Dla chcącego nic trudnego . Bardzo madre powiedzenie choć nie do końca.
-
DST
96.80km
-
Czas
04:49
-
VAVG
20.10km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
No to od początku.
Na forum Rowerowego Szczecina ofert wycieczek bez liku.
A co niektórzy nawet bezpośrednio dzwonili z propozycjami.
Tak więc czas najwyższy , po prawie miesięcznej przerwie , wyruszyć na podbój świata.
Są propozycje "wokół zalewu" i trochę krótsze.
Tak po prawdzie to to " wokół zalewu " to mnie kręci od dłuższego czasu.
Ok. 260 km.
No tak .
Jak bym się uparł to zrobiłbym to w jeden dzień.
Skoro jedni proponują wycieczkę ok 120 km. a inni " wokół zalewu " ale rozłożone na dwa dni to chyba w środku nocy wyruszę sam i wykonam plan.
To co , trzeba się spakować i tak o 4,00 wyruszyć.
Taaaaa ale jest już 3,00 a ja nie tylko że nie spakowany ale jeszcze nie do końca zdatny na jazdę rowerem (ech te imprezy).
Dobra , zmiana planu. Nastawiam budzenie w telefonie na .... 7,00 .
O godz. 7,00 wyrzucam wyjący telefon do przedpokoju.
W końcu to jest prostsze i łatwiejsze niż trafienie zaspanego człowieka w ten mały przycisk który wyłącza ten morderczy instrument.
W końcu się budzę .
Jest 8,30.
Pierwsza ekipa już wyruszyła.
To nic.
Zaczynam przygotowania .
Śniadanie, spacer z psem , nakarmienie i napojenie zwierzaka ( nie wiem kiedy wrócę) , przygotowanie picia i jedzenia na drogę , przygotowanie roweru, telefon w sprawach zawodowych i pilne sprawy , następna ekipa ruszyła w trasę , następny telefon , wszyscy już pojechali , wreszcie spakowałem rower i mogę jechać.
Jest 12,20 .
No o tej porze to już będzie ciężko wykonać plan.
Ale dla chcącego.......
Ruszam .
Po pierwszych 10 km. stwierdzam że przy tym tempie jazdy to jednak cały zalew w koło raczej nie wypali.
Po przejechaniu 20 km. stwierdzam że nawet połowa tej trasy to jeszcze nie tym razem .
Po przejechaniu 30 km zaczynam powoli wierzyć że złe przysłowie sobie wybrałem na ten dzień i ustanawiam nowe " mierz siły na zamiary"
Podziwiam widoczki.cała gama rzeźb w drodze do Rieth 1
© siwobrody
Zdjęcie to przypomina mi wycieczkę po Berlinie i bajkę o czterech muzykantach z Bremy .Cała gama rzeźb w drodze do Rieth 3
© siwobrody
I tak sobie robiąc zdjęcia Cała gama rzeźb w drodze do Rieth 4
© siwobrodyCała gama rzeźb w drodze do Rieth 5
© siwobrodyCała gama rzeźb w drodze do Rieth 6
© siwobrody
doszedłem do wniosku że zadzwonię do Jewtiego i sprawdzę czy nie dałoby się spotkać jego ekipy i do nich dołączyć.
Po krótkiej rozmowie ustaliliśmy trasę na której się spotkamy.
Dojechałem do Rieth.
Właściwie to już byłem trochę zmęczony i zupełnie wyparowały ze mnie pomysły o wielkich trasach .
Plaża w Rieth.
Widok na ulubioną łódkę Misiacza która zawsze obfotografowuje jak tu dojeżdża.Rieth plaża 1
© siwobrody
Obfotografowałem okolicę Rieth plaża 2
© siwobrodyWidok z plaży w Rieth 1
© siwobrodyWidok z plaży w Rieth 2
© siwobrodyWidok z plaży w Rieth 3
© siwobrodyWidok z plaży w Rieth 4
© siwobrody
I wyruszyłem na spotkanie z ekipą Jewtiego.W drodze do Warsin wieża widokowa .1
© siwobrody
Może i wokół zalewu nie objadę ale kawałek trasy zaliczę.W drodze do Warsin widok z wieży widokowej
© siwobrody
I tak jakieś 2 km przed Warsin spotkałem ekipę i wspólnie z nimi wyruszyłem do Rieth.
Po drodze jeszcze pamiątkowe zdjęcie na wieży widokowej.Spotkanie na wieży widokowej z całą ekipą 1
© siwobrodySpotkanie na wieży widokowej z całą ekipą 3
© siwobrodySpotkanie na wieży widokowej z całą ekipą 4
© siwobrody
A następnie wszyscy na rowery i do Rieth.Tak wtgladał najazd na Rieth 1
© siwobrody
Tu spotkaliśmy śliczny rowerek pszczółki Mai. Tak wtgladał najazd na Rieth - piekny rower
© siwobrody
narobiliśmy zamieszania przy knajpce rowerowej Tak wtgladał najazd na Rieth 3
© siwobrodyTak wtgladał najazd na Rieth 4
© siwobrody
Tubylcy byli jacyś tacy drętwi , jakby byli z drewna Tak wtgladał najazd na Rieth 5
© siwobrody
Więc pojechaliśmy na plażę Tak wtgladał najazd na Rieth 6
© siwobrody
Na plaży dłuższy popas i przerwa na odpoczynek. Tak wtgladał najazd na Rieth 8
© siwobrody
Niektórzy wyraźnie dawali znaki że już późno i czas jechać dalej.Tak wtgladał najazd na Rieth 9
© siwobrody
Na innych to zupełnie nie robiło wrażenia.Tak wtgladał najazd na Rieth 10
© siwobrody
Zarząd wycieczki reprezentowany przez Szczecin na Rowerach podjął decyzję " czas na prawdziwą jazdę - teraz pokażemy wam co to jazda"Tak wtgladał najazd na Rieth 12
© siwobrody
I się zaczęło.
Ledwo byłem w stanie nadążyć.
Całe szczęście że na widok stada pięknych koni zrobili przerwę fotograficzną Piękny widok.Różnica epok a cel ten sam. 1
© siwobrodyPiękny widok.Różnica epok a cel ten sam. 3
© siwobrody
A jeden z uczestników wycieczki ( co za "ludzki" człowiek) widząc że jestem czerwony z wysiłku i ledwo jadę , wbił sobie w oponę pinezkę.Wycieczka bez "kapcia" to jak ... kanapka bez majonezu. 1
© siwobrodyWycieczka bez "kapcia" to jak ... kanapka bez majonezu. 4
© siwobrody
Po tej dodatkowej chwili wytchnienia ruszyliśmy dalej.
Po drodze spotkaliśmy rowerzystów - ona ze Stanów a on z Hiszpanii .
I tak nawiązaliśmy rozmowę i zadzierzgnęliśmy więzy przyjaźni .Polsko-amerykańskie spotkanie na .... niemieckiej ziemi. 1
© siwobrody
No może w przypadku Jewtiego to jego interesowała tylko przyjaźń polsko-amerykańska. Polsko-amerykańskie spotkanie na .... niemieckiej ziemi. (bez komentarza)
© siwobrody
Jeszcze pamiątkowe zdjęcie Polsko-amerykańskie spotkanie na .... niemieckiej ziemi. 2
© siwobrodyPolsko-amerykańskie spotkanie na .... niemieckiej ziemi. 3
© siwobrody
i ruszamy dalej.
Po drodze mijamy festyn DDR-owski festyn . Tak zupełnie przypadkiem po drodze. 1
© siwobrodyDDR-owski festyn . Tak zupełnie przypadkiem po drodze. 2
© siwobrodyDDR-owski festyn . Tak zupełnie przypadkiem po drodze. 4
© siwobrody
I znowu po chwili na złapanie oddechu dalej w drogę.
Gdy zatrzymałem się po drodze aby zrobić zdjęcie lamy , ekipa mnie wyminęła W drodze po DDR . 1
© siwobrody
i zniknęła w dali.W drodze po DDR . 2
© siwobrody
zdjęcia zrobione W drodze po DDR . 4
© siwobrodyW drodze po DDR . 5
© siwobrody
Wiec czas gonić ekipę.
No to gonię.
Widzę z daleka że w zasięgu wzroku jest jeszcze końcówka peletonu.
Cisnę co sił i ...... powoli się zbliżam .
Jak w końcu dogoniłem to okazało się ze to babcia z dziadkiem spacerowym tempem wracają z festynu a mojej ekipy to ani widu ani słychu.
Ledwo dysząc dojeżdżam do granicy .
Nikt na mnie nie czeka.
No nieładnie .
Wyjmuje mapę , sprawdzam jak najkrócej do domuKurcze a gdzie ja jestem?
© siwobrody
jeszcze muszę poszukać binokli bo kiepsko widzę ( pewnie z tego wysiłku) i już wiem gdzie jestem i jak jechać dalej.Kurcze a gdzie ja jestem? - już wiem.
© siwobrody
No to teraz spokojnie już dojadę i to bez niczyjej pomocy.
Chowam mapę , okulary i zastanawiam się nad przerwą na ( cenzura , zakaz reklamowania wyrobów tytoniowych).
I w tym momencie telefon"gdzie jesteś ? już pół godzina na ciebie czekamy"
No skoro tak , to szybciutko (che, che ) jadę .
Po kilku minutach jedziemy dalej razem.
Jeszcze przystanek w Dobrej gdzie uzupełniono braki płynów i rozjechaliśmy się do domów.
Ja już spokojny ze nikt nie będzie na mnie czekał , pojechałem samotnie przez Grzepnicę , Sławoszewo i Bartoszewo do domu.
Że z planu wyszły nici . tak bywa.
Jedno co mi się udało to sprawdzić stan techniczny ,zarówno roweru jak i siebie.
Rower stuka a ja chrzęszczę , dyszę i rzężę.
Więc chyba trzeba będzie doprowadzić i siebie i rower do lepszego stanu aby zrobić wkoło zalewu . A na chwilę obecną to mogę co najwyżej zalać koło.
I podziękowania dla współtowarzyszy i współtowarzyszek za mile spędzony czas.
Kategoria samotnie, Szczecin na rowerach, żubrówka
komentarze