A niech to wszystko i wszystkich szlag.............
-
DST
20.69km
-
Czas
00:54
-
VAVG
22.99km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Sprzęt Czarny RALEIGH - czarna perła
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak w tytule .
Mam dość.
To ja tu całymi dniami pracuję od świtu do nocy ( no może lekko przesadziłem ale tylko lekko) a inni wokół śmigają na rowerach.
Już nie będę mówił o moim najlepszym koledze Trendixie bo to , to już o pomstę do nieba woła.
Albo się najadł szaleju albo to jakieś diabelskie sztuczki.
Jeszcze w zeszłym roku byłem od Niego : szybszy ,miałem więcej wycieczek , dłuższe trasy , więcej zdjęć i jedyne w czym byłem gorszy to w tym że nie kręciłem filmów.
A w tym roku jedyne co nie uległo zmianie to to że ............. dalej nie kręcę filmów.
A w ramach naszej rywalizacji zwanej "wyścigiem pokoju" odstawił mnie na ( wg. wczorajszych notowań ) na jakieś 250 km. I jeszcze dziś zadzwonił z niewinną minką " no , właśnie przejechałem 30 km." Jak bym się uparł to kilka kilometrów nadgonię po powrocie do domu. Ale po chwili dodał " no to teraz wracam do domu".
Cholera jasna to znaczy że zrobi ponad 60 km.
I jak tu nie mieć pretensji do życia?
{w tym miejscu odznaczam czas 22,09 i miejsce w którym przerwano mi wpis a o przyczynach przerwy napiszę później}
Ale to wszystko , to nie wszystko.
Po pracy zajechałem do MadBike na szklaneczkę wody i pogaduszki.
I to był jedyny miły akcent dzisiejszego dnia.
Oni byli tak zapracowani i zajęci że nie mieli czasu i możliwości na jazdę.
Radość nie trwała długo.
Zadzwoniłem do Misiacza. Mamy taką jedną sprawę do załatwienia.
I co ? i znowu mną wstrząsnęło . Misiacz co prawda nie był na rowerze ale na ....... jachcie.
Kurcze to ja w tym skwarze i spiekocie smażę się w tej puszce ( samochodzie) a On sobie pływa na tych "wyspos kanarinos" czy też innych "okolicos Kołobrzegos".
A szlag.
Ale z drugiej strony przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
Skoro wujek Misiacz ostatnio nie czuje bluesa do roweru , to i mało jeździ( pojecie mało dotyczy jego wcześniejszych osiągnięć a nie moich obecnych)
to mam kandydatkę do "wyścigu pokoju " która mi zapewni że nie będę ostatni.
Tak więc oficjalnie zapraszam do rywalizacji Krysiorka.
Przy okazji informuję oficjalnie ze hombredelrio mimo wcześniejszego zaproszenia do wyścigu został jednogłośnie zdyskwalifikowany ( ten jeden głos to mój) ze względu na stosowanie środków dopingujących. I to wcale nie dla tego że środki te są niedozwolone a jedynie dla tego że ..... ma za dużo przejechanych kilometrów i nie jestem w stanie Go dogonić. Szlag , tego miałem nie pisać.
Ale wracajmy do dzisiejszego dnia.
Jeszcze tylko jedna sprawa do załatwienia na mieście i będę podążał do domu.
Ta jedna sprawa to pewien zabieg po którym będę się lepiej poruszał.
I tylko bez głupich komentarzy . Tu nie chodzi o przetaczanie krwi ani szprycowanie anabolikami w celu zrobienia 500 km przez weekend.
Wracam do domu.
Jestem częściowo zrezygnowany ale i spokojniejszy.
Ale nie za długo .
W drodze powrotnej do domu ciśnienie podniósł mi Monter .
Ja sobie tu jadę w tej puszce grzecznie i spokojnie a tu nagle jak coś nie świśnie jak coś nie śmignie . A to Monter na rowerze wyprzedza wszystkie samochody i pędzi gdzieś na wycieczkę. Nawet nie miałem okazji go pozdrowić .
I już był dwa skrzyżowania dalej.
Powiem szczerze miałem już dość.
Jeszcze tylko po zakupy i jadę do domu mając wszystko i wszystkich gdzieś.
Nie , to by było zbyt proste i zbyt łatwe.
Jeszcze nie dokończyłem zakupów a tuż przed kasą telefon.
"cześć jestem pod twoim domem , wracam z wycieczki , mogę wpaść na herbatkę"
To dzwonił jewti
Ożeż twoja mać , musiał mnie dobić?
Po krótkiej wymianie zdań stwierdził że nie będzie czekał i pojechał sobie.
Wreszcie dojechałem do domu.
Rozpakowałem zakupy i stwierdziłem : DOŚĆ.
Nakarmię i napoję psa , wyciągnę pierwszy rower jaki trafię i jadę.
Byle gdzie , byle jak , aby tylko jechać.
No chwilę to trwało , tak z pół godziny .
Ale wreszcie rower jest wystawiony ja ( nawet się nie przebierając) gotowy , dom zamknięty , ruszam. I cholera zapomniałem że czarna kobyła była ostatnio pożyczana i .......... siodełko przestawione.
No to z powrotem , otwieranie domu , szukanie klucza , regulacja siodełka , zamykanie domu i wreszcie w drogę.
I nie za daleko dojechałem bo się okazało że nie ma licznika.
No to już z "pewną dozą nieśmiałości" ( czytać należy " z dużą ilością słów niecenzuralnych") otwieranie domu , szukanie licznika , zamykanie domu i w drogę.
I ruszyłem.
Pilchowo , pod górę przez Leśno Górne ( nawet mi nieźle szło bo adrenalina pod wpływem której byłem pomagała) Police ( zjazd z Leśna do Polic to z górki więc rozpędziłem się do 45 km/godz.) , Tanowo i z powrotem do Pilchowa.
No tak w drodze z Polic to trochę tempo spadło ale jak sobie przypomniałem wszystkie afronty jakie mnie dziś spotkały to tempo podskoczyło.
A jeszcze jak pomyślałem o tych zakupach co sobie włożyłem do lodówki z okazji weekendu to jeszcze bardziej wzrosło.
I wreszcie koniec . Jestem z powrotem w domu.
Teraz już tylko przeleję moje żale na blogu i idę spać.
Ale nie , życie nie jest takie proste.
Pamiętacie ten wpis {w tym miejscu odznaczam czas 22,09 i miejsce w którym przerwano mi wpis a o przyczynach przerwy napiszę później?
Właśnie wyszedłem wtedy sobie na balkon aby przemyśleć dalszy wpis i zapalić ( cenzura zakaz propagowania wyrobów tytoniowych ) gdy pod domem pojawił się jakiś rowerzysta błyskający światełkami ( zrobiło się już ciemno) i zaczął wydzwaniać gdzieś komórką. W domu zadzwonił telefon i ............... i ledwo co uspokojony mój nastrój prysnął.
Cała "banda " rowerzystów pojawiła się pod moim domem.
Gdy wyszedłem przed dom ujrzałem : Anię , Montera , Jaszka , Yogiego , i kilka innych osób które nawet nie podjechały pod górkę pod mój dom.
Podjechali niby to z propozycją że chcą mnie zabrać na wycieczkę ale tak naprawdę chodziło im o wodę i coś do picia. Jak dostali wodę i to co miałem do picia , spojrzeli mi w oczy i .......... z nie kłamaną radością przyjęli do wiadomości że nie pojadę z nimi bo jestem pod wpływem środków potęgujących moją chęć do dokonywania wpisów.
I pojechali sobie cali szczęśliwi że nie dołączyłem się do wycieczki którą mógłbym spowolnić i zepsuć.
A mnie szlag trafiał do kwadratu.
Tak więc podsumowując dzisiejszy dzień i cały tydzień powiem szczerze :
A niech to wszystko i wszystkich szlag............
Kategoria KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, samotnie, żubrówka
komentarze
I jak Ci radzi Wojtek dobrze radzi zostaw pisanie i zacznij jeździć.