KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Dystans całkowity: | 6107.24 km (w terenie 245.41 km; 4.02%) |
Czas w ruchu: | 359:09 |
Średnia prędkość: | 16.69 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.50 km/h |
Liczba aktywności: | 176 |
Średnio na aktywność: | 34.70 km i 2h 07m |
Więcej statystyk |
Wreszczie krótki wypad i coś jeszcze.
-
DST
47.08km
-
Czas
02:26
-
VAVG
19.35km/h
-
VMAX
34.55km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najwyższa pora trochę się przejechać. Pogoda całkiem całkiem , chęć jest , jeszcze tylko przydało by się towarzystwo do obstawy.
Jako że na forum cisza , telefon też nie dzwoni trzeba samemu sobie towarzystwa poszukać .
Tradycyjnie : jak nie wiadomo z kim jechać to trzeba dzwonić do .... Ani.
I również tradycyjnie szybko ustaliliśmy czas i miejsce spotkania .
W oczekiwaniu na przyjazd mojej "osobistej opiekunki dbającej abym nie padł na zawał po drodze" zszedłem do garażu aby wyprowadzić rower.
I to wielu zaskoczę . Wcale nie rower na wycieczkę ( bo wszystkie rowery w garażu są zawsze gotowe do wyjazdu ) ale po mój najnowszy nabytek który dojechał do mnie w czwartek w nocy i dopiero dziś mam okazję wyciągnąć go na światło dzienne i dokładnie obejrzeć.
Jak myślicie co to może być za nowy egzemplarz do kolekcji?
Ci którzy mnie znają wiedzą że moją ulubioną marką jest Raleigh.
I tak , to jest Raleigh ale nie do końca.
Najbliżsi znajomi wiedzieli również że w swej cyklozie marzyłem o szosie .
To na pewno nie jest szosa.
Więc co to jest?
Dawno temu czytałem na blogu benasek o pewnej wycieczce w której uczestniczył opis wycieczki.
Od tego czasu myślałem o zorganizowaniu podobnej w Szczecinie i do tego potrzebowałbym :
Tak wiem , niejedna osoba puknie się w czoło i powie "po co mu taki rower skoro mieszka samotnie". No cóż cykloza ma wiele odmian a moja jest dość rzadką odmianą.
Tak więc skoro zagadka już się wyjaśniła przystępuje do pokazu mojego ślicznego nowego roweru ( podany przez sprzedawcę rok produkcji 1978).
Wydawałoby się że to jest Raleigh ale tak naprawdę to jest to Gazelle która zrobiła swój rower oklejając emblematami Raleigh.
Tylne pedały mają regulację aby można je było dostosować do np. dzieci.
Powoli kończyłem sesję zdjęciową gdy do głowy przyszedł mi pewien pomysł .
Wszem i wobec wiadomo że piękne pojazdy zyskują gdy w sesji zdjęciowej towarzyszom im piękne modelki. No to już wiem . Zaraz przyjedzie Ania i ......
czyż rower od razu nie zyskał na wyglądzie?
Aż nie wiadomo gdzie oczy zwrócić.
Ale koniec sesji , tandem do garażu a my w drogę.
Pilchowo , Tanowo , Dobieszczyn , Stolec
Po drodze wielu rowerzystów i rowerzystek.
Widoki typowo jesienne
Powoli dojeżdżamy do ścieżki rowerowej przed Bukiem i skręcamy w nią.
Piękna droga , mijamy następnych miłośników rowerów i nagle Ania krzyczy STÓJ.
O co chodzi ? Przestraszona Ania pokazuje spacerującą sobie po naszej rowerowej trasie ............. krowę. I przerażona się pyta " a to nie jest aby byk?"
Nie był to byk a krowa z jednym ułamanym rogiem dla której ogrodzenie pastwiska nie stanowiło żadnej przeszkody . Zanim Ania ochłonęła , zanim wyciągnąłem aparat z sakwy , krowa ( chyba przestraszona widokiem przestraszonej Ani) z powrotem , przez ogrodzenie , wlazła na pastwisko.
A tu widok przerażonej Ani - popatrzcie jak się jej trzęsą kolana.
Po tym krowim incydencie ruszyliśmy dalej do Dobrej i na Wołczkowo.
Jadąc zaliczyliśmy jeszcze skok w bok i sprawdziliśmy co też jest na ulicy
To jest taka nowa droga z płyt drogowych po wyjeździe z Dobrej ( o ile dobrze pamiętam).
W tym miejscy urządziliśmy postój i : ja zabrałem się za wyrównanie poziomu tlenu w płucach a Ania zaczęła telekonferencję w sprawie wieczornego wyjścia na "balety".
Następne doszło do konsumpcji.
Nie , to nie tak jak niektóre umysły zaczęły sobie wyobrażać - po prostu zjedliśmy po paczce sezamków.
Dalej już prosto na Głębokie.
Tu nastąpiło pożegnanie i każdy pojechał do swojego domku.
Aniu dziękuje za wycieczkę i ........ opiekę.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, żubrówka
Do madbike - odddac rower do przegladu.
-
DST
9.32km
-
Czas
00:45
-
VAVG
12.43km/h
-
Sprzęt ACTIVE RUNNER
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dostałem informację że "czarna perła" z mojej stajni jest po naprawie i mogę ją odebrać.Trzeba więc pojechać po odbiór. Najprościej rowerem. Zwłaszcza że i tak następny rower był w kolejce do serwisu. Tak więc wziąłem kolejny egzemplarz z garażu i ruszyłem w drogę . Tym razem pojechałem rzadko używanym rowerem córki. Rower co prawda ma oświetlenie na dynamo (klasyczne)ale daje ono takie opory że podczepiłem dodatkowe oświetlenie na baterie . Trochę mglisto , wilgoć taka że z drzew pada woda robiąc wrażenie jakby padał deszcz. I zimno. I rower jak dla mnie za mały.
Jako że wyjazd krótki wziąłem zimowe ubranie do przetestowania. Rękawiczki jak zwykle testu nie przeszły ( chyba bardziej ze względu na słabe krążenie niż słabą jakość - a może wszystko razem).
Szczęśliwie dojechałem , i oddałem rower do przeglądu.
Oj jazda tym rowerem nie była zbytnią przyjemnością . Coby nie mówić dużo przyjemniej i lżej jeździ się starymi klasykami niż współczesnymi " marketowcami".
Trochę się zmachałem.
I tradycyjnie wprosiłem się na herbatkę.
I koniec tego wpisu.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie
Do madbike - odebrać rower z przegladu.
-
DST
9.32km
-
Czas
00:39
-
VAVG
14.34km/h
-
VMAX
26.90km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jestem po odbiór roweru.
Herbatka na stole wiec i trochę trzeba pogadać . A to o interesach , a to o pogodzie a to o ......... rowerach.
No dobrze ale czas dokonać odbioru technicznego. Szprychy wszystkie! wymienione i jeszcze ktoś wypolerował obręcz na połysk. No ładnie , dobra robota.
Mam nadzieję że na najbliższe kilka lat zapomnę o wymianie szprych.
Dalej , nowy uchwyt na który został zamontowany nowiutki licznik i stara lampka.
I tu jest pewna doza szaleństwa jaką popełniłem.
Licznik.
Tak zupełnie nie wiem skąd mi się wzięło na takie szaleństwo aby kupić i zamontować tak " wypasiony " sprzęt. Gdy wybierałem to warunkiem było oprócz , standardowych funkcji , było aby pokazywał temperaturę i w nocy podświetlał wskazania. ( Nie za bardzo wiem po co mi to było bo przecież w nocy i tak ledwo widzę a temperaturę i tak czuję ). Ale handlowcy w firmie madbike wychodzą z założenia "klient nasz pan". Jak chce to dostanie. I tylko widok marudnego i wymagającego klienta gdy przychodzi do zapłaty za fanaberie - bezcenny.
Tak więc jestem posiadaczem super licznika o którym wiem na pewno - ma więcej funkcji niż potrafię obsługiwać.
No to jeszcze tylko zamontujemy na nowy uchwyt stara lampkę i mogę jechać do domu.
No może nie tak od razu .
Serwisant każe mi wsiąść na rower i pojeździć aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku i w razie potrzeby zrobić poprawki.
Chcąc nie chcąc musiałem to zrobić bo inaczej by mi ........roweru nie oddał.
No więc rower jeździ jak się należy tylko coś nie tak z hamulcem ręcznym.
Gdy oddawałem do serwisu to działał tak jak powinien a jak odebrałem to mi rower ............ w miejscu stawał. Po chwili sprawa się wyjaśniła - " wymieniłem starą postrzępioną linkę i wyregulowałem" .
Powoli zacząłem być pełen obaw co jeszcze mnie czeka . A może jak zacznę jechać to zacznie sam się rozpędzać , bo znając moja kondycję , dołożyli jeszcze silnik abym nie padł po drodze z wysiłku?
A poza tym jak wszystko będzie w idealnym stanie i nie będę miał powodów do narzekań to , skoro wszem i wobec jestem znany jako malkontent i maruda i wichrzyciel , to stracę reputację.
Ale jest udało się .
Wspornik który został zamontowany nie wytrzymuje ciężaru licznika i latarki i w czasie jazdy po wybojach powoli opada .
No mam powód do narzekania. I nie ważne że to nie sprzedawca jest producentem , nie ważne że producent ( niestety) nie zakładał że ktoś powiesi na wsporniku tak ciężką latarkę , ważne że honor uratowany i mam powód do narzekań.
I zupełnie bez znaczenia jest to że " wypasiona" latarka ledwo świeci , i że winę za to też zrzuciłem na serwis i sklep , choć nie u nich ją kupiłem.
I do szewskiej pasji doprowadziło mnie to że nawet na tą uwagę , ich nie dotyczącą , udzielili mi pełnej informacji.
Bo ta latarka powinna mieć baterie albo specjalne akumulatorki.
A ja kupiłem zwykłe akumulatorki.
Nie to już przesada , nie dosyć że rower zrobili zgodnie z zamówieniem i jeszcze go podrasowali to jeszcze są tacy mądrzy że pouczają mnie jak z niego i zamontowanym w nim osprzęcie korzystać .
To jest niedopuszczalne.
Jak mam wyrazić swoje ( słynne w pewnych kręgach) niezadowolenie.
Już wiem . Jak im się uda , z tym rowerem co im podsunąłem , radę i zrobią go porządnie to dam im taki zabytek i egzemplarz że im ręce opadną .
Nooooooooooooooooo zobaczymy kto jest lepszy.
A to co trzymam w zanadrzu nie jest takie łatwe do przełknięcia.
I z tym optymistycznym akcentem wróciłem do domu.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie
Do madbike
-
DST
7.00km
-
Czas
00:25
-
VAVG
16.80km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najwyższy już czas aby wymienić pęknięte szprychy.
Na ostatniej wycieczce już mi zwracano uwagę że " koło ci lata".
No i musiałem zamontować nowy licznik bo stary się w drodze " zagubił".
No jestem ciekaw jak sobie poradzą z perłą mojej "stajni".
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie
Wietrzenie stadniny , lis i zupa dyniowa w jednym.
-
DST
14.12km
-
Czas
00:54
-
VAVG
15.69km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od rana nosiło mnie żeby gdzieś wyskoczyć na rowerze.
Już miałem chwytać za telefon by poszukać towarzystwa do wycieczki gdy zadzwoniła Basia " Rudzielec" . Nie mam ochoty na wielkie jeżdżenie ale może się kawałek przejedziemy.
No to w to mi graj . Umawiamy się na godz. 12,00 .
Po chwili drugi telefon. Jedziemy na objazd jutrzejszej "pogoni za lisem" wspólnie z Jewtim ale samochodem.
No nie , to mnie nie bawi.
Albo rower albo nie jadę.
I tak uzgodniliśmy że samochodem przyjadą do mnie a z Pilchowa ruszamy moimi rowerami. Będzie okazja do przewietrzenia całej stadniny. ( co prawda w skład stadniny wchodzi jeszcze jeden rower ale on nie jest do końca mój.)
Szykujemy się do wyjazdu.
Stado w postaci dwóch kobył czystej krwi angielskiej Raleigh oraz jedyny ogier ze stajni wprost z Austrii czyli KTM.
Basia wybrała starą kobyłę szlachetnej krwi.
"Rasowy cyklista" przyzwyczajony do szybkich maszyn czyli Jewti dostał KTM a ja ruszyłem na karej kobyle czyli najwspanialszym egzemplarzu z mojej stajni.
I ruszyliśmy.
Po drodze lis zostawiał swoje ślady ( czerwone tasiemki symbolizujące lisią sierść) których będą poszukiwać jutrzejsi uczestnicy imprezy.
Lis trochę wyliniały więc sierści ma trochę mało , tak więc trzeba się dobrze wpatrywać aby znaleźć ślady lisa.
Jedziemy dalej. Lisica przodem.
Następny ślad.
I dalsza trasa.
I pozostawiamy następne ślady lisa.
Czyż kara kobyła nie jest piękna?
Organizatorzy biegu podziwiając swoje dzieło.
Trzy gracje : zielona , kara i ruda.
I srebrno-czerwony lis w krzakach.
Lisica próbuje zostawić swój ślad.
Szczwany lis uczy młodą lisicę jak to się robi.
Na widok rudych i srebrnych drapieżników biedne kaczki uciekają na środek jeziorka.
No nawet " stary lis " dojrzał piękno mej stadniny i zamiast "focić" młodą lisicę to obiektyw skierował na rowery.
Z Bartoszewa ruszamy do Sławoszewa.
Po drodze Jewti zaczyna opowiadać o tym co możemy zastać u celu naszej wycieczki.
Coś mówi o jedzeniu i jakichś przysmakach .
I zaczął się wyścig.
Jewti spiął ostrogi na KTM-ie.
Baśka zaczęła okładać kobyłę szpicrutą.
A ja z wywieszonym językiem goniłem za nimi.
W końcu widać zapowiedź mety.
Jesteśmy na miejscu.
Wchodzimy do środka.
O widzę że muzyka będzie i to na klasycznym sprzęcie.
Sala duża , pomieści naszych uczestników biegu ( mam nadzieję).
Na ścianach i wiszą obrazy i są " freski".
Jest kolorowo.
Jewti prowadzi rozmowy na temat jutrzejszego naszego pobytu w tym miejscu.
Ja rozglądam się po okolicy. Zwiedzam lokal.
A Baśka , jak to Baśka , tuli się do każdego kota.
Rozmowy z właścicielami lokalu są naprawdę przyjemne.
Dowiadujemy się różnych ciekawostek o osobach które zarządzają tym przybytkiem.
A to że obrazy i freski na ścianach są autorstwa rodziny , a to że są specyjały specjalnie przygotowane dla podróżnych którzy tu zajadą.
I wiele innych ciekawostek o których nie ma co opowiadać bo ...........................trzeba tu zajechać.
W między czasie wychodzę na dwór aby sprawdzić jak się czuje i prezentuje moja stadnina.
Zadowolony z inspekcji wracam do środka i ..................
och , chlebuś ze smalcem własnej roboty.
Ej ale jeden z gatunków podanego pieczywa też jest .... własnej roboty.
A tu widać zachwyt "lisicy " degustującej chleb ze smalcem.
I srebrnego lisa pałaszującego aż mu się uszy trzęsły.
A ja sobie poszedłem oglądać obrazy i freski.
Oczywiście po spałaszowaniu dwóch kromek.
Tunia , po wstępnych rozmowach chcę Cię poinformować że masz następne miejsce na zorganizowanie wernisażu.
Dla lubiących muzykę mam informację że ta szafa grająca jest sprawna i można zorganizować tu "balety".
Zrobiło się miło i gorąco.
Baśka zdjęła kurtkę i okazało się że Ona wcale nie jest wrogiem nałogu który tak lubię ( i kilku jeszcze rowerzystów) .
Wszystko już uzgodnione . Herbata wypita , czas wracać do domu. Zwłaszcza jak ktoś jest umówiony na obiad. Już się zbieramy , już się żegnamy z miłymi gospodarzami gdy ............................ w ramach promocji podano nam zupę dyniową.
To się nazywa marketing.
Już powinniśmy być w drodze powrotnej , już jesteśmy spóźnieni a tu...
.
Ej pal licho te " lisie kłaki" , to ściganie lisa czy też lisicy , ja tu jutro wracam na zupę dyniową i drugi hit czyli grzybową.
Cokolwiek by nie mówić , spóźnieni ale zachwyceni pogoniliśmy do domu.
Myśląc tylko o jednym .
Jutro tu wrócimy , i czy z kitą czy bez ale będzie świetna zabawa.
I to przy zupie dyniowej.
I degustacja grzybowej , i kilku jeszcze specjałów.
I Razem z lisami : rudym , srebrnym i ...... wyliniałym.
A o tym jak się zemszczę na Jewtim za zdjęcie mojej łysiny na jego relacji to dowiecie się jutro.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, Szczecin na rowerach, żubrówka
Nowy rekord.
-
DST
8.73km
-
Czas
00:27
-
VAVG
19.40km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Co by nie mówić mam rekord - rekord najkrótszej wycieczki.
Jedni robią po 80 - 180 km a ja dziś "popełniłem " p r a w i e 9 km.
Tylko trochę więcej niż wypad po zakupy do najbliższego sklepu.
Ale są w życiu człowieka takie chwile gdy .... na więcej nie ma czasu i sił.
Pojechałem do Bartoszewa na spotkanie grupy Szczecin Na Rowerach.
Mieliśmy kilka spraw do omówienia i ustalenia.
A przy okazji spotkanie z "zakręconymi rowerowo" znajomymi.
No tak , dziś gadałem z rowerzystkami i rowerzystami dłużej niż jeździłem na rowerze.
Ale zawsze lepiej ruszyć "tyłek na rowerze" na krótko niż wcale.
A na koniec podsumowanie : zimy nie ma , śniegu nie ma , mrozu nie ma , fotek nie ma ale było miłe spotkanie przy gorącym napoju i smacznym ciachu.
Czekam na śnieg i ....... (tu zdradzam tajemnicę ) na Święto Hubertusa i planowaną pogoń za lisem.
To już za tydzień.
Więcej informacji już niedługo na forum RS.
I jeszcze tylko małe marzenie.
Jako że w trakcie tego wpisu oglądam w telewizji Harrego Pottera - chciałbym mieć różdżkę dzięki której - a nie,tu się mylicie nie chodzi o wygraną lecz - abym miał siły na dotrwanie do końca imprezy.
No może i abym miał brodę jak Dumbledore .
Ech zaczynam gadać głupoty.
Wszystkiemu winna wiśniówka.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, Szczecin na rowerach
Szczecin, kot, rowery i piękna jesień.
-
DST
37.55km
-
Czas
03:11
-
VAVG
11.80km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak trochę przypadkiem włączyłem się w akcję poszukiwania zaginionego kota.
Chodziło o rozwieszenie komunikatów o poszukiwaniu pewnego rudego trochę spasionego kocura.
Akcja przebiegała w rejonie między ul Arkońską a Chopina .
Ale co najważniejsze , cała ekipa była na rowerach.
Pogoda piękna , rejon malowniczy
ciche spokojne uliczki
Rozwieszamy "listy gończe"
Ja upamiętniam na zdjęciach "rumaki"
Ruszamy dalej a słoneczko grzeje choć to jesień
Zjeżdżamy na ul. Arkońską aby zobaczyć jak wygląda po przebudowie.
To naprawdę przykre.Odremontowana zabytkowa wiata jest już zdemolowana.
po bazgrane ściany , powyrywane lampki w suficie , pełno potłuczonych butelek w środku.
Na zdjęciu tego nie widać.
Widok na pętlę tramwajową.
Jedziemy dalej w kierunku do centrum.
Widać nową ładną wiatę przystankową.
A to widok za wiatą.
Nie rozumiem ludzi którzy robią coś takiego.
Testujemy fragmenty nowej ścieżki rowerowej.
Szkoda że nie jest ona po obu stronach na całym odcinku Arkońskiej.
Jedziemy do góry na ul. Chopina.
Tu rozklejamy ostatnie ogłoszenia
.
Praca wykonana , wracamy przez park Kasprowicza i na Jasne Błonia.
Tłumy ludzi i rowerzystów.
Zatrzymujemy się na kawę w rowerowej kawiarence.
cały czas kilkuosobowa kolejka. Interes całkiem ładnie się kręci a że właściciel jest rozmowny to mimo kolejki nikt się nie nudzi.
Wokół tłumy mieszkańców.
i różnych atrakcji.
uwaga na biedronki
i inne fruwające stworki
No dość tego jarmarku.
Rzut oka na Błonia i czas wracać.
Było miło i choć kilometrów nie za wiele ale i tak nie ma co narzekać na ilość atrakcji.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Spacerek z Anią.
-
DST
22.72km
-
Czas
01:10
-
VAVG
19.47km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bladym świtem tak po 10,30 zadzwoniła Ania z propozycją przejażdżki.
Jako że miałem na dzisiejszy dzień w planach posadzenie tyłka na rower a przede wszystkim to takim kobietom się nie odmawia więc szybko się zgodziłem i wyruszyliśmy na krótką przejażdżkę .
Pilchowo , Bartoszewo , Dobra i z powrotem.
Trochę chłodno i wiaterek ale w takim towarzystwie czas minął miło i przyjemnie.
Oj ciężko po takiej przerwie . Tyłek nie przystosowany do siodełka, kondycja mizerna a tu już za tydzień wyjazd na Żuławy.
Oj będzie niewesoło.
Ale co tam , trzeba być twardym.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Do miasta i z powrotem.
-
DST
22.55km
-
Czas
01:50
-
VAVG
12.30km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU
Do miasta i z powrotem.
-
DST
18.38km
-
Czas
01:06
-
VAVG
16.71km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie