Sentymentalna podróż w czasie i przestrzeni . Daleko na wschód aż pod granice kraju.
-
DST
17.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Oj to były czasy.
Dawno temu , jakieś pół wieku temu , regularnie jako dziecko jeździłem w rodzinne strony na Podlasie. Do dziś są to piękne wspomnienia.
Pamiętam jak się jeździło furmankami na wycieczki ,jak pierwszy raz w życiu uczyłem się jeździć na "dorosłych" rowerach pod ramą , jak się było uczestnikiem rozmów chłopów z sąsiedztwa którzy zasiadali koło domu , pod drzewem , przy wódce słoninie i chlebie i prowadzili dyskusje i interesy. Nawet czasami i ja się załapałem na ten chleb i słoninkę ( na resztę byłem za młody).
I teraz , po dwudziestu latach od ostatniej bytności sprowadziła mnie w te strony wielka uroczystość rodzinna.
Nie miała ona nic wspólnego bezpośrednio z rowerami ale dała okazję do wielu wspomnień , tych o wycieczkach rowerowych do Tykocina czy Knyszyna też.
W sobotę jeszcze przed rozpoczęciem uroczystości obejrzałem sobie okolicę w której miało się odbyć uroczyste spotkanie.
i znalazłem ciekawy obiekt.
No , to jest dobre miejsce do spotkania i wspominek jak już sie skończa oficjlne uroczystości.
Jak postanowiłem tak zrobiłem.
I to odbyło się tak , jak przed pół wiekiem - była słoninka , chlebek , mnóstwo innych wiejskich frykasów i jeszcze to czego mi nie wolno było jak byłem kilkuletni.
Co to ma wspólnego z niedzielną wycieczką rowerową ?
Ano to że bez soboty nie byłoby niedzieli i niepohamowanej chęci na przejażdżkę rowerową.
Bowiem w sobotę tak długo siedziałem na wozie że skończyły się ..... ( cenzura - zakaz propagowania przemysłu tytoniowego) oraz lekko musiałem odparować.
Rozejrzałem się wkoło , jest niedziela nowy dzień wokół bajecznie
i choć było pięknie i bajecznie , poprosiłem o rower.
Ukochany wuj zaprowadził mnie do stodoły i rzekł : bierz co chcesz.
ludzie takiej kolekcji to nawet ja nie mam w garażu.
Wybrałem przetestowałem podregulowałem.
No to w drogę.
Przejechałem kilka albo kilkanaście kilometrów ( brak licznika - dane przybliżone) do najbliższego sklepu i pomny przestróg , grzecznie pozdrowiłem panów sączących piwko przed sklepem i wszedłem do małego wiejskiego sklepiku.
Tu zapytałem się o dostępny wybór .....( cenzura - zakaz propagowania przemysłu tytoniowego)i usłyszałem odpowiedź: do wyboru są cienkie mentolowe albo grube mentolowe . Po trudnym wyborze z tej oszałamiającej oferty dokonałem zakupu i jeszcze poprosiłem ( chyba mnie suszyło) o ( opis zawiera lokowanie produktów) frugo "bo każdy wie że kto pije frugo ten żyje długo".
Panowie sprzed sklepu widząc dyndający mi na szyi aparat udzielili mi wyczerpującej informacji o najciekawszych miejscach w okolicy i na wszelki wypadek ruszyłem w kierunku który wskazali.
Podjechałem kawałek w wyznaczonym mi kierunku i zrobiłem kilka fotek
Ale na to żeby gonić 50 km do Supraśla o którym opowiadali się nie zdobyłem.
Cichaczem żeby mnie nie widzieli wróciłem w kierunku z którego przybyłem.
Ale i tak po drodze dogoniły mnie komentarze przechodzących szosą osób i ich śmiechy.
No tak , w tym kaszkiecie i krótkich spodenkach w kratkę wyglądałem dziwacznie , ale gdybym sobie załatwił odpowiedni strój
Opis linka
To było by zupełnie inaczej.
Ale jako że było jak było to jechałem dalej.
I co rusz było co oglądać i fotografować.
Co rusz to coś ciekawego.
Nie wiem dla czego ale z góry cały czas byłem obserwowany.
wracam do zwiedzania.
To dla wspaniałych i przemiłych rowerzystek.
To dla botaników.
To z dedykacją dla pewnej miłej i znanej w Szczecińskim światku rowerzystki
a to dla mnie gdy zwątpiłem w swój zmysł wzroku i gdy myślałem że mam niebieskie omamy.
Ludzie , powiem wam tak : "cudze chwalicie a swego nie znacie".
Rozumiem wyprawy do Skandynawii , do Hiszpanii, na Antypody, wokół świata .
Ale nie rozumiem jak można tam pojechać nie będąc nigdy na Podlasiu.
Ten krajobraz , te widoki , ten klimat ci ludzie.
Mam w d..., przepraszam , w nosie , te obce landy gdy takie piękne miejsca są tu na miejscu.
I gdzie spotkacie takie znaki?
Albo takie miejsce gdzie jest z górki i nie da się jechać wolniej niż pozwalają.
Cokolwiek by nie mówić , ja tu jeszcze wrócę i szybko nie wyjadę ( choć ścieżek rowerowych jest więcej niż w Szczecinie i to szerszych i z a s f a l t u.)
I to wcale nie z powodu żubrów i tej trawki która sadzaja w mój ulubiony trunek.
Kategoria samotnie, żubrówka
komentarze
Lilie piękne :)