siwobrody prowadzi tutaj blog rowerowy

Tytuł miał być "przedsylwestrowa wycieczka" ale z przyczyn technicznych brzmi " wycieczka z Jaszkiem"

  • DST 59.07km
  • Czas 03:24
  • VAVG 17.37km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 grudnia 2012 | dodano: 30.12.2012

Tytuł tego wpisu został wymuszony przez nieodpowiedzialne i dość drastyczne wpływy organizatora dzisiejszej wycieczki.
Gdy po przyjeździe do domu próbowałem zgrać zdjęcia z aparatu do komputera to po zatytułowaniu nowego foldera " przedsylwestrowa wycieczka " komputer odmówił kopiowania zdjęć. Mimo kilku prób , restartowania komputera i wielokrotnego wyłączania aparatu ciągle występował jakiś błąd połączenia. Gdy tak z znienacka zmieniłem tytuł na "wycieczka z Jaszkiem " zdjęcia zostały zapisane na komputerze i to dwa razy szybciej niż normalnie.
Stąd woląc nie ryzykować następnych kłopotów z wpisem zmieniłem planowany tytuł wpisu i myślę że bez problemów relacja się ukaże.
No to po tym "krótkim" wstępie przechodzę do meritum.
Gdy próbowałem namówić na jakąś wycieczkę na dzień dzisiejszy Anię dostałem odpowiedź: "jest wycieczka gotowa i tam jadę".
Po przeczytaniu oferty Jaszka na forum RS Wpis na forum stwierdziłem że to całkiem sensowna wycieczka i też się zapiszę.
I się zapisałem.
Rano wyjrzałem za okno i zobaczyłem wielką czerwień - słońce wschodziło krwawo.
Oj myślę może być ciężko . Tradycyjnie wyprowadziłem psa na spacer, nakarmiłem jego później siebie , przygotowałem aparat, rower i wyyyyyyyyyyruszyłem.
Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
maszyna
po "drodze"
ospale.
Szarpnęły "pedały" i ciągną z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi.

A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po drodze, po drodze, po drodze, ...na miejsce zbiórki,..i sapie i sapie itd.
( (Julian wybacz tej przeróbce)
Jako że było zimno to trochę się pospieszyłem i dojechałem za wcześnie.
Strzeliłem kilka fotek


Rzut obiektywu na opustoszałe miasto:


Wymarzłem się okrutnie i nagle widzę

Są następni uczestnicy wycieczki.
I zbiera się ich coraz więcej.

Naprawdę nie wiem czym Jaszek ludzi straszył ale uzbierało nas się 16 osób a z wrażenia i strachu nawet tandem na ziemię padł.

Właściciel tandemu - Yogi- próbował go ratować z opresji ale ... aparat mu w tym przeszkadzał.

Misiacz jak to Misiacz próbował ta chwilę uwiecznić za wszelką cenę:

W oczekiwaniu na resztę uczestników prowadzono intensywne rozmowy.
Główny temat to forum RS które się rozsypało w nocy poprzedzającej wyjazd z powodu natłoku chętnych do wzięcia udziału w wyprawie.

Yogi notował na "kliszy" tych co to się nie udzielają w akcjach RS a jedynie w kółko jeżdżą na rowerach.

Kobiety jak to kobiety poprawiają makijaż i fryzurę przed wyjazdem.

W końcu zapada decyzja.
I tak jest już za dużo chętnych ruszamy w trasę.

I ruszyliśmy.
Najpierw powoli , jak żółw , ociężale .......... a później tradycyjnie goniłem znikający peleton.
I wreszcie pierwsza lotna premia. Znaczy się pierwszy postój.
Granica .




Po przerwie i dołączeniu do wycieczki następnej uczestniczki wyprawy czyli Tuni ruszamy w głąb Rzeszy.
Pierwszy postój w DDR-owie.


Jaszek zrobił przerwę na sesję fotograficzną aby nie było pretensji że wycieczka nie spełnia obietnic " wolno i fotograficznie"
Skoro tak , to zrobiłem sesję zdjęciową oszalałej przyrodzie która w grudniu zaczyna robić wiosnę. Bazie się pojawiają.



Jaszek poszedł robić fotki sakralnej budowie.

Rzut oka na uczestników wycieczki i okoliczne budynki:





I ruszamy dalej.
Następna przerwa fotograficzna to spotkanie owieczek i baranów .
Z jednej strony tych co włóczą się zimą rowerami :



Z drugiej tych którzy to robią bez rowerów.


Po rozwiązaniu słynnego problemu " którędy dalej "

Ruszamy w drogę.
Następny popas nad jeziorkiem.
I to dłuższy. Taki z jedzeniem , piciem i ....... powiedzmy że z sesją fotograficzną.
Nie ulega wątpliwości że jednym z "hitów" był chlebek ze smalcem ( własnej roboty) i ogóreczki kiszone.


Jedynie Krzysiek "Monter " był niepocieszony i nerwowo drapał się po głowie mówiąc " wycieczka bez skrótów to żadna wycieczka".

Towarzystwo nie zwracało na Niego uwagi i pełne szczęścia że skrótów nie było konsumowało dalej.

(Ja przepraszam za to zdjęcie ale ja nie robię zdjęć artystycznych ale reportażowe)

Zamarznięte jezioro przyciągało wzrok.

I dawało do myślenia.

Pogoda była bajeczna.





Piękne widoki dość dziwnie zadziałały na niektóre osoby. Owszem trochę wypili ale to była tylko herbata z termosów. A może to wpływ ..... przejedzenia ?
W każdym razie wyglądało to tak.



Reszta wycieczki z niedowierzaniem i rozbawieniem przyglądała się tym zabawom.


Wszyscy z aparatami w rękach czekali aż któryś z panów zanurzy się w toń pod łamiącym się lodem:

Ale lód za żadne skarby nie chciał pęknąć mimo silnego słońca.


Po zakończeniu sesji "lodowej" wszyscy ponownie oddali się konsumpcji i opróżnianiu termosów.
Moją uwagę zwróciła pewna nowość która była związana z rowerem Bronika.

Otóż Bronik na tej wycieczce po raz pierwszy zaprezentował swój nowy patent dotyczący zabezpieczania roweru w terenie , bez stojaków rowerowych.
Otóż system ten składa się z trzech elementów. Saperka, mina przeciwczołgowa i linka zaczepiona do detonatora. Saperką wykopuje się w ziemi dołek w który wkłada się minę a następnie linką podczepia się rower do detonatora. Gdy potencjalny złodziej próbuje uciec z rowerem , linka uruchamia detonator i łobuz .... nie ma jak odjechać . traci obie nogi , obie ręce i jeszcze coś. A nawet jakby przeżył to nie odjedzie bo już nie ma czym .Na pytanie czy nie wystarczy mina przeciwpiechotna dostałem odpowiedź że nie . Bo jak urwie tylko jedna nogę to zostaje 50 % niepewności że uda się łobuzowi odjechać.
Więc delikatnie z odległości zrobiłem jeszcze jedną fotkę temu zabezpieczeniu

I stwierdziłem że to nie dla mnie , bo jak ktoś ma sklerozę to jeszcze by ruszył z miejsca zapominając odłączyć linkę.
Dalszym etapem było robienie pamiątkowych zdjęć.









Trwało to tak długo że w końcu fotografowane "obiekty" się znudziły i zaproponowały dalszą jazdę.

No i pojechaliśmy.
Za niedługo powróciliśmy na Polską stronę. Ruszyliśmy piękną ścieżką rowerową do Dobrej. Po drodze Bronik trochę nabroił ( jak to ma w zwyczaju) i pędząc środkiem drogi doprowadził uczestników ruch jadących z naprzeciwka do uciekania w rowy na jego widok . A poza tym było spokojnie. W Dobrej Małgosia "Rowerzystka" pożegnała się z "ekipą" i popędziła do domu robić pierogi a reszta ruszyła na Sławoszewo. W Sławoszewie knajpa była zamknięta więc dotarliśmy do Bartoszewa. W Bartoszewie część się rozsiadła i zamówiła jadła a część się zbiesiła i do domu pogoniła.
To ci co pojechali.



Ci co zostali , to się jadła najedli i rozgrzali że nawet aparat się zagrzał.


Po tym posiłku zaczęliśmy się zbierać do wyjazdu

I ruszyliśmy do domów.


.
W Pilchowie pożegnałem wspaniałych uczestników dzisiejszej wycieczki i uciekłem do domu. Wiedziałem że jak tylko skończę wycieczkę to zacznie padać.
I tak było.I jeszcze dla wszystkich pozdrowienia i podziękowania za mile spędzony czas.


Kategoria Z Rowerowym Szczecinem, żubrówka


komentarze
Peio
| 09:19 środa, 2 stycznia 2013 | linkuj Jak zwykle sympatycznie i z humorem. Świetna relacja.
Trendix
| 01:34 środa, 2 stycznia 2013 | linkuj i jak zawsze u ciebie popatrzeć, poczytać i pośmiać się można :)
srk23
| 14:12 poniedziałek, 31 grudnia 2012 | linkuj Czytałem wszystkie relacje z tej wycieczki, ale Twoja Krzyś powala na kolana, jak zwykle bardzo wyczerpująco "ofocona" i z humorem (obyś zawsze swój blog tak prowadził), poza tym przyłączę się do życzeń i również życzę Ci "Hucznej i szampańskiej zabawy w Sylwestra, a także samych pomyślności w Nowym Roku, lekkiej i niegroźnej chrypki, uśmiechu od ucha do ucha i pogody ducha!".
tunislawa
| 13:06 poniedziałek, 31 grudnia 2012 | linkuj Jeszce raz Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku !!!! Oby było więcej takich fajnych fotograficznych wycieczek !!!! :))))))))))))
Jaszek
| 11:08 poniedziałek, 31 grudnia 2012 | linkuj Uśmiałem się do łez opisem Bronikowego zabezpieczenia.
art75
| 23:42 niedziela, 30 grudnia 2012 | linkuj Lodzik na jeziorze ładny - jak lustro :)
rowerzystka
| 23:33 niedziela, 30 grudnia 2012 | linkuj Dobrze, że ujawniłeś działanie zabezpieczenia Bronika. Gdyby tak człowiek niechcący się pomylił....
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa torzy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]