siwobrody prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

KRÓTKO WOKÓŁ DOMU

Dystans całkowity:6107.24 km (w terenie 245.41 km; 4.02%)
Czas w ruchu:359:09
Średnia prędkość:16.69 km/h
Maksymalna prędkość:46.50 km/h
Liczba aktywności:176
Średnio na aktywność:34.70 km i 2h 07m
Więcej statystyk

Powitanie jesieni , pogoń za MadBike-m i przez las do Jasienicy

  • DST 42.14km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:12
  • VAVG 19.15km/h
  • VMAX 33.14km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 września 2013 | dodano: 21.09.2013

Pogoda poprawiła się .
Słoneczko przebijało się przez chmury i zrobiło się cieplej .
Trudno się nie skusić na rower.
Ale tak nie do końca byłem chętny .
Ale decyzja zapadła gdy dostałem telefon od rodzinki - "ładna pogoda to może wpadniemy?".
No skoro rodzice maja przyjechać to proszę bardzo ale .......... ja mam zamiar pojechać rowerem na wycieczkę.
Przyjazd rodziców = zagonienie do roboty na ogródku .
Więc rower jest niezbędnie potrzebny do ...uniknięcia roboty wokół domu.
I jeszcze to spotkanie pod sklepem w Pilchowie.
Ja podjechałem po chleb i ten no "chleb niezbędny niektórym do życia co to się go puszcza z dymem" a tam patrzę MadBike'owe szefostwo na rowerach .
Więc się pytam gdzie jadą i że ja też mam ochotę na przejażdżkę.
Oni jadą na zupę dyniowa do Sławoszewa to się umawiamy że ich dogonię.
To szybko powrót do domu , przywitanie rodziców , szykowanie roweru i ....... szybka ucieczka rowerem w pościgu za Joanną i Arturem.
Dopadłem ich w Zjawie jak czekali na zupę i rozmawiali ze znajomymi których tam spotkali. Posiedzieliśmy trochę obgadaliśmy kilka spraw i ruszyliśmy w kierunku do Bartoszewa i dalej do ścieżki rowerowej Szczecin - Tanowo.
Tu się rozstaliśmy. Oni do domu do dzieci czyli kierunek Szczecin a ja kierunek na Tanowo.
Postanowiłem zrobić starą trasę - kierunek na Dobieszczyn skręt w drogę pożarową nr.27 lasem do Jasienicy.
Po drodze podziwiałem jesienny las i szukałem grzybów.

















Czas kończyć fotogrzybobranie i ruszać dalej.
Kierunek Jasienica.
Pogoda przyjemna , ruch na drodze znikomy więc szybko dotarłem do celu.
Najpierw "zwiedziłem " obiekt nr. 1.


Rower stoi ... tuż przed obiektem którym jest makieta © siwobrody

A następnie rozpocząłem zwiedzanie ruin.
Opis resztek klasztoru Augustianów.










A następnie obfotografowałem kościół






I właściwie to już szykowałem się do powolnego powrotu do domu gdy dostałem telefon.
"To kiedy wracasz ? bo trzeba by coś porobić na ogrodzie "
I chcąc nie chcąc trzeba było wracać do domu i to szybszym tempem aby spełnić obowiązki wobec domu ,rodziców i ogródka.
Ech , życie to jednak nie jest bajka.


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie

Odbiór tandemu.

Piątek, 20 września 2013 | dodano: 21.09.2013

Do MadBike rowerem zastępczym a z powrotem Mułem.
To że dopiero dziś odebrałem tandem to tylko dla tego że wcześniej nie mogłem.
Rowerek był zrobiony i gotowy do odbioru już we wtorek ale jedynym terminem odbioru jak dla mnie był piątek.
Rower w pełni sprawny. Wszystko zrobione wg. zamówienia a nawet więcej.
Serwisant Piotr nie tylko zrobił to o co prosiłem ale posprawdzał też inne elementy które wg. niego mogłyby wpływać na bezpieczeństwo i jakość jazdy.
I znalazł kilka dodatkowych usterek.
A ja tak się obawiałem o to czy sobie poradzi z "zabytkiem".
Podjąłem jeszcze decyzję o zamontowaniu dodatkowego tylnego oświetlenia ( tzw. "działo laserowe" WALLe produkcji MacTronic ) i licznika.
Teraz już można śmigać.
Jeszcze tylko zapłata za usługę i ...... nie dosyć że ceny przystępne to jeszcze jako stały klient dostałem porządny rabat.
A później ludzie się dziwią skąd to staropolskie powiedzenia " wszystkie drogi prowadzą do MadBike ".


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie

kukułcze jajo czyli jak wrobiłem MadBike w serwisowanie tandemu.

Wtorek, 17 września 2013 | dodano: 17.09.2013

trasa :z Pilchowo do MadBike na ul.26 Kwietnia tandemem a powrót tą samą trasą ale już rowerem zastępczym.
Jak już wcześniej opisywałem MUŁ , czyli mój tandem , troszkę zaczął w trakcie ostatniej jazdy niedomagać , więc trzeba mu było zapewnić serwis.
Jako że rowery oddaję do naprawy albo do zaprzyjaźnionego kolegi który zajmuje się wiekowymi pojazdami albo do MadBike to zadzwoniłem do obu miejsc. Okazało się że kolega , nie tylko że jest zawalony pracą to jeszcze jest do niego daleko , za to MadBike jest dużo bliżej i rzadko komu odmawiają pomocy ( no trochę z szefostwem się znam). Problem polegał na tym że szefostwo nie naprawia rowerów a serwisanci i aż za dobrze się orientują co za "perełki" potrafię przywieźć. Już raz na widok przywiezionego pięknego , różowego roweru mojej znajomej serwisant chciał się rzucić do Odry .. a może proponował do tej Odry wrzucić rower ( nie do końca pamiętam - ech ta skleroza) ale było coś takiego. W każdym razie powiadomiłem serwis ze przywiozę rower i podałem jakie mam z nim kłopoty ( jedynie nie podałem co to za rower).
Tak więc rano , przed pracą dosiadłem solo tandem i podążyłem do serwisu. No bo do samochodu nie chciał wejść a wynajmowanie większego dostawczego auta na taki kurs to trochę problem i koszty ( stąd tak istotną sprawą była odległość od serwisu).
I dojechałem . "Mina serwisantów - bezcenna".
Po wyłożeniu całej litanii co trzeba zrobić poprosiłem o "pojazd zastępczy" i wróciłem do domu.
I teraz czekam z niecierpliwością :
1. Na telefon że tandem zrobiony ,
2. Na wieść o powstrzymaniu straceńca który chciał się rzucić do Odry ,
3. Na wieść o zatonięciu barki na Odrze której burty " rozorał " jakiś złom na dnie
4. Na żądanie zwrotu roweru zastępczego ,
5. Sądowy zakaz zbliżania się do firmy MadBike na odległość mniejszą niż 100 metrów a z rowerami na 500 m.
No to czekam.


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie, żubrówka

Na obiad do Zjawy.

Niedziela, 15 września 2013 | dodano: 15.09.2013

Tydzień temu , gdy ja zwiedzałem ze znajomymi Trzcińsko Zdrój , rodzice pojechali do Sławoszewa do Zjawy na obiad. Tam dowiedzieli się że w ten weekend będzie pierwsza rocznica otwarcia gospody Zjawa i super promocja na posiłki 50% rabatu.
Tak więc postanowili skorzystać z okazji i zaplanowali wspólny wyjazd na niedzielny obiad do Sławoszewa (czyli na dziś).
Pogoda dziś nie była zachęcająca do jazdy na rowerze ale postanowiłem sprawdzić swoje kolana (lekko pobolewające po wczorajszej jeździe ) i wyruszyłem do Zjawy rowerem. Rodzice mieli wyruszyć trochę później i dojechać samochodem.
Jakie było moje zdziwienie gdy po dojechaniu na miejsce nie zastałem ..... tłumów.
No nie , przecież ludzie uwielbiają promocje i obniżki cen , o co chodzi ?
Dość szybko się sprawa wyjaśniła. Świąteczna promocja była w sobotę , także oblężenie lokalu przez chętnych , a rodzice niedokładnie sobie zakonotowali datę jubileuszu.
No i może całe szczęście bo będziemy mogli delektować się kuchnią bez tłoku i oczekiwania w dłuuuuugiej kolejce chętnych.
W oczekiwaniu na przyjazd rodziców zamówiłem herbatkę i wdałem się w rozmowę z właścicielami . Oprócz relacji z wczorajszego "najazdu" pochwalili się też najnowszą wersją menu. Okładki zostały wykonane własnoręcznie i powiem szczerze że naprawdę bardzo ładnie się prezentowały. Ale jak wiadomo najważniejsze w menu to mimo wszystko .... karta dań. I jak tam zajedziecie koniecznie sobie ... poczytajcie od deski do deski. Dla mnie hitem było danie za 0 zł.- specjalna oferta dla dzieci .
"Talerz rozbójnika" - talerz , nóż , widelec i w ramach "rozboju" można nakładać na talerz wszystko na co ma się ochotę z talerzy rodziców.
No to jest dla mnie propozycja na dziś.
Rodzice dojechali.
Na pierwsze danie zamówiliśmy słynną zupę dyniową.
Na drugie , nie skorzystałem z oferty "specjalnej" , zamówiliśmy pierogi ruskie , pierogi z mięsem i kartacze. Na deser zielona herbata i jabłecznik.
I jeszcze dostaliśmy od firmy , do spróbowania , próbkę świetnych śledzi ze śliwkami.
Po odczekaniu aż odsapniemy po "obżarstwie" ruszyliśmy do domu.
Powoli , spokojnie wróciłem rowerkiem czując jak robi się coraz chłodniej.
I tak mi się udało bo podczas jazdy w obie strony deszcz nie padał.
Tak przy okazji informuję że wg. wstępnych ustaleń gospoda w weekend będzie czynna od godz 11,00 ale w pozostałe dni dopiero od 16,00. Ale to dopiero od następnego miesiąca.


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU

A słowo stało się ciałem czyli......tandemem z Aleksandrem "Wielkim"

Sobota, 14 września 2013 | dodano: 14.09.2013

Wszystko zaczęło się od Benaska dawno temu gdy jeszcze go nie znałem ale zacząłem czytać jego bloga.
A konkretnie gdy dotarłem do wpisu Opis linka .
I stwierdziłem że skoro mogą inni , to może i u nas można by było coś takiego zorganizować.
No tak ale najpierw trzeba mieć tandemy.
I po niejakim czasie trafiłem na Allegro ofertę tandemu , mojej ulubionej marki , czyli Raleigh . Miałem już w kolekcji dwa rowery tej marki więc postanowiłem wystartować w licytacji aby powiększyć kolekcję. I wygrałem.
Teraz tylko ściągnąć nowy nabytek z Polski.
Możliwe że innych chętnych odstraszał warunek oferty - " odbiór własny" .
Dzięki firmie w której pracuję udało się .
I tak stałem się szczęśliwym posiadaczem tandemu .
Tak naprawdę to jest Gazelle ale zrobiona dla Raleigh .
Mając już tandem powoli wracałem do myśli o zorganizowaniu wspólnych wyjazdów z osobami mających kłopoty ze wzrokiem.
Nawet napomknąłem o pomyśle ma jednym ze spotkań w Rowerowym Szczecinie .
W końcu tam też jest tandem Tandem Yogi.
Ale mnie samemu jakoś oprócz słów nie udało się wprowadzić myśli w czyn a i wrobić innych w temat też się nie dało.
Do czasu.
Nie tak dawno temu dostałem informację od Wandy z Tandemu Yogi o nowej akcji.
Opis linka.
I że jest akcja Rowerowego Szczecina która będzie wspierać ten projekt.
"I słowo stało się ciałem."
Po krótkim namyśle stwierdziłem że nie ma co dalej myśleć trzeba działać i zgłosiłem swój akces wraz z tandemem do akcji.
Teraz sprawy zaczęły nabierać " ciała" .
Po krótkim czasie dostałem propozycję do wspólnej jazdy z Aleksandrem.
Wymieniliśmy z Aleksandrem informacje przy pomocy poczty mailowej i umówiliśmy się na próbną jazdę na dzień dzisiejszy .
I ............ stało się.
Jesteśmy razem i wspólnie próbujemy sił.
Ja już wcześniej podjąłem próby jazdy tandemem.
Jeździłem z Basieńką "R102" vel Rudzielec ( było super - jak ktoś ciekaw to niech szuka opisu na blogu) , jeździłem z siostrzeńcem ( też opis na blogu - też miłe wspomnienia) ale to wyzwanie było wyjątkowe.
I nie dla tego że to osoba o słabym wzroku i nie ze to ktoś kto nie jeździł na rowerze ( Aleksander jeździł na swoim rowerze z przyjacielem który jechał przed nim jako przewodnik ) ale dla tego że .......... Aleksander mimo niższego wzrostu był cięższy ode mnie i stąd mój pomysł na przydomek "Wielki" .
Ja ważę ok. 80 kg. rower prawie 20 kg. i Aleksander jak się sam przyznał ok. 100 kg. - kto z Was jechał 200 kg. rowerem ?
Ja się bałem , Aleksander był pełen obaw ale tak naprawdę to zawiódł .... tandem.
Pierwsza próba startu skończyła się dość nietypowo.
Kiedy próbowałem utrzymać kierunek jazdy kierownicą , przednie koło poszło w swoją stronę a ................ kierownica w inną.
Wróciliśmy do domu i dokręciłem na max układ kierowniczy.
Podjęliśmy drugą próbę i ..... się udało .
Jedziemy .
Trochę nas zarzuca , ja się boję , rower chyba też ale za to Aleksander ciśnie na pedały aż muszę go prosić o zwolnienie tempa.
Ruszamy ścieżką rowerową spod mojego domu i jedziemy do sklepu w centrum Pilchowa .
Tu korzystając ze sprzyjających świateł wjeżdżamy na ulicę i jedziemy w kierunku na Tanowo .
Jedziemy ulicą większość samochodów omija nas szerokim łukiem ale , no właśnie ale, jeden musiał nas obtrąbić bo chyba uważał że pobliski chodnik byłby dla nas lepszy.
Za Pilchowem wjeżdżamy na ścieżkę rowerową i suniemy do przodu.
Rowerzyści nas wyprzedzają , mijamy rowerzystów jadących z naprzeciwka , mimo że jedziemy raczej środkiem ścieżki niż przy samej prawej krawędzi , nikomu to nie przeszkadza.
Bardzo miłym akcentem są pozdrowienia od przejeżdżających rowerzystów.
Zaczynamy się zgrywać w czasie jazdy.
Niestety nasz tandem nie chce się dołączyć do naszego zgrania i co jakiś czas przeskakuje napęd na drugim biegu.
Staram się jak najrzadziej z niego korzystać ale to jest najlepsze i najczęściej używane przełożenie i ... najbardziej zużyte.
Mimo to dojeżdżamy do Polic.
Po drodze mieliśmy bardzo miłą sytuację gdy po krótkiej przerwie próbowaliśmy niezdarnie ruszyć w drogę i usłyszeliśmy z tyłu " już ruszyliście , mogę was wyprzedzić ? ".
Serdeczne pozdrowienia dla rowerzysty który się zatrzymał i poczekał aż ruszymy w drogę.
A tak w ogóle to jest coraz lepiej , jedyne kłopoty to :
1.tandem który ma uszkodzony drugi bieg ,
2.ja który jestem przerażony mocą która dysponuje Aleksander.
Wracamy do punktu wyjazdu.
Mi się nogi trzęsą , tandemowi się szprychy trzęsą , jedynie Aleksander czuje się rozgrzany do ............... konkretnej wycieczki.
A tu koniec .
Co mam więcej mówić , ja do regeneracji , tandem do naprawy , a Aleksander ......
................................ powinien nam wybaczyć niedyspozycję.


Kategoria NiewidomiNaTandemach, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, żubrówka

Pociąg do roweru czyli rowerem do pociągu

  • DST 38.32km
  • Czas 02:45
  • VAVG 13.93km/h
  • VMAX 32.29km/h
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 września 2013 | dodano: 07.09.2013

Tak sobie wymyśliłem wycieczkę po Szczecinie w celu pokazania miasta i pewnego pociągu o którym dowiedziałem się od pana Romana Szymańskiego.
Głównym celem wycieczki był Ganz
Ale samo dotarcie do miejsca stacjonowania Ganza to za mało , więc zaproponowałem wycieczkę trasą która pokaże również uroki naszego miasta.
Na miesiąc przed wstępnie planowanym terminem skontaktowałem się z Joanną z MadBike aby wybrać taki termin który będzie w miarę wolny od imprez rowerowych .
Wszystko zapowiadało że takim terminem będzie 07. 09.2013 .
Decyzja zapadła i pan Roman Szymański , który jest kopalnią wiedzy o szczecińskim Ganzu i jego "opiekunem" , załatwił z PKP zgodę na jego zwiedzanie.
Skoro tak to wrzuciłem informacje o planowanej wycieczce na : forum stowarzyszenia Rowerowy Szczecin , Szczecin Na Rowerach , bikestats , i wysłałem informację do znajomych osób i zaprzyjaźnionych rowerzystów.
Joanna podała też informację do stron lokalnych miłośników Szczecina.
Teraz już tylko wystarczyła dobra pogoda aby wycieczka w gronie kilku , no kilkunastu osób , doszła do skutku.
No i jest już przeddzień planowanej wycieczki.
Pogoda jest zapewniona tylko ..... okazuje się że na ten dzień Szczecin jest pełen imprez rowerowych i to o niezłym rozmachu.
Dni Warszewa , Impreza rowerowa Fala i inne.
Ale co mi tam , znajomi nie zawiodą i kilka osób będzie.
Jadę na miejsce zbiórki.
Po drodze mijam tabuny rowerzystów.
Jak dobrze pójdzie to Szczecin będzie najbardziej rowerowym miastem w Polsce.
Jestem na miejscu zbiórki .
Spotykam Jaro który jako ratownik udziela pierwszej pomocy młodemu rowerzyście który "szlifował" kolanami podłoże.
Młode dziecię podążało z mamą na imprezę do Fali i miało mały kontakt z podłożem .
Po udzieleniu pierwszej pomocy podążyli dalej a my razem rozpoczęliśmy oczekiwanie na uczestników naszej wycieczki.
I czekamy tocząc rozmowy i podziwiając ilość rowerzystów którzy nas mijają.
Z tym że nie wszyscy nas mijają , część się zatrzymuje wokół nas.

Co prawda , spodziewałem się że kilka osób przyjedzie ale nie aż tyle .

I nie takim "wypasionym" sprzętem.

A oto najmłodsi uczestnicy wycieczki

Jestem zaskoczony frekwencją.
Przy takiej konkurencji ( nawet biorąc pod uwagę że część osób to zaproszeni znajomi) to aż dziwne że tyle osób się zjawiło.

Co prawda dzień wcześniej dzwoniłem do Jaszka i Jewtiego czy nie mogliby pomóc w zabezpieczeniu przejazdu gdyby ilość uczestników przekroczyła 15-osób i trzeba by było jechać dwoma kolumnami ale nie wierzyłem że do tego dojdzie.
Ale doszło. Na miejscu zbiórki pojawiło się ok. 25 osób.
Po ulicach będziemy jechać w dwóch kolumnach.
Ruszamy .
Najpierw Jasne Błonia , kierunek na Arkonkę , skręt na ul. Arkońską , dalej ścieżkami rowerowymi i do muzeum techniki i komunikacji


Tu niestety musiałem chwilę ponudzić o muzeum ale mam nadzieję że kilka osób skusi się do odwiedzenia tego miejsca , bo warto.
Dla dzieci są atrakcje jak choćby " małpa w muzeum" czy też symulator jazdy tramwajem , dla panów super maszyny na dwóch i czterech kołach , a dla pań kreacje szczecińskich zakładów odzieżowych w których nie jedna pani odczuje że " panowie poczują większy pociąg do pań , niż do wszelkich wystawionych tam technicznych rewelacji".
Koniec nudów muzealnych ruszamy dalej w trasę.
Następny przystanek . Brama kolejowa Stoczni Szczecińskiej.

Miejsce gdzie dawniej łączyły się tory kolejowe i .... tramwajowe.
Tak , tak rozstaw trakcji kolejowej i tramwajowej w Szczecinie jest ten sam.
Dawniej tramwaje były dostarczane przez PKP i ustawiane na torach kolejowych a następnie zjeżdżały na tory tramwajowe.
I to był następny punkt wycieczki.

Po przerwie na picie , przekąskę i pokazanie zdjęć ruszamy dalej.



Jedziemy wzdłuż nabrzeża Odry .


Kolega Monter słynący w Szczecińskim światku rowerowym jako specjalista od skrótów ( co prawda to wszyscy myśleli że od skrótów w terenie ) okazał się niezły jako specjalista od skrótów w miejskiej "dżungli" . I dzięki niemu ominęliśmy kilka ruchliwych ulic co prawda przekładając gładki asfalt nad bezpieczniejsze "bezdroża" .

A teraz podążamy nowym pięknym nabrzeżem.

Następny przystanek Szczeciński Browar.
Nie ważne że własność wielkich korporacji , ważne że istnieje i działa.

Wreszcie , zgodnie z planem , docieramy do głównego punktu dzisiejszej wycieczki.

Oto Ganz w pełnej krasie .

Rozpoczynamy zwiedzanie

Na wstępie pan Roman Szymański opowiada historię Ganzów w PKP i losów egzemplarza którego będziemy zwiedzać.
Jak się okazuje nie jest On jedynym miłośnikiem tego wagonu bo od początku wycieczki mamy jeszcze jednego wielbiciela i uczestnika wypraw Ganza po Polsce.
Po wysłuchaniu informacji od pana Szymańskiego zaczynamy penetrację Ganza.



Zwiedzamy wnętrze.




Panie wspominają wycieczki z PKP

Panowie dyskutują o sprawach technicznych czyli ile da się "wyciągnąć na trasie"

Widok na kabinę maszynisty.
Znając tych "koksów" co to spoglądają na zegary to wiem że prędkości koło setki wcale nie są dla nich wyzwaniem.

No chyba że pogubią się w rozkładach jazdy .
]Trasy Ganza.[/url]
Nawet palić ni pozwalali.

Każdy znajduje coś ciekawego


Niektórzy postanowili odpocząć

Dla chętnych były przygotowane albumy ze zdjęciami Ganza i wycieczek w których uczestniczył.



Na koniec imprezy postanowiliśmy zrobić zdjęcia rowerów i rowerzystów na tle pociągu



I to koniec imprezy.
Każdy rozjechał się w swoją stronę .
Jedni prosto do domu a inni dookoła przez obce landy bo przecież "dzień bez stówki na liczniku to dzień stracony ".
W tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim uczestnikom wycieczki za miłą atmosferę i wyrozumiałość za przydługie przerwy i mowy ale taki był plan wycieczki. Szczególne podziękowania dla Joanny za pomoc w rozpropagowaniu imprezy , dla Jaszka za zabezpieczanie przejazdu , dla Jaro za zabezpieczanie przejazdu ,zabezpieczenie medyczne i świetne zdjęcia , dla Montera za zabezpieczanie przejazdu i pokazanie kilku skrótów oraz dla Jewtiego za pomoc w przejeździe.
Na sam koniec dodam że dostałem propozycję .............. do zorganizowania następnej wycieczki o temacie kolejowym.


Kategoria Ciekawostki miasta Szczecin, Szczecin na rowerach, wycieczka z BS, Z Rowerowym Szczecinem, żubrówka, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU

Dozwolone od lat 18- tu

Sobota, 17 sierpnia 2013 | dodano: 17.08.2013

Jako że wszyscy ( no prawie wszyscy) postanowili wykorzystać "długi weekend" na wycieczki rowerowe to i ja takie postanowienie uczyniłem.
W czwartek nie mogłem , w piątek pracowałem , ale sobota , tak w sobotę to już pojadę.
Już w piątek rrrrozdwoniłem swój telefon w poszukiwaniu chętnych.
Oczywiście tylko do tych co rowerem jeżdżą rzadko i powoli.
I tu okazało się że takich prrrrawie nie ma .
Albo koksy , albo cyborgi , albo "turyści" ( co to poniżej 150km dziennie nie jeżdżą " albo inni o których nie wspomnę bo i tak ze mną by nie pojechali.
Ale znalazłem złoty środek , kogoś kto w tym roku za wiele nie jeździł i kto zawsze narzekał że źle się czuje.
Kogoś kto ma rrrrrrrrrrrower , mnie się nie boi i twierdzi ze nie ma forrrrrrmy.
I prawie mi się udało.
Wiem " prawie ,robi wielką rrrrrrrrróżnicę ".
I tu osoby poniżej 18-tu lat powinny zakończyć czytanie .
"Umówiłem się z nią na 9-tą"
Wiec od rana w sobotę czekam.
Bladym świtem o 8,30 wyprowadziłem psa, nakarmiłem i zacząłem szykować rower .
A właściwie wybierać coś z kolekcji.

Grzecznie czekam .
Najgorsze nastąpiło później.
Minęła 9-ta i nic.
Minęła 10-ta i nic.
Minęło południe i ....... nic.
"Umówiłem się z nią na 9-tą" a tu cholera zaraz dzień minie i .... nic.
W końcu dzwonię .
I co?
Ano to że :
Boli mnie głowa,
I w kręgosłupie łupie ,
I kiszki skręcają ,
i że "ja myślałam że już pojechałeś "
I tu gwoli wyjaśnienia młodzieży powyżej 18-tu lat a poniżej 50-ciu wyjaśniam że nie jest to tekst dotyczący " seksu" a jedynie związanego z wycieczką rowerową.
Jako człek dojrzały i "odpowiedzialny" poczułem się w obowiązku ratować zdrowie zaprzyjaźnionej kobiety.
Całą akcję ratowania nie jestem w stanie opisać więc skorzystam z "gotowca" który znalazłem w sieci.
Wystarczy zamienić " teściowa" na " Basieńka" a reszta jest gotowa.
I ten fragment jest dla osób o silnych nerwach albo takich co już mieli styczność ze służbą zdrowia ( i ze mną)
uwaga ostre
I powiem szczerze drugi raz nie przeżyje takiej operacji nawet pod podwójną narkozą.
A najgorsze ze na jutro się ponownie umówiłem z Basią na rower .
I myślę że po tej całej akcji to ........... mnie będzie bolała głowa.
Oj , na samą myśl o jutrze już mnie boli.
RRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRatunku.

Ps.
Właśnie dostałem odpowiedź na moje insynuacje .
I wygląda na to że " byłem za szybki "
http://www.youtube.com/watch?v=pDed89Ti9ZA


Kategoria bez roweru, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie, Blended Scotch whisky

Do Muzeum Techniki i Komunikacji z rodzinką

  • DST 15.79km
  • Czas 01:14
  • VAVG 12.80km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 sierpnia 2013 | dodano: 10.08.2013

Na dziś planowana została wycieczka do Muzeum Techniki i Komunikacji . Oczywiście wycieczka rowerowa.
Tata pojechał "Czarną Perłą" młodszy siostrzeniec rowerem córki a ja ze starszym siostrzeńcem na tandemie ( spodobało się po ostatniej wycieczce).
Pilchowo , Głębokie , Las Arkoński , ul. Arkońska ( ścieżkami rowerowymi ) , ul. Niemierzyńska ulicą.
Dojechaliśmy.

Zwiedzamy pojazdy przed muzeum.

Wchodzimy do muzeum.

W pierwszym rzędzie pokazuję Szczeciński samochód sprzed II wojny.

Informuję o aktualnie najciekawszej "specjalnej" ekspozycji.

Oj to były czasy. I w życiu bym się nie spodziewał że ktoś zrealizuje pomysły " Papcia Chmiela"
Pojazdy z czasów "Tytusa , Romka i A' Tomka " w realnym wydaniu.







Po "powrocie w przeszłość " komiksową wracamy do przeszłości historycznej.
Jedna z wielu atrakcji muzeum , symulator jazdy tramwajem.

Młodszy siostrzeniec tak się rozpędził że ledwo " wyrabiał " na zakrętach.

Teraz już spokojnie zwiedzamy eksponaty.


Nowością w muzeum są manekiny ze szczecińskimi produktami przemysłu odzieżowego .

Głównie Zakładów Przemysłu Odzieżowego "DANA".
Zakładów już dawno nie ma ( jak i większości zakładów produkcyjnych z czasów PRL-u) ale jak się okazuje są jeszcze pamiątki po tych czasach "wielkiego Szczecina" .
Sam , za czasów mej młodości , mieszkałem na ul. Odzieżowej i pamiętam rozbudowę tych zakładów . DANA była naprawdę cenionym i znanym zakładem nie tylko w Polsce czy też innych "demoludach " ale też produkowała na eksport na tzw. " zachód".
Pamiętam samochody z "zachodnich Niemiec " ( najpierw NRF czyli Niemiecka Republika Federalna a później RFN czyli Republika Federalnych Niemiec) .
Ale nie ma co zanudzać historią , kto chce ten podjedzie do muzeum a kto chce więcej, niech pogada z rodzicami lub dziadkami.
Albo poczyta opisy przy wystawowych egzemplarzach .

Po wyjściu z muzeum zauważyłem ciekawą wystawę fotograficzną na zewnątrz.


Czas na powrót.
Jeszcze tylko lody w kawiarni nad muzeum

I powrót do domu.
Było ciekawie .
Jazda rowerami choć krótka i "ciśnięcia w "pedały" sprawiła wszystkim przyjemność.
No tak ale z takimi dystansami to Trendixa nie dogonię.
Ale jeszcze przyjdzie taki czas że .................


Kategoria Ciekawostki miasta Szczecin, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, żubrówka

Wyjątkowa okazja.

Piątek, 9 sierpnia 2013 | dodano: 09.08.2013

Wyjątkowo bo:
wcześniej wróciłem z pracy ,
goszczę w domu dwóch siostrzeńców ,
tak dawno nie jeździłem że mnie aż roznosiła chęć pojeżdżenia rowerem ,
piękna pogoda
itd ,itp.
To wszystko sprawiło że wręcz wymusiłem na jednym z siostrzeńców wspólną wycieczkę na rowerach .
Mimo wielkich oporów udało się namówić , tego starszego.
Ostatecznym argumentem było - możliwość przejażdżki tandemem.
Wcześniej podregulowałem luz w przedniej ośce , napompowałem koła i jazda.
Powoli spokojnie z duszą na ramieniu ruszyliśmy.
Pilchowo , Tanowo , Police i z powrotem. Ścieżką rowerową.
Trochę trwało zanim się zgraliśmy. Siostrzeniec choć chudzielec ale wyższy ode mnie . Środek ciężkości wysoko a i "pasażer" próbuje balansować samodzielnie i po swojemu ruszać pedałami .W końcu jako tako się zgraliśmy i pędziliśmy aż wiatr szumiał w ...brodzie.
W Policach próbowaliśmy dokonać zmiany kierowcy ale szybko powróciłem na "fotel kierowcy" .
W ramach wycieczki próbowaliśmy kilka ustawień siodełek ( tylne siodełko mimo dokręcenia zmienia kąt ustawienia ) i stwierdziłem że chyba tylny łańcuch jest za luźny bo miałem wrażenie jakby kilka razy przeskoczył.
Ogólnie , wrażenia z jazdy niesamowite .
Trzeba będzie częściej zapraszać chętnych na przejażdżki.
Na dalsze wycieczki nie będę ryzykować .
I jeszcze jedna ciekawostka.
Dostałem prezent , taki rowerowy .


Podziękowania dla przyjaciół : Doroty i Leszka .


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU

Spacerkiem wokół Głębokiego.

Niedziela, 28 lipca 2013 | dodano: 28.07.2013

Taki rodzinny , rowerowy spacerek.


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU