siwobrody prowadzi tutaj blog rowerowy

Pół drogi do Altwarp ( a może nawet mniej)

  • DST 58.06km
  • Czas 02:49
  • VAVG 20.61km/h
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 października 2012 | dodano: 20.10.2012

Sobota wieczór . Dzwoni Baśka "Rudzielec" : "Misiacz" proponuje wycieczkę do Altwarp , pojechałabym ale nie wiem czy dam radę z Tymi koksami , pojedź ze mną.
Jako że dawno nie jeździłem to stwierdziłem że można by spróbować.
Skoro Basia chce mnie jako zabezpieczenie - liczy że ja , jako powoli jeżdżący będę jej towarzyszem powrotu gdyby koksy pognały w dal.
Jednakoż wiem jak Basia pędzi więc raczej nie liczyłem ze Ona odpadnie ze stawki.
Wiedząc że raczej to ja nie dam rady zadzwoniłem do Ani VonZan i spytałem czy nie pojechałaby na wycieczkę i nie zaopiekowała się mną w razie kłopotów.
Na Anię to zawsze można liczyć.
Tak więc ekipa "Misiacza" wyrusza z ul. Ku Słońcu a "moja" ekipa spotyka się na Głębokim .
Połączenie obu ekip odbędzie się na rondzie w Dobrej.
9,10 na Głębokim spotykamy się z Basią Anią i ..... "Monterem" czyli najsłynniejszym specjalista od skrótów , bagien i przepraw przez rzeki oraz ...takie tam.
Lekko się wystraszyłem bo nie wziąłem ze sobą ani saperki ani mostu pontonowego.
Ale nie ma co się martwić na zapas.
Ruszamy.
W 22 minuty jesteśmy w Dobrej i oczekujemy na ekipę "Misiacza".

Jak widać Krzysiek "Monter" intensywnie nad czymś myśli.
I nagle słychać :kurcze zapomniałem siekiery , młotka , drutu baterii i żarówek.

Już mi się zrobiło słabo bo to niechybny znak ze w programie ma być jakaś "atrakcja". Ale ze stoickim spokojem się spytałem : a po co te żarówki i baterie?
I dostałem odpowiedź: No bo jak zbuduję ten most w środku lasu , tam gdzie dziś planuję zrobić skrót , to ze względu na jego wąskie rozmiary planowałem zrobić sygnalizację świetlną z ruchem wahadłowym.
I już miałem nadzieję że z braku narzędzi odpuści sobie dzisiejszy skrót ale usłyszałem jak szepce pod nosem : no trudno , w takim razie zrobię prom .
Basia zaczęła wysyłać sms-y do rodziny : nie wiem czy dziś dojadę do domu.

Ja zacząłem się zastanawiać czy może nie zawrócić do domu póki jest jeszcze szansa na szczęśliwy powrót.
W między czasie nieopodal nas pewien kolarz wykonał na asfalcie piękne salto i ledwo się pozbierał.Powiem szczerze że byłem lekko przerażony widząc jak leży na ziemi i próbuje się wypiąć z spd . Zanim podbiegłem udało mu się odpiąć z pedałów i stanąć na własnych nogach. Nie skorzystał z oferty pomocy i samodzielnie po sprawdzeniu roweru ruszył w dalsza drogę.
Oj dzień zapowiada się ciekawie.
Wreszcie widzimy nadciągające "Misiaczowe" hufce.



I tu okazało się dla czego się spóźnili na spotkanie.
Najpierw "Jaszki" nie zdążyły na czas na miejsce zbiórki a następnie "Misiacz" fiknął po drodze "orła".
Co prawda twierdził ze nic poważnego się nie stało ale : drobna ryska na lakierze KTM-a i lekko obdarta kierownica i lekko obtarte paluszki.

Na paluszki plasterka nie chciał ale pieczołowicie oplastrował kierownicę.

W końcu "Misiacz" to twarda sztuka nie to co te austriackie rowery.
Jeszcze krótka pogawędka

Fotka nowego "ścigacza" Ani

i ruszamy dalej .
Następny popas to Stolec.

I możecie mi nie wierzyć ale "Monter" siadł , zasępił się , spojrzał zabójczym wzrokiem na kilka szczapek drewna , z okularów błysnął laser i po chwili ....... mieliśmy ognisko.


Tak, tak nawet sam agent 007 to przy Krzysku pikuś , mały pikuś.
Jeszcze rzut oka na jeziorko w Stolcu

Kilka portretów uczestników wyprawy -
"Jaszek"

"Bronik" zmartwiony ze nic jeszcze nie zbroił i przeliczający ile w kieszeni ma euro na ewentualne mandaty w Niemczech

Basia "Rudzielec"

Ania von Zan
A tu niespodzianka bo nie życzyła sobie zdjęć.
Ruszamy dalej .
Dobieszczyn - granica.
Dalej , tym dziwnym niemieckim asfaltem , gładki jak stół i jeszcze na dodatek bez dziur. Normalnie to to jest nie normalne.
Dojeżdżamy do Hintersee .
Tu zaczynam odczuwać strach przed zbliżającymi się skrótami i "atrakcjami" - kombinuję jak się "urwać" i bezpiecznie powrócić do domu.
Zwłaszcza jak po drodze słyszałem opowieści typu: Z "Monterem" wszyscy wracają do domu cali i zdrowi bo jak ktoś ma dość to dostaje saperkę , kopie sobie dołek , włazi do niego , sam się zakopuje i jeszcze musi oddać saperkę.
Już wiem . Głośno stękam i mówię że wysiadło mi kolano. Nie jadę dalej bo czuję że opadam z sił i nie chcę opóźniać wycieczki. Udało się . Reszta wzięła tekst za dobra monetę i łaskawie pozwalają mi zawrócić. Nawet proponują pożegnalną przerwę. Jako że jesteśmy w środku wsi to ten numer z saperką nie przejdzie więc się zgadzam.


Siedzimy , gadamy , jemy , popijamy w tym nawet piwko którego wypicie w Niemczech jest dozwolona dla rowerzystów.
Jedynie Bronik jest jakiś markotny.
Nikomu nic nie popsuł , nie dostał żadnego mandatu, po prostu się nudzi.
Ale co to . Obok trenuje drużyna piłkarska lokalnego klubu.
Bronik myk i już jest między nimi i pokazuje jak się gra w nogę nawet gdy stadion jest wypełniony wodą. Polak potrafi. ale nie minęło chwil kilka i


No i w końcu coś się dzieje.
Wszyscy udajemy ze nic się nie stało , to nie my , to nikt z nas.

My jesteśmy niewinni.

I przyjechał komisarz Rex i zaczęło się.

Powiem że wyglądał na lekko wkurzonego.

Ale na widok naszych niewinnych minek nawet nas nie pogryzł.

W celu uniknięcia przesłuchań szybko zwinęliśmy się i ja z Anią pogoniliśmy do domu a reszta ekipy pognała do Altwarp.
Powrotna droga do domu odbyła się już bez niespodzianek.
Ania udawała że nie jedzie szybko a ja udawałem że próbuję ją dogonić .
Po drodze pełno samochodów i grzybiarzy.
Krótka przerwa na granicy.
Następna na parkingu i rozmowy z grzybiarzami.
Dalej już Tanowo i Pilchowo.
Jednak dobrze wyczułem swoje siły.
Jak już dojeżdżaliśmy do Pilchowa kolano się odezwało i dało znać że czas kończyć wycieczkę.
Pożegnałem Anię i podziękowałem za opiekę .
Wreszcie w domu cały i prawie zdrowy.
I obyło się bez saperki.

UWAGA

Powyższy tekst jest całkowitą fikcją ( prawie).
Wszelka zbieżność zdarzeń , imion i pseudonimów jest całkowicie przypadkowa ( prawie)


Kategoria Szczecin na rowerach, Z Rowerowym Szczecinem, żubrówka


komentarze
Jaszek
| 09:46 sobota, 3 listopada 2012 | linkuj Niezła ta akcja z piłką ;-)
A nie było mnie tylko chwilkę...
benasek
| 21:27 środa, 24 października 2012 | linkuj Komisarz Rex! Znam go. Robi zawrotną karierę, jeszcze niedawno był aspirantem...
rowerzystka
| 21:40 wtorek, 23 października 2012 | linkuj :)))
jewti
| 16:09 poniedziałek, 22 października 2012 | linkuj Krzysiu masz kondycję...możesz juz startowac do górskich etapów...tam średnie nie sa za wysokie...
Bronik
| 17:27 niedziela, 21 października 2012 | linkuj Oj Broda ...z tą piłką na drzewie to trochę przekoloryzowałeś. Nie kopałem piłki co najmniej od 6 lat, więc jakim cudem ona tam na gałęziach zawieszona, za sprawą moich koślawych dolnych przeszczepów? :)
Trendix
| 00:27 niedziela, 21 października 2012 | linkuj i Ty z tą średnią mnie na wyjazd namawiałeś ?? wiedziałem czemu jechać samodzielnie, mi wyszła 17 km/h :D
kiwi1000
| 00:16 niedziela, 21 października 2012 | linkuj Krzyś, niedługo zima :) Jeżdżąc na mrozie będziesz miał krioterapię na to bolące kolano ;)
vonZan
| 22:52 sobota, 20 października 2012 | linkuj przezabawny pies :]
R102 | 19:01 sobota, 20 października 2012 | linkuj a tak między nami koksami: średnia jak widzę wyszła - pomimo jedynie przebytej 1/2 z zaplanowanej trasy, ponad 20/godz :))))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wiata
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]