Wstyd pisać ale nie wstyd wspominać.
-
DST
3.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
00:23
-
VAVG
7.83km/h
-
Temperatura
-5.0°C
-
Sprzęt ACTIVE RUNNER
-
Aktywność Jazda na rowerze
O takim dystansie to naprawdę wstyd pisać.
Ale w końcu lepiej kilkanaście minut na rowerze niż wcale.
Wiedząc że obowiązki i tak mi nie pozwolą na żadną wycieczkę , nie planowałem żadnego wyjazdu rowerem. Ale jak po załatwieniu spraw " na mieście" wracając samochodem do domu coś mnie nosiło żeby choć na chwilę wsiąść na rower.
Jazda samochodem po zasypanych śniegiem ulicach już była niezłą frajdą ale wiadomo co cztery kółka to nie dwa. Tak więc po dojechaniu do domu ( tak po 15,00 ) wyciągnąłem rower z najszerszymi oponami i z duszą na ramieniu ruszyłem w las.
Śniegu już sporo nasypało i cały czas padał następny . Wiatr trochę tym śniegiem sypał po oczach . Nawet się specjalnie nie przebierałem do jazdy rowerem jedynie założyłem kask i rękawice zimowe . Początek był dość ciekawy . Śniegu tyle że ciężko ruszyć z miejsca wrażenie jakby się jechało po sypkim piasku. Ale co tam , ważne że się da jechać.
Śladów innych rowerów nie widać ale pieszych i zwierząt są.
Rowerek po przeglądzie więc problemów nie powinno być ( co prawda to jeszcze do dziś przegląd nie zapłacony bo serwis nie miał czasu na takie drobiazgi jak skasowanie za wykonaną usługę - tyle mieli roboty).
Problem się jednak pojawił .
Po kilku minutach okazało się że prawy hamulec .. zamarzł. Oczywiście to był tylny hamulec więc zostało mi posługiwanie się tylko przednim. Na szczęście w tych warunkach działał z pełnym bezpieczeństwem czyli ledwo działał ( to jest dopiero technika działa z taką siłą jaka jest potrzebna do warunków pogodowych).
Swoją drogą to będę musiał sprawdzić co blokuje ten prawy na mrozie ( ten sam efekt już miałem w tym roku)
Taki śliczny ślad pozostawiałem za sobą.
Udało mi się przeciąć inne ślady ale to były ślady sanek.
Ruszyłem w rejon dziewiczy gdzie nie było żadnych oznak bytności ludzi.
Śnieg sypał coraz bardziej a ja jechałem nie do końca sprawdzoną drogą.
Prędkość dostosowana do warunków czyli tak w porywach do 8 km/godz .
Wokół biało i coraz bardziej sypie.
Powoli zaczęła mnie boleć głowa. Jakiś ciężar przygniatał ją .
Nie wiedziałem o co chodzi i jeszcze to coraz bardziej dziwne uczucie że trudno mi obracać głowę na boki.
Sypiący cały czas śnieg powoli zamrażał mi ..... brodę.
No to już wiem coś na temat jazdy w takich warunkach :
zwykłe dżinsowe spodnie przemakają po 20 minutach ,
prawy hamulec zamarza po 5 minutach ,
jazda bez okularów powoduje mrużenie oczu a w okularach powoduje zamarzanie okularów ,
trzymanie brody na wierzchu powyżej 20 minut daje efekt kilograma gipsu na szyi ( broda musi być schowana pod kominiarką , kurtką , czymkolwiek)
i można próbować jechać dalej.
Najlepiej najkrótszą drogą do domu.
I nagle zobaczyłem ślady innego roweru.
Na widok wąwozu do którego prowadził ślad ..... zrezygnowałem z dalszego śledzenia śladu.
Na widok coraz większej ilości tego białego puchu postanowiłem wracać do domu najkrótszą drogą.
I ja już miałem dosyć i rowerek też.
I tu wpadłem w sidła słynnych skrótów propagowanych przez wielu lokalnych rowerzystów. Pojechałem skrótem - tak mi się wydawało.
Jadę i jadę i .................................................................
...............................................................................
................... nie wiem gdzie jestem.
I nagle tuż przed sobą widzę ślady.
Ślady roweru .
I tu na wzór znanego w Szczecińskich kręgach rowerzysty jarrek uklęknąłem i postanowiłem ucałować ten ślad .
To był ślad mojego roweru i droga powrotna do domu.
Co prawda był on już dość mocno przysypany śniegiem ale po bliższym przyjrzeniu się stwierdziłem że "mój ci on jest" .
I nie ważne ile przejechałem i ile czasu byłem na rowerze . Ważne że czułem się jak bym przejechał biegun wzdłuż i w poprzek i nie jeden ale oba bieguny.
A przy okazji. To tak myślę że popełniłem najdłuższą relację z najkrótszej wycieczki i ........ jestem z siebie dumny.
I mam w nosie to że inni zrobili po 300 km i czy też objechali świat dookoła.
I tak jestem bohaterem.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie
komentarze
Najważniejsze, że nie brakuje takich zapaleńców na rower...
Opis jak zwykle perełka!
Albo masz 2 metrową elastyczną rękę, albo to wszystko ściema i jechała z Tobą ekipa filmowa ;-)