siwobrody prowadzi tutaj blog rowerowy

"Tajemnice Szczecina" wyprawa druga.

  • DST 27.23km
  • Czas 02:00
  • VAVG 13.62km/h
  • VMAX 34.26km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 maja 2013 | dodano: 02.05.2013

Jako że zdrowie nie za bardzo pozwala mi na wycieczki (z "koksami" i innymi "harpaganami ") typu :nie mniej niż 100 a nie więcej niż 500 kilometrów więc kontynuuję zwiedzanie Szczecina z książką "Tajemnice Szczecina" autorstwa Andrzeja Kraśnickiego juniora.
Na dziś co prawda krótka trasa ale za to aż cztery rozdziały.
"Tajemnicza twierdza" str.6 , "mówią o nim więzienie" str.18 , "gdzie jest Sedina?" str 76 , "stara trasa przez rzekę " str.127 .
A wszystkie te miejsca są w promieniu kilku kilometrów.
Na wycieczkę zaprosiłem pewną Joannę vel "havranek" a i kolega Maciej z synkiem Kubusiem wyraził chęć na wycieczkę.
Wyruszyłem po 15,00 .
Pilchowo , Głębokie a później już prosto najdłuższą ulicą w mieście czyli al. Wojska Polskiego . Cicho , pusto większą część drogi przejechałem ulicą. Szkoda że tak rzadko ulice są tak puste. Dojechałem na miejsce spotkania z "havrankiem" i dzwonię czy już jest gotowa do wyjazdu . Okazuje się że sprawy rodzinne uniemożliwią jej udział w dzisiejszej wycieczce.
Bywa , mówi się trudno i jedzie dalej.
Ale nie ma tego złego co by na .... ciekawe nie wyszło. W trakcie rozmowy przez telefon rozglądam się wokół i nagle widzę ciekawostkę.
na jednej ze ścian starej kamienicy widzę jakieś dziwne "zdobienia".
Przyglądam się przez autofokus aparatu ( bo tak własnymi oczami to nie wiele widzę) iiiiiii

No tak , w samym centrum miasta ( a nie w lesie) , na ścianie budynku ( a nie na drzewach ) są umieszczone budki lęgowe dla ptaków.

i to różnych rozmiarów i kształtów.

No i proszę , jeszcze nie zacząłem poszukiwania ciekawostek miejskich a już same się cisną w obiektyw.
Ruszam więc dalej do planowanych celów mając tylko nadzieję że Maciej nie zrezygnuje z udziału w wycieczce bo do jednego miejsca nie wiadomo czy da się dotrzeć bez pozostawienia roweru. W tym wypadku wolałbym aby rower został pod nadzorem.
Na razie , samodzielnie zaliczam pierwszy punkt zwiedzania.
"mówią o nim więzienie" str.18
Trafiam łatwo i bez kłopotów.


Znalezione , obfotografowane:

Stary mur stanowi ścianę dużo późniejszej budowli.

Wszystko zgodnie z opisem autora.
Punkt zaliczony.
Teraz jadę zgodnie z własnym planem wg. dawnych wspomnień. Jest w okolicy jeszcze jeden fragment murów tak schowany że mało kto go odnajduje i ogląda.
Tak , dobrze pamiętam.


Kombinowałem na różne strony ale przy tym świetle nie udało mi się zrobić dobrego zdjęcia.


Skoro jestem w pobliżu to pokażę jak wygląda dziś przyszła galeria a do niedawna ruina. Oj dużo się dzieje w mieście.

Oby jak najwięcej niedawnych ruin zmieniało się w ciekawe miejsca.
Teraz czas zacząć następny temat z książki.

Bardzo ciekawa historia o której bym nie wiedział gdyby książka nie trafiła w moje ręce.
"Rok 1948 Ul.Wielka (obecnie Wyszyńskiego ) zrujnowana , most Długi nie istnieje.Stalowe konstrukcje mostu Bayleya (frontowe wyposażenie zachodnich aliantów) stają nad Odrą u wylotu ul. Dworcowej. Auta mogą przejechać , ale tramwaje nie ... bo nie ma torów. Ówczesny prezydent miasta Piotr Zaremba zarządza "pierwsza inwestycję komunikacyjną". Rozebrano tory z ulicy Staszica ( czy ktoś z Was wie że tam była linia tramwajowa aż do Emilii Plater?) i położono na Dworcowej aby połączyć lewobrzeże z prawobrzeżem." To skrót informacji z książki ciekawskich odsyłam po większą ilość ciekawych informacji.

Uwieczniam to miejsce na zdjęciach.

Tu gdzieś był ten most.

Przy okazji robię zdjęcia poczty.
Widok na pocztę (gmach Poczty Cesarskiej) z placu Tobruckiego .

Proszę zwrócić uwagę że część budynku poczty ma dwa piętra a część trzy.
I tu wyjaśnienie .
Tym razem informacje czerpię z niezwykłej książki "Był sobie Szczecin " autorstwa Macieja Czekały . Cytat "po 1899 roku okazało się , iż zapotrzebowanie na usługi pocztowe było tak duże , że południową część budynku powiększono poprzez dobudowanie trzeciej kondygnacji. "
A teraz czas na przerwę od historii i mały odpoczynek we współczesnym świecie.

Kurcze naprawdę w tym mieście jest coraz ładniej i urokliwiej.
I trafiam na współczesną zagadkę. Kto i dla czego założył kłódkę na tej ławce?
Chyba jacyś zakochani upamiętnili tą ławkę kłódką ? Ot i następna zagadka.


Uff , jeszcze nie dojechałem do następnych " zagadek a już zrobiła się powieść z tej wycieczki. Jak tak dalej pójdzie to relację będę pisał dziesięć razy dłużej niż trwała sama wycieczka.
A może jednak ... jeszcze dłużej?
Czas zakończyć przerwę i ruszać w drogę.
Ale co to?
Jak można dopuścić do takiego stanu psa?


Chyba pogadam z właścicielem.
Czy On wie jak taki pies się czuje z czymś takim na sobie?
Ups , nie będę robił żadnych uwag. Właściciel chyba doskonale wie.

I nawet przeprowadzamy sympatyczną rozmowę o upodobnianiu się właścicieli do psów i na odwrót. Oczywiście rozmawiam z właścicielem , nie z psem.
To miasto jest naprawdę fascynujące.
W oczekiwaniu na kolegę Macieja i jego syna Kubusia podziwiam piękno "Czerwonego ratusza".

Nie jeden szczecinianin na widok tych zdjęć ( nie chodzi o jakość tylko o obiekt) powiedziałby : a gdzie takie piękne budowle? - Szwecja , Dania , Niemcy?

No wreszcie.
Jest Maciej z Kubusiem i ruszamy do ostatniego punktu dzisiejszej wycieczki.
"Tajemnicza twierdza"
Cytat : "Najbardziej intrygująca to wspomniany już mur ciągnący się wzdłuż ulicy Czarneckiego. Dziś podpiera skarpę , na której stoją garaże , przez co dostęp do niego od ulicy jest praktycznie niemożliwy."
Oczywiście jakbym doczytał dokładnie dalszy ciąg opisu to bym nie zaczął poszukiwań od drugiej , tej "niemożliwej" strony.
Ale nie doczytałem. Dotarliśmy na miejsce od strony dworca .
Dobrze pomyślałem że zwiedzanie tego miejsca może wymagać " porzucenia " roweru i udania się "pieszo" . Maciej z synem zostali na "straży " mojego pojazdu a ja wyruszyłem w niezwykłą podróż.
Najpierw pod stromą jak cholera górę z obsypującym się piachem.

Tak naprawdę to nie byłem przygotowany na te poszukiwania.
Nie miałem ani raków ani czekana.
Stromo jak diabli , nie wiele widać w tych chaszczach , wokół pełno śmieci a tych murów to nie wiele widać.
Ale jak się wspiąłem na wyżyny ( moich możliwości ) to dokonałem odkrycia.
Wśród wmurowanych cegieł znalazłem jedną która miała sygnaturę producenta. ( no coś na wzór współczesnego certyfikatu.

No naprawdę , dokonałem odkrycia.
A teraz dalej , byle tylko się nie zwalić w dół te kilka metrów.

Miałem chwilę słabości i miałem zamiar zrezygnować. No jak się pchać w te chaszcze bez zabezpieczenia jak skarpa prawie pionowa a asekuracji zero.
I jeszcze te mury tak mało atrakcyjne.

Gdyby nie te porastające zbocze drzewa to nie dałoby się czego trzymać na tej pochyłości .

Nie , no teraz to już przesada.
Nie dosyć że stromo to jeszcze droga zarośnięta jak nie przymierzając puszcza amazońska.

No to jak poszukiwacz "zaginionej arki" czy też innej zagubionej świątyni w Ameryce Południowej przedzieram się w poszukiwaniu skarbów.
drzewa wyrastają z murów.
Chaszcze blokują drogę.

A ja jak ten odkrywca brnę przez te liany i baobaby z dusza na ramieniu.
I nagle widzę że te drzewa co wrastają w mur to ..... razem z resztami tego muru spadają w dól.

A ja nie mam ani kasku , ani liny asekuracyjnej, a Maciej to już zapewne myśli że poległem na tej wyprawie bo już dobre pół godziny jak mnie nie ma .

Docieram w coraz bardziej dzikie i ciekawe miejsca

aż wreszcie docieram do końca muru i okazuje się że to w .... tym miejscu należy rozpocząć zwiedzanie tej atrakcji
Po wyjściu w rejony "cywilizowane " już ulicami , wracam do miejsca postoju roweru i "mojej ekipy towarzyszącej w wyprawie". Powrót droga która przeszedłem uważałem za zbyt niebezpieczny. Zresztą chyba każdy wie że wejść na górę , czy to drzewa , ruin czy góry jest łatwiejszy niż zejście z powrotem w dół.
Po dotarciu na miejsce rozpoczęcia "wyprawy " zastałem swoich towarzyszy dość zdenerwowanych i będących w rozterce : wezwać policję , straż pożarną czy pogotowie ratownictwa górskiego.

I wysłuchałem reprymendy: "Mogłeś choć zadzwonić że żyjesz".

Ja im się nie dziwię .
Oni też mogli paść ........ z nudów , czekając na mnie.
Plan zwiedzania zakończony.
Co było do zobaczenia i utrwalenia na zdjęciach zostało wykonane.
Teraz chwila relaksu po zakończeniu zadań.

Różne napisy widziałem na bramach ale tego jeszcze nie

Ruszyliśmy w drogę powrotną .
Chwilę podziwialiśmy widoki znad dworca , pokazaliśmy Kubusiowi gdzie jest "Stara Komenda" aby wiedział gdzie tatę na piwo zaprosić i pojechaliśmy każdy w swoją stronę.
Macieju , serdeczne podziękowania za opiekę nad moim rumakiem i chęć niesienia pomocy " zaginionym w akcji" . Kubusiu masz u mnie lody na następnej wycieczce albo watę cukrową ( jak lodów tata nie pozwoli) .
Po zakończeniu poszukiwań "tajemnic " ruszyłem do domu.
Ulicami pustego i wymarłego miasta.
Aż dojechałem do Jasnych Błoni.
A , to tu się wszyscy zebrali.
Lawirując miedzy spacerowiczami dotarłem do kawiarenki na rowerze .
Zamówiłem kawę ( nie wiem dla czego bo kawy nie piję ) i rozpocząłem rozmowę z właścicielem.
Naprawdę ciekawa osoba .
A to co podaje i jak rozmawia z ludźmi to bajka.
Wyobraźcie sobie że gdy tak stałem i rozmawiałem podeszły dwie panie i zamówiły herbatę. Po krótkiej rozmowie i zamówieniu herbaty wg. wymagań jednej z pań właściciel kawiarenki podjął dyskusję na temat wyższości kawy nad herbatą .
Pani postawiła na swoim i zamówiła herbatę i: żeby była bez mleka i że nie lubi mięty i nie lubi mleka i czegoś tam jeszcze . A pan udowodnił Jej że lubi kawę i to z mlekiem i................... nie , na dzisiaj wystarczy tych tajemnic a ta konkretnie historia to już na odrębny wpis .
Zasuwam do domu . Po drodze spotykam znajomego rowerzystę - "Waldi".
Po krótkiej wymianie informacji ruszam dalej.
Zmieniam trasę tak aby nie jechać klasyczną drogą.

rzut oka na ptaki i rowery

Oraz na Rusałkę
I jak najszybciej do domu bo robi się coraz zimniej - 13 stopni.
Po drodze jeszcze tabuny ludzi wokół grilli i ognisk .
I wreszcie dom.
No tak .
Dystans mizerny , czas przejazdu mierny ale za to wrażeń na kilka wycieczek.
I tylko byłoby fajnie gdyby nie to że za dużo do opisania.
Ech , a można było zrobić te 100 km. , dwa zdjęcia i opisać to w trzech słowach.


Kategoria Ciekawostki miasta Szczecin, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, piwko


komentarze
benasek
| 16:13 wtorek, 14 maja 2013 | linkuj No niezły wpis (zresztą jak zawsze). Zdjęć tyle, że starczyłoby na kilka wypraw. Książkę znam, więc zostaw coś dla mnie jak przyjadę. Z tym gościem z dredami chętnie bym pogadał, jak w banku lubi regge''owe klimaty, pies z pewnością też. W wymienionej poczcie (na poczcie?) byłem. Jej wnętrze jest ciekawe, zrób następnym razem fotkę, bo do całości tego interesującego tekstu to chyba tylko tego brakuje.
Pozdrawiam
havranek
| 17:27 sobota, 11 maja 2013 | linkuj Krzyś! Genialnie, jak zawsze! oj, jak to brzmi...niemniej - to fakt! co wyprawa, to rewelacja, plus relacja-rewelacja toże, jak mawiaja bracia Słowianie:)
iskiereczka74
| 21:04 niedziela, 5 maja 2013 | linkuj Pięknie ! Tylko następnym razem to faktycznie zadzwoń do pilnujących roweru. Wiesz jakie mysli przychodzą do głowy po pół godzinie czekania na kogoś kto "poszedł w góry (czytaj: w miasto)bez raków i lin" ???
Super sprawa ta wyprawa; liczy się jakość a nie ilość !
Pozdrower-y
edith&syl;
davidbaluch
| 21:28 sobota, 4 maja 2013 | linkuj Uwielbiam takie sentymentalne wycieczki. Też bardzo lubię to miasto mimo narzekań większości wiecznie niezadowolonych mieszkańców.
siwobrody
| 20:02 sobota, 4 maja 2013 | linkuj Trendix no ty masz bystry wzrok.
Tak się mi jakoś wkleiło zamiast 2 godziny to 2 minuty.
A żebyś zobaczył jaka mi prędkość , w statystykach szczegółowych, wyszła za ten rok.
Trendix
| 10:28 piątek, 3 maja 2013 | linkuj Ale średnią prędkość odrzutowca osiągnąłeś :D :D
Trendix
| 10:27 piątek, 3 maja 2013 | linkuj Jak mówiłeś tak zrobiłeś :)
kiwi1000
| 22:07 czwartek, 2 maja 2013 | linkuj Jak Ci się znudzi odkrywanie tajemnic Szczecina, to chętnie poczytam jak odkrywasz tajemnice Stargardu :D
Misiacz
| 21:35 czwartek, 2 maja 2013 | linkuj Rewelacyjny opis, świetne odkrycia i dużo poświęcenia.
Wycieczka nie musi być długa, by była ciekawa.
Jaszek
| 20:23 czwartek, 2 maja 2013 | linkuj Niezłe historie opisujesz. I cóż za reporterskie poświecenie. Tak trzymaj.
iwonka
| 17:28 czwartek, 2 maja 2013 | linkuj bardzo dobry pomysł na wycieczke po Szczecinie,zwłaszcza dla mojego Andrzeja który jest pasjonatem dziejów tego miasta ,pozdrowionka:)
rowerzystka
| 16:45 czwartek, 2 maja 2013 | linkuj Cały czas trąbię, że Szczecin pięknieje i jest fascynujące miasto. Super relacja. Proszę o następne :)
Nefre
| 10:04 czwartek, 2 maja 2013 | linkuj Mało kilometrów a dużżżoo atrakcji- piękna fotorelacja...:))
michuss
| 06:10 czwartek, 2 maja 2013 | linkuj Przymierzam się do kupna tej książki. Widzę, że warto. ;) Pozdrawiam.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nnejt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]