Dzień pikników i niezwykłych spotkań rowerowych.
-
DST
25.93km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:55
-
VAVG
13.53km/h
-
VMAX
35.45km/h
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Spróbuję się streścić ale nie wiem czy mi się uda( uwaga :tekst zawiera lokowanie produktów)
Radio Szczecin coś podawało w komunikatach że ma być jakiś piknik rowerowy.
Potwierdzenie o tej imprezie dostałem od Joanny z Madbike i Wojtka Trendixa.
Wojtek nawet planował przyjechać rowerem do Szczecina ale pogoda Go zniechęciła.
Ja pojawiłem się Pod Orłami na Jasnych Błoniach po 12,00 .
Joanna już była a i pojawiali się też pojedynczy rowerzyści .
No to zaczynamy się przyglądać i interesować ofertą Naszego radia.
Jest ekipa radiowa z panią redaktorką czy też prezenterką czy też prowadzącą całą akcję ( nie wiem jak nazwać więc będę dalej "tytułować" redaktorką ) są hostessy z balonikami promujące radio Szczecin , są panowie policjanci z elektrycznym samochodem , radiowozem i motorem którzy ponadto prowadzą akcję znakowania rowerów , są ratownicy medyczni z karetką i fantomami do nauki udzielania pierwszej pomocy, jest symulator dachowania ( taki samochodzik na przyczepce który obraca się wokół własnej osi ) oraz cała ekipa firmy geobike .
Dla czego dałem linka do firmy geobike? . Bo to tak naprawdę to był jedyny rowerowy akcent całej imprezy i główna atrakcja .
Pani redaktor coś tam wygłaszała przez megafon (nawet przed wyjazdem z domu słyszałem ją w radio ) , jest kilku przechodniów i nawet rowerzystów , ale cała zaangażowana w akcję ekipa jest liczniejsza od ................. ludzi z rowerami.
"Ale o co chodzi ? " Dla kogo i po co ta impreza ?
Do pani redaktor podchodzi rowerzysta i przedstawia się " Jestem przedstawicielem klubu rowerowego PTTK i chciałbym pochwalić się naszymi osiągnięciami i przedstawić nasze rowerowe propozycje " i dalej ......... nie miał szansy na prezentację bo pani redaktor zgasiła go krótkim ( to nie cytat ale sens wypowiedzi) " nie zawracaj mi głowy, ja tu odwalam pańszczyznę którą mi zlecono" .
Nooooooooooo skoro tak , to już mnie nie interesują jakiekolwiek próby nawiązania kontaktu z tą panią i tym radiem.
Myślałem że akcja ma na celu propagowanie Szczecina , rowerów , szczecińskich rowerzystów , Radia Szczecin i wszystkiego co je łączy.
Skoro to tylko "odwalanie roboty" i lokowanie producenta elektrycznych rowerów , to ja dziękuje za dalszą współpracę.
Nie tylko ja . Na tym pikniku dla pani redaktor , kilkudziesięciu przechodniów i przejeżdżających rowerzystów ( najczęściej przypadkowych ) nie ma miejsca dla stowarzyszeń rowerowych , klubów , i szczecińskich miłośników rowerów.
Na szczęście pojawiło się kilka osób które znam i które naprawdę działają na rzecz rowerowego szczecińskiego światka.
Szczecińska trójca : GRYFUS , MADBIKE , SZCZECIN NA ROWERACH © siwobrody
Zresztą nie tylko ta trójka.
Spotkałem jeszcze kilka osób i to zarówno znajomych z wycieczek rowerowych ale też z różnych akcji i projektów rowerowych.
Niestety , osób tych było stanowczo za mało jak na taką imprezę.
Powiem wprost : jedni mówili "zmarnowane pieniądze podatników i płatników abonamentu " a ja bym to określił jako "zmarnowany potencjał ".
Owszem , skorzystałem z okazji i pojeździłem sobie rowerami elektrycznymi (a obsługa firmy geobike oraz jej szef byli profesjonalistami i wykorzystali okazję do promocji swojej firmy) , spotkałem się z rowerzystami i twórcami rowerowych projektów w tym z kilkoma którzy tworzą fajne projekty imprez rowerowych ( i już niedługo będzie o jednych z nich nich głośno - raczej nie w tej rozgłośni) .
Żeby nie być gołosłownym wklejam link z prezentacji TVP Szczecin
link oraz zdjęcia Joanny zdjecia z rowerowego pikniku
Ilość ludzi nie powala. Co się dziwić . Czy radio Szczecin zaprosiło kogokolwiek z rowerowego świata szczecińskich rowerzystów?
Czy Radio Szczecin rozpropagowało imprezę aby stworzyć ciekawą imprezę , pokazać potencjał jaki ma Szczecin , szczecińskie kluby , stowarzyszenia i miłośników Szczecina i rowerów?
Chyba nie.
Nie wiem jak inni , ale ja i projekty rowerowe w których uczestniczę będziemy szukać innych sponsorów medialnych.
I żeby nie było że się czepiam.
Po całej tej imprezie organizowanej przez Radio Szczecin w której największą ( dla mnie) atrakcją był mój wyścig z kolegą :ja na rowerze elektrycznym , a on na " analogowym" . I wyścig który zresztą przegrałem , to największą wartością było spotkanie ze znajomymi rowerzystami.
Po zakończeniu spotkania i rozmów z rowerzystami , ujeżdżaniu elektrycznych rowerów, ignorując " wielki piknik rowerowy" na którym niewiele się działo i sprawiał żałosne wrażenie ruszyliśmy tym razem z Piotrem na "Piknik nad Odrą".
Zanim dojechaliśmy na Wały Chrobrego jeszcze tylko przystanek przy CafeRover .
Nawet CafeRover nic nie wiedział o pikniku © siwobrody
I tu popijając "kakao z pomarańczą" ( nieplanowana nowość w ofercie - ktoś niechcący wsypał suszone kawałki pomarańczy do kakao i tak powstało coś nowego ) które całkiem nieźle smakowało , chwilę pogadaliśmy z właścicielem tego przybytku.
Na wieść o rowerowej imprezie , która działa się w pobliżu i o której informacje nie dotarły do właściciela "najbardziej rowerowego lokalu w mieście " , był wyraźnie zbulwersowany.
W końcu on sam nie tylko serwuje kawę , herbatę ciacha i kanapki ale też jest swoistym centrum informacji o imprezach w mieście i to nie tylko rowerowych .
No cóż ja sam często słucham Radia Szczecin i dzięki temu dowiaduję się sporo o imprezach w mieście ale nie wszyscy słuchają tej rozgłośni . Jeżeli Radio Szczecin planuje zwiększyć ilość słuchaczy poprzez imprezy które ma zamiar organizować to powinno nie tylko organizować je ciekawsze ale przede wszystkim nauczyć się docierać do większego grona zainteresowanych. A jak to zrobić ? Ja tego nie powiem bo nie jestem pracownikiem radia który pobiera za pracę wynagrodzenie.
A najprościej ( gdyby komuś z radia się chciało ) to wystarczyło zgłosić się do kilku organizacji związanych z rowerami , sportem rowerowym i turystyką rowerową ( nie wychodząc z biura , wystarczy włączyć internet i chwilę poszukać) .
Zamykamy temat i ruszamy na Wały Chrobrego na następną imprezę.
Najpierw rzut oka na sytuację z góry czyli spod Urzędu Wojewódzkiego ( swoją drogą zawsze jak tu jestem to podziwiam ten piękny i odnowiony budynek a właściwie kompleks budynków stylizowanych na duńskie pałace książęce) .
Zjeżdżamy w dół na nabrzeże i zaczynamy zwiedzanie stoisk z planowanym zakończeniem przy wielkim kotle z bigosem.
Jestem po raz pierwszy na Pikniku nad Odrą.Relacja organizatorów.
Jestem bardzo usatysfakcjonowany. To nie jest jarmarczny klimat dni morza , nie ma tłumów z piwskiem i wszechobecnych frytek , szaszłyków , gofrów waty cukrowej itd. oraz przepychających się tłumów. Jest troszeczkę dużo ludzi ale spokojnie można się poruszać prowadząc rower . I co chwilę przystanek .
Piratki na Pikniku Nad Odrą © siwobrody
I następne stoisko i tam foldery , przewodniki i mapy. Dobrze że jestem w rowerowym stroju i w kasku na głowie , co chwilę udaje mi się zdobyć "spod lady " coś dla rowerzystów. I znowu kilka metrów i znowu rozmowy i zaproszenia do odwiedzenia ciekawych miejsc i następne informatory. A sakwy pęcznieją . Tak , tak sakwy bardzo się przydają.
Przy jednym ze stoisk stoimy razem z Piotrem i zbieramy ciekawiące nas foldery i informatory, niestety jak nas poinformował sympatyczny młody człowiek " rowerowe mapy się kończyły" . Piotr idzie na następne stoisko , ja jeszcze o coś się dopytuję .
I nagle młody człowiek wyciąga spod lady mapę i mówi do mnie cicho " kolega odszedł a ja mam ostatnią rowerową mapę , jak było Was dwóch to tak głupio było dać tylko jednemu ale teraz ....." .
Ale tego nie powtarzajcie Piotrowi.
W trakcie zwiedzania stoisk spotykamy Joannę wraz z mężem Arturem i ich synem. Oni są już po bigosie i tej części stoisk które my dopiero będziemy zwiedzać więc po krótkiej rozmowie ruszamy w przeciwnych kierunkach . Kawałek dalej spotykamy Waldiego i teraz w trójkę zwiedzamy następne stoiska.
Dochodzimy do miejsca gdzie Wojciech Cejrowski autor serii "boso przez świat " pozuje do zdjęć i podpisuje swoje książki . Próbka Jego podróży po świecie
Może nie zgadzam się z Jego wypowiedziami na różne tematy polityczne , gospodarcze i społeczne ale Jego relacje z wypraw w ciekawe zakątki świata oglądam z przyjemnością .
Tak więc podchodzimy do Jego stoiska i pierwsze co robimy to sprawdzamy ....................... czy jest boso.
I okazuje się że jest w butach. I o ile ja się powstrzymałem od pytania to Piotr wystrzelił od razu " ale powinno być boso" .
Pan Wojciech bez skrępowania wyjaśnił " ale jest zimno" .
No muszę przyznać że mile zaskoczyło mnie zachowanie i sympatyczne podejście do tego typu " docinków " ze strony odwiedzających to stoisko.
Nie wytrzymałem i zadałem pytanie " a czasami jeździ Pan rowerem?" .
I nie uwierzycie ale mimo podpisywania książek i pozowania do zdjęć pan Wojciech dał się wciągnąć w rozmowę.
Odpowiedź brzmiała " Czasami, jadę po mleko" . Nie wytrzymałem i postanowiłem być dowcipny i spytałem się " a po coś mocniejszego?" i tu dostałem odpowiedź " nie , po te zakupy jeżdżę samochodem". Tu lekko zbaraniałem i drążyłem temat " a dla czego , jaka to różnica?" I odpowiedź była dość ciekawa " bo z mlekiem do domu mi się nie spieszy" .
Po tej sympatycznej wymianie zdań ruszyliśmy dalej . Piotr już miał pełne sakwy ale pusty brzuch więc ruszyliśmy na bigos .
Dotarliśmy w sam raz na .......... koniec bigosu. Mogliśmy podziwiać pusty kocioł i powąchać ognisko pod kotłem.
Piotr jako prawdziwy Polak był zły . A czemu zły ? - bo głodny.
Przeszliśmy się jeszcze wzdłuż stoisk z regionalnymi potrawami ( nawet było stoisko z potrawami gruzińskimi ) ale nie byliśmy przygotowani na ciut wygórowane ceny. Wrzuciliśmy do żołądków po oscypku ( tylko zaostrzyło to apetyt) , pożegnaliśmy Waldiego i ruszyliśmy w miasto na coś konkretnego. Oczywiście Piotr zdecydował o postoju w jego ulubionym "mak waku" ( chyba tak to się pisze?)
Po posiłku ruszyliśmy do domów. W trakcie powrotu zadzwonił Wojtek że właśnie jest w Szczecinie na zakupach wraz z żoną. Jak tak to zaprosiłem Ich do odwiedzin , zanim Oni skończą zakupy to ja dojadę do domu. Więc się tak umówiliśmy.
Po drodze pożegnałem Piotra i ruszyłem do domu . Samotna podroż nie trwała długo bo w okolicach Arkonki spotkałem Dornfelda i zaproponowałem krótką rozmowę . Co prawda On już wracał do Szczecina a ja właśnie zamierzałem z niego wyjechać ale udało mi się namówić Go na rozmowę w czasie jazdy w kierunku ............. z którego właśnie wracał. Odwiózł mnie prawie na Głębokie i tam się pożegnaliśmy bo mnie czas już gonił ale zdążyliśmy kilka tematów omówić.
Teraz już szybko do domu bo goście czekają. Wspólna kawa i herbata z trendixem i jego małżonką , rozmowy , jedna fotka i pożegnanie.
Muszą wracać do domu bo następnego dnia świtem jadą na wycieczkę autokarową po naszym województwie.
I tak następny , ciekawy dzień za mną. Co prawda kilometrów nie za dużo ale za to wrażeń i spotkań z zaprzyjaźnionymi rowerzystami co niemiara.
Na koniec jeszcze tylko podam linka do relacji Piotra którą przeczytałem ostatnio na jego stronie i która mnie zachwyciła wpis na blogu.
Przepraszam że relacja z takim opóźnieniem ale ................. "są w życiu mężczyzny takie chwile " - że ma mało czasu.
A zdjęć mało bo aparat wziąłem ale baterie padły więc tych kilka zdjęć robiłem komórką ale to nie to samo.
Kategoria Ciekawostki miasta Szczecin, KRÓTKO WOKÓŁ DOMU, Szczecin na rowerach
komentarze
A co do Piotra to możesz liczyć na moją dyskrecję.