siwobrody prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

bez roweru

Dystans całkowity:5.11 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:00:11
Średnia prędkość:0.60 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:1.70 km i 0h 05m
Więcej statystyk

Księżna Anna nie spadła z konia - tylko pojechała kupić stalowego rumaka.

  • DST 0.10km
  • Czas 00:10
  • VAVG 0.60km/h
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 stycznia 2012 | dodano: 22.01.2012

Było to tak.
Od kilku dni tematem dnia był zakup roweru jaki dokonał Misiacz na giełdzie ............samochodowej w Płoni.
Wielu czytających to zdarzenie ogarnął amok i postanowili też spróbować szczęścia.
Jako że kilka aukcji na allegro w których brałem udział niestety przegrałem to ja też byłem tematem zainteresowany.
Kolega Misiacz podał wszelkie możliwe namiary i porady więc podsunąłem ten temat Ani Von Zan i Łukaszowi Łuki.
Nawet to wałkowaliśmy po wernisażu w kafejce i na wycieczce "muszkieterów".
Ale w życiu bym się nie spodziewał że ktoś o 7,00 rano w niedzielę do mnie zadzwoni i powie " no to jestem pod Twoim domem , zgodnie z umową , jedziemy na giełdę"
Ludzie , to przecież środek nocy a ja dzień wcześniej wieczorem degustowałem produkty Polmosu.
Ale skoro pod domem stoi " niby " umówiony kolega to nie można go zawieść.
Poprosiłem o pięć minut i po dziesięciu byłem gotów.
Jeszcze tylko po Anię która była tą osobą która chciała koniecznie dokonać zakupu i ruszyliśmy w drogę.
No więc księżniczka Anna jedzie po rumaka a ja i Łukasz robimy za obstawę i doradców( ja w szczególności nadaję się na doradcę bo umiem rozróżnić kolarzówkę od składaka i holendra od ...innych rowerów).
Jesteśmy na miejscu . Odwiedzamy pierwsze stoisko z rowerami i nawet jest rower dla Ani tylko że nie ten rozmiar ( normalne , jak to z kobietami , albo nie ten rozmiar albo nie ten kolor, albo za stary , albo za brzydki itd.- cały czas mówię o rowerach).
Łukasz też się przygląda i pewien rowerek mu wpada w oko ale - w końcu przyjechał jako obstawa nie na zakupy.
Ja też przejeżdżam się ładnym kalkhoffem ale .... jestem doradcą (a nie kupcem)
Idziemy na stoisko reklamowane przez Misiacza. Niestety Ania też nie znajduje nic dla siebie więc ...........................................................
..................ja kupuje pod wpływem Ani , Łukasza i sprzedawców KTM-a.
No i jest problem . Auto którym przyjechaliśmy nie przewiduje przewożenia rowerów a tylko potencjalnych kupców.
Po przeanalizowaniu sytuacji decyzją większości wracamy do centrum odwożąc naszą księżniczkę do szkoły a my jedziemy do mnie żeby zmienić auto na takie którym możemy rower zabrać.
Pora jeszcze wczesna więc spokojnie jemy śniadanie , kawka , herbatka i wracamy na giełdę po mój rower.
Po drodze powoli dociera do mnie że ....kupiłem następny rower do kolekcji.
Ludzie , aż tak ze mną źle ? mam już w domy trzy rowery !!!! , no dobra tylko dwa sprawne , jeden do renowacji , ale mimo wszystko po co mi następny?
Jesteśmy z powrotem na giełdzie , mamy czas , spacerujemy i oglądamy stoiska .
Przy stoisku z rowerami gdzie dokonałem zakupu spotykamy ....Bronika .
On też pod wpływem opowieści Misiacza przyjechał kupić .... rower.
Teraz się nie dziwię że Misiacz ma takie rabaty - za taką reklamę należy mu się.
Mało tego , największe zainteresowanie na stoisku z rowerami , u Bronika wywołał rower który ....ja kupiłem i po odbiór którego przyjechałem .
No , czas zakończyć to szaleństwo , pogadaliśmy z Bronikiem , robimy ostatni kurs miedzy sprzedawcami rowerów i .................................................
...................................Łukasz kupuje rower dla siebie .
Ten na którego miał ochotę za pierwszym razem.
Starczy jak na jeden dzień .
Czas wracać bo ja już dostaję amoku i mam ochotę na ....... jeszcze inny rower.
Rozsadek zwyciężył i jedziemy do domu.
Odstawiam Łukasza , wracam do domu , robię zdjęcie nowego nabytku ( pierwszy ogier w stajni bo reszta to kobyły czyli damki) wklejam na forum BS i siadam do komputera aby opisać szaleństwa tego dnia.
No cóż , księżniczka Anna nie spadła z konia bo go nie znalazła , doradcy zamiast doradzać dokonali zakupów , a nauczka jest taka " jak chcesz kupić rower - zostań doradcą".
A tak wygląda nabytek

Rower jak rower ma jechać. © siwobrody


Kategoria bez roweru

Co ma wernisaż do roweru i na odwrót .

Piątek, 20 stycznia 2012 | dodano: 21.01.2012

Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami wybrałem się na wernisaż.
Zaproszenia rozesłała Tunisława która jest rowerzystką , artystką , fotografem i ....... reszty jej pasji i zawodów nie pamiętam.
"Wernisaż Stowarzyszenia SAIE w Książnicy w piątek dwudziestego o godzinie osiemnastej ...serdecznie zapraszam ...to nasze dziesięciolecie :)))))"
Skoro się obiecało to trzeba słowa dotrzymać a po drugie czasami trzeba się ukulturalnić i poznać co się w świecie dzieje.
Niestety z różnych względów udałem się nie rowerem a samochodem.
Trudno nie zawsze rower jest najważniejszy. Najważniejsze że na wystawie pojawiło się spore grono rowerzystek i rowerzystów ( same znajome postacie choć w strojach wyjściowych trudno niektóre osoby rozpoznać).
Jak to na wernisażu , początek standardowy , dużo gadania : podziękowania dla organizatorów , przybyłych gości ( w tym notabli ) oraz dla artystów .
Była muzyka , przemówienia ale w trakcie tej celebry można było sobie już oglądać prace.
I było co oglądać . Obrazy , grafiki , fotografie , rzeźby , każdy chyba znalazł coś dla siebie.( nawet zrobiłem kilka zdjęć , żeby skrótowo pokazać prace które oglądaliśmy , ale ze aparat którym dysponowałem nie był tym z którego na co dzień korzystam , to pojawił się problem jak je zrzucić do komputera).
Tu muszę powiedzieć że do wernisażu przygotowałem się jak należy( no może poza sprzętem do fotografowania ) .
Podpatrzyłem jak "rasowi" bywalcy wystaw się zachowują i robiłem to samo.
Oglądałem prace z bliska i z daleka , robiłem poważne miny , zakładałem okulary i przyglądałem się z bliska obrazom. Na efekty nie trzeba było czekać. Już po paru minutach podeszła do mnie pani z zapytaniem " podobają się prace ?"
Po moich " hmm , mh , hę " pani z dumą powiedziała " a te , są moje".
Poczułem się jak prawdziwy marszand i .......... szybko się zmyłem do innych prac żeby w trakcie dalszej rozmowy nie wyszło na jaw że nie jestem tym na kogo wyglądam.
Następnie była prezentacja dorobku stowarzyszenia i zasług działaczy oraz przedstawienie artystów oraz długo przez niektórych oczekiwane zaproszenie do bufetu.
Myślałem że jak wszyscy rzucą się do szampana i przekąsek to zdążę w spokoju obejrzeć resztę prac . Niestety nie wszędzie można było dojść do dzieł artystów .
Niektóre były dość mocno blokowane przez stojące tuż przed nimi osoby.
Nie udało mi się zorientować czy chodziło o pozostanie artystów przy swoich dziełach czy o blokowanie dojścia do prac konkurencji.
Po obejrzeniu większości eksponatów wpisaliśmy się do księgi pamiątkowej i w nieco już zmniejszonym gronie ( niektórzy byli z pociechami i musieli wracać do domu) ruszyliśmy w miasto.
Wylądowaliśmy w sympatycznej kafejce na ulicy Mariackiej .
Przesiedzieliśmy tu kilka godzin z czego o sztuce gadaliśmy może z 15 minut a większość pozostałego czasu o różnych sprawach nader często związanych z rowerowymi tematami.
Ale jak każda przyjemność i ta musiała się zakończyć więc rozeszliśmy i rozjechaliśmy się do domów.
Tak , tak , obiecałem że całą imprezę uświetnię choć kilkoma kilometrami na rowerze i przy okazji uzasadnię wpis na blogu choć minimalnym przejazdem na rowerze ale .......znając moja kiepską pamięć bałem się że po przejażdżce wszystko co oglądałem i słyszałem wiatr mi wywieje z głowy.
Cóż , jazdy na rowerze nie było choć byli rowerzyści , o sztuce rozmawialiśmy choć i tak zawsze temat wracał do rowerów ale najważniejszy powód dla którego zdecydowałem się tu coś napisać to ten że wśród prac była jedna która miała w temacie ...............................................................................................................................rower .
Na razie (póki nie wkleję zdjęć ) musicie mi wierzyć na słowo a kto nie wierzy niech się wybierze na wystawę.

No i się udało .
Są zdjęcia :

Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie © siwobrody

Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 2 © siwobrody

Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 3 © siwobrody

Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 4 © siwobrody

Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 5 © siwobrody

Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 6 © siwobrody
Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 8 © siwobrody
Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 9 © siwobrody
Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 10 © siwobrody
Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 11 © siwobrody

Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie - temat rowerowy © siwobrody

Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 12 © siwobrody

Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 13 © siwobrody

Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 14 © siwobrody

Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 15 © siwobrody

Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 16 © siwobrody

Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 17 © siwobrody

Wernisaż - wystawa prac rowerzystki i "spieszeni " rowerzyści na wystawie 18 © siwobrody


Kategoria bez roweru