NiewidomiNaTandemach
Dystans całkowity: | 3345.26 km (w terenie 160.00 km; 4.78%) |
Czas w ruchu: | 226:09 |
Średnia prędkość: | 13.93 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.75 km/h |
Liczba aktywności: | 55 |
Średnio na aktywność: | 60.82 km i 4h 16m |
Więcej statystyk |
Pierwsza setka 2021
-
DST
100.43km
-
Czas
04:49
-
VAVG
20.85km/h
-
VMAX
48.75km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt KHS - czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
W ramach przygotowania do życiowego projektu https://www.facebook.com/Sztafeta-Tandemem-Dookoła-Polski-2021--106735041269550 sprawdzenie jak będzie się jechać z pierwszą uczestniczką sztafety- Bernadettą.
Trasa- tzw. duża pętla Wkrzańska. Pilchowo , Głębokie , Wołczkowo, Dobra, Buk, Stolec, Dobieszczyn, Nowe Warpno , Trzebież, Police ,Tanowo, Pilchowo.
Pogoda piękna; 11-13 stopni , słaby wiatr , piękne trasy głównie asfalt i mało innych użytkowników dróg.
Bajka .
Benia niestety zbyt się spięła na starcie i narzuciła takie tempo że ledwie nadganiałem za Nią pedałami.
Etap do Dobieszczyna to jakby mnie ktoś zmusił do maratonu : 28-35 km/h na liczniku w, porywach do 48. Obłęd.
Na szczęście od Nowego Warpna już spokojnie 18-24.
Ogólnie mega wyczyn , pierwsza setka w tym roku.
I tylko, oby starczyło Beni sił na cały etap wyprawy Pilchowo - Gdańsk. ( w domyśle obym był w stanie za nią nadążyć).
Bo przy jej Mocy, boję się że kiedyś mnie wyprzedzi jadac z tyłu na tandemie.
Kategoria dookoła...., NiewidomiNaTandemach, tandem
Trzeci wyjazd 2021,
-
DST
72.87km
-
Teren
20.00km
-
Czas
03:31
-
VAVG
20.72km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt KHS - czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj trening z Natalką , dzisiaj z Radkiem. Trenera Lecha dziś nie było.
Jedziemy tandemem szykowanym na wyprawę dookoła Polski.
Radek to niezły zawodnik. Niekoniecznie lubi zwiedzać ale lubi szybką i daleką jazdę.
Spróbuję dorównać jego wymaganiom.
Ruszamy ostro , nie ma litości. Drugi dzień z rzędu na rowerze ma Mi dać odpowiedź jak sobie radzi moje przedłużenie pleców dzień po dniu.
Ubrałem "pampersy".
Pilchowo , Głębokie, Wołczkowo, i do Buku.
Szybka jazda ( poza odcinkiem w lesie dookoła Głębokiego).
Dojazd do Buku gdzie przerwa na odebranie telefonów i ostra jazda chopkami wzdłuż granicy .
Góra dół i tak kilka razy - było super.
Wiatr się wzmaga wiec kombinuję jak zaszyć się w las aby uniknąć wiatru.
Nowe trasy Lecha i własne doświadczenie stymulują trasę po lasach, szutrami i zniszczonymi leśnymi asfaltami .
Z dala od samochodów i tabunów ludzi którzy postanowili uciec od miasta i pandemii lecimy lasami krążąc jak najdalej od zgiełku.
Udało się , tak kombinowałem że sam się pogubiłem, ale dojechaliśmy lasami prawie do Trzebieży i ponownie zagłębiliśmy się w lasy.
Zaliczyliśmy Nową Jasienicę , drogę pożarową 27 i przez Tanowo do Pilchowa.
Jedyne wnioski po tym wyjedzie to to że : moje przedłużenie pleców jednak daje radę , dla Radka jednak potrzeba porządny rower i porządnego pilota bo ma taki potencjał że powinien startować w maratonach i ultra ( choć twierdzi że go to nie interesuje) .
I najgorsze dla mnie to fakt że muszę jednak ostro wziąć się do roboty aby dorównać zawodniczkom i zawodnikom którzy ze mną jeżdżą.
Kategoria tandem, NiewidomiNaTandemach, dookoła....
Pierwszy wyjazd w 2021 roku
-
DST
82.72km
-
Czas
06:00
-
VAVG
13.79km/h
-
VMAX
45.75km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt KHS - czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie , nareszcie, pierwszy wyjazd w tym roku.
Pierwsza godzina to szwendanie się po leśnych ostępach , dalej poszukiwanie miejsc do zwiedzenia zainspirowanych przez książkę Sedinum Leszka Hermana .
Zaliczyliśmy pałacyk w Leśnie Górnym i znaleźliśmy głaz na Wzgórzu Pokoju .
Dalej Trzebież i spotkanie z Mario , kolegą Natalki, i w lasy puszczy Wkrzańskiej .
Powrót przez Zalesie , Stolec , Dobrą , Wołczkowo, Głębokie i do domu.
W Stolcu jeszcze spotkanie z Trendixem który co prawda nie porzucił tak do końca dwóch kółek ale przesiadł się z roweru na motocykl.
Było super : Radek, zawodnik z tylnego siodełka - super, tandem-super, Kolega Lech który jechał na elektryku z nami - super , tylko pilot tandemu taki marudzący pod koniec że wszystko go boli ( czyli ja ) niekoniecznie super.
Kategoria dookoła...., NiewidomiNaTandemach, tandem
Wizyta we Wrocławiu.
-
DST
104.51km
-
Teren
40.00km
-
Czas
10:00
-
VAVG
10.45km/h
-
Sprzęt Sparta - tandem Aleksandra
-
Aktywność Jazda na rowerze
Relacja z pobytu we Wrocławiu.
I mi i Przemkowi wielkie tegoroczne plany pokrzyżowała pandemia i odgórne zarządzenia ( głównie ale nie tylko ,zwłaszcza u mnie ) .
Padła propozycja spotkania , przetestowania najnowszego nabytku Przemka w ramach https://www.facebook.com/jedziemyporadosc czyli najnowszego modelu tandemu Sparta i pogaduszki wieczorem.
Plan wycieczki brzmiał dość niezwykle : wieża widokowa w Katowicach , zaliczyć Ślężę i zmierzyć długość Kilometrowego Mostu ( to tak z najważniejszych punktów programu ).
Dopiero rano startując doszedłem do wniosku że chyba to jakaś pomyłka . Miała być spacerowa wycieczka a nie ultra maraton Wrocław - Katowice- Ślęża - Wrocław. Po powrocie do domu sprawdziłem na mapie to prawie 450 km. Chyba kogoś " delikatnie " pogięło .
Okazało się że pomyłka była ale innego rodzaju.
Już na dworcu wszystko było nie tak jak miało być .
Na powitanie mojego przyjazdu mieli przybyć Ania i Przemysław. I Anię rozpoznałem ale Przemysława nie było . Co prawda jakaś postać pojawiła się obok Ani ale to nie mógł być Przemek. Wzrost się zgadzał ale postura niekoniecznie.
To mówiąc wprost , było pół Przemka jakiego znałem.
Gdy się odezwał to wyłącznie po głosie poznałem że to On.
I to był pierwszy element całej wyprawy do Wrocławia który nie zgadzał się z planowaną imprezą.
Po przeżytym pierwszym szoku dalej już było niby normalnie .
Do porannego przygotowania do jazdy. Gdy już na trzeźwo przemyślałem co jest proponowane do przejechania to stwierdziłem że chyba kogoś poniosło.
Gdzie Wrocław , gdzie Ślęża , gdzie Katowice.
To nie moja bajka , ja nie jestem ultra , ja jestem turystą , rozumiem 100 km ale nie 450 .
No dobrze ale skoro przewodnikiem jest Ania która ma na koncie max. dystans dzienny ok 65 km. to - " nie z mojego powodu " zawrócimy wcześniej.
Najpierw pokazali szlaki po których urządzają swoje przejażdżki wzdłuż Odry. Później na moją prośbę zwiedzamy miejsca we Wrocławiu które pamiętam z tandemowego rajdu dolnośląskiego.
i chwilę pogadaliśmy o Przemysławie kiedyś Wielkim a teraz Chudym .
I jedziemy dalej .
Krótka przerwa na uzupełnienie cukru w organizmie i
dalej w drogę .
Kierunek Katowice ( tak mówił Przemek ) i po drodze kilometrowy most.
Most się pojawił i dokonaliśmy precyzyjnego pomiaru : dokładnie jeden kilometr.
W drodze do Katowic mieliśmy okazję przetestowania Sparty i Nas samych na wszelkich rodzajach nawierzchni .
Oprócz piachu po osie , to było wszystko .
Po drodze super atrakcje typu rowerowy posiłek w zaprzyjaźnionej miejscówce .
I jedziemy dalej.
Wreszcie dojeżdżamy do planowanej atrakcji .
Wieża widokowa w "Katowicach" .
Widok z wieży niezwykły . A moje podsumowanie tematu " Katowic" jednoznaczne :
Robi się późno i czas wracać . Jeszcze jakaś Ślęża w planie.
Ja mam na dziś wystarczająco atrakcji i jakieś góry to już poza moim zasięgiem.
ale jestem tylko gościem i nie będę marudził.
Niech Im będzie , ja jeszcze mam resztki sił, Przemek z tylnego siodełka mówi że ma Moc , i teraz mam tylko nadzieję że Ania nie okaże się ukrytą ultra-maratonistką .
I tak jak z Katowicami , to zdobywanie Ślęży to tylko był chwyt reklamowy Przemysława bo okazało się że owszem zaliczyliśmy ale Ślęzę .
.
Owszem z wieży widokowej w KOTOWICACH widać było Ślężę ale nie Ślęzę . I było to w KOTOWICACH a nie w KATOWICACH . A Ślęzę mogłem podziwiać we Wrocławiu .
To i tak była to super udana sobota w towarzystwie wspaniałych ludzi . No może to za dużo powiedziane bo Ania była cała ale Przemysława było tylko pół.
I znowu padły tegoroczne rekordy .
Pierwsza w życiu Ani setka , pierwsza setka Przemka w tym roku , pierwsza setka Sparty w dziejach i tylko ja skromnie pierwszy raz w tym roku we Wrocławiu.
Podsumowanie: Sparta to taki rowerowy Rolls Royce . Siedzi się jak na fotelu , amortyzacja taka że można poszaleć kilometrami po bruku bez uszczerbku dla rąk i przedłużenia pleców , ale nie da się poszaleć na szosie bo wkurza gdy amortyzacja siodełka co chwila zmienia odległość tyłka od siodełka o kilka centymetrów. "Fotelowe" siodełka są dobre i wygodne na kilka godzin ale nie na dłuższe wycieczki . Oświetlenie to tragedia.
A w ramach wieczorno-nocnych rozmów o rowerach ,rowerzystach i rowerzystkach których poznaliśmy w ostatnich czasach " traciliśmy zdrowie" wznosząc toasty za zdrowie tych którzy doznali uszczerbku na zdrowiu jadąc na rowerze. I właściwie to by było wszystko w wielkim skrócie gdyby nie fakt który należy odnotować. Gdy we Wrocławiu wysiadłem z pociągu i zacząłem się rozglądać za Anią i Przemkiem to w końcu zobaczyłem Anię z jakimś chudym drągalem. Dopiero gdy drągal się odezwał okazało się że to Przemysław . Właściwie to powinienem powiedzieć pół Przemka albo Cień Przemka. I teraz mam problem jak to opisać : co kobieta potrafi zrobić z Przemkiem , czy co Przemek potrafi zrobić dla kobiety. Już kończę.
Ale trzeba dodać : warto jechać pięć godzin pociągiem aby spotkać tak fajnych ludzi . I z powrotem znowu pociągiem z nudów kręcąc kolanami.
A jakbym był ultra to w obie strony pojechałbym rowerem .
Ale nie jestem i nie będę niszczył rowerów.
Kategoria NiewidomiNaTandemach, tandem, żubrówka
Do Świnoujścia zobaczyć start "kosmitów" sobota
-
DST
118.90km
-
Czas
07:20
-
VAVG
16.21km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobotnie spotkanie z kosmitami.
Poranek w Świnoujściu przywitał nas deszczem . Za oknem słychać plusk spadających kropel ale zanim sympatyczny gospodarz Zbigniew przygotował śniadanie i wyprawił mnie w drogę deszcz przestał podać.
To teraz szybko na prom oglądać i uwieczniać start następnych ludzi nie z tej Ziemi.
Ci co wyruszyli na trasę BBT w piątek są już daleko w trasie . Ci którzy startują dziś szykują się do wyjazdu.
Jako pierwsza, z grona znajomych, startuje najdłuższa rakieta tej edycji. Jedyny tandem wśród startujących .
Z przodu jako pilot jedzie Jarosław a z tyłu niewidząca Patrycja.
To są kosmici do kwadratu. O ile Jarek ma za sobą mnóstwo ukończonych ultra to z Patrycją zaczął trenować dopiero od kwietnie, maja . A mają już ukończone wspólne ultra i starują w najdłuższym w tym sezonie BBT.
No to na start.
Pierwsi zawodnicy startujący przed tandemem już na starcie . I wystartowali.
Teraz kolej na Patrycję i Jarka . Pojechali.
Ewa szykuje się do startu a ja w oczekiwaniu na jej start uwieczniam innych startujących wśród których złapałem w obiektyw członków ekipy z Gryfusa.
Część startujących jedzie w barwach swoich klubów a część w koszulkach specjalnie przygotowanych dla uczestników tego maratonu. Na rękawach tych koszulek jest cyfra która podaje liczbę ukończonych przez zawodnika maratonów BBT. Na jednym ze zdjęć widać to dokładnie . Są tacy którzy mają już po 11 zaliczonych BBT a rekordzista , jak słyszałem , ma na koncie wszystkie 12.
No i czas na start Ewy . Wyruszyła.
Wracając do Tomka, spotkałem go w towarzystwie ekipy z Maszewa . Chwilę pogadaliśmy i powoli wyruszyłem w kierunku domu. Po drodze jeszcze zajechałem do Żabki po zakupy i jeszcze chwilę porozmawiałem z sympatycznym kosmitą który też wpadł do sklepu na ostatnie zakupy przed swoim startem.
Czas wracać zwłaszcza że ja nie kosmita i nie latam 35-45 km/h a po drugie, może jeszcze uwiecznię kilku jadących jak mnie będą wyprzedzać.
Wiem że to nie do pomyślenia ale jeszcze w Świnoujściu ..............................................wyprzedziłem jednego z uczestników ( bo trzeba mieć cholernego pecha aby jeszcze przed wyjazdem ze Świnoujścia złapać kapcia).
Pogoda przyjemna nie ma już tego silnego słońca ale są zapowiedziane przelotne opady. I na samą myśl że uczestnicy nie mają czasu do stracenia na przeczekanie burzy i będą jechać w każdych warunkach robi mi się zimno.
I zaczynają mnie mijać kosmici startujący po moim wyjeździe i nie tylko, również "zwykli" rowerzyści.
Zaczyna padać . I to coraz bardziej . Zjeżdżam na parking leśny między Międzyzdrojami i Dargobądziem .
Chowam rower pod wiatę a sam idę do szosy zrobić jeszcze kilka zdjąć ostatnim startującym dziś kolarzom .
Po chwili na parking zajeżdża wóz techniczny i dostaję wiadomość ze jeszcze tylko kilku ostatnich za nami i to będzie koniec .
Mijają mnie ostatni Kosmici , wóz techniczny rusza za nimi a ja chwilę czekam bo deszcz słabnie i też ruszam w drogę.
I tak spokojnie spacerowo jadę do domu spotykając innych rowerzystów, sakwiarzy, kolarzy i zastanawiam się jak to jest .
Niby wszyscy jeżdżą rowerami ale to są zupełnie inne światy. I żeby je zrozumieć to trzeba poznać ludzi i posłuchać ich opowieści.
Życzę wszystkim aby dotarli do celu i tylko dla zobrazowania jak kosmiczne są ich osiągniecia to dodam : właśnie w tym momencie gdy piszę te słowa pierwszy uczestnik zbliża się do mety.
Kategoria maratony, NiewidomiNaTandemach, samotnie, Szczecin na rowerach, Z GRYFUSEM
Do Świnoujścia zobaczyć start "kosmitów".
-
DST
117.70km
-
Czas
05:30
-
VAVG
21.40km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
W piątek postanowiłem wykorzystać ostatni dzień urlopu na wypad do Świnoujścia aby zobaczyć start "kosmitów" . Wyjazd z domu 10.00 dojazd na prom 16,30 . (Pierwszy w życiu przejazd Świnoujście-Szczecin sprzed kilkudziesięciu lat na składaku czajka trwał 12 godz. Jest postęp)
Tak, tak, spora grupa znajomych startowała w ultra maratonie BBT czyli Bałtyk - Bieszczady 1008 km. non stop. Jak takich ludzi nie nazwać "kosmitami ".
Tak więc rower spakowany i czas w drogę. Dojazd do Świnoujścia bezproblemowy , stosunkowo mały ruch samochodów , dość gorąco ale większość trasy bezwietrznie . Po dotarciu na prom kilka telefonów do znajomych kosmitów żeby umówić się na spotkanie jeszcze przed startem . Dalej do zaprzyjaźnionego kolegi, mieszkańca Świnoujścia, na kawę i obgadać sprawę noclegu który obiecał załatwić .
Część kosmitów startuje w piątek późnym wieczorem ( limit czasu na przejazd całej trasy 70 godz.) a część od 7,00 rano w sobotę ( limit 60 godz.) wiec trzeba jakoś tą noc spędzić .
Ja nie kosmita żeby jeździć dwa ,trzy dni na okrągło, albo z krótką przerwą na drzemkę, ja spać muszę . Nocleg załatwiony ( wielkie podziękowania dla Zbyszka bo załatwił dużo więcej niż mogłem się spodziewać ) i dalej na spotkanie z pierwszą grupą kosmicznych, rowerowych " szaleńców".
Po zapoznaniu z nowymi kosmitami i krótkiej rozmowie , moi znajomi kosmici Patrycja i Jarek wyciągnęli mnie nad morze.
Po krótkim spacerze wsiadamy na rowery i jedziemy na miejsce startu gdzie spotkamy się z następnymi zawodnikami tego szalonego maratonu. Na promie gęsto od kosmitów.
Po zjechaniu z promu wszyscy witają się ze wszystkimi bo ta kilkuset osobowa grupa ludzi nie z tej ziemi ciągle spotykająca się na ultra maratonach to jak wielka rodzina.
I nie trzeba dużo szukać i już natykam się na następnych kosmitów których start przyjechałem obejrzeć. Roman z Wielgowa i grupa z klubu Gryfus.
A za chwilę wpadam na Ewę i Tomka.
Miejscem startu BBT jest prom który na co dzień przewozi mieszkańców Świnoujścia .
Pierwsi zawodnicy już szykują się do startu. I ruszyła pierwsza ekipa kosmitów na swych rakietach . W szczególności wzrok przyciąga jedna z rakiet na pierwszym planie która jest marki Romet. Składakiem 1010 km non stop. I niech ktoś powie że najważniejszy jest sprzęt. Rower nie ważny, ważne kto na nim jedzie.
I następni ruszyli w drogę.
Co chwilę spotykają się i pozdrawiają następni uczestnicy.
Jest kogo fotografować. Powoli do startu szykuje się Roman który ma w tym roku znaleźć to co zostawił dwa lata temu na BBT . I spotyka na starcie Tomasza który kilka razy był pilotem tandemu w ramach akcji Niewidomi Na Tandemach i jest uczestnikiem wielu ultra.
No i Roman na start.
Jest już coraz ciemniej coraz mniej zawodników i widzów na starcie. Ci co mają startować jutro pojechali na kwatery odpocząć i nabrać sił na jutrzejszy start. Ja też czekam żeby zrobić fotkę Paulinie i też zmykam na prom żeby dotrzeć na nocleg bo od rana trzeba być na starcie aby uwiecznić resztę znajomych i nieznajomych startujących w tej edycji BBT.
To był niezapomniany dzień a szykuje się następny. Czas się wyspać i przygotować do dalszych wrażeń.
Kategoria maratony, NiewidomiNaTandemach, samotnie, Szczecin na rowerach, Z GRYFUSEM
Do Katowic pociągiem na miejsce zbiórki uczestników wyprawy Wisła
-
DST
10.00km
-
Czas
39:00
-
VAVG
0.26km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rowerem na dworzec gdzie spotyka się część szczecińskiej ekipy jadącej na wyprawę wzdłuż Wisły.
Na dworcu spotykam Radka z Mietkiem na tandemie i Mariana z solówką .
Mietek nie jedzie z nami a jedynie przyjechał jako pilot tandemu .
Podjeżdża pociąg i teraz chwila strachu : wpuszcza nas z tandemem czy nie wpuszczą ?
PKP wprowadziła zmiany w przepisach " dla dobra podróżnych" . "Obecne brzmienie zapisów wskazuje jednoznacznie, że wolno przewozić rower o konstrukcji pionowej, jednośladowy i jednoosobowy, ponieważ tylko takie rowery mieszczą się na miejscach przeznaczonych do przewozu rowerów, tj. na specjalnie do tego przewidzianych hakach lub w przypadku ich braku w przedsionkach pierwszego lub ostatniego wagonu."
Wpuścili i konduktor nic nie powiedział. Wagon do przewozu rowerów 4+8 wieszaków. Na dwóch wiszą rowery , dokładamy nasze dwa i tandem wzdłuż nich.
Cała strona na 8 rowerów pusta . I tak dojechaliśmy do Katowic . Nikt nie dokładał rowerów w czasie całej podróży i wszystkie osiem miejsc było pustych.
Okazało się że czwarty nasz kolega Lechu też chciał pojechać z nami tym pociągiem ale nie dostał biletu na rower . Bo PKP nigdy nie wie jakie wagony podstawią więc na wszelki wypadek sprzedaje tylko pięć biletów. Dla dobra podróżnych.
Jedziemy oczywiście w maseczkach. Marian ma niewidzialną.
Po dojeździe do Katowic na dworcu czeka na nas Andrzej samochodem z przyczepką . Rowery na przyczepkę my do samochodu i jedziemy na nocleg . Po drodze wpadamy na stację benzynową w Bytomiu i chcemy kupić po piwie do późnej kolacji ale okazuję się że od 23,00 do 5,00 obowiązuje prohibicja . Pani na stacji dodaje " stacja 500 metrów dalej jest już poza Bytomiem i tak kupicie co chcecie . I tak zrobiliśmy . Dojazd do Piekar Śląskich na nocleg , kolacja , po piwku i spać bo rano bus zabiera nas do WISŁY .
Kategoria NiewidomiNaTandemach, Szczecin na rowerach
Następny wypad mieszany. Totalnie pomieszany.
-
DST
167.94km
-
Czas
07:54
-
VAVG
21.26km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Sprzęt tandem Radka
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prawidłowo to powinno być " wypad poplatano z pomieszaniem" .
Wstępnie była planowana trasa do Stepnicy a wylądowaliśmy pod Stargardem jadąc przez Goleniów.
Trasa do Stepnicy też została zmieniona przez Mańka który nam towarzyszył i powiem to szczerze ( choć wstyd się do tego przyznać) miał rację .
Przez Czarną Łąkę i Lubczynę jechaliśmy bez towarzystwa samochodów i pięknymi drogami rowerowymi. Gdybym postawił na swoim to byśmy jechali z całą kawalkadą aut jadących nad morze tzw. trasą alternatywną.
Gdy trasa proponowana przez Mariana dotarła do miejsca gdzie chciałem jechać ja i zobaczyliśmy ile samochodów pędzi trasą alternatywną zrezygnowaliśmy z pysznej zupy rybnej w Stepnicy i pojechaliśmy na Goleniów z zamiarem dotarcia do Maszewa albo Stargardu.
To nie był zły pomysł bo bardzo dawno tymi trasami nie jechałem.
Trasa na Maszewo okazała się w remoncie więc pogoniliśmy na Stargard. Pogoniliśmy bo Radek tak deptał że w Przemoczu mimo zablokowanej z tyłu ósemki rozpędziliśmy się do 44 km/godz.
Tuż przed Stargardem skręciliśmy nad jezioro Miedwie i w Morzyczynie zrobiliśmy sobie przerwę na posiłek. Nie była to planowana , pyszna zupa rybna i na dodatek żadne z zamówień nie zostało zrealizowane w całości. Marian zamówił dwie kiełbaski , dwie bułki i sos a dostał dwie bułki sos i ... jedną kiełbaskę. My z Radkiem zamówiliśmy też dwie kiełbaski , dwie bułki , sos i zapiekankę i dostaliśmy zamówienie bez zapiekanki. Dobrze że mieliśmy jeszcze zapasowe kanapki.
Po posiłku ruszyliśmy w dalsza trasę i coś mi się pomieszało , zmodyfikowałem trasę i niepotrzebnie ( albo jak powiedział Marian zrobiłem to specjalnie żeby nabić kilometry ) trochę nadłożyliśmy drogi.
Dalej zdaliśmy się na trasę Mariana i pojechaliśmy przez Niedźwiedź , jeszcze nie oddaną do użytku drogą na Wielgowo.
Dalej Dąbie ,Trasa Zamkowa i do Radka wyciągnąć z piwnicy mojego KTM-a , wstawić tandem Radka i po pożegnaniu z Radkiem , w towarzystwie Mańka powrót do domu.
Podsumowanie.
Plan wykonany .
Na tandemie z Radkiem : 135,44 km czas samej jazdy 6:11:35 .
Dojazd i powrót do Radka solo : 32,5 km czas jazdy 1:43 :02.
Razem : najlepszy wynik w tym roku i drugi wynik jazdy na rowerze w życiu.
Kategoria NiewidomiNaTandemach
Trzeci raz w tym roku
-
DST
87.16km
-
Czas
03:37
-
VAVG
24.10km/h
-
VMAX
34.00km/h
-
Sprzęt tandem Radka
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miało być miło i bez opadów.
Było miło ale zaczęło padać. Na przyszłość trzeba patrzeć nie tylko na pogodę w miejscu startu ale też i w miejscowościach po drodze.
No czas kupić kurtkę przeciwdeszczową z prawdziwego zdarzenia . a i buty choć częściowo odporne na deszcz.
A tak to było wykręcanie skarpetek , rękawiczek i kurtki z wody by choć na chwilę zmniejszyć wilgotność.
A poza tym było fajnie.
Spotkania ze starymi i nowo poznanymi rowerzystami .
Może gdyby nie ten deszcz to w końcu zrobilibyśmy z Radkiem pierwszą w tym roku setkę. atak to tylko po kompieli i przebraniu trzeba było ratować zdrowie setką.
Kategoria NiewidomiNaTandemach
Drugi wyjazd tegoroczny. Mieszany.
-
DST
92.00km
-
Czas
06:30
-
VAVG
14.15km/h
-
VMAX
37.00km/h
-
Sprzęt tandem Radka
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd mieszany bo:
Najpierw KTM-em przez miasto do Radka w towarzystwie dwóch zacnych rowerzystów Mariana i Lecha. Po dotarciu do Radka ( około 20 km) przesiadłem się na Jego tandem i tak w czwórkę trzema rowerami dalej w trasę . Na tandemie 72 km razem 92 km .
Powiem szczerze solówką jechało się lżej ale za to na tandemie śmigaliśmy momentami 35-37 km/godz.
Mogę tylko podziękować kolegom że znowu zmusili mnie do wyjscia na rower.
Kategoria NiewidomiNaTandemach