siwobrody prowadzi tutaj blog rowerowy

Po pracy i przy okazji drugie miejsce w "wyścigu"

  • DST 20.77km
  • Czas 01:03
  • VAVG 19.78km/h
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 21 czerwca 2013 | dodano: 21.06.2013

W końcu udało się zmusić samego siebie do małej rundki na rowerze.
Godz. 20.00 to całkiem dobra godzina na rower w tych upałach.
Tak jak wróciłem z pracy , bez przebierania , na rower i .... rehabilitować kolanko.
Tak właściwie to powoli dochodzę do wniosku że u mnie wszystko nadaje się do rehabilitacji.
Ale nie o tym miałem pisać.
Na rower i w drogę .
Spokojnie bez szarżowania do Tanowa i dalej w kierunku na Dobieszczyn.
Całkiem przyzwoitym tempem ( jak na mnie ) tak koło 20 km/godz dojechałem do drogi pożarowej 27 i zawróciłem ( nie wspomnę że zrobiłem sobie przerwę na pap.... [ cenzura] i lekki odpoczynek , bo wstyd).
Wracając usłyszałem za sobą odległe buczenie.
Odgłosy się nasilały . Coś mnie goniło.
Odgłosy się zbliżały. Coś było już tuż za mną.
Lekko przyspieszyłem.
Nic to nie dało. Bałem się spojrzeć za siebie.
I wreszcie to "coś "zaczęło mnie wyprzedzać.
Był to "wypasiony" , nowoczesny .... ciągnik rolniczy z dwoma długimi przyczepami pełnymi bel siana.
No, panie dziejku nie jest ze mną tak źle. Ja tam nie jestem jakimś koksem a tu taki nowoczesny "sportowy"ciągnik z ledwością mnie wyprzedza.Aż musiałem zwolnić bo już resztkami sił mnie wyprzedzał. Ale jestem dobry. I od razu poczułem się lepiej. No to za nim. I jak spojrzałem na licznik to okazało się że rozpędziłem się do 25 km/godz. Ale co to. Odgłosy z tyłu nadal są. Orzesz ty jeszcze jeden ciągnik za mną. No teraz to już się tak łatwo nie poddam. Jak dałem w " pedały" i ruszyłem w pościg za pierwszym ciągnikiem , jak prędkość podskoczyła do 26km/godz. jak ten z tyłu zaryczał to ............ no właśnie , to dostałem takiego szwungu że przez najbliższe 1000 metrów darłem 26,5 km/godz i ....................... ten drugi nie miał szans.
Jedyne co mi przychodziło na myśl to fakt że .................................................................................................. w końcu gdzieś powinni zjechać z tymi balami siana , bo ja już dłużej nie dam rady.
Pierwszy zjazd do leśniczówki (cholera) nie skręcili.
Pierwsze zabudowania w Tanowie ..... nie skręcili.
Język do pasa , tchu brakuje a oni ................... nie skręcili.
Powoli mnie skręca, tchu brakuje, ale jestem twardy , jak znane mi koksy , terminatorzy czy też inne harpagany .
Poczułem się prawie jak Gadzik , Misiacz, Monter , Rowerzystka , Bronik, Jaszek , Von Zan , Sakwiarz , Jewti i dziesiątki innych zaprzyjaźnionych Cyborgów.
Nie poddam się , wytrzymam , o ile te cholery w końcu gdzieś skręcą.
Jedynym pocieszeniem jest fakt że zarówno Trendix jak i Tunia nie dali by rady w tym wyścigu bo : Tunia zatrzymała by się żeby zrobić jakiś szkic do obrazu a Trendix rozstawiłby statyw do zdjęć.
A ja mimo utraty tchu dalej ciągnę ten wyścig w nadziei że w końcu ...........................................................................................................gdzieś muszą skręcić.
Język powoli zaczyna opadać niebezpiecznie tak nisko że zaraz wkręci się w korbę ale ja nie daję za wygraną .
Nadal jestem na drugim miejscu.
Ciągnik za mną wyje na najwyższych obrotach , nie ma wystarczająco długiego prostego odcinka żeby przypuścić atak na moją pozycję.
Nagle , ufffffffffffffffff pierwszy ciągnik zwalnia i .......... skręca.
I zupełnie mi nie przeszkadza że nie działają jego tylne lampy , że nie działa kierunkowskaz , ważne jest że się poddał i nie będzie dalej się ścigał.
I ten z tyłu przegrał i mam zapewnione drugie miejsce w wyścigu.
Uffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffff.
Teraz to już mogę spokojnie wracać do domu.
I co z tego że nie zrobiłem 400 km w dzień.
I co z tego że mam ponad 1000 km strat w "wyścigu pokoju " z Trendixem .
I co z tego że nie zaliczyłem super wycieczek w których uczestniczyły dziesiątki znajomych robiąc setki kilometrów i setki zdjęć.
No , niech ktoś pochwali się drugim miejscem w wyścigu ciągników z sianem.
I nie ma znaczenia że powrót to marne 15 km /godz. ( w końcu muszę regenerować kolano a nie je nadwyrężać).
Jestem z siebie dumny i ................... opinie postronnych osób mnie nie interesują.
No , i teraz bójcie się .


Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, żubrówka


komentarze
benasek
| 14:38 niedziela, 23 czerwca 2013 | linkuj Nie musisz już cenzurować tych wpisów. Wszak wszyscy wiedzą, że kopcisz jak stara lokomotywa...
davidbaluch
| 07:23 niedziela, 23 czerwca 2013 | linkuj Nie strach tak było między ciągnikami jechać? A jakby cię pożarły, przemieliły i zamieniły w belę siana?? to by było..
kiwi1000
| 20:14 sobota, 22 czerwca 2013 | linkuj Jako postronna daruję sobie opinie ;) tylko zostawię pozdrowienia i +, że byłam i czytałam :)))
Trendix
| 10:29 sobota, 22 czerwca 2013 | linkuj Ścigacze :) ja mam średnią 16 km/h i wystarcza :D
tunislawa
| 22:36 piątek, 21 czerwca 2013 | linkuj grtatulacje ! masz wyżsżą średnią od mojego dzisiejszego wypadu ...chociaz pare km pedziłam trzydziestką ! :)))))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iezda
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]