KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Dystans całkowity: | 6107.24 km (w terenie 245.41 km; 4.02%) |
Czas w ruchu: | 359:09 |
Średnia prędkość: | 16.69 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.50 km/h |
Liczba aktywności: | 176 |
Średnio na aktywność: | 34.70 km i 2h 07m |
Więcej statystyk |
Niezwykli szczecinianie , ich kamienice czyli niezwykła wycieczka.
-
DST
29.63km
-
Teren
3.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
14.57km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niezwykła wycieczka pod każdym względem.
Po pierwsze w bardzo kameralnym
gronie. Joanna z MadBike słusznie nie rozgłaszała o planowanej wycieczce
bo zarówno jazda po mieście jak i oglądanie kamienic w większej grupie
byłoby bardzo kłopotliwe. W niektórych miejscach nawet nasza 7 osobowa
grupa miała kłopot aby odstawić rowery i oglądać kamienice nie tarasując
chodników.
Po drugie wyjątkowo krótka i powolna jazda z częstymi
postojami i przerwami . Tempo wolne bo jazda po ulicach z poszukiwaniem
interesujących nas obiektów a przy okazji okrywaliśmy inne ciekawe
obiekty których na co dzień nie zauważaliśmy. Przerwy długie bo nie
tylko podziwialiśmy kamienice , zapoznawaliśmy się z opisami i historią ale robiliśmy mnóstwo zdjęć.
Po
trzecie pogoda cudowna choć kłopotliwa. Rano jeszcze chłodno a z każdą
chwilą coraz goręcej aż mimo zdejmowania co chwilę następnych fragmentów
odzieży i tak chwilami się przegrzewałem.
Po czwarte - Szczecin jest
jednak niezwykły i pełen tajemnic i choć wydawałoby się że człowiek go
trochę go zna to cały czas zadziwia i pokazuje się na nowo.
No to zaczynamy.
Wszystko zaczęło się od tej mapki
A tu link Link
Wyruszamy z placu lotników .
Jedziemy trochę inną trasą niż na mapce bo mapka jest dla piechurów a my mamy rowery.
Dalej już niech przemawiają zdjęcia. Niektóre nie dotyczą obiektów na mapce ale trudno było się powstrzymać od ich zrobienia.
Szczecińskie kamienice © siwobrody - kamienica nr.1
Krzywoustego © siwobrody
Tablica nr 3 © siwobrody
Krzywoustego © siwobrody
Kamienica nr 3 © siwobrody
Widok na Dom Kupca © siwobrody
Bohaterów Getta Warszawskiego róg al. Piastów © siwobrody
Kamienica nr.5 © siwobrody
Pod kamienicą © siwobrody
Tablica nr. 5 © siwobrody
Al. Piastów róg Krzywoustego © siwobrody
Budynek obok "naszej" kamienicy nr.4 © siwobrody
Kamienica nr. 4 © siwobrody
Tablica nr. 4 © siwobrody
Wycieczka pod kamienicą © siwobrody
Widok na I liceum © siwobrody
Piękna kamienica obok naszego obiektu nr. 4 © siwobrody
Zdobienia © siwobrody - zdjęcie zrobione po drodze do następnego obiektu
Piękna elewacja © siwobrody
W drodze , z widokiem na pozostałości po wojnie © siwobrody
Kamienica nr. 6 © siwobrody
Tablica nr. 6 © siwobrody
Ruszamy dalej © siwobrody
Nasza ekipa w drodze © siwobrody
Przy placu Szarych Szeregów © siwobrody
Pod kamienicą nr. 7 © siwobrody
Tablica nr.7 © siwobrody
Zbiorowe zdjęcie © siwobrody
Ul. Wielkopolska 29 © siwobrody
Kamienica nr. 8 © siwobrody
Tablica nr. 8 © siwobrody
Kamienica nr. 8 © siwobrody
Tablica nr. 9 © siwobrody
Ul Wielkopolska 32 ale że kamienica jest narożna więc tablica jest od al.Papieża Jana Pawła II © siwobrody
Chyba jedna z największych kamienic spośród dziś oglądanych © siwobrody
Dalej ścieżką rowerową © siwobrody
I do następnej kamienicy © siwobrody
Kamienica nr. 10 © siwobrody
Tablica nr. 10 © siwobrody
Widok na podwórko przez bramę © siwobrody
Wnętrze © siwobrody
Nasza ekipa © siwobrody
Ruszamy kontrapasem © siwobrody
Kamienica nr. 11 © siwobrody
Najpiękniej odrestaurowana © siwobrody
Piękne zdobienia © siwobrody
Wszędobylskie gołębie © siwobrody
Tu spędziliśmy trochę czasu na robieniu zdjęć © siwobrody
Tablica nr. 11 © siwobrody
Kamienica nr.12 © siwobrody
Nasza wycieczka pod kamienicą © siwobrody
Tablica nr.12 © siwobrody
Kamienica nr 13 © siwobrody
Pod ostatnią kamienicą z przewodnika © siwobrody
Też niezwykłe zdobienia © siwobrody
Piękna elewacja © siwobrody
Słoneczko © siwobrody
Wracamy do miejsca startu © siwobrody
Koniec wycieczki © siwobrody
Magnolie rozkwitają © siwobrody
Piękne magnolie © siwobrody
My i magnolie © siwobrody
Koniec zwiedzania , rozjeżdżamy się do domów.
Ale w drodze powrotnej , zarażony pięknem kamienic uwieczniam następne.
Piękna kamienica w drodze powrotnej © siwobrody
Piękna kamienica w drodze powrotnej 2 © siwobrody
Piękna kamienica w drodze powrotnej 3 © siwobrody
Piękna kamienica w drodze powrotnej 4 © siwobrody
Piękna kamienica w drodze powrotnej 6 © siwobrody
I pałace
Pałace na alei Wojska Polskiego © siwobrody
Dom Rzemiosła © siwobrody
Następne magnolie © siwobrody
Szczecińskie magnolie © siwobrody
Tu kiedyś było przedszkole © siwobrody
Piękny pałac , dawniej należący do Pałacu Młodzieży © siwobrody
Trochę przeszkadzały linie tramwajowe w zrobieniu ładnego ujęcia © siwobrody
Wsporniki w kształcie rufy statku © siwobrody
Budynki dawniej też należace do Pałacu Młodzieży © siwobrody
Następny pałacyk © siwobrody
Drugie ujęcie © siwobrody
I następny © siwobrody
Widok z boku © siwobrody
Następny w drodze © siwobrody
Siedziba szkoły muzycznej © siwobrody
Bardzo zniszczone zdobienia © siwobrody
Na szczycie zegar słoneczny © siwobrody
Stalowy kwiat © siwobrody
Powrót przez Jasne Błonia © siwobrody
Tradycyjnie , przystanek przy Cafe Rower © siwobrody
Teraz już prosto do domu .
Zwiedziliśmy tylko mały kawałek centrum , wybrane kamienice a zostały jeszcze całe kwartały miasta do obejrzenia.
Jest gdzie jeździć na kilka ............. lat.
I najlepiej w niedzielę gdy jest niewielki ruch samochodów. I tylko w małych grupkach tak do 10 osób.
Polecam wszystkim którzy nie mają czasu ani pieniędzy na zwiedzanie świata.
Kategoria Ciekawostki miasta Szczecin, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Szczecińska marcowa masa krytyczna.
-
DST
26.83km
-
Teren
6.00km
-
Czas
01:49
-
VAVG
14.77km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza masa w tym roku.
Spotkanie ze znajomymi i krótki ,powolny przejazd po mieście.
Wracając zaczęło być chłodno ale zwiększając tempo jazdy jakoś dojechałem bez zmarznięcia.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, Z Rowerowym Szczecinem
Niedzielny relaks przy kawie.
-
DST
17.84km
-
Czas
01:08
-
VAVG
15.74km/h
-
VMAX
30.76km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po sobotnim wyjeździe nie miałem ochoty na rower a właściwie to miałem , ale nie całe ciało chciało.
Pewna część zdecydowanie nie mała ochoty na ponowną styczność z siodełkiem.
Po przeprowadzeniu referendum większością głosów przegłosowano , że jednak pojadę ( przeciw głosował tylko tyłek , wstrzymały się od głosu nogi a reszta ciała była za).
W ramach kompromisu zarządziłem zamianę trasy ( krótka i spokojna) , towarzystwa ( żadnych koksów czy cyborgów) i roweru ( czytaj siodełka).
Tak więc po dogadaniu się z całym ciałem wyciągnąłem z garażu leciwą kobyłę , parę złotych włożyłem do kieszeni , aparat na szyję i luzacko w "cywilnych ciuchach" ( żadne tam pampersy , kaski czy rowerowe koszulki ) ruszyłem przez Lasek Arkoński na Jasne Błonia.
Ciepło , miło i przyjemnie. Oraz tłoczno.
Wiosna w środku zimy. Lasek Arkoński © siwobrody
W oddali piknik lutowy © siwobrody
Tłumy w lasku © siwobrody
Słoneczna pogoda © siwobrody
Czasami był problem aby przejechać , bowiem tłumy spacerowiczów to nie gęsi i gęsiego nie chodzą .
Po małej scysji po drodze , gdy otarłem się o panią która była skrajną osobą z sześcioosobowej rodzinki idącej " gęsiego " ale w szerz a nie wzdłuż dojechałem na Jasne Błonia.
Widok na Jasne Błonia © siwobrody
Ludzi zatrzęsienie.
I zwiastun wiosny w postaci kwitnących krokusów.
Pierwsze krokusy © siwobrody
Wiosna zimą © siwobrody
Zgodnie z planem podjechałem do caferower ale tam taka kolejka była że postanowiłem objechać Błonia dookoła i wrócić jak kolejka się zmniejszy.
Tłumy przy Cafe Rower © siwobrody
Pojechałem porobić jeszcze kilka zdjęć.
Czy aby na pewno to jest zima? © siwobrody
Tłumy , wielkie tłumy © siwobrody
I nagle stwierdziłem coś dziwnego.
Krokusy kwitną ale między aleją platanów a jezdnią a nie jak zwykle miedzy platanami a środkiem Błoni. Na tej części gdzie zawsze robiłem zdjęcia , krokusy - nie kwitną.
Tu też będą krokusy © siwobrody
Ale już niedługo się pojawią.
Jeszcze kilka dni i się pojawią następne krokusy © siwobrody
Być może , te które rosną bliżej jezdni, to nowe nasadzenia albo inna odmiana .
Wracam na kawę .
Naiwny. Jak wróciłem kolejka była jeszcze większą.
Myśałem że jak objadę Błonia dookoła to kolejka sie zmniejszy - oj naiwny © siwobrody
Tym razem już nigdzie się nie ruszałem tylko zająłem kolejkę.
Nie miałem zapięcia rowerowego więc kobyłkę postawiłem tam gdzie najmniej widać czyli pod latarnią.
Po zakupieniu kawy i przekazaniu kilku książek ( zacząłem robić porządki w piwnicy i znalazłem mnóstwo książek a cafe rower oprócz strawy cielesnej udostępnia również strawę duchową w postaci bezpłatnego udostępniania książek ) oddałem się degustacji kawy.
Po wypiciu ruszyłem skrótem dookoła w kierunku domu ( tej techniki nauczyłem się na ostatniej wycieczce).
Jeszcze rzut obiektywu na
Jasne Błonia z widokiem na Urząd Miejski © siwobrody
Widok na Rusałkę © siwobrody
Amfiteatr © siwobrody
Wszechobecne rowery © siwobrody
Różanka w wersji "zimowej" © siwobrody
Mało ludzi © siwobrody
Tu jeszcze nie widać wiosny © siwobrody
I tak na luzie bez zadyszki wróciłem do domu.
W domu jeszcze sprawdziłem relacje z ubiegłych lat i stwierdziłem że zdjęcia krokusów w 2012 pochodziły z ok. 20 marca a z 2013 roku z 14 kwietnia.
Tak więc można powiedzieć że tegoroczne krokusy są niezwykle wczesne i wyjątkowe.
I to by było na tyle.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, piwko, samotnie
Wielka Orkiestra Światecznej Pomocy - NNT w akcji
-
DST
32.61km
-
Czas
04:06
-
VAVG
7.95km/h
-
VMAX
33.97km/h
-
Sprzęt MUŁ- Czyli pół Raleigh a pół Gazelle
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jako że jestem " padnięty z zimna i zmęczenia" naprawdę dziś relacja skrócona.
Akcja zbiórki pieniędzy na rzecz Wielkiej Orkiestry zorganizowana przez NNT zakończona.
A było to tak.
Nasi wolontariusze o 8,00 rano ustawili się do wielkiej kolejki po odbiór identyfikatorów i puszek w sztabie ZHP Pogodno. Po ich odebraniu ruszyliśmy po tandemy i już tandemami na Jasne Błonia.
Pojawiliśmy się tam ok. godz 10,00.
Łącznie trzy tandemy , cafe rower oraz pierwsi zaprzyjaźnieni rowerzyści i nasi znajomi oraz przyjaciele.
Im bliżej godz 12,00 tym więcej osób. Pogoda nas nie rozpieszczała , co prawda nie padał deszcz ale wiało i to nawet zdrowo.
Przyjechało "kino na rowerze " czyli rower towarowy z siedzeniami kinowymi z pubu cesky film oraz specjalna "obstawa" dla naszych wolontariuszy ze szczecińskiej drużyny futbolu amerykańskiego Cougars Szczecin .
Cały czas coś się działo , zbieraliśmy do puszek , woziliśmy chętnych na
tandemach , na rowerowym kinie (który był ulubioną atrakcją nie tylko
dla dzieci ), rozmawialiśmy z zasilającymi nasze puszki o rowerach ,
tandemach i NNT .
Zgodnie z planem zaraz po godz. 12,00 zaczęliśmy ustawiać serduszko ,
zarówno z rowerów jak i wszystkich osób które się zebrały wokół nas.
Może nie było tak okazałe jak by niektórzy chcieli ale za to ci którzy je tworzyli na pewno mieli wielkie serca.
W tej części programu dołączyli do nas inni wolontariusze którzy też na
Jasnych błoniach kwestowali jak np. młodzież przebrana za bohaterów z
filmu "gwiezdne wojny ".
A tak w ogóle to do naszych puszek wrzucało pełne spektrum społeczeństwa
: maleństwa w wózkach , maluchy na własnych nóżkach albo malutkich
rowerkach , młodzież , młodzi , dojrzali , starsi i bardziej starsi. Na
rowerach , pieszo , z pieskami , pod parasolami , samotni , z całymi
rodzinami , widzący i niewidomi.
Wielkim sukcesem było to że wiele osób przyszło aby dowiedzieć się coś
więcej na temat programu NNT. I nie tylko dowiedzieć ale spróbować
swoich sił jako potencjalni przyszli piloci albo jako niewidomi
uczestnicy przyszłych wycieczek.
Sukces nie polegał tylko na propagowaniu akcji NNT ale ogólnie na
propagowaniu zdrowego i aktywnego trybu życia przy użyciu roweru. Bo o
ile WOŚP gra dla polepszenia ratowania życia i zdrowia osobom chorym ,
to nasza akcja pokazuje jak zadbać o zdrowie żeby jak najrzadziej
trzeba było korzystać z pomocy lekarzy. Profilaktyka jest tańsza niż
leczenie a rower jest jednym z wielu nie docenionych lekarstw ( rower - przed użyciem przeczytaj ulotkę lub skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutom ).
Może nie będziemy w czołówce zebranych największych puszek , nie
będziemy w radio czy telewizji czy prasie ale na pewno zrobiliśmy "
kawał dobrej roboty" .
Zebraliśmy tyle ile potrafiliśmy , zapewniliśmy naszym dobroczyńcom
wrzucającym do puszek coś więcej niż satysfakcję z datków , pokazaliśmy
jak zdrowo żyć , zyskaliśmy nowych chętnych do programu NNT zarówno
przyszłych pilotów jak i niewidomych .
I najważniejsze - sami dobrze się bawiliśmy.
Ok. godz. 16,00 zakończyliśmy akcję i rozjechaliśmy się do domów.
Jeszcze tylko zwrot "rowerowego kina " do garażu i powrót tandemem do miejsca parkowania oraz zdanie puszek do sztabu .
Podziękowania dla wszystkich uczestników akcji ale w szczególności dla
Joanny za pomoc w przygotowaniu organizacji całego przedsięwzięcia oraz
dla Wojtka za przyjazd ze Stargardu , zapewnienie wsparcia i pomoc w
zamknięciu imprezy.
I jak to mówi pan Jurek Owsiak " sie ma " .
Zdjęcia , relacje i filmy powinny się pojawić już wkrótce. Nie moje , bo
ja najpierw zapomniałem że mam aparat później zapomniałem że jest w
samochodzie Wojtka a w końcu zapomniałem że już mi go przyniósł.
A tak na koniec jako ciekawostkę powiem że w pewnej chwili podeszła
osoba która spytała " gdzie tu zbierają na akcję Niewidomi Na Tandemach
?" . Po wyjaśnieniu że owszem NNT zbiera ......... ale na WOŚP i że NNT
nie jest organizacją ani stowarzyszeniem które można wesprzeć finansowo
pieniążki trafiły do puszki WOŚP ale niezwykle przyjemnie nam się
zrobiło że są osoby które chcą nas wspierać .
link do świetnego filmu Wojtka Trendixa . link
Link do zdjęć Pawła. link
Link do zdjęć Joanny. link
Kategoria żubrówka, Szczecin na rowerach, śWIĄTECZNIE, NiewidomiNaTandemach, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Ten pierwszy raz - w tym roku 2014
-
DST
35.57km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:13
-
VAVG
16.05km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prawda jest taka że owszem chciałem się wybrać na rower ale ............ mi się nie chciało.
Więc się znaleźli tacy którzy mnie zmusili.
Tak , tak , to wszystko wina Jaszka.
A więc ( chyba kiedyś, gdzieś mnie ktoś mnie uczył że nie zaczyna się od "a więc") gdy wygodnie leżałem sobie w łożu i w ciepełku , czytałem sobie książkę , zadzwonił telefon: zbieraj się , będziemy za pół godziny i jedziemy w to miejsce co mówiłeś że jest taki ładnie oświetlony domek.
Owszem
wspominałem o tym domku i nawet popełniłem ten błąd że zapowiadałem że
można by się tam wybrać rowerem ale czy trzeba wierzyć we wszystko co
mówię.
I ponadto telefon jest o godz. 13,00 a do tego miejsca jest
jakieś 8-10km. więc trochę za wcześnie na wyjazd skoro pełny efekt
oświetlenia widać po zmroku a to następuje po 16-tej z groszami. Chyba
że zakładają że jedziemy 3-4 km/godz.
No, taka prędkość to nawet dla mnie jest troszeczkę za mała.
Wyłuszczyłem
swoje obiekcje i dostałem odpowiedź że pojedziemy przez Świdwie i tam
spędzimy parę chwil więc zanim dojedziemy będzie już ciemno.
No to ma już jakiś sens choć z drugiej strony to już będzie kawałek drogi ( jak dla mnie).
A niech tam , raz "kozie śmierć" taki dystans jeszcze dam radę ....... więc jadę.
Pod mój dom zajechała ekipa : prowodyr - Jaszek , jego żona , Rowerzystka , Joanna i Artur, Pejo , Janusz .
Ruszamy , ja i te "koksy" .
Jedzie się całkiem przyjemnie , temperatura około 3 stopni zero wiatru.
Dojeżdżamy do Tanowa i jedziemy dalej.
W końcu pierwszy przystanek i przerwa.
Noworoczna wycieczka 2014 © siwobrody
Tak
nie do końca jestem pewny czy ta pierwsza przerwa to była ze względu na
dbałość o moją kondycję czy też z powodu że spotkaliśmy znajomą
niektórych uczestników wycieczki. Nie ważne . Ważne że była .
Po
przerwie na herbatę z termosów , konsumpcję wiktuałów z sakw i rozmów
oraz nabrania sił na dalszą drogę ( to dotyczyło głównie mojej osoby) kończymy przerwę
Noworoczna wycieczka 2014 Pierwszy postój © siwobrody
i ruszamy w dalsza drogę.
Ruszamy dalej w drogę © siwobrody
I w tym momencie uświadomiłem sobie że skoro mieliśmy jechać nad Świdwie to powinniśmy skręcić już wcześniej , za Tanowem.
(Tak dla osób spoza naszego terenu informuję że zaproponowana trasa przez przewodnika , czyli dojazd nad Świdwie przez Zalesie to mniej więcej jak propozycja dojazdu ze Szczecina do Warszawy przez ...Kraków.)
Usłyszałem wyjaśnienie że wybrano taką trasę żeby ominąć kałuże i błota i móc jechać asfaltem .
No fakt , to jest argument , zwłaszcza że jechałem trekingiem na wąskich oponach a nie jakimś "góralem".
Skoro mamy zapewniony komfort nawierzchni to warto nadłożyć kilometrów.
Jedziemy.
Jazda
w grupie ma tą zaletę że człowiek nie czuje ani prędkości ani dystansu.
Naprawdę super się jechało i nawet nie zwracałem uwagi na tempo w jakim
jechaliśmy , a było jak na mnie niezłe.
Temperatura powoli spadała poniżej 1 stopnia.
Dojechaliśmy do TOEE w Zalesiu .
Piękne i ciekawe miejsce.
Ja już je zwiedziłem ale dla niektórych osób było nowością.
TOEE Zalesie © siwobrody
Nadal w Zalesiu © siwobrody
No
nie dla wszystkich . Ci którzy już tu byli albo już zarezerwowali sobie
w niedługim czasie pobyt , z niecierpliwością czekali na pozostałych.
Wyruszamy nad Świdwie © siwobrody
Ruszamy w dalszą drogę .
Skończył się asfalt ale droga jest w miarę przejezdna i jest nadal jasno.
W drodze nad Śiwdwie © siwobrody
Choć słoneczko coraz niżej.
Słoneczko powoli zachodzi © siwobrody
Jedziemy a widoki piękne.
A my dalej w drodze © siwobrody
Dojeżdżamy nad Świdwie © siwobrody
Wreszcie docieramy na Świdwie na wieżę widokową.
Wieża widokowa nad jeziorem Świdwie © siwobrody
Zabieramy wiktuały i udajemy się na wieżę widokową.
Zabieramy prowiant na górę © siwobrody
Kto może ten foci okolicę.
Jeszcze kilka fotek © siwobrody
Albo pozuje do fotek.
Małgosia jak zwykle pozuje do zdjęć © siwobrody
Jedni na górze podziwiają widoki
Prawie wszyscy na wieży © siwobrody
A inni odparowują po wielkim wysiłku.
Janusz musi "odparować" © siwobrody
No
i to jest dobra wiadomość dla mnie , nie tylko ja odczuwam wysiłek
dzisiejszej wycieczki , również człowiek który zwiedził Gruzję wzdłuż i
nie tylko .
A widoki wokół piękne .
Słoneczko coraz niżej © siwobrody
W pewnym momencie wszyscy zaczynają krzyczeć że mam przestać bawić się aparatem i włazić na górę.
O co im chodzi ? PRZECIEŻ NIE PRZESZKADZAM NIKOMU.
No dobrze ulegam większości.
I co widzę po dotarciu na szczyt wieży?
Ciekawe co tam kombinują? © siwobrody
Tego nikt nie był w stanie przewidzieć.
Główny prowodyr dzisiejszej imprezy zaskoczył wszystkich .
Jak nie wszystkich to mnie na pewno.
I wszystko jasne - jak bal to bal © siwobrody
Takie miejsce , taka okazja i taki barman !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
To naprawdę ssuuuuuuuuuuuuuuppppppppppeeeeerrrrrrrrrrrrr niespodzianka.
Widok na wieży © siwobrody
I to miejsce , ci wspaniali ludzie , taki dzień,
I widoczek z wieży © siwobrody
I te ujęcia których bym nie miał gdybym nie ruszył się z domu
I nie wiadomo co podziwiać , pierwszy czy drugi plan © siwobrody
Widok na taflę jeziora © siwobrody
A teraz wielki toast za Nowy Rok , dla wszystkich , bez względu czym i ile jeżdżą ( nie dotyczy psychopatów jeżdżących pod wpływem i bez rozumu)
Wszystkiego najlepszego w tym Nowym 2014 Roku wszystkim rowerzystkom i rowerzystom © siwobrody
Jeszcze zbiorowa foka na wieży .
Jeszcze fotka zbiorowa © siwobrody
Jeszcze jedno pamiątkowe zdjęcie © siwobrody
Słoneczko zachodzi więc czas ruszać dalej bo zaraz będzie ciemno.
Rzut oka na jezioro © siwobrody
Ale
zanim ruszymy dalej to trzeba zapoznać się z turystami którzy dotarli w
to miejsce rowerami i samochodami i podtrzymali ognisko do którego
dotarliśmy.
Jeszcze wspólna spotkanie ze spotkanymi przy ognisku turystami i © siwobrody
Czas w końcu ruszać dalej bo zaczyna się ściemniać i temperatura spada prawie do 0 stopni.
Wreszcie jedziemy. Coraz ciemniej , coraz mniej widać i ........coraz mniej z tych obiecanych asfaltów a coraz więcej coraz większych kałuż .
Zaczynamy drogę przez mękę © siwobrody
Tego nie było w opisie proponowanej wycieczki.
Niektóre kałuże są na całą szerokość drogi. Za dnia dałoby się jakoś przejechać ale po nocy kiepsko.
No i się zaczęło. Najpierw w poślizg wpadła Małgosia Rowerzystka a po kilku kilometrach ja zliczyłem tą pierwszą w tym roku "glebę".
Na szczęście poleciałem w stronę lasu a nie w kałużę.
Na przyszłość obiecuje sobie solennie : albo kałuże albo jazda nocą w żadnym wypadku obie przyjemności na raz.
Swoją drogą gdybym wcześniej przetarł okulary to i widziałbym te kałuże lepiej.
Ciemno , chłodno i droga jakaś taka , w połowie dla rowerów a w połowie dla kajaka © siwobrody
Każdy koszmar się kończy i błotnista droga też.
Wreszcie z powrotem asfalt.
Nareszcie asfalt i już bez znaczenia że dziurawy © siwobrody
Teraz już prosto do celu wycieczki.
Cel osiągnięty © siwobrody
Podziwiamy pięknie udekorowany światełkami dom w Grzepnicy © siwobrody
Zdjęcia nie oddają uroku tego miejsca © siwobrody
Wpadłem na pomysł zrobienia zdjęcia naszej ekipy bez użycia lampy błyskowej i chyba coś mi nie wyszło.
Tak nas widać gdy robię zdjęcia bez lampy błyskowej © siwobrody
A to już zdjęcie z lampą - też nie do końca udane bo widać jak paruję.
A tak z lampą . Koniec © siwobrody
Po sesji zdjęciowej pięknie oświetlonej posesji ruszyliśmy z powrotem przez Sławoszewo i Bartoszewo do domu.
Temperatura powoli zaczęła się ..............podnosić.
Zabłocone hamulce "grały" nam po drodze a my szczęśliwi i lekko ubłoceni wróciliśmy do domów.
I tak oto zaliczyłem pierwszą w tym roku : wycieczkę rowerową , glebę i degustację "szampana " dzieciecego.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Późno bo późno ale relacja jest.
Kategoria śWIĄTECZNIE, piwko, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Ostatnia wycieczka 2013.
-
DST
20.05km
-
Czas
01:04
-
VAVG
18.80km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plany były że jeszcze gdzieś się przejadę w tym 2013 roku ale nie zawsze plany się uda zrealizować.
Ostatnia wycieczka roku 2013 odbyła się na wezwanie Jaszka i miała prowadzić do Trzebieży.
Na Trzebież to się nie ustawiałem bo tak rzadko ostatnio jeździłem że nie miałem na taką wycieczkę wystarczająco sił i kondycji.
Ale kawałek z chłopakami mogłem się przejechać.
I pojechałem.
Głębokie , miejsce zbiórki.
Jest już cała dzisiejsza ekipa © siwobrody
Ruszamy w drogę.
Jedzie się całkiem przyjemnie choć zaraz po , 500 metrach poczułem lekką zadyszkę.
Żeby nie wyjść na totalną łamagę zacząłem przyspieszać i trzymać się czołówki peletonu , w końcu ja niedługo zawrócę z powrotem do domu a Oni będą jechać dalej ( ja nie muszę rozkładać sił na dłuższą trasę).
Gdy dotarliśmy do Tanowa byłem już całkiem wypompowany ale mogłem zgrywać twardziela bo wiedziałem że zaraz się rozdzielimy i będę się mógł powolutku dowlec z powrotem do domu.
Pożegnalny przystanek za Gunicą i przerwa.
Za Tanowem © siwobrody
Tu odbyła się dłuższa przerwa i powspominaliśmy sobie dawne czasy i ...dawne rowery.
Ech , kiedyś to były rowery . Latami nikt nie robił przeglądów , o smarowaniu łańcuchów mało kto słyszał a się jeździło , towary woziło , to były czasy.
A dziś co chwilę coś się dzieje , łańcuch smarować co 200 km , regulacje , naprawy , "kapcie" - no nie to było zawsze i wszędzie.
Panowie stwierdzili że z drugiej strony to nikt nie robił po 5- 10 tyś. km. rocznie ale prawda jest taka że nikt wtedy nie jeździł na wsiach asfaltami czy scieżkami rowerowymi ale piaszczystymi polnymi drogami i brukami . I wbrew pozorom ( wg. opowieści mojego ojca ) codzienny dojazd do szkoły ( 6km w jedną stronę ) to rocznie jakieś 2,5-3 tyś km a do tego rower jeszcze służył do transportu kanek z mlekiem do mleczarni i przewozu innych ciężarów na terenie wsi więc dodatkowe kilometry i tony przewożone na ramie.
Po chwili panowie tak się rozgadali że postanowili zmienić się w konstruktorów i inżynierów i zaczęli projektować nowoczesny rower swoich marzeń .
A może by tak przerobić rower © siwobrody
I tak między innymi stwierdzili że puste rury ramy można wykorzystać jako zbiorniki na sprężone powietrze zasilające np. dźwiękowe syreny pneumatyczne ( niepotrzebne byłyby dzwonki rowerowe , których i tak nie słyszą kierowcy) albo jako pojemniki sprężonego powietrza do pompowania kół itd. Jak zaczęli gadać o szprychach o zmiennej geometrii ( zmieniające opór powietrza w zależności od predkości rowerów ) to stwierdziłem że ja bym wolał podgrzewane pedały i uchwyty kierownicy na zimę .
Już prawie można by było zacząć ten projekt przenosić na deski kreślarskie ale zabrakło nam papieru i ołówków.
Ponadto Monter stwierdził że nie będzie projektował roweru dla niedzielnych rowerzystów i odszedł ...
Konsylium projektowe © siwobrody
......... do swojego "czołgu" projektując rower Jego marzeń , takiego gdzie będzie trampolina do preskakiwania przez rowy , sprężone powietrze napełni pontony do pokonywania rzek i bagien a składany pług umożliwi pokonywanie zasp śnieżnych itd.
W czasie gdy panowie konsultowali swoje projekty mój oddech powrócił do normy ( do tej pory średnia prędkość na trasie wahała się między 20-30 km/godz. ) i zaproponowałem złożenie świątecznych życzeń i kontynuowanie dalszej wycieczki czyli Oni swoim tempem 20-30 do Trzebieży a ja z powrotem do domku ( swoim tempem 12-14).
I tak się stało.
Rozjechaliśmy się .
No cóż Oni dopiero tak naprawdę zaczynali wycieczkę a ja byłem szczęśliwy że wracam do domu i że mam już za sobą połowę drogi.
I tak zakończyłem rowerowy 2013 rok.
Przejechałem marne 1526 km. Przy 5, 6, 7, 10 tysiącach innych rowerzystów to niewiele ale każdy jeździ tyle ile ma : czasu ,sił i chęci.
W ramach wyścigu z Trendixem ten rok zakończył się Jego zwycięstwem choć zabrakło mi do Niego jedyne 2753,78 km.
Ale przed Nami cały następny rok .
I oby był dla Nas wszystkich lepszy niż poprzedni.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, piwko
Betlejemskie Światło Pokoju- Szczecin . I wcale nie taki prosty przejazd tandemem.
-
DST
5.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
5.00km/h
-
Sprzęt Sparta - tandem Aleksandra
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakiś czas temu , załatwiając pewne sprawy z harcerzami , dostaliśmy propozycję jako NiewidomiNaTandemach do wzięcia udziału w przekazaniu Betlejemskiego Światła Pokoju.
Po przeczytaniu opisu całej idei zgłosiłem akces .
Betlejemskie Światło Pokoju zorganizowano po raz pierwszy w 1986 roku w Linz, w Austrii, jako część wielkich bożonarodzeniowych działań charytatywnych na rzecz dzieci niepełnosprawnych oraz osób potrzebujących. Akcja nosiła nazwę „Światło w ciemności” i była propagowana przez Austriackie Radio i Telewizję (ORF).
Rok później patronat nad akcją objęli skauci austriaccy. Roznosili oni ogień z Betlejem do różnych instytucji – szpitali, sierocińców, urzędów, aby w czasie Bożego Narodzenia stał się on żywym symbolem pokoju, braterstwa, nadziei i miłości.
Każdego roku dziewczynka lub chłopiec, wybrani przez ORF wśród grona dzieci działających charytatywnie, odbierają Światło z Groty Narodzenia Pańskiego w Betlejem. Sam moment odpalania Światła jest wyjątkowy. Miasto Betlejem leży na terytorium Autonomii Palestyńskiej uwikłanej w konflikty polityczne z Izraelem, jednakże na czas odpalenia Betlejemskiego Światła Pokoju zawieszane są działania militarne. W zmieniających się warunkach politycznych, nigdy nie zdarzyło się by Światło nie wyruszyło z Betlejem w swoją drogę. Jeśli ze względu na skomplikowaną sytuację w relacjach izraelsko-palestyńskich zdarzało się, że nikt z Austrii nie mógł odebrać Światła wtedy dzieci izraelskie i palestyńskie przewoziły Ogień do Tel Awiwu, a nawet do samego Wiednia. Ten fenomen czyni ze Światła znak pokoju, poświadczenie wzajemnego zrozumienia i symbol pojednania między narodami.
Do Wiednia Światło przybywa za pośrednictwem austriackich linii lotniczych Austrian Airlines. Na około tydzień przed świętami Bożego Narodzenia w Wiedniu ma miejsce ekumeniczna uroczystość, podczas której Płomień jest przekazywany mieszkańcom miasta i przedstawicielom organizacji skautowych z wielu krajów europejskich.
Związek Harcerstwa Polskiego uczestniczy w betlejemskiej sztafecie od 1991 r. Tradycyjnie przekazanie Światła odbywa się naprzemiennie raz na Słowacji raz w Polsce. Tego samego dnia trafia ono do Krakowa i Częstochowy, skąd rozprzestrzenia się po całej Polsce, aby za pomocą rąk harcerek i harcerzy dotrzeć do wszystkich, którym bliskie jest przesłanie Betlejemskiego Światła Pokoju.
Polska jest jednym z ogniw betlejemskiej sztafety. Harcerki i harcerze przekazują Światło dalej na wschód: do Rosji, Litwy, Ukrainy i Białorusi, na zachód do Niemiec, a także na północ do Danii.
Co to za problem . Przejechać te kilkaset metrów tandemem , zwłaszcza że mieliśmy możliwość wyboru który odcinek przejedziemy.
Zapomniałem tylko że to będzie tuż przed świętami gdzie będzie mnóstwo roboty z przygotowaniami do świąt i nie spodziewałem się że w pracy też będzie cyrk . Naprawdę czasu na przygotowanie się do akcji miałem mniej niż niewiele i udało mi się zapewnić jeden tandem i " zmusić " do obstawy tandemu najbardziej niezawodną ekipę czyli Joannę i Artura z Madbike .
Na stronie Rowerowego Szczecina Forum podałem informację o akcji i zaprosiłem do udziału , jak również zaproszenie pojawiło się na stronie SzczecinNaRowerach .
Pozostało mi tylko liczyć że oprócz mnie i Aleksandra na tandemie pojawi się kilku rowerzystów do obstawy.
I się pojawili. Najpierw dojechał Paweł. Po niedługim czasie dojechał z Dąbia Marcin. Następnie dojechała Ewa . Gdy dojechali Joanna i Artur byłem już spokojny , było nas już całkiem spora grupka i w takiej obstawie można było spokojnie zabezpieczyć przejazd i wieźć pochodnie, baner z napisem Niewidomi Na Tandemach i oczywiście Światełko .
Teraz już spokojnie czekamy na dotarcie "światełka" na nasze miejsce zbiórki .
Czekamy, czekamy , marzniemy , czekamy , zaczynają się dowcipy że pomyliłem : godzinę , dzień , miesiąc , rok umówionego spotkania i wreszcie gdy już zaczęliśmy dygotać z nerwów i zimna dotarła cała ekipa ze "Światełkiem".
Najpierw dostaliśmy baner z napisem Niewidomi Na Tandemach , pochodnie i w końcu latarnię ze światełkiem i ruszyliśmy w drogę.
I tu pojawił się mały problem . My jechaliśmy , a za nami podążała cała grupa ale pieszo. Nasze tempo nie mogło być zbyt szybkie więc ledwo dawałem radę jechać tandemem tak wolno aby nie zostawiać reszty uczestników za daleko z tyłu. Ale daliśmy radę.
Dojechaliśmy wspólnie pod Szczecińską katedrę i wzięliśmy udział w uroczystościach . Na zakończenie uroczystości dostaliśmy podziękowania od harcerzy i zaproszenia na inne ich akcje , a sami zaprosiliśmy ich na nasze planowane imprezy i ruszyliśmy do domów.
Relacje można obejrzeć tu albo tu ewentualnie tu .
Nie ważne że przejechaliśmy tak mało , ważne że udało się spotkanie w tak miłym gronie , że nawiązaliśmy tak miłe relacje z harcerzami i że spędziliśmy tak miłe chwile z mieszkańcami Szczecina.
A mina Aleksandra na tylnym siodełku ze światełkiem w rękach - bezcenna.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, mieszanka piorunujaca, NiewidomiNaTandemach, śWIĄTECZNIE, Z Rowerowym Szczecinem
wstyd pisać
-
DST
13.11km
-
Czas
00:55
-
VAVG
14.30km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Próbowałem moje dziecię wyciągnąć na wycieczkę rowerową.
Próba zdecydowanie nieudana.
Jedyny zysk to taki że trzy rowery ze stadniny wspólnie się przejechały.
A do Trendixa to brakuje mi ..... lepiej nie pisać.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
W pogoni za Trendixem i nie tylko
-
DST
32.13km
-
Czas
01:32
-
VAVG
20.95km/h
-
VMAX
32.60km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dziś nie planowałem wycieczki rowerowej ( napięty harmonogram innych prac) ale jak to często bywa plany się nie udają.
A wszystko zaczęło się tak:
Kilka dni temu w jednym z postów na Forum Rowerowego Szczecina pojawił się wpis Andrzeja ( który wspólnie z Maćkiem z Polic jeżdżą na tandemie) o propozycji wycieczki na dziś.
Jako że każda propozycja powinna być w oddzielnym poście , skopiowałem tekst Andrzeja i umieściłem jako propozycję wycieczki (opisując że to jest Jego propozycja ).
Następnego dnia telefon od Andrzeja " wiesz , ja tak napisałem żebyśmy tak w małym gronie pośmigali na tandemach a teraz , po wklejeniu mojej propozycji na forum , robi się wielka wycieczka".
No tak , znowu moja wina. Skoro tak to pojadę rano w sobotę na Głębokie i zobaczę " co narozrabiałem.
W piątek wieczorem jeszcze zajrzałem na forum i sprawdziłem jak wygląda odzew na "moją" - "nie moją" propozycję i się lekko zdziwiłem.
Kilka wpisów i spore zainteresowanie. I jeszcze ta dyskusja na temat pogody.
No to teraz nie mam innego wyjścia rano bezwzględnie muszę pojechać na miejsce zbiórki i choć kawałek się przejechać , bo jak ja planuję udział w wycieczce to pogoda ... musi być ładna.
Sobota rano , szybki spacer z psiną po lesie i tak jak stałem ( bez przebierania w strój bardziej rowerowy )"sprintem" na rower i na Głębokie.
Moja wersja sprintu jednak raczej przypominała szybszy trucht bo dojechałem dwie minuty po czasie. I jak już dojeżdżałem do miejsca zbiórki zobaczyłem nadjeżdżającą z naprzeciwka kawalkadę rowerów. Naprawdę spora ekipa.
To co , trzeba zawrócić i ścigać peleton.
To pierwsze (czyli zawracanie ) wyszło mi całkiem nieźle , to drugie już zdecydowanie gorzej. Jak te " koksy " depnęły na pedały to jedyne co mogłem zrobić to nie stracić ich z oczu. Na szczęście Paweł został przy mnie i kontrolował czy nie padnę z wysiłku ( dzięki).
Wstępnie planowałem spotkać się z ludźmi na Głębokim , zamienić kilka słów i w Pilchowie skręcić do domu. Ale skoro miałem zamienić kilka słów a Oni są tak daleko z przodu to może na trasie do Bartoszewa się uda ich dogonić i pogadać.
Najgorszy to ten Policki tandem , zasuwają tak że tylko świszczy ( tak , tak te tandemy to są strasznie szybkie) .
Do Bartoszewa udało się dogonić i pogadać z kilkoma osobami .
Do Sławoszewa z następnymi.
Właściwie to mógłbym sobie odpuścić dalszą jazdę i zajechać do "Zjawy" obgadać kilka spraw. Niestety za szybko jeździmy i zjawa jeszcze zamknięta więc ......
...... turlam się dalej z wycieczką.
Wreszcie za Grzepnicą przed Dobrą doganiam "szalony tandem".
Tak tu jest pod górkę i tylko dzięki temu miałem szansę Ich dogonić.
Każde większe wzniesienie to dla tandemu spadek prędkości.
Pogadałem chwilę z Andrzejem i Maćkiem i ..... górka się skończyła więc znowu zostałem z tyłu.
Jadąc w kierunku na Buk dołączyły następne osoby - Ania i Ernir .
Dojechaliśmy do ścieżki rowerowej w okolicach Buku .
Tu WRESZCIE zarządzono krótki postój .
Kilka chwil na rozmowy i ekipa rusza dalej w kierunku Niemiec a ja spokojnie , bez zadyszki wracam do domu.
No teraz to tempo do jazdy - takie spokojne 18km/godz. a nie jak z tymi "koksami" 25-30km/godz.
Wracam przez Sławoszewo i zajeżdżam do Zjawy .
Na herbatkę i obgadanie kilku spraw.
Temat listopadowej "Pogoni za lisem" uzgodniony.
Wieści o najnowszych propozycjach można poczytać na stronie FB.
Mnie zaciekawiła propozycja " biała kiełbasa w sosie piwno-chrzanowym".
Przy okazji poinformowałem właścicieli o planowanej akcji 35 Ogólnopolski charytatywny bieg uliczny "Ćwierćmaraton Policki" od serca dla serca - biegniemy dla Klementynki
Zjawa też postanowiła włączyć się czynnie do tej akcji.
Skoro wszystko załatwione i uzgodnione to można wracać do domu.
Ale to wszystko choć ważne to najważniejsze że znowu skróciłem dystans do Trendixa.
Przed wyjazdem brakowało mi do Niego aż 2474.58 km a po powrocie z wycieczki jedyne 2442.45
Chyba się rozkręcam.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, NiewidomiNaTandemach, Szczecin na rowerach, Z Rowerowym Szczecinem
Szczecińska Wrześniowa Masa Krytyczna czyli masa wrażeń
-
DST
28.95km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:15
-
VAVG
12.87km/h
-
Sprzęt MUŁ- Czyli pół Raleigh a pół Gazelle
-
Aktywność Jazda na rowerze
Oj się działo.
Nie na wszystkich masach jestem ale ta była wyjątkowa i musiałem być .
Nie miałem innego wyjścia.
Kilka miesięcy temu Rowerowy Szczecin postanowił włączyć się do akcji NiewidomiNaTandemach.
Ideę akcji poznałem już wcześniej z relacji kolegi który brał udział w takiej akcji w Dani kilka lat temu.
Jako że ideę znałem i jestem posiadaczem tandemu to bez żadnych kłopotów zgłosiłem akces do tego projektu.
Na dwa tygodnie przed masą przeprowadziliśmy pierwszą próbę jazdy z Aleksandrem ( osobą niedowidzącą ) który zgłosił się jako partner do wspólnej jazdy.
I nie wyszło nam to najlepiej.
Zawiodłem ja i .... tandem.
Aby przygotować się do masy i przyszłych wspólnych wycieczek ja poczytałem instruktarze dotyczące jazdy na tandemie a .... tandem przeszedł porządny serwis.
I nadszedł ten dzień.
Ja w pełni gotowy , tandem w pełni sprawny , więc w drogę.
Najpierw musimy dojechać na miejsce zbiórki. Spotykamy się z Aleksandrem na Głębokim i ruszamy Laskiem Arkońskim do centrum. Jazda lasem i parkiem to sam przyjemność , coraz lepiej się "zgrywamy" i jedzie się super. Największy problem to pokonywanie ulic . Tak mi się tylko wydawało . Im dalej tym lepiej się jechało. Z czasem u naszego boku pojawili się inni rowerzyści którzy też zmierzali na masę i wspólnie dojechaliśmy na miejsce. W dotarciu na miejsce zbiórki nie tylko rowerzyści nam pomagali ale też i ...... uprzejmi kierowcy którzy bez większych problemów przepuszczali nas na przejazdach rowerowych.
Im tez należą się ciepłe słowa podziękowania.
W końcu docieramy na miejsce zbiórki.
Plac Lotników zapełnia się rowerzystami.
Tandemów które biorą udział w akcji jest cztery sztuki.
Więc pozwolę sobie na prezentację .
Oto najładniejszy i jedyny w swoim rodzaju , czyli mój.
Tandem Yogiego , i jego dzisiejsi uzytkownicy
Następny tandem.
Czwarty tandem.
Rzut obiektywu na uczestników zebranych na placu.
Cały czas dojeżdżają następni. Spotkałem wśród zgromadzonych również przedstawicielkę Samej Ramy z Polic.
Jako że jednym z tematów dzisiejszej masy jest " elegancka masa " to i uczestnicy a zwłaszcza uczestniczki są niezwykle eleganckie.
Fotka na tle "patrona"
I atrakcja specjalna.
Kto ma Facebook ten może poznać więcej szczegółów CafeRower.
Oj warto .
To już nie tandem a "qwardem" i można przewieźć troje osób mających kłopoty ze wzrokiem
Po spektakularnym przejeździe pojazdu "Pana Kawki" rozpoczyna się konkurs zorganizowany przez organizatorów dzisiejszej masy.
Połączenie dwóch przewodnich tematów : Masa Elegancka i NiewidomiNaTandemach.
Prowadzącym konkurs jest , chyba najbardziej znana postać z Rowerowego Szczecina , czyli Yogi.
A oto i uczestnicy konkursu. Elegancja z jednej strony a z drugiej Ci którzy nie mogą jej .... zobaczyć.
Aby wygrać konkurs muszą ze sobą współpracować.
A konkurs polega na tym aby " eleganciki" trafiły swoimi nakryciami głowy na wystawione ręce swoich niedowidzących partnerów. Taki w swoim rodzaju " rzut beretem do celu".
Zwyciężył Aleksander i jego partnerka konkursowa Małgosia znana jako Rowerzystka .
Gratulacje.
A teraz już czas na przejazd Masy po ulicach Szczecina.
Na przodzie cztery tandemy a za nimi pozostali uczestnicy masy.
Całość w obstawie policji.
I tu słowa uznania dla organizatorów przejazdu za ciekawą i wygodną trasę oraz dla Szczecińskiej policji za profesjonalne i bezpieczne przeprowadzenie przejazdu.
Naprawdę fajna i sympatyczna impreza.
Kilka słów podziękowania również dla pozostałych uczestników przejazdu którzy w bezpiecznej odległości od tandemów przejeżdżali trasę i nie stwarzali zagrożenia dla nieco ociężałych i mało manewrowych tandemów.
Po zakończeniu masy , w miarę szybko ruszyliśmy w kierunku domu aby zdążyć na następna dzisiejszą rowerową atrakcję czyli
Pokaz slajdów z wypraw rowerowych .
Wyruszyliśmy w dwa tandemy i dwa rowery "solo". "Soliści " zabezpieczali nasz przejazd przez przejazdy dla rowerów i asekurowali jazdę po ulicach , a tandemy mogły urządzić sobie "wyścig" . Ja z Aleksandrem "przegraliśmy" odcinek do Głębokiego ale za to "wygraliśmy" odcinek z Głębokiego do Pilchowa. W Pilchowie pożegnaliśmy tandem Maćka i Andrzeja a sami zamieniliśmy tandem na samochód i pojechaliśmy do Starej Komendy na pokaz slajdów i relacji z wyprawy do granic II RP. I było ciekawie . Kto nie był niech żałuje.
I tak zakończył się ten niezwykły dzień.
A teraz czas pójść spać bo więcej czasu zajęło mi opisywanie dzisiejszych ( właściwie to już wczorajszych) wydarzeń niż .... samo jeżdżenie na rowerze.
Kategoria NiewidomiNaTandemach, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, Z Rowerowym Szczecinem