale i tu są pewne ograniczenia.Galej droga tylko dla tych co przejadą pod ... taśmą
© siwobrody
Nam taśma nie groźna objechaliśmy bokiem.
Ruszamy dalej.
Ruszamy w kierunku celu .
Na Wzgórze Hetmańskie .
Po drodze mijamy,
Oraz graffiti o którym wspominał Misiacz.
Docieramy do celu dzisiejszej wycieczki , testowania trasy wielkiej wyprawy mającej na celu ratowania Ganza.
Oto i cel przyszłej akcji .
Nasz przewodnik ,Pan Roman Szymański , opiekun Ganza , człowiek który jest "kopalnią wiedzy" na temat kolejnictwa , właściciel tysiąca map , rozkładów jazdy, i zdjęć , pozwala nam zwiedzić ten unikat w skali światowej.
Zupełnie nie zasłużenie , dostaję w prezencie : egzemplarz instrukcji sygnalizacji na PKP " E 1" , kilkadziesiąt ( kopii) rozkładów jazdy PKP , i całej masy dokumentów i osobistych opisów dotyczących kolejnictwa i przeżyć pana Szymańskiego .
I tak podświadomie odczuwam że ten Człowiek szuka pomocy aby ocalić coś , czemu poświęcił ostatnie lata życia i nie dla siebie , ale dla przyszłych pokoleń próbuje coś ocalić i przekazać .
Nasza niewielka ekipa mogła poznać uroki tego zabytku.
Wycieczka dla chętnych , po załatwieniu formalności z PKP i właścicielami Ganza ( urząd Marszałkowski) odbędzie się w drugiej połowie sierpnia lub we wrześniu.
Wszelkie informacje zostaną podane na BS. , forum Rowerowego Szczecina , Szczecina na Rowerach oraz wszelkich innych stronach które zgłoszą swój akces w tej akcji.
O terminie wycieczki powiadomię wszystkich chętnych którzy zgłoszą swoje zainteresowanie gdy tylko dostanę informację o zgodzie instytucji zawiadujących zabytkiem i przede wszystkim opiekuna zabytku.
Wszystkich , którym zależy na losie tego pojazdu , proszę o wsparcie w nagłośnieniu akcji i poszukiwaniu sponsorów zarówno medialnych jak i finansowych.
Wg. pewnych źródeł , ostatniego Ganz'a ma spotkać los wielu innych szczecińskich zabytków jak choćby "Mamuta" NAJSTARSZEGO DOKU ŚWIATA wg. książki Andrzeja Kraśnickiego Jr.
I tu ciekawostka . Pan Andrzej Kraśnicki ( domniemywam ze senior) już uczestniczył w akcji ratowania Ganza ( wg. opisu pana Szymańskiego).
Może i Junior - wielki miłośnik Szczecina i jego ciekawostek pomoże nam w ratowaniu zabytku?
O ile na opiekuna Ganza , pana Szymańskiego, możemy liczyć to do uratowania zabytku potrzeba nam wiiiiiiiiiiiiiiiiielu osób: pasjonatów , miłośników kolei i ....... wysoko postawionych osobistości z grona PKP , Urzędu Marszałkowskiego, Urzędu Miejskiego , a jak ktoś ma znajomości to i u prezydenta czy premiera RP.
Bo żaglowce wpłyną i wypłyną a Ganz będzie wieloletnią atrakcją.