samotnie
Dystans całkowity: | 4748.20 km (w terenie 115.00 km; 2.42%) |
Czas w ruchu: | 272:11 |
Średnia prędkość: | 17.27 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.00 km/h |
Liczba aktywności: | 151 |
Średnio na aktywność: | 31.45 km i 1h 51m |
Więcej statystyk |
Do pracy , na zakupy 12-16 styczeń
-
DST
35.37km
-
Czas
02:25
-
VAVG
14.64km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda trochę się poprawiła więc od czasu do czasu rowerkiem do pracy i po zakupy.
Całkiem przyjemnie się jeździ jak nie pada i nie ma śliskiej nawierzchni.
Niestety , wracając z pracy w piątek złapałem "kapcia" i część powrotnej trasy odbyłem pieszo ( do pętli na Głębokie ) a dalej rower w autobus i autobusem do domu.
Ciekawe kiedy wymienię dętkę ?, jakoś mi się nie chce nic robić jak tak zimno.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie
ZALEGŁOŚCI - zbiorcze zestawienie przejazdów KTM -grudzień
-
DST
100.00km
-
Czas
06:00
-
VAVG
16.67km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
W ramach uzupełniania wpisów z przejechanych w tym roku km. bez
dokładnych opisów przejazdów , podzieliłem km. z licznika KTM-a na
poszczególne miesiące i w ten sposób ( sztuczny i na zasadzie średniej
arytmetycznej ) uzupełniam dane na BS.
Głównie km. nabiłem jeżdżąc do pracy i do sklepu.
Łącznie za ostatnie pół roku zrobiłem na KTM-ie 401,01 km. w czasie 24godz i 10 min.
Sztucznie podzieliłem powyższe dane na 4 miesiące i tak dokonałem podsumowania września.
Kategoria Blended Scotch whisky, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, praca, samotnie
ZALEGŁOŚCI - zbiorcze zestawienie przejazdów KTM - listopad
-
DST
100.00km
-
Czas
06:00
-
VAVG
16.67km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
W ramach uzupełniania wpisów z przejechanych w tym roku km. bez
dokładnych opisów przejazdów , podzieliłem km. z licznika KTM-a na
poszczególne miesiące i w ten sposób ( sztuczny i na zasadzie średniej
arytmetycznej ) uzupełniam dane na BS.
Głównie km. nabiłem jeżdżąc do pracy i do sklepu.
Sztucznie podzieliłem powyższe dane na 4 miesiące i tak dokonałem podsumowania listopada.
Kategoria Blended Scotch whisky, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, praca, samotnie
ZALEGŁOŚCI - zbiorcze zestawienie przejazdów KTM -pażdziernik
-
DST
100.00km
-
Czas
06:00
-
VAVG
16.67km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
W ramach uzupełniania wpisów z przejechanych w tym roku km. bez
dokładnych opisów przejazdów , podzieliłem km. z licznika KTM-a na
poszczególne miesiące i w ten sposób ( sztuczny i na zasadzie średniej
arytmetycznej ) uzupełniam dane na BS.
Głównie km. nabiłem jeżdżąc do pracy i do sklepu.
Wpis za pażdziernik.
Kategoria Blended Scotch whisky, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, praca, samotnie
ZALEGŁOŚCI - zbiorcze zestawienie przejazdów KTM -wrzesień
-
DST
101.01km
-
Czas
06:10
-
VAVG
16.38km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
W ramach uzupełniania wpisów z przejechanych w tym roku km. bez dokładnych opisów przejazdów , podzieliłem km. z licznika KTM-a na poszczególne miesiące i w ten sposób ( sztuczny i na zasadzie średniej arytmetycznej ) uzupełniam dane na BS.
Głównie km. nabiłem jeżdżąc do pracy i do sklepu.
Łącznie za ostatnie pół roku zrobiłem na KTM-ie 401,01 km. w czasie 24godz i 10 min.
Sztucznie podzieliłem powyższe dane na 4 miesiące i tak dokonałem podsumowania września.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, praca, samotnie
ZALEGŁOŚCI - Serwis tandemu - Spacerkiem do MadBike
-
DST
19.71km
-
Czas
01:08
-
VAVG
17.39km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt MUŁ- Czyli pół Raleigh a pół Gazelle
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dalszy ciąg uzupełniania zaległych wpisów.
Taka zagadka : co to za pojazd : dwie kierownice , dwa siodełka i ... trzy koła?
Tak , tak to mój tandem z kołem od tandemu Aleksandra na bagażniku.
najwyższa pora na serwis i naprawy . Serwis tradycyjnie w zaprzyjaźnionym sklepie rowerowym MadBike .
Powrót rowerem zastepczym.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie
Ekstremalne przeżycia czyli rower jest jednak niebezpiecznym sportem .
-
DST
87.58km
-
Teren
15.00km
-
Czas
04:58
-
VAVG
17.63km/h
-
VMAX
34.84km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Propozycji na dziś było kilka.
Koksy postanowiły zwiedzać obce landy i podziwiać Dolinę Odry ( Trendix zresztą też) .
Spokojniejsze koksy planowały okolice Goleniowa i coś tam jeszcze.
Inne koncepcje też były lecz najpoważniej zastanawiałem się nad wycieczką z koksami.
Tak więc z rana wstałem , coś zjadłem , wyprowadziłem psa na spacer ( dobry test na sprawdzenie warunków atmosferycznych) . nakarmiłem go i zacząłem przygotowania.
Najpierw rower. Nie minęło pół godzinki i rower gotowy. Teraz jedzenie i picie na drogę . Następne kilkanaście minut.
Jest dziewiąta więc na spotkanie nad jeziorkiem Słonecznym nie zdążę. Ale co mi tam , mogę jeszcze dojechać na 11,00 do Gryfina samochodem z rowerem..
Mam czas. Trzeba się już tylko ubrać. Ale jak? Niby słoneczko się pojawia ale zimny wiatr nieźle wieje. Jak się ubiorę za ciepło to będę mokry , jak za słabo to zmarznę. No to testuję . Ubieram zestaw lekki i idę na balkon ( przy okazji mogę puścić dymka) . Wracam po 10 minutach i stwierdzam że za zimno. Zmieniam strój i znowu na balkon. No teraz mi ciepło ale jak będę jechał to może mi być za gorąco.
Jeszcze jedno zestawienie stroju i test na balkonie .
I jeszcze jedna kombinacja
i jest już za 10 jedenasta. ( o wierszyk mi wyszedł)
Skoro tak to będę cham
i pojadę sobie sam. ( znowu mi się rymnęło).
Koniec tego "babskiego" dumania co na siebie włożyć .
Trzeba być mężczyzną.
Ładuję wszystkie testowane stroje do sakw i ruszam w drogę.
Jeszcze dobrze nie wyjechałem z Pilchowa a mój telefon się drze " Misiacz dzwoni".
Uuuuu poważna sprawa.
Misiacze jak wiecie dzielą się na brunatne , czarne i grizzly . Ten konkretnie to jest czarny , czyli z tych groźniejszych.
Kto nie wierzy niech zajrzy do jego wpisu http://misiacz.bikestats.pl/1135882,Kursy-na-dzialka-party-w-intencji-bylych-42-urodzin.html a na dodatek to i Misiacz i Misiaczowa to są gryźli . Każdy to potwierdzi kto był na imprezie i widział jak oni gryźli te przysmaki z grilla co przygotował Foxik i jak te kiełbasy i szaszłyki kruszyły się w Ich uzębieniu. Tak więc nic dziwnego że się przestraszyłem tego telefonu zwłaszcza że i ja tam byłem , i piwa nie piłem ani wina ale za to z Krysiorkiem łoiliśmy colę. Tzn. Krysiorek samą colę a ja niekoniecznie.
No tak , Misiacz otrząsnął się po imprezie , zrobił rachunek strat i szkód , zebrał litanię skarg od innych uczestników imprezy i teraz mnie rozliczy. Ale z tego co pamiętam ....... i ludzie mi opowiadali to raczej niczego nie nabroiłem .
Nie ważne , co ma być to będzie. Co prawda pędzę 25 km/ godz. szosą ale zaraz się zatrzymam i zjadę na pobocze i odbiorę telefon i przyjmę na klatę wszelkie skargi i zażalenia.
I całe szczęście że najpierw zwolniłem a później próbowałem zjechać na pobocze .
Krawężnik był za wysoki iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii niezbyt pięknym telemarkiem wylądowałem na poboczu. Aż się jadąca z naprzeciwka pani przestraszyła. Dobra , teraz trzeba znaleźć telefon. Normalny rowerzysta wyjmuje w czasie jazdy telefon i gada .
A ja nie.
Ja zatrzymuję się , i zaczynam szukać po wszystkich kieszeniach telefonu i zanim znajdę , telefon przestaje dzwonić.
W związku z powyższym oddzwaniam.
I pełen obaw oczekuję podniesionego głosu Misiacza.
I usłyszałem .
Głos Krysiorka " to wujek kiedy dojedziesz bo my czekamy i pojedziemy na wycieczkę i pobawimy się i porobimy pompki i .....".
Krysiorek z rodzicami i Misiaczami wybrał się na wyprawę z koksami na Dolinę Odry .
Bardzo dyplomatycznie wyjaśniłem że ja nie mam sił ani zdrowia do następnych szaleństw i że jadę w przeciwnym kierunku i dziś się nie spotkamy.
Uf udało się .
Teraz już chyba resztę wycieczki odbędę bez stresu i niespodzianek.
Jadę do Tanowa i skręcam w kierunku rezerwatu Świdwie.
Podziwiam stado koników po drodze.
Koniki za Tanowem © siwobrody
Koniki na słoneczku © siwobrody
A osiołek - inteligentne zwierzę w cieniu © siwobrody
Fajny osiołek © siwobrody
Ruszam dalej w poszukiwaniu kamieni nagrobnych Raminów o których napisał davidbaluch
Tak sobie utrwaliłem w pamięci mapkę jego trasy i próbowałem jechać wg. zapamiętanej trasy.
Zapomniałem że przez noc moja "fotograficzna pamięć" może ulec "prześwietleniu" .
Wjechałem w drogę leśną nr . chyba 26 . Taka nowa szutrówka jeszcze nie śmigana czyli nie rozjeżdżona przez samochody.
I kawałek dalej usłyszałem wśród drzew awanturę jaką dwie wiewiórki urządziły między sobą.
Baśki szaleją na drzewach © siwobrody
I usłyszałem ( trochę znam języki zwierząt) " te baśka a nie wiesz gdzie wyjechała Baśka ?" . " No nie wiem , ale słyszałam że do Warszawy" . Chyba gadały o naszej rowerowej koleżance co jest podrobionym rudzielcem i ma ksywkę Rudzielec a na imię ma Baśka.
Po wysłuchaniu dyskusji "basiek" na temat Basi ruszyłem dalej.
Dalszą drogę zagradzał szlaban.
Nowa szutrowa droga i ... nowy szlaban © siwobrody
Dość kłopotliwy do przejechania , bo ta część którą sobie wyjeździły samochody jest dość trudna do przejechania rowerem.
Szlaban sobie a samochody sobie © siwobrody
Ruszam dalej .
Coś mi tam świta że te grobowce powinny być gdzieś po prawej stronie , ale nie mam pewności.
Jadę więc i wjeżdżam w każdą dróżkę po prawej jaką spotkam.
W poszukiwaniu grobowców © siwobrody
Teraz , jak już wróciłem do domu i jeszcze raz przeczytałem relację Dawida to wiem że to nie ten rejon ale gdy byłem w trasie uparcie próbowałem je znaleźć .
Szukam dalej i co chwilę wjeżdżam w drogi po prawej stronie.
Piękna , wielka polana w lesie © siwobrody
Ambona przy polanie © siwobrody
Na ambonie © siwobrody
Widok z ambony © siwobrody
Cudna pogoda choć chłodno © siwobrody
Ruszam dalej i skręcam w następną ścieżkę po prawej stronie.
Na drzewach były strzałki jedna zielona a druga czerwona - może to tu.
Zielona doprowadziła mnie do pięknego pomnika przyrody. Piękny potężny buk.
Piękny buk w środku lasu © siwobrody
Nie dosyć że wielki to jeszcze w pięknym stanie i z ogromnymi konarami © siwobrody
Ruszam dalej i spotykam kawałek błotnistej drogi na której widać wiele śladów.
Ślady w błocie © siwobrody
I jeszcze jedne © siwobrody
No , tu chyba można spotkać wiele zwierzyny.
Nie minęło kilka chwil i
Łanie w oddali © siwobrody
Nie tylko zwierzęta mnie zaskakują swoim widokiem.
Czyżbym dotarł aż do krzywego lasu ?
Coraz ciekawsze okazy © siwobrody
Chyba aż tak to nie zabłądziłem.
Robi się coraz ciekawiej . Chatka Baby Jagi.
Ciekawa ambona © siwobrody
I teraz pytanie : czy czerwona strzałka prowadziła do ambony czy też w inne ciekawe miejsce?
Idę ( tak , tak jechać już się nie dało) dalej.
Na końcu polany zasiane zboże - dla zwierząt leśnych © siwobrody
Zaczynam się czuć nieswojo.
Urokliwe miejsce © siwobrody
Gałęzie w zielonym sweterku © siwobrody
Im dalej tym ciekawiej © siwobrody
Następne dziwne drzewa © siwobrody
I jeszcze jedno © siwobrody
Dobrze że nie jestem sam , jest jeszcze ze mną mój rower.
Tylko las , ja i rower © siwobrody
Drogi się dawno skończyły a ten las jest jakiś zaczarowany, zaczynam się powoli .................... czuć nieswojo.
Bezdroża i bagna © siwobrody
Nie żebym pobłądził , po prostu .......................................................nie wiem gdzie jestem.
Im dalej tym gorzej © siwobrody
Wchodzę prowadząc rower w jakieś bagienne tereny. Cholera czuję się jakbym wlazł w sam matecznik tego lasu.
Ta dzika przyroda wokół, te dziwne odgłosy , i
I wataha dzików w pobliżu © siwobrody
Całe stado dorosłych dzików © siwobrody
O cholera , całe stado i to dorosłych , wielkich dzików.
I teraz powinienem napisać :"Ledwo wdrapałem się na drzewo .................. ale rower został na dole i cały zapas żywności i picia.
Dobrze że komórkę mam przy sobie.
No tak ale w czy tej głuszy jest zasięg?
No i zasięgu nie było . Na szczęście dziki też odeszły z zasięgu mego wzroki i mogłem zejść z drzewa".
Swoją drogą to po tej akcji ja też mogłem zejść , z tego świata. Poczułem się jakbym miał stan przedzawałowy.
Ruszyłem dalej szukając jakiejkolwiek drogi i ........................................ cywilizacji.
Może tam będzie jakaś droga? © siwobrody
I się udało . Po drapaniu się na wzniesienie znalazłem piaszczystą ale jednak drogę.
Na bezdrożu i piaszczysta droga autostradą © siwobrody
I zrobiło się miło i bezpiecznie .
Ptaszęta śpiewają.
Ptaszęta śpiewają © siwobrody
Drzewa się kochają.
Buk z bukiem to jeszcze widziałem ale żeby buk z sosną? © siwobrody
Zaraz , zaraz ale to nie jest normalne.
Niesamowite © siwobrody
Ja chyba nadal jestem w zaczarowanym lesie.
Widok niezwykły © siwobrody
O szlag , to jeszcze nie koniec.
To jednak zaczarowany las © siwobrody
I zaczarowane drzewa © siwobrody
Im dalej w las © siwobrody
Miejsce jak z horroru © siwobrody
Miejsce jak z horroru 2 © siwobrody
Miejsce jak z horroru 3 © siwobrody
Miejsce jak z horroru 4 © siwobrody
Ufff to chyba koniec zaczarowanego lasu . Widać szlaban broniący dostępu do niego.
To już chyba szlaban i koniec zaczarowanego lasu © siwobrody
Jak dobrze że ten straszny las już za mną i te wszystkie dzikie zwierzęta.
Teraz już najkrótszą drogą do cywilizacji i asfaltu.
I tak sobie jadę już zrelaksowany leśną drogą , kieruję się wg. słońca na północ a droga i tak ................... co chwilę skręca i jadę na zachód.
No dobrze, niech będzie na zachód byle tylko wyjechać z tego zaklętego rejonu.
Jadę rozluźniony i nagle oczom nie wierzę .
Plaża dla lisów © siwobrody
Jeden uciekł ale drugi sobie leży jakby nigdy nic.
Jeden ucieka a drugi dalej się opala © siwobrody
To sobie myślę , podjadę z aparatem w ręce tak blisko jak się da i strzelę mu fotkę.
Nim dojechałem i strzeliłem to zniknął w krzakach a za to w pobliskich chaszczach rozległ się dźwięk ............................... stada rozwścieczonych dzików którym przerwałem majówkę.
Ludzie , to ja już wolałbym pojechać z koksami na tą wycieczkę w której uczestniczył Krysiorek i rodzina gryzli .
Ja przeżyłem stan przedzawałowy.
A w okolicy ani jednego drzewa na które mógłbym się wdrapać.
Bo po obu stronach młode zasadzenia ogrodzone siatką.
Jak ja wyrwałem z miejsca , jak kurz poszedł spod kół , to dziki zgłupiały w tej kurzawie a ja na pograniczu śmierci klinicznej przedarłem się do następnego hektara lasu i wtedy dotarło do mnie że ............ młodniak był odgrodzony od drogi siatką.
Ale z drugiej strony , skoro młodniak był odgrodzony siatką żeby go zwierzyna nie zniszczyła to znaczy że zwierzyna zrobiła sobie dziury w ogrodzeniu i dobrze że zwiałem póki byłem cały.
Kawałek dalej minąłem tabliczkę informacyjną - OSTOJA ZWIERZYNY , WSTĘP WZBRONIONY.
No i wszystko jasne , właśnie wyjechałem z tego miejsca w które niechcący zabłądziłem i w którym nie powinienem przebywać.
Po niedługim czasie w stanie całkowitego rozstroju nerwowego i wstanie przedzawałowym dotarłem do drogi miedzy leśniczówką Zalesie a TOEE w Zalesiu.
To już tereny cywilizowane, jest asfalt , jest spokojna jazda.
Teraz już na luzie, bez stresu ruszyłem asfaltami do Nowego Warpna na rybkę.
Tempo niezłe ( trzeba nadrobić tą godzinę przedzierania się przez matecznik , raz rower prowadząc a raz niosąc na sobie) .
Żadnych przygód ze zwierzętami leśnymi .
Krótka przerwa na pomoc młodej rodzinie z małym dzieckiem , którym padł akumulator w samochodzie, i nie mogli wyjechać z parkingu leśnego. Pomogłem wypchać auto z parkingu i nawet popchałem żeby zapalił . Co prawda zapalił dopiero jak się wydarłem " włącz stacyjkę , wrzuć bieg i puść sprzęgło bo ja nie będę pchał do Szczecina".
Dalej już relaksacyjna jazda z przerwami na przekąski i napoje.
Podczas przerwy zauważyłem tabliczkę,
Napisali Brzózki a tam hektary sosen © siwobrody
Komentarz pod zdjęciem.
Teraz już asfaltami , z dziurami , do skrzyżowania z Myśliborzem Wielkim. a następnie piękną nową drogą do Nowego Warpna.
W Nowym Warpnie Tawerna zamknięta więc rybki nie zjadłem. Kupiłem paczkę paliwa na drogę spotkałem kolegę z podstawówki którego nie widziałem latami i dalej w drogę. Dobieszczyn , Stolec, ścieżką rowerową obok Buku,
Befsztyki na na łące © siwobrody
dalej Dobra i do Sławoszewa.
W Sławoszewie meksykańska Zjawa czyli zupa meksykańska w zajeździe Zjawa .
I już prosto do domu.
Podsumowując to była najbardziej ekstremalna , fascynująca , niezwykła i stresująca wycieczka w tym roku.
Również najdłuższa.
Taka rowerowa wycieczka to jest podobna do pójścia do szpitala.
Trzeba mieć końskie zdrowie żeby to przeżyć. Jedyna różnica polega na tym , że na wizytę w szpitalu trzeba czekać miesiącami a na wycieczkę rowerem można wyjechać w tym samym dniu.
Tak , rower to jednak niebezpieczny sport.
Kategoria samotnie, śWIĄTECZNIE, żubrówka
Spacerek przed śniadaniem.
-
DST
26.68km
-
Teren
4.00km
-
Czas
01:28
-
VAVG
18.19km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Już wczoraj postanowiłem że dziś z rana przed wspólnym śniadaniem z rodzicami przejadę się na krótką przejażdżkę.
Zgodnie z planem wstałem rano wyprowadziłem czarną perłę , dopompowałem koła , ( jako że rano , jak to mawia Misiacz , jest rześko ) ubrałem polar i czapkę i wwwwwwwwwwwww drogę. Dawno już nie jeździłem holendrem więc musiałem się przystosować do zmiany biegów i hamulca w pedałach. Jechało się przyjemnie , prawie pusto na drogach. Dojechałem do Tanowa i dalej w kierunku na Dobieszczyn. W drodze do Dobieszczyna skręciłem w drogę pożarową nr 27 . W lesie było przepięknie. Dojechałem prawie do końca drogi i postanowiłem zrobić krótką przerwę na "dymka". No tak , wyjeżdżając z domu klepnąłem się po kieszeniach w ramach kontroli czy wszystko zabrałem W jednej paczka - jest , w drugiej zapalniczka - jest. Tylko niechcący zabrałem w kieszeń zapalniczkę która jest niesprawna. No i fajki pokoju nie wypaliłem. Czas wracać na śniadanie . Jadę sobie i nagle wyprzedza mnie jakiś rowerzysta na kolarzówce. No to co , zaczynamy zawody . Rozpędzam się . Pierwszy bieg , drugi bieg a po chwili trzeci , ten najwyższy.
Powoli zmniejszam dystans a zwiększam prędkość . Na liczniku pojawia się 34 km/godz.. O holender ale szybki ten holender.
Co prawda po niedługim czasie zaczynam spuszczać z tonu i prędkość lekko spada ale , ale , ale w Tanowie go wyprzedzam.
( oczywiście nie przyznam się publicznie , że tego czynu dokonałem tylko dla tego że kolarz sobie zrobił przerwę )
Teraz już dumny z siebie i mojego holendra ( czyli z obu zabytków) jadę spokojnie do domu.
I tak delikatnie zwiększyłem swoją przewagę nad Trendixem w ramach naszego " wyścigu niepokoju".
Sprawdziłem stan techniczny holendra - niestety do serwisu i blacharza.
Zaliczyłem wycieczkę bez jednego nawet papierosa.
I było miło.
A jutro znowu do pracy.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie
Nareszcie rowerowy wyjazd. Do Kołbaskowa wzdłuż granicy po polskiej stronie.
-
DST
70.33km
-
Czas
04:00
-
VAVG
17.58km/h
-
VMAX
46.00km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bladym świtem powrót z Warszawy . Z dworca do domu , kąpiel , lekka drzemka , śniadanie iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii na rower.
Pogoda od rana piękna , słoneczna ale wieje momentami solidnie.
Dziś mnie nic nie powstrzyma przed wyjazdem. Pakuję , jak zwykle , pełno różnych zupełnie niepotrzebnych rzeczy w sakwy i w drogę.
Kierunek na Tanowo , skręt na Bartoszewo i tuż przed samym Bartoszewem w lesie kilka metrów od drogi ustawia się cała rodzina dzików do ..... sesji zdjęciowej. To szybko aparat z sakwy ( a , to była jedna z niewielu rzeczy w sakwie która się dziś przydała) i już prawie bym zrobił masę świetnych ujęć gdyby ... no właśnie dlaczego zawsze mi się trafia jakieś gdyby. Standardem bywało zapomnieć schować przygotowany aparat do sakwy, dość często pakowałem aparat bez baterii ( zapomniałem wyjąć z ładowarki ) ale tym razem aparat ponad miesiąc leżał bez baterii i skasowały się wszystkie ustawienia. Zwierzyna spokojnie pozowała i zupełnie na mnie nie zwracała uwagi więc zacząłem szybko ustawiać wszystko co trzeba. Mimo że ręce się trzęsły po dwóch minutach byłem gotów. Dokładnie na 10 sekund przed zakończeniem moich ustawień wredne , złośliwe dziki .................................poszły w las.
A pies im mordę lizał ( choć może jednak nie bo szkoda i dzików i psa).
Ruszam dalej ale już mając aparat gotowy do zdjęć. Tyle tylko że wieje jak cholera i jade dość powoli więc nie robię zbyt dużo przerw bo planowana trasa daleka ( jak dla mnie) a czas mam ograniczony.
Mijam Sławoszewo , dojeżdżam do Dobrej i ruszam w dziewiczą jak dla mnie trasę , bo po raz pierwszy jadę do Lubieszyna.
Piękna asfaltowa droga , mało samochodów , wszystkie kulturalnie wyprzedzają z dużym zapasem , a ja dziś jadę tylko po polskiej stronie i tylko ............ takich kulturalnych kierowców spotykam.
Kierunek Lubieszyn © siwobrody
A teraz widok na drogę którą jechałem
W drodze do Kołbaskowa wzdłuż granicy po polskiej stronie © siwobrody
I fotka na potwierdzenie że wiało.
Pogoda dość przyjemna , sporo słońca ale silny wiatr © siwobrody
Dojechałem do Lubieszyna i zatrzymuję się obok ciekawej chałupy.
Dom z dachem z darni © siwobrody
Co w niej takiego ciekawego?
Ano dach wykonany z darni. Tak jak się spotyka w niektórych rejonach Skandynawii i nie tylko ( w Wolinie w osadzie wikingów też) .
Trawnik na dachu © siwobrody
Jeszcze jedno ujęcie dachu z darni © siwobrody
Ruszam dalej polskimi , czasami dziurawymi drogami i dojeżdżam do miejscowości Kościno.
Tu się kończy droga i zaczyna szlak polami i polnym drogami.
Ruszam dalej starym czarnym szlakiem © siwobrody
Wokół zielono © siwobrody
Widoki na pola © siwobrody
Dalej polami © siwobrody
W oddali coś widać © siwobrody
Pomyłkowo wjechałem na asfalt
Dalej w drogę © siwobrody
I zabłądziłem do samej granicy.
Niechcący dojechałem do granicy © siwobrody
Zgodnie z założeniem że dziś jeżdżę tylko po polskiej stronie zawróciłem i z powrotem wbiłem się w polne drogi.
Znowu polnymi drogami wśród pól © siwobrody
W tym miejscy muszę zrobić przerwę w wpisie bo .... złapał mnie skurcz w obu nogach. Nie wiem o co chodzi bo wcześniej nie miałem takich problemów. Może problem w tym ze dziś piszę bez pomocy wywaru z ziół? No już dobrze , trochę pochodziłem i na razie przeszło. Wracam do pisania.
Piękne stare drzewa © siwobrody
Żurawie na polu © siwobrody
Ruszam dalej -przez Bobolin , Warnik , Barnisław , Smolęcin do do Kołbaskowa.
Dziś nie zwiedzam a jedynie przyglądam się mijanym miejscom planując w przyszłości zrobić dłuższą wyprawę tą trasą ze zwiedzaniem.
Wreszcie docieram do Kołbaskowa. I co dalej ? Wracać tą samą trasą czy inną a może ........................... odwiedzić Tunię?
No to telefon do przyjaciela :" Wojtek masz numer do Tuni? " I po chwili dzwonię i wpraszam się w odwiedziny.
I nie tylko że mam okazję odwiedzić Tunię na jej włościach ale i zupełnie niespodziewanie spotykam Joannę i Artura .
I jestem w Kołbaskowie u Tuni © siwobrody
Po poczęstunku zwiedzam Tuniowe królestwo.
Podziwiam galerię obrazów Tuni.
Zwiedzam wnętrze domu Tuni © siwobrody
Galeria Tuni © siwobrody
I następne obrazy © siwobrody
Jest co oglądać © siwobrody
Dobra wystarczy , mam jeszcze kilkanaście zdjęć obrazów ale co za dużo to nie zdrowo. Kto chce niech się umawia z panią "kustosz" na zwiedzanie.
Po pogaduszkach ruszyłem w drogę powrotną a Tunia zabrała Joannę i Artura na wycieczkę po okolicy.
Czas mnie trochę gonił i wiatr dawał się we znaki więc zmodyfikowałem drogę powrotną i zrezygnowałem z jazdy po drogach polnych.
Tym razem cały czas asfaltem ale podobną trasą ( jedynie odcinek z Bobolina do Lubieszyna pojechałem przez Stobno i Dołuje)
Dojeżdżając do domu czułem dzisiejszy dzień i w tyłku i w nadgarstkach i nawet w nogach.
Ale było warto.
Od dziś, w Wyścigu Niepokoju w którym uczestniczę wspólnie z Wojtkiem z powrotem odzyskałem koszulkę lidera.
I nie ważne że jutro ją stracę . Na dziś jest moja. No chyba że jutro będzie śnieżyca lub burza z piorunami to bedę ją miał na dłużej.
Kategoria samotnie
Niedzielny relaks przy kawie.
-
DST
17.84km
-
Czas
01:08
-
VAVG
15.74km/h
-
VMAX
30.76km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po sobotnim wyjeździe nie miałem ochoty na rower a właściwie to miałem , ale nie całe ciało chciało.
Pewna część zdecydowanie nie mała ochoty na ponowną styczność z siodełkiem.
Po przeprowadzeniu referendum większością głosów przegłosowano , że jednak pojadę ( przeciw głosował tylko tyłek , wstrzymały się od głosu nogi a reszta ciała była za).
W ramach kompromisu zarządziłem zamianę trasy ( krótka i spokojna) , towarzystwa ( żadnych koksów czy cyborgów) i roweru ( czytaj siodełka).
Tak więc po dogadaniu się z całym ciałem wyciągnąłem z garażu leciwą kobyłę , parę złotych włożyłem do kieszeni , aparat na szyję i luzacko w "cywilnych ciuchach" ( żadne tam pampersy , kaski czy rowerowe koszulki ) ruszyłem przez Lasek Arkoński na Jasne Błonia.
Ciepło , miło i przyjemnie. Oraz tłoczno.
Wiosna w środku zimy. Lasek Arkoński © siwobrody
W oddali piknik lutowy © siwobrody
Tłumy w lasku © siwobrody
Słoneczna pogoda © siwobrody
Czasami był problem aby przejechać , bowiem tłumy spacerowiczów to nie gęsi i gęsiego nie chodzą .
Po małej scysji po drodze , gdy otarłem się o panią która była skrajną osobą z sześcioosobowej rodzinki idącej " gęsiego " ale w szerz a nie wzdłuż dojechałem na Jasne Błonia.
Widok na Jasne Błonia © siwobrody
Ludzi zatrzęsienie.
I zwiastun wiosny w postaci kwitnących krokusów.
Pierwsze krokusy © siwobrody
Wiosna zimą © siwobrody
Zgodnie z planem podjechałem do caferower ale tam taka kolejka była że postanowiłem objechać Błonia dookoła i wrócić jak kolejka się zmniejszy.
Tłumy przy Cafe Rower © siwobrody
Pojechałem porobić jeszcze kilka zdjęć.
Czy aby na pewno to jest zima? © siwobrody
Tłumy , wielkie tłumy © siwobrody
I nagle stwierdziłem coś dziwnego.
Krokusy kwitną ale między aleją platanów a jezdnią a nie jak zwykle miedzy platanami a środkiem Błoni. Na tej części gdzie zawsze robiłem zdjęcia , krokusy - nie kwitną.
Tu też będą krokusy © siwobrody
Ale już niedługo się pojawią.
Jeszcze kilka dni i się pojawią następne krokusy © siwobrody
Być może , te które rosną bliżej jezdni, to nowe nasadzenia albo inna odmiana .
Wracam na kawę .
Naiwny. Jak wróciłem kolejka była jeszcze większą.
Myśałem że jak objadę Błonia dookoła to kolejka sie zmniejszy - oj naiwny © siwobrody
Tym razem już nigdzie się nie ruszałem tylko zająłem kolejkę.
Nie miałem zapięcia rowerowego więc kobyłkę postawiłem tam gdzie najmniej widać czyli pod latarnią.
Po zakupieniu kawy i przekazaniu kilku książek ( zacząłem robić porządki w piwnicy i znalazłem mnóstwo książek a cafe rower oprócz strawy cielesnej udostępnia również strawę duchową w postaci bezpłatnego udostępniania książek ) oddałem się degustacji kawy.
Po wypiciu ruszyłem skrótem dookoła w kierunku domu ( tej techniki nauczyłem się na ostatniej wycieczce).
Jeszcze rzut obiektywu na
Jasne Błonia z widokiem na Urząd Miejski © siwobrody
Widok na Rusałkę © siwobrody
Amfiteatr © siwobrody
Wszechobecne rowery © siwobrody
Różanka w wersji "zimowej" © siwobrody
Mało ludzi © siwobrody
Tu jeszcze nie widać wiosny © siwobrody
I tak na luzie bez zadyszki wróciłem do domu.
W domu jeszcze sprawdziłem relacje z ubiegłych lat i stwierdziłem że zdjęcia krokusów w 2012 pochodziły z ok. 20 marca a z 2013 roku z 14 kwietnia.
Tak więc można powiedzieć że tegoroczne krokusy są niezwykle wczesne i wyjątkowe.
I to by było na tyle.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, piwko, samotnie