Zemsta Milady czyli "jak katowałem , tfu, testowałem KTM "
-
DST
46.70km
-
Teren
12.00km
-
Czas
02:54
-
VAVG
16.10km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
A było to tak.
Dzień wcześniej Ania von Zan wysłała mi sms-a że do piątku ma codziennie czas wolny do godz. 15,00 i gdybym znalazł chwilkę to możemy się przejechać.
No tak , ale ja pracuje do piątku i nie ma takiej możliwości.
Dziś rano okazało się że planowany wyjazd jest odwołany i że po wykonaniu kilku telefonów i wysłaniu paru faksów mógłbym na chwilkę się wyrywać.
Skoro tak , to za telefon , dzwonię i mówię że jedziemy.
Jest obustronna zgoda . Ania musi się przygotować i dojechać do mnie więc jest czas żebym i ja się przygotował i przygotował rower przed pierwszą dziewiczą wyprawą.
Zacząłem od roweru , przytargałem z garażu do domu i zacząłem dokręcać co się da , ustawiać siodełko kierownice raz zabrałem się do zamontowania licznika.
Ania była szybsza ode mnie i dojechała zanim skończyłem , więc montaż licznika zakończyliśmy wspólnie.
To czas w drogę.Mój nowy nabytek na pierwszej "dziewiczej" trasie.
© siwobrody
Trasa miała być spokojna i łagodna ( i dla mnie i dla testowanego roweru ).
Ścieżką rowerową do Tanowa i dalej nad rezerwat Świdwie.
Po minięciu Tanowa zrobiliśmy postój .Piekna pogoda , miłe towarzystwo i okolica ciekawa.
© siwobrody
Kiedy ja wyjąłem aparat i chciałem zrobić kilka zdjęć coś w Anię wstąpiło.
Ni mniej ni więcej gwizdnęła mojego nowiutkiego KTM-a i poszłaaaaaaaaaa w długą.Zdjecie jak zdjecie , tylko czemu ktoś odjezdża moim rowerem?
© siwobrody
I jeszcze mi pomachała na odjezdnym.I tak oto mój rower odjeżdża w siną dal. Dobrze uciekinier zostawił swój..
© siwobrody
Kurcze co w nią wstąpiło.
Szybko dosiadam jej roweru i w pogoń.
Tak świetnie to brzmi - ja i pogoń.
Więc zacząłem się drzeć i straszyć ją zaprzyjaźnionymi muszkieterami.
Chyba pomogło .
Wróciliśmy do dalszej jazdy już każdy na swoim rumaku.
W pewnym miejscu Ania powiedziała że pojedziemy skrótem bo wygodniej i bliżej.
Nie wiem jak ale z grzecznej , miłej Ani wylazła krwiożercza Milady .
Albo chciała przebić słynnego Montera skrótów czyli Krzyśka albo kardynał kazał zgładzić trzech muszkieterów jednego po drugim ( dla tych którzy nie wiedzą o co chodzi polecam lekturę na moim blogu z trzema muszkieterami w tytule zwłaszcza komentarze) - nie mam pojęcia.
Może to drugie po tym jak jej groziłem kolegami .
W każdym razie skrót wyglądał tak.Stary a durny - tyle razy obiecywałem sobie że nigdy wiecej skrótów.
© siwobrody
Ja rzężę , rower rzęzi o mało się nie zabiłem a rower takie dźwięki wydaje że strach.
No , zemsta doskonała . Świadków zero , jak padnę to w nagrodę mój rower sobie weźmie i jakiś bonus od kardynała dostanie .
"A żebyś się udusiła" powiedziałem.
I tu stał się cud. Z wrażenia połknęła gumę i o mało to ja nie nie zostałem posiadaczem dwóch rowerów i nie pozbyłam się wrogiej agentki.
Po tej akcji ja byłem padnięty , rower zgrzytał a z Milady zrobiła się z powrotem grzeczna Ania.
Po zakończeniu skrótu z efektami dźwiękowymi w moim rowerze dojechaliśmy nad Świdwie.Starzy bywalcy RS na pewno się domyslą gdzie to jest.
© siwobrody
Pogoda jak bajka . Powietrze przejrzyste , wiatru zero i słoneczko dość często świeci.
Prawie całe jezioro pokrył lód tylko na środku wolna woda gdzie całe ptactwo sobie urządza kąpiel.Jezioro Świdwie zimą. Tylko na środku jest woda a reszta pokryta lodem.
© siwobrodyW końcu mamy zimę . Bez śniegu ale za to "mroźną" może ze 2stopnie ponizej 0
© siwobrody
Ania postanowiła wykorzystać lunetę na wieży jako teleobiektyw i zrobić zbliżenia przy jej pomocy.Jak się nie ma teleobiektywu to można użyć ...lunety.
© siwobrody
Ruszyliśmy dalej .
Na żadne skróty już się nie dałem namówić.Skrót nr.1 i chetnych nie było . Jednak wolę dookoła.
© siwobrody
I to za żadną cenę.Skrót nr.2 . Jakoś też nie znalazł mojego uznania.
© siwobrody
Później pojechaliśmy już spokojnie albo nową drogą rowerową albo asfaltem przez Stolec , Buk , Dobrą w kierunku na Głębokie.
Rzężenie w rowerze ustało.
Ja też przestałem rzęzić.
Pogoda cudna więc jedziemy .
Gdy mijaliśmy poligon przed Głębokim Ania zauważyła latający samolot.
Latał nisko a wcale nie był taki duży więc z ciekawości skręciliśmy na poligon.
Okazało się że był to modelarz który testował swój model samolotu.
Samolocik wykonany z materiału podobnego do styropianu ale dużo twardszego i mocniejszego . Zdalnie sterowany radiem i z silnikiem elektrycznym.Do wyboru : albo rower albo samolot. Wolę rower.
© siwobrody
Dowiedzieliśmy się że na samolociku jest zamontowana mini kamera i może on robić zdjęcia i filmiki. Właściciel poinformował że na you tube ma umieszczone już takie filmy które nagrał z samolotu.Samolcik zdalnie sterowany z silniczkiem elektrycznym .
© siwobrody
I tu z Ani wylazła znowu Milady .
Nie wiem czy to dla tego że zabójstwo mnie się nie powiodło czy też postanowiła wkraść się w łaski kardynała nowym sprzętem szpiegowskim ale .....nadzwyczajnie zainteresowała się "zabawką"Kobieca ciekawość ,ma rower to jeszcze ma chęć na samolot.
© siwobrody
Na szczęście właściciel lepiej pilnował swojego sprzętu niż ja wcześniej roweru i nie spuszczał z niej oka. I tu pytanie : rowerzystka reklamuje samolot czy samolot jest tłem dla rowerzystki?
© siwobrody
Mimo uroczej minki nie dostała samolotu i musiała dalej wracać ze mną na rowerze.
Dalej Głębokie , Las Arkoński tu się pożegnaliśmy i pojechaliśmy każdy do swojego domu.
Podsumowanie .
Odkryliśmy z Anią że mam w rowerze na każdym kole inną oponę i ..... każda ma inny typ wentyla.
Zamontowałem licznik i wiem już ile dziś przejechałem.
Rowerek jeździ całkiem przyjemnie choć nie powiem żeby był dużo lepszy od mej kobyły.
Siodełko całkiem dobre - tyłek mi nie odpadł.
Ogólnie fajna wycieczka.
Podejrzewam że Ania będzie miała inne zdanie:
Nie utopiła mnie ,
Nie zdobyła mojego roweru ,
A jak kardynał się dowie że sprzętu szpiegowskiego nie załatwiła .........oj będzie się gęsto tłumaczyć.
A , na koniec jeszcze jedno . Gdy jechaliśmy ścieżką rowerową , to przed Tanowem centralnie na ścieżce rowerowej stał radiowóz policji na niebieskich światłach .
Gdy zwróciłem uwagę że tak stojąc blokuje drogę usłyszałem że " jest na akcji i ma włączone światła ( tak zgadza się wtedy ma prawo wszędzie stać) a tak w ogóle to w życiu by się nie spodziewał zimą rowerzystów"
Ech , ale to już inna historia.
Kategoria Z Rowerowym Szczecinem
komentarze
Trzeba było gościa namówić na BS, z tym samolotem mógłby niezłe foty strzelać...
sądzę, że go bardziej docenisz, przy dłuższej wycieczce, w szczególności ilość przełożeń. ja w nim widzę ponadto wielkie możliwości w okolicach główki kierownicy.
fajne błotko :)
P.S. No to po co kupiłeś KTM-a ? :)))
Tak się zastanawiam, po co Ci był ten zakup, skoro nie widzisz różnicy w odniesieniu do Raleigha?
Czyżby wykluwała się cykloza (posiadanie kilku rowerów to jeden z symptomów).
Aby to sprawdzić, należy rozwiązać pewien test:
http://lasica.hostdmk.net/cykloza.html :)))