KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Dystans całkowity: | 6107.24 km (w terenie 245.41 km; 4.02%) |
Czas w ruchu: | 359:09 |
Średnia prędkość: | 16.69 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.50 km/h |
Liczba aktywności: | 176 |
Średnio na aktywność: | 34.70 km i 2h 07m |
Więcej statystyk |
Wieczorny spacerek wokół Głębokiego z siostrzyczką.
-
DST
8.96km
-
Teren
3.00km
-
Czas
00:46
-
VAVG
11.69km/h
-
VMAX
23.70km/h
-
Temperatura
3.0°C
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ile można jeść i pić?
Święta świętami ale i czasami przychodzi ochota na mały rowerowy spacerek .
Mimo chłodnego wieczorku wyprowadziłem rowery i wspólnie z siostrą będąca z rodzinną wizytą wyskoczyliśmy na spacerową przejażdżkę dookoła Głębokiego.
Cisza spokój , coraz chłodniej , coraz ciemniej ale przyjemnie znowu poczuć rower pod sobą.
Jutro goście wyjeżdżają więc będzie szansa na choć trochę dłuższą wycieczkę.
Gdy zabierałem się do dokonania wpisu , przysiadł się obok mnie najmłodszy syn mojej siostry.
Gdy mu powiedziałem że myślę nad tytułem , a po chwili powiedziałem że " Napiłbym się herbatki" w czasie gdy poszedłem ją sobie zrobić dokonał wpisu.
Tytuł : "Napiłbym się herbatki."
Wpis : "pyszna herbatka och jaka smaczna lepszej nie piłem nigdy"
No cóż , wolałem jednak zrobić wpis po swojemu - bo nikt czytający by nie wiedział o co chodzi.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, śWIĄTECZNIE
Samemu to nie to samo co w towarzystwie.
-
DST
21.06km
-
Czas
00:56
-
VAVG
22.56km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krótka przejażdżka przed jutrzejszą wycieczką do Berlina.
Pilchowo - Bartoszewo - Grzepnica - Dobra - Wołczkowo - Głębokie - Pilchowo.
Dzień jednak jeszcze krótki i wracałem już po zmierzchu.
Mimo wszystko wieczorem jest chłodno . O ile wyruszyłem w samej koszulce to w połowie drogi musiałem nałożyć lekka kurtkę przeciwwiatrową.
Kierowcy bardzo kulturalni , nikt nie wyprzedzał zbyt blisko mimo że ruch od dobrej do Głębokiego spory.
A teraz przygotowanie się na jutro i spać.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Sobotnie testy Lidla i podkrecanie licznika przez Misiacza.
-
DST
18.50km
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ledwo doszedłem do siebie po piątkowych atrakcjach i już wracając z porannego spacerku po lesie z pieskiem napotkałem "grubego zwierza". Pod mój dom zajechał Misiacz we własnej osobie oczywiście na rowerze- tym razem na "rosynancie".
Po małej czarnej i krótkiej rozmowie , wbiłem się w nowe ciuchy rowerowe , i dosiadłszy ktm'a ruszyłem w trasę za "przewodnikiem".
Tak przed samym wyruszeniem jeszcze coś tam majstrował kluczami przy rowerze ale myślałem że chodziło Mu o dokręcenie kierownicy. Po wycieczce wyszło na to że majstrował przy liczniku.
Zrobiliśmy małą rundkę w kierunku Dobieszczyna .
Szybki powrót do domu , jeszcze herbatka na pożegnanie i każdy w swoją stronę .
On do domu a ja na jabłonki dokonując spóźnionej przycinki drzew.
Następnie prawie prosto z drzewa na koncert do filharmonii i z powrotem do domu.
Wreszcie w domu i do komputera.
I tu szok.
Że niby takie prędkości i takie osiągnięcia prędkość jak u najlepszych.
Misiacz na drugi raz nie zapomnę założyć licznika. Nie dam sobie wmówić takich "kitów".
Ale dziękuję za miłą wycieczkę.
i czas już spać bo jutro ... następny dzień i następne wyzwania.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Tylko ja i KTM.
-
DST
38.35km
-
Teren
12.00km
-
Czas
02:17
-
VAVG
16.80km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś się okazało że mam wolne popołudnie.
Ostatnio ciągle czytam ile ludzie jeżdżą więc pozazdrościłem im i postanowiłem też się wybrać na przejażdżkę.
Próbowałem znaleźć kogoś do towarzystwa ale się nie udało. W towarzystwie zawsze raźniej a i bezpieczniej.
Trudno , nie ma z kim to jadę sam.
Przetestuję KTM-a na wiosennej drodze , bez śniegu , bez lodu i bez błota.
Plan jest taki że jadę tylko po ścieżkach rowerowych , drogach asfaltowych , szybko i bez niespodzianek.
To w drogę . Najpierw Bartoszewo dalej Sławoszewo , Dobra dalej na Buk do nowej ścieżki rowerowej.
Tempo jak na mnie niezłe , fajnie się jedzie.
Dojechałem do końca asfaltowej ścieżki i ... co dalej?
Jak nie wiadomo gdzie dalej to najlepiej .... prosto przed siebie.
No i się zaczęło . Wiódł mnie jakiś szlak - wyglądał na czarny ( tego nie byłem pewny) ale na pewno ogarnęła mnie czarna rozpacz. Tempo powolne , trasa jak dla mtb wykroty , dziury , piach . Ważne że na drodze są ślady opon rowerowych , tak więc chyba dalej też da się jechać. Powolne tempo wynagrodziły mi widoki. Na podmokłych łąkach hałasowały żurawie , w pewnym miejscu spod kół wyskoczył mi zając. Wszystko fajnie tylko żebym ja wiedział gdzie jestem. W końcu droga zniknęła i straciłem trop rowerowych opon. No to jest wesoło. Ale co tam przecież w ostateczności mam telefon a w nim mapę. Wg niej w pobliżu powinna być droga. Jadę i jadę i wg telefony to już do niej dojechałem , tylko że jest tak zarośnięta że jej prawie nie widać.
Suma summarum dotarłem do drogi która doprowadziła mnie nad Świdwie.
No to teraz już spokojnie , bo wiem gdzie jestem. Jazda po miałkim piachu jest podobna do jazdy po śniegu więc mając już wprawę w takiej jeździe ( te zimowe wycieczki ) dojechałem w końcu do Tanowa. Teraz już tylko do sklepu w Pilchowie i do domku.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
zabrakło chleba w domu czyli " ekologiczne mycie roweru"
-
DST
10.00km
-
Czas
00:26
-
VAVG
23.08km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak w tytule - zbrakło w domu chleba.
Wziąłem rower i pojechałem do sklepu. Po zakupach miałem jeszcze zamiar zrobić kilka kilometrów żeby rozruszać kolana. Chleba oczywiście nie było , dostałem tylko pieczywo tostowe wiec zły pojechałem kawałek i wróciłem do domu. Ciemno , mokro i ponuro.
Nie wywróciłem się , nie potraciłem żadnego samochodu , nie zapiąłem roweru więc nie zgubiłem kluczyka czyli ...... o czym tu pisać?
Przecież takiego opisu to nawet nie ma sensu umieszczać.
Ale od czego ma się głowę. Przecież to samo można zupełnie inaczej napisać.
No to zaczynamy od początku.
...........................................................................
"EKOLOGICZNE MYCIE ROWERU"
Zaszedłem do garażu. Spojrzałem na swój piękny rower i....... zdębiałem.
Cały zakurzony a resztki brudu i zaschniętego błota pokrywają jego piękny lakier.
O nie , tak być nie może . Już miałem wziąć węża i puścić nań strumień wody gdy spojrzałem na drugi rower którego tak kąpałem w sobotę i - cały w plamach , woda z wodociągów, niestety nie jest zbyt wysokiej jakości twarda i pełna różnych dodatków. Co robić ? Przecież nie będę filtrował wody bo mnie północ zastanie .
Już wiem . Pada deszcz a deszczówka to najlepsza ,najczystsza i miękka woda. Szybko narzuciłem polar, kurtkę na taka pogodę , czapkę i w drogę ( spodni nie chciało mi się zmieniać wiec pojechałem w dżinsach ).
Jadę , kilkudniowy deszcz opłukał ścieżkę rowerową więc błota i brudu na niej nie ma . Deszczyk całkiem ładnie pada ale jak mam porządnie umyć to trzeba przyspieszyć ( wiadomo iż im większa prędkość tym więcej wody na nas pada).
No i mycie w pełni ( niestety dżinsów nie miałem zamiaru prać ale one zaczęły się prać mimo woli - nigdy więcej takich spodni w deszcz). Jadąc zacząłem podziwiać swoje ekologiczne podejście do sprawy . Po pierwsze , nie marnuję drogocennej wody której nasz kraj ma tak małe zasoby , po drugie ograniczam produkcję ścieków niszczących nasze rzeki , po trzecie ........mam już mokre spodnie czyli rower umyty i czas wracać do domu.
Tempo powrotne trochę mniejsze ale co się dziwić im dalej tym cięższe spodnie.
Wreszcie w domu.
Teraz już tylko wytrzeć do sucha lakier i chromy ( czyli prawie wszystko poza oponami) i można usiąść w fotelu i podziwiać opowieści o wyprawach i przygodach innych rowerzystów.
Przy okazji podam informacje dla innych którzy by chcieli skorzystać z mojego patentu :
mycie wstępne - 5km ,
mycie zasadnicze - 10 km ,
suszenie ( pod warunkiem że przestanie padać ) - 8km
ponowne wybrudzenie roweru - jedna większa kałuża z błotem .
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
jest pogoda jest przejażdżka
-
DST
15.00km
-
Czas
00:45
-
VAVG
20.00km/h
-
VMAX
20.00km/h
-
Temperatura
3.0°C
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak się głupio człowiek czuje gdy coś pisze i rymuje.
Wiec będzie proza , proza życia.
Styczeń znaczy się zima tylko że jej nima.( miało być bez rymów wiec już się poprawiam).
Tak więc napiszę o tym jak dziś przewietrzyłem rower.
Siedziałem przed komputerem i czytałem różne opowieści o wycieczkach rowerowych i planach co poniektórych chorych ( zarażonych cyklozą przewlekłą) na najbliższe dni.
Postanowiłem więc sprawdzić czy mam siły aby użyć roweru do pozbawienia się kilku kalorii będących nadwyżką po ostatnich świętach.
W pierwszej kolejności zadzwoniłem do pewnego młodego i nadobnego dziewczęcia czy przypadkiem nie zabierze mnie na małą przejażdżkę.
Okazało się że " wredne dziecię" już jest na rowerze i na dodatek całe mokre i zniechęcone do dalszej jazdy ( wredne to dla tego ze nie dzwoniło że gdzieś się wybiera na rower) i nie ma mowy o jakiejkolwiek wspólnej przejażdżce.
Nie pozostało mi nic innego jak wyprowadzić kobyłę ze stajni , osiodłać i puścić się stepa przez las po ścieżce rowerowej.
Zupełnie nie rozumiałem jak można zmoknąć przy tak pięknej pogodzie.
Opadów zero , wiaterek niewielki i mało tego nawet słońce zaczęło świecić.
Dojechałem nawet dalej niż planowałem.
Ruch na ścieżce niewielki , może ze dwa rowerki , na pobliskiej szosie kilka samochodów ( no może kilkanaście) ale w ogóle bajka.
Aż się nie chce wierzyć że gdzieś tam na południu Polski zaspy , śniegi i zatory na drogach.
Wracając do tematu - zrobiłem 15 km. po ścieżce i szosie od początku Pilchowa za Tanowo do rzeczki Gunica i z powrotem ( nawet nie oblałem się potem).
Właściwie to nawet bez sensu opisywać coś takiego gdy ludzie , a może nadludzie , robią po 500 km. wycieczki
Ale co mi tam , papier przyjmie wszystko a komputer jeszcze więcej.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU