Trzech muszkieterów i trzy pory roku w jednym.
-
DST
65.60km
-
Teren
15.00km
-
Czas
04:17
-
VAVG
15.32km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Początek był kilka dni wcześniej.
Niejaki Misiacz namówił mnie na na rzucenie propozycji wycieczki na forum Rowerowego Szczecina.
Co prawda to byłem już na kilku takich wycieczkach ale głównie jako "balast" spowalniający wycieczki ale nigdy jako wysuwający propozycje.
Na wszelki wypadek rzuciłem hasło na kilka godzin przed planowaną wycieczką licząc że nikt tego nie przeczyta lub w ostateczności nikt nie zdoła się do niej przygotować w tak krótkim czasie.
Faktem jest to że Łukasz w trakcie biby z okazji wernisażu potwierdził swoją obecność ale co się przejmować deklaracjami kogoś kto składa deklaracje po kilku flaszkach wina wypitych na cześć Tunisławy z okazji tegoż wernisażu.
Ruszyłem więc pełen nadziei że nikt się nie zgłosi i spokojnie po zaliczeniu punktów zbiórki powrócę w domowe pielesze. Niestety skoro popełniłem ten błąd że napisałem na forum ofertę wycieczki to muszę się przejechać i sprawdzić czy na pewno nikt nie popełni błędu i się na nią nie wybierze.
Rower gotowy ( tak mi się wydawało) , pies wyprowadzony na spacer to i czas na " mój spacer".
Jest dobrze , na Głębokim nikt nie czekał więc tylko sprawdzę na drugim punkcie zbiórki ( Plac Lotników) czy Łukasz nie dojechał i mogę spokojnie wracać do domu.
I tu niespodzianka. Jadąc przez Jasne Błonia dojeżdżając do Urzędu Miasta spotykam Krzyśka "Montera".
Już myślałem że jest jakaś inna wycieczka ale moje płonne nadziej zostały brutalnie rozwiane " Przeczytałem o wycieczce więc jestem".
Nie wypada się wycofać skoro człowiek który "holował" mnie na ostatniej wyprawie przybył na planowaną wycieczkę wg,. wpisu na forum. ( Swoją drogą mają ludzie samozaparcie i mimo kłopotów jakie sprawiam próbują ze mną dalej jeździć).
No dobrze , drugi punkt zborny, Plac Lotników.
Jest dobrze , nikogo nie ma , może się tu zakończy wycieczka z braku chętnych.zbiórka na Placu Lotników przd rajdem po Szczecinie
© siwobrody
Niestety , Krzysiek ma nr. telefonu do Łukasza i po kilku minutach jest nas trzech.
Atos, Aramis i Portos ( który jest który pozostawiam do wyboru czytającym) .
Przy takim gremium nie pozostaje nic innego jak ..... ruszyć w trasę.
No to w drogę.
Testujemy rozwiązania komunikacyjne Szczecina ze szczególnym uwzględnieniem dróg dla rowerów.
Pierwsze wrażenia są dość nieciekawe.
Przejechanie jednego skrzyżowania koło Kaskady zajmuje wiele minut i składa się z pokonywania kilku metrów na jeden cykl świateł .
Niby ma się to zmienić , tylko pytanie w którym pokoleniu?
No dobrze , w końcu przejechaliśmy , jest lepiej kilkaset metrów bez problemów i tylko jeszcze jedne światła i jedziemy dalej.
Ale co się dzieje ? Czekamy i czekamy a światła dla nas nie chcą się zmienić.
No tak , ładnych kilka metrów obok ścieżki , na przejściu dla pieszych jest przycisk do ręcznego włączania świateł. Wystarczy zejść z roweru podejść kilka metrów , wrócić do roweru i ...można przejechać.
Takich " kwiatków" spotkaliśmy kilka.
Ale nie ma co narzekać. Jak już wdrapaliśmy się na Trasę Zamkową to zaczęła się bajka. Wygodnie , bezpiecznie i szeroko.( Tunia miałaś racje trzy rowery obok siebie się zmieszczą). Później na Gdańskiej bajka się skończyła. Było wąsko niebezpiecznie i po prostu nędznie. Podziwiając głupotę i arogancję projektantów i wykonawców jechaliśmy dalej.
Temat drogi na razie pominę i skupię się na naszym guru , mentorze i znawcy dróg i ..... pogody czyli Krzyśku "Monterze". Podał mi wieści ze świata że wg. wszelkich dostępnych danych i źródeł idzie do nas chmura śniegu i zamiecie i wiatry i takie tam. Ja mu na to że mamy piękną jesień tej zimy i jest : ciepło bez silnych wiatrów i bez opadów i nie wierzę w to co mówi.
Gdy dojechaliśmy do Dąbia musiałem zmienić moje zdanie.
Nie wiem jakimi mocami Krzysiek dysponuje ale jak " dmuchnął , chuchnął " aby wykazać swoje racje to aż się w okolicy chałupy czy inne zabudowania zaczęły chwiać.Kolega przepowiadał silne wiatry i............ chyba coś jest na rzeczy
© siwobrody
Po czymś takim zacząłem wątpić w swoje zdolności do zapewnienia bezpiecznej podróży a zwłaszcza pogody i ruszyliśmy dalej.
Od tego ,miejsca poczułem się jak turysta w obcym mieście.
Trasa która pojechaliśmy zwiedzałem pierwszy raz w życiu , no poza kilkoma fragmentami które znam z codziennego przejeżdżania samochodem.
Po zwiedzeniu ścieżki rowerowej w Dąbiu i przekroczeniu ulicy Goleniowskiej ruszyliśmy lasem " skrótami" w kierunku Wielgowa.I to niby jest miasto? Skoro tak to jedziemy dalej tą "ulicą"
© siwobrody
Krzysiek jako specjalista od skrótów bezpiecznie przeprowadził nas przez las do leśnego miejsca wypoczynkowego na krótką przerwę.Las, droga a obok miejsce do wypoczynku.
© siwobrody
Część dróg wyglądała tak;"Ulica " w miescie Szczecinie gdzieś między Dabiem a Wielgowem.
© siwobrody
a część , na szczęście większa część, tak;Czasami i asfalt się trafia po "drodze"
© siwobrody
Dojechaliśmy do Wielgowa i dale ruszyliśmy w kierunku na Płonię.
Na razie piękna jesienna pogoda , prawie nie wieje , czasami deszczyk pokropi ale nadal jesień.
Owszem czasami tabuny gwardzistów kardynała de Richelieu zatrzymywały naszą trójkę ale i tak zawsze dążyliśmy do celu.choćbyś był ze stali i mistrzem szosy i tak musisz się zatrzymać.
© siwobrody
Dotarliśmy do Płoni . Teraz przeskok przez szosę Stargardzką i mamy krótki popas na zapleczu dawnej Fabryki Kontenerów.Rumaki trzech muszkieterów na starym przegniłym moście.
© siwobrody
Miejsce niezwykle urokliwe i ciekawe , trzeba tu będzie zajrzeć wiosną.
Tu poczuliśmy się jak w górach - bystrzyca górska pod Szczecinem.To nie górski potok ale spiętrzenie wody na Płoni w Szczecinie
© siwobrody
Teraz przez las i błoto jedziemy do ( chyba się nie mylę ) Klęskowa.
Czy to ulica Trzcinowa czy Mokradłowa nie wiem ale na pewno fragmentami jest błotnista.
I w tym zacisznym leśnym fragmencie naszej drogi Łukasz ogłosił nadejście wiosny.
W trawie pojawiło się wiele paków wiosennych kwiatków .
No to pa jesieni ogłaszamy wiosnę.
Tu też po raz pierwszy i ostatni skrót Krzyśka się nie sprawdził i po śladach wróciliśmy na wcześniejszą trasę.
Przejechaliśmy nad autostradą.Rower nade wszystko. Autostrada pod nami a my nad autostradą.
© siwobrody
i powróciliśmy w rejony cywilizowane.
Nawet bardzo , nie dosyć że na podwórkach stały zaparkowane " wypasione fury"Jak się z sił opadnie to zawsze można skorzystać ze sportowego auta
© siwobrody
to na dodatek droga rowerowa była szersza od chodnika.
.
Teraz już tylko kawałek normalną drogą , następnie niewielki kawałek rozjechaną drogą leśną tak błotnistą że rowery obsuwały się w bok a koła boksowały w miejscu.
W końcu wracamy na asfalt.
Prosta droga do Dąbia (ul. Pomorska ) . Nic nas nie zatrzyma .
No chyba że następny przemarsz gwardii kardynała.Są takie chwile w zyciu ..... rowerzysty że choć by nie chciał musi się zatrzymać
© siwobrody
Teraz już sama przyjemność podziwiania trasy rekreacyjnej wzdłuż Płoni.
To jest naprawdę coś ładnego.
Został nam już tylko powrót trasą którą wcześniej dojechaliśmy do Dąbia.
I tu sprawdziła się przepowiednia Krzyśka , im bliżej domu tym bardziej zimowo.
Aż w okolicach Basenu Górniczego powitała nas nie widziana tej zimy -ZIMA.
Zaczęło dmuchać , sypnął śnieg na początku mało , później więcej .
Mokry lepiący się śnieg który kleił się do ubrania i powoli przemakał odzież.
Zrobiło się zimno.
Wcześniej zmoczone buty zaczęły przemakać i zimno wdarło się do nóg.
Rękawiczki przemokły i zaczęły marznąć ręce.
Przed Trasą Zamkową Krzysiek pożegnał się z nami i ruszył w kierunku Mostu Długiego a ja z Łukaszem ponownie wdrapaliśmy się na Trasę .
Mieliśmy już dość .
Zjechaliśmy z Trasy na Wały Chrobrego stamtąd do Parku Żeromskiego. Tu pożegnałem się z Łukaszem i przez miasto pojechałem do domu.
Do domu.
Do domu.
Jejku jak to długo trwało zanim do niego dojechałem.
Wreszcie koniec.
Tylko umyć rower ( było co myć po tych skrótach) zrzucić przemoknięte łachy i do komputera a dalej do kuchni i do łóżeczka.
Zaliczyłem trzy pory roku , stratę jednej tylnej lampki, poznałem swoje miasto na nowo i ......miałem dość .
Ale warto było.
Podziękowania dla Krzyska i Łukasza za wspólną wycieczkę.
Ps.
Skoro nie opuszczając miasta zrobiliśmy 65 km zaliczając tylko jego fragment to ile wyniosła by trasa dookoła Szczecina ?
100 , 130 km?
Kategoria Z Rowerowym Szczecinem
komentarze
Jak wychodzi słońce, to i inne miasta nie boją się wyjść na rower :))).
Przeczytałam wszystko od dechy do dechy. Siwobrody, wskakuj na rower, czekam na więcej! :)
Jak ze mną sie umawiasz to też masz nadzieję, że nie przyjadę? ;>