Jesienny trening z Natalką . Słaby wynik ale super przeżycia.
-
DST
61.00km
-
Czas
03:13
-
VAVG
18.96km/h
-
VMAX
28.00km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Sparta - tandem Aleksandra
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dwa tygodnie przerwy w jeździe na tandemie ( czyli na rowerze w ogóle) .
Wiedziałem że będzie ciężko .
Tandem Sparta , wiekowy i nie do końca sprawny.
Ja , pilot tandemu , wiekowy i nie do końca sprawny.
Natalka jako jedyna, w odpowiednim wieku, w pełni sprawna i żądna jazdy gdziekolwiek byle szybko i daleko.
No i Ona była w mniejszości.
Pierwsze kilometry, jeszcze jako tako , im dalej tym słabiej.
Rondo w Tanowie już w pełni przejezdne. Brak jeszcze oznaczeń pionowych i poziomych ale można bezpiecznie jeździć.
Dalej Police, Jasienica , Niekłończyca .
Pocieszające było to że rowerzystów stosunkowo mało ale każdy, z radości że nie tylko On jest twardzielem, serdecznie pozdrawiał innych uczestników rowerowych wycieczek .
I tak dojechaliśmy do Trzebieży.
Tu zaliczyliśmy port rybacki w którym zacumowały pływające molo z Trzebieży ( oba , to z początku promenady i to z plaży) .
Dalej była gorąca czekolada w jedynym czynnym punkcie gastronomicznym w Trzebieży koło plaży , kilkoro turystów w zasięgu wzroku i krótka sesja zdjęciowa z widokiem na Zalew Szczeciński który przykryty mgłą robił za morze.
Dalej zaliczyliśmy nieplanowany objazd , bo trasa z plaży do głównej drogi w trakcie remontu, i trzeba było się cofnąć do miejsca gdzie wjechaliśmy do Trzebieży.
W końcu objazd zaliczony i jedziemy lasami do Zalesia.
Kilkoro grzybiarzy , spora grupa rowerzystów , samochody robiące nam miejsce w wąskich miejscach, grupy pieszych turystów i genialne pozdrowienia wszystkich spotkanych osób.
Aż się chce jechać dalej.
Przerwa na herbatę z termosu i kanapkę z sakwy.
I kilka metrów od postoju pierwszy podgrzybek.
To z kanapką w ręku głębiej w las.
Pół kanapki zostało i trzeba się wrócić do roweru po reklamówkę . I tak w ramach przerwy nazbieraliśmy kilkanaście całkiem ładnych podgrzybków ( dno reklamówki pełne).
Jedziemy dalej , widoki cudne , Ja coraz słabszy , ale jedziemy.
Rowerzyści pozdrawiają Nas a my pozdrawiamy coraz większą ilość rowerzystów.
Dojeżdżamy do leśniczówki koło Zalesia. Parking trzeszczy w szwach. Pełno samochodów .
Przerwa i ruszamy najkrótszą drogą do domu czyli przez Tanowo.
Tempo słabe , ( ja słaby , Sparta słaba ) Natalka sama nie jest w stanie pracować za troje.
I tu spotkała Nas niesamowita przygoda. Kolarze z reguły nie są miłośnikami innych rowerzystów. Nawet nie chce im się odpowiadać na pozdrowienia ( oczywiście to nie jest reguła) . A tu wyprzedza nas kolarz , pozdrawia i proponuje wspólną jazdę. Każe nam "wsiadać na jego koło" . No to mówię do Natalki " ciśniemy, może choć z 30 sekund pociągniemy szybciej" . Podjechaliśmy pod koło ,doszliśmy do 25 km/h i po 30 sekundach siły mnie opuściły. Kolarz co chwilę sprawdza czy jesteśmy na kole , pyta się czy dobre tempo , czy nie za szybko albo za wolno, a jedyne co byłem w stanie odpowiedzieć naszemu nowemu " trenerowi personalnemu" to : ja już nie dam rady , dwa tygodnie nie jeździliśmy rowerem , ten tandem to ,holender, mieszczuch do lansu a nie ścigacz, wiec tym razem się nie uda . Może innym razem jak dosiądziemy lepszej maszyny i będziemy trochę rozjeżdżeni". Po kilku słowach na pożegnanie kolarz z kolegą śmignęli do przodu a My powolutku człapaliśmy dalej do domu.
Że wycieczka krótka , że z powody rzadkich wyjazdów bolał tyłek , nogi, że cały byłem mokry pod kurtką to nic . Wrażeń było tyle że niczego nie żałuję .
Dzięki Natalce znów wsiadłem na rower.
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, tandem