zabrakło chleba w domu czyli " ekologiczne mycie roweru"
-
DST
10.00km
-
Czas
00:26
-
VAVG
23.08km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak w tytule - zbrakło w domu chleba.
Wziąłem rower i pojechałem do sklepu. Po zakupach miałem jeszcze zamiar zrobić kilka kilometrów żeby rozruszać kolana. Chleba oczywiście nie było , dostałem tylko pieczywo tostowe wiec zły pojechałem kawałek i wróciłem do domu. Ciemno , mokro i ponuro.
Nie wywróciłem się , nie potraciłem żadnego samochodu , nie zapiąłem roweru więc nie zgubiłem kluczyka czyli ...... o czym tu pisać?
Przecież takiego opisu to nawet nie ma sensu umieszczać.
Ale od czego ma się głowę. Przecież to samo można zupełnie inaczej napisać.
No to zaczynamy od początku.
...........................................................................
"EKOLOGICZNE MYCIE ROWERU"
Zaszedłem do garażu. Spojrzałem na swój piękny rower i....... zdębiałem.
Cały zakurzony a resztki brudu i zaschniętego błota pokrywają jego piękny lakier.
O nie , tak być nie może . Już miałem wziąć węża i puścić nań strumień wody gdy spojrzałem na drugi rower którego tak kąpałem w sobotę i - cały w plamach , woda z wodociągów, niestety nie jest zbyt wysokiej jakości twarda i pełna różnych dodatków. Co robić ? Przecież nie będę filtrował wody bo mnie północ zastanie .
Już wiem . Pada deszcz a deszczówka to najlepsza ,najczystsza i miękka woda. Szybko narzuciłem polar, kurtkę na taka pogodę , czapkę i w drogę ( spodni nie chciało mi się zmieniać wiec pojechałem w dżinsach ).
Jadę , kilkudniowy deszcz opłukał ścieżkę rowerową więc błota i brudu na niej nie ma . Deszczyk całkiem ładnie pada ale jak mam porządnie umyć to trzeba przyspieszyć ( wiadomo iż im większa prędkość tym więcej wody na nas pada).
No i mycie w pełni ( niestety dżinsów nie miałem zamiaru prać ale one zaczęły się prać mimo woli - nigdy więcej takich spodni w deszcz). Jadąc zacząłem podziwiać swoje ekologiczne podejście do sprawy . Po pierwsze , nie marnuję drogocennej wody której nasz kraj ma tak małe zasoby , po drugie ograniczam produkcję ścieków niszczących nasze rzeki , po trzecie ........mam już mokre spodnie czyli rower umyty i czas wracać do domu.
Tempo powrotne trochę mniejsze ale co się dziwić im dalej tym cięższe spodnie.
Wreszcie w domu.
Teraz już tylko wytrzeć do sucha lakier i chromy ( czyli prawie wszystko poza oponami) i można usiąść w fotelu i podziwiać opowieści o wyprawach i przygodach innych rowerzystów.
Przy okazji podam informacje dla innych którzy by chcieli skorzystać z mojego patentu :
mycie wstępne - 5km ,
mycie zasadnicze - 10 km ,
suszenie ( pod warunkiem że przestanie padać ) - 8km
ponowne wybrudzenie roweru - jedna większa kałuża z błotem .
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
komentarze